Cztery opowiadania, które łączy lokalizacja - kamienica na Opaczewskiej w Warszawie, imiona bohaterek (różne warianty imienniczki Matki Boskiej[1], Marii), które czasem ocierają się o siebie, ale nie są siebie wzajemnie świadome. Bazarówa Mańka nasłuchała się czerniakowskich piosenek o podwórkowej Czarnej Królowej i marzyła o tym, żeby coś znaczyć chociaż dla jednej osoby, niekoniecznie dla wszystkich. Terroryzowana latami i zaniedbana przez matkę, bo brzydka i tępa, opuszczona przez męża, bo bezpłodna, wpadła w alkoholizm i w alkoholowym widzie rodzi dziecko-embrion, które tylko ona widzi[2]. Pani Maria Wachelberska (już nigdy Wachelberg!), poznaczona żylakami weteranka Powstania Warszawskiego, bywalczyni przychodni, do dziś się ukrywa. Bo może ktoś się domyśli, że tak naprawdę nazywa się Wachelberg i jako jedyna z rodziny przeżyła getto. Jej finalną kwaterą jest piwnica w kamienicy na Opaczewskiej. Paniopan Marian, cichutki, kulturalny, na rencie z powodu zniszczonego w wojsku przez heteronormatywnych kolegów kręgosłupa, ma śliczne mieszkanko na tejże Opaczewskiej, zręczne ręce i ogromne poczucie estetyki. Wreszcie Marysia, nastolatka, która wymyka się z mieszczańskiej kamienicy nocami, żeby potrząsnąć światem, wrzucić ziarenko do bezbłędnej maszyny. Niech coś się dzieje, niech się wszyscy obudzą.
Pomiędzy bohaterami pojawiają się archetypy kobiet, wytłuszczone w tekście - Wariatki, Święte, Kury, Handlary, Kiblary, Strażniczki Podwórek, Wdowy Cmentarne, Barmanki, Biurwy i wreszcie Buntowniczki, które - zapytane o motywację - skromnie odpowiadają: “Ach, nic takiego. Posprzątałam całe mieszkanie i taki mi właśnie przyszedł do głowy pomysł, żeby może coś rozpierdolić”. Atlas, jak tytuł wskazuje, nie jest fabularny; wątki kobiecych losów autorka wplotła potem w “Cwaniary” (i pewnie inne historie), gdzie głos tych, które są za kulisami, takie zwykle, pomijalne, nagle okazał się ważny.
[1] “Święta Bozia z góry zerka, jak nam w rękach tańczy ścierka” - szemrzą na kolanach pokolenia gospodyń w mantrze do Matki Boskiej Sprzątającej. Maria W* tytułuje się “Matka Boska Warszawska. Strzegąca samotnych dziewczyn wyruszających wilgotnymi kanałami. Narażone na wojenne zamiecie. Na gwałty, na degradację w szeregach żołnierskich. Na porwaną sukienkę, wyszarpniętą bieliznę. Panie generale, melduję posłusznie, że przyjmuję od dzisiaj pseudonim Matka Boska Żydowska, matronka wszystkich bojowniczek getta i powstań zbrojnych. Kobiet strzelających, bombowniczek, morderczyń, rebeliantek, sabotujących terrorystek, wariatek z karabinem. Kobiet-rewolucji, które w nocy kręcą włosy na wałki, żeby rano ładnie wyglądać na barykadzie. Którym podarły się ostatnie pończochy, więc kopiowym ołówkiem rysują sztuczne szwy na gołych łydkach.”.
[2] Tak, w tym momencie poległam, kiedy próbowałam czytać “Atlas” w okolicach końca ciąży, hormon nie pozwala się cieszyć fantastycznymi zdaniami autorki, jej obserwacjami ponad fabułą życia, reporterskim zapisywaniem mowy ulicy.
Inne tej autorki tutaj.
#64
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 24, 2020
Link permanentny -
Tagi:
panie, 2020, beletrystyka -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Kurt Grimmer, oficer berlińskiego Wydziału Zabójstw, to taki odwrotny Midas - czego się dotknie, to się w odchody zmienia. Uwolnił się z neonazistowskiego bractwa, ma żonę, trójkę dzieci i dom na przedmieściach, ale zamieszanie przy zwłokach młodego Turka zastaje go u kochanki w podłej dzielnicy Marzahn. Kiedy odkrywa, że zamordowany to Orkan Erdem, gwiazda drużyny piłki nożnej, przejmuje sprawę od niedoświadczonych młodziaków z radiowozu, ale nie dlatego, żeby przeprowadzić śledztwo dobrze, tylko żeby zdążyć z zakładami na jutrzejszy mecz Niemcy-Turcja. Bo nie wspomniałam, że ma ogromne zadłużenie z powodu namiętności do hazardu. Ofiara zbrodni na razie nie jest znana publicznie, co teoretycznie daje przewagę policji i pozwala uniknąć niepokojów społecznych; dodatkowo do śledztwa zostaje włączony Erol Birkan, funkcjonariusz pochodzenia tureckiego, co ma zablokować zarzuty o rasizm. Grimmer od razu nawiązuje nić porozumienia z Birkanem, tyle że nie, ponieważ publicznie wyszydza jego pochodzenie i orientację seksualną - Erol jest homoseksualistą, a następnie organizuje spuszczenie mu powitalnego łomotu.
Śledztwo w sprawie morderstwa szybko dotyka dwóch grup przestepczych znanych policji - podejrzewają o zabicie piłkarza libański gang Tarik-Amira, zajmujący się kolportowaniem narkotyków i ustawianiem zakładów oraz chorwacki gang Kovaca ze specjalizacją w nielegalnym hazardzie. Grimmer jest zadłużony u Kovaca, zaś Birkan wychowywał się w dzielnicy opanowanej przez Tarik-Amira, przez co chęć usunięcia gangu to sprawa osobista. I tak naprawdę sprawa morderstwa schodzi na drugi plan mimo nacisków ze strony zwierzchników, bo rozpętała się podskórna wojna między policją i gangami (nie zapominajmy o bractwie neonazistów z Marzahn, do którego należą brat i matka Grimmera).
Owszem, zgodzę się z opiniami, że jest to serial nierówny - dużo jest wycięte z kartonu: przejaskrawieni, nieobliczalni Libańczycy; skorumpowany związek piłkarski; złowrodzy aż do śmieszności neonaziści z wąsem i w bawarskich szortach, ale na samym końcu to świetny (choć fikcyjny!) serial o płonącym konfliktem Berlinie z podziałem rasowym w dzielnicach, biedą, rasizmem i źle działającą policją. Co ciekawe, nie jest to Berlin znany z pocztówek - rzecz nie dzieje się na Alexanderplatz czy przy Unter den Linden, tylko wśród blokowisk wschodniego Berlina (a ja na listę must-have w Berlinie dopisuję wizytę przy serialowej siedzibie jednostki specjalnej policji).
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 22, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Pro publico bono sporządziłam alfabetyczny indeks miejsc w okolicy Poznania, w których byłam i było miło, można było coś zjeść, coś zobaczyć ciekawego czy się przespacerować w pięknych okolicznościach przyrody. Uprzedzając komentarze - niektóre z tych miejsc nie są w Wielkopolsce jako takiej, ale są na tyle blisko, że można dojechać, pobyć i wrócić do własnego łóżka. Dodatkowo - jako że pandemia - warto sprawdzić, czy miejsce jest czynne i co oferuje, bo to się zmienia z dnia na dzień. Jeśli coś ominęłam, znajdzie się tu.
Jeśli macie jakieś własne polecanki, gdzie pięknie i warto - zapraszam do komentarzy. Na ten sezon wstępnie zaplanowałam powroty - Gniezno (szlakiem królików), Gołuchów, spacer z alpakami, Dobrzycę i Śmiełów (bo ominęliśmy wnętrza) i nowe miejsca - Miłosław, Kalisz, Licheń (tu wstaw, jak eloy przewraca oczami i niedwuznacznie daje mi do zrozumienia, że oszalałam chyba, ale ja chcę plastikową Maryjkę!) czy Giecz i Grzybów. Nie wiem, jak w tym roku wyjdzie z wakacjami, wiem za to, że muszę wychodzić z domu.
- Antonin - pałac i park: 2022 i 2023
- Baborówko - pałac i stadnina: 2011 i 2018
- Batorowo - Pałac Jaśminowy: 2015
- Będlewo - Ośrodek Badawczo-Konferencyjny Pałac Będlewo: 2010
- Białokosz - Pałac Białokosz: 2013
- Biedrusko - Zamek Biedrusko: 2013
- Biskupin - Rezerwat Archeologiczny: 2014 i 2018
- Bolechówko - Traperska Osada: 2011
- Borówiec - Makieta Borówiec: 2013
- Bugaj - Zameczek Myśliwski: 2020
- Chobienice - Ostoja Chobienice SPA 2019
- Chrzypsko - Hurtownia Ogrodnicza Bogdan Królik: 2013
- Czarnków - rynek: 2013 i 2015; punkt widokowy Krzyżowa Góra: 2017 i 2019
- Czerniejewo - Zespół Pałacowy: 2010, 2012, 2018 i 2019
- Dobrzyca - Zespół Pałacowo-Parkowy z Muzeum Ziemiaństwa: 2019
- Duszno - punkt widokowy: 2014 i 2020
- Dziekanowice - Wielkopolski Park Etnograficzny, Ostrów Lednicki: 2014 i 2017
- Dziewicza Góra - punkt widokowy: 2014
- Gniezno - katedra, cmentarz Św. Piotra i Pawła: 2012 i 2017
- Gołuchów - Muzeum Zamek w Gołuchowie: 2011 i
2011 (teaser)
- Gołuski - tulipany.pl: 2014, 2019, 2021 i 2023
- Goraj - Zespół Pałacowy (aktualnie internat Zespołu Szkół Leśnych): 2013, 2019 i 2021
- Grochowiska Szlacheckie - pałac: 2018
- Iwno - pałac: 2010
- Jaracz - Muzeum Młynarstwa: 2015
- Jarogniewice - Dom Pomocy Społecznej (zza bramy): 2015
- Kobyla Góra - pole słoneczników: 2022
- Kobylniki - pałac Twardowskich: 2011
- Kobylniki (kujawsko-pomorskie) - pałac: 2016 i 2017
- Koszuty - Muzeum Ziemi Średzkiej: 2014 i 2017
- Kórnik - arboretum i Zamek Działyńskich: 2007, 2010, 2011, 2013, 2014, 2021 i 2022 (Prowent)
- Kruszwica - rynek, Mysia Wieża: 2012 i 2016
- Krześlice - pałac: 2010
- Leszno - miasto: 2008 i 2017
- Lubasz - pałac: 2014
- Luboń - Szlak Architektury Przemysłowej: 2015, 2021 (1), 2021 (2) i 2022
- Lubostroń - Zespół Pałacowo-Parkowy: 2012
- Lusowo - jezioro: 2013
- Łęczyca - farma dyń: 2017 i 2018
- Łękno - pałac 2022
- Marcinkowo Górne - dwór: 2014
- Miłosław - pałac i park: 2020
- Mniszki - Centrum Edukacji Regionalnej i Przyrodniczej: 2018
- Mosina - punkt widokowy Osowa Góra, Studnia Napoleona: 2016 i 2018
- Nadwarciański Park Krajobrazowy - rejs po Warcie: 2020
- Obrzycko - pałac: 2011
- Owińska - Park Orientacji Przestrzennej, Klasztor Cysterek: 2010, 2013 i 2015
- Pakszyn - pole lawendy "Lawendowe Zdroje": 2018 i 2019
- Pobiedziska - Skansen Miniatur Szlaku Piastowskiego: 2010 i 2012
- Poznań - Szachty: 2018 i 2019
- Prusim - Ośrodek wypoczynkowy Olandia: 2013
- Puszczykowo - Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera, okolice: 2008, 2012 i 2018
- Pyzdry - klasztor i bulwary: 2020.
- Racot - Hotel i Stadnina Koni Racot: 2011
- Radojewo - rezerwat Kokoryczowe Wzgórze: 2019 i 2021
- Rogalin - Muzeum Pałac w Rogalinie oraz Rogaliński Park Krajobrazowy: 2008, 2010, 2012, wiosna 2013, jesień 2013, 2015, 2019 i 2021; Łęgi Rogalińskie: 2020 (wiosna) i 2020 (jesień)
- Rydzyna - Zamek SIMP: 2011
- Sapowice - Pałac Sapowice Ośrodek Wypoczynkowy Biblioteki Raczyńskich: 2010
- Słupia Wielka - Stacja Doświadczalna Oceny Odmian (pałac): 2014
- Starczanowo - Rezerwat Śnieżycowy Jar: 2009 i 2015
- Stradomia - arboretum: 2022
- Szamotuły - Muzeum Zamek Górków, miasto: 2017
- Szreniawa - Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego: 2011 i 2017
- Suchorzew - zagroda edukacyjna "Przytul alpakę": 2019 i 2020
- Szwajcaria Żerkowska - punkt widokowy: 2019 i 2020
- Śmiełów - Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie: 2012 i 2020
- Śrem - rynek: 2014
- Środa Wielkopolska - rynek: 2017
- Trzcianka - 2020 i 2021
- Trzebaw - aleje kasztanowców: 2017
- Tuczno - Zamek Tuczno: 2017
- Wąsowo - Pałac i Folwark Wąsowo: 2012
- Wenecja - Muzeum Kolei Wąskotorowej: 2012
- Wierzenica - Dwór Augusta Cieszkowskiego: 2015
- Wielkopolski Park Narodowy - okolice jeziora Góreckiego: 2016 i 2019
- Winna Góra - Muzeum w Winnej Górze: 2017
- Witaszyce - pałac, Muzeum Napoleona i Star Wars: 2019
- Wolsztyn - Parowozownia i jezioro: maj 2014, sierpień 2014 i 2019
- Zaniemyśl - Wyspa Edwarda: 2022
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 21, 2020
Link permanentny -
Tag:
polska -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend
- Komentarzy: 2
Eddo-Lodge pokazuje w zbiorze swoich esejów smutną rzeczywistość niebiałych Brytyjczyków - bez względu na to, gdzie się urodzili (a sporo z nich jest rodowitymi Brytyjczykami, których tym bardziej boli uprzejma propozycja, żeby “wrócili do siebie”), nigdy, jeśli nie wprowadzi się w rzeczywistości społecznej zmian, nie będą równoprawni białym Brytyjczykom. Punktem wyjścia dla autorki jest feminizm, ale nie ograniczający się do równouprawnienia kobiet, a równouprawnienia wszystkich - kobiet, mężczyzn, czarnych, brązowych, pełnosprawnych i niepełnosprawnych, heteroseksualnych i z całego spektrum LGBT+. To, w jaki sposób odbierani są ludzie o innym niż normalny (sic!) kolor skóry - „domyślny znaczy biały. Czarność oznacza, że ktoś jest »inny«, a co za tym idzie – podejrzany”; ”Mówią nam, że czarni aktorzy i aktorki w rolach głównych bohaterów są nierealistyczni” - wymaga zrezygnowania z “białego przywileju” i rasizmu wbudowanego ze strachu i w obawie o utratę tożsamości przez białych. Efektem takiej budowy społeczeństwa jest klasizm, gdzie tylko szczególnie zdeterminowane jednostki mogą wskoczyć poziom wyżej, przy czym zawsze będą określani “jak na niebiałego jest całkiem…”. Obserwacje wsparte są o rys historyczny - skąd się wzięła Czarna Brytania: kolonializm, niewolnictwo, wcielanie “poddanych korony” do brytyjskiej armii na frontach I wojny światowej jako opcji na awans społeczny.
Tytuł jest przewrotny - to nie autorka chce przestać dyskutować, tylko biali nie chcą być (jeszcze) partnerami do dyskusji. Próba zmiany istniejącego systemu to dla nich utrata wszystkiego, na co pracowali ich przodkowie - przodownictwo białej rasy, a na to nie można pozwolić, bo jak.
Do książki dołożone jest posłowie Moniki Bebako o ksenofobii (również w stosunku do zakorzenionych w kulturze Żydów, bo ciemnoskórych jest znacząco mniej) w polskiej tożsamości.
#63
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 20, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, reportaz
- Skomentuj
Sam Fox jest aktorką i samotną matką, zarabia na dom i byłego męża (który miał lepszego adwokata i to on dostaje alimenty zamiast łożyć na nią i dzieci) oraz wychowuje swoje trzy córki w Los Angeles. Wchodzi właśnie w wiek średni, co oznacza, że przestaje być widzialna dla przemysłu rozrywkowego, kto chciałby oglądać kobietę w okolicy menopauzy. Do nieustającego martwienia się o byt dochodzi kwestia opieki nad matką - narcystyczną Phil, skrajnie nieodpowiedzialną hoarderką. Dookoła kręcą się przyjaciele i znajomi. Serial nie ma w zasadzie jakiejś konkretnej akcji, to taki uroczy snuj o kobiecej perspektywie na wiele rzeczy: feminizm, menopauzę i kryzys wieku średniego u kobiet (na który nie pomaga kupno nowego samochodu i 30 lat młodszy partner), przepracowanie rozwodu, relacji damsko-męskich czy wreszcie burzliwego wchodzenia dzieci w okres dojrzewania. To też opowieść o codzienności - gotowaniu, walce z zatykającym się sedesem, odbieraniu dzieci z zajęć, radzeniu sobie z coraz bardziej niesprawną fizycznie seniorką czy wreszcie ze swoimi problemami zdrowotnymi
Sam (grana przez fantastyczną Pamelę Adlon[1]), elokwentna i ironiczna, nie jest kopią męskich bohaterów (a takie zarzuty padały między innymi dlatego, że serial produkował i w dwóch pierwszych sezonach pisał scenariusz Louis CK). Mimo wielu lat w showbiznesie - grze w filmach, podkładaniu głosów, w teatrze - ciągle musi udowadniać, że jeszcze się nadaje (i czasem przegrywa sromotnie, kiedy bardziej znane nazwisko pojawia się na afiszu albo musi uczestniczyć w castingu do dubbingu postaci, którą grała przez 10 lat i… zostaje zastąpiona przez technikę cyfrową). Uczy swoje córki szacunku dla siebie samych, bo chociaż w ten sposób może naprawić zaniedbania z czasów swojego dorastania z, oględnie mówiąc, skupioną na sobie matką. A łatwo nie jest, bo każda z córek jest inna; najstarsza Max daje matce w kość swoim dorastaniem, młodsza Frankie, androgyniczna artystka, chce się uwolnić z domowej nadopiekuńczości, wreszcie najmłodsza Duke jest jednocześnie najbardziej urocza, ale też najbardziej potrzebuje wsparcia. W tle pojawia się duch zmarłego ojca Sam, bon vivanta, który ją zawsze wspierał, dopóki był; dialogi Sam z ojcem są urocze. W ogóle uwielbiam serial za warstwę słowną - ostro, mądrze, bez konwenansów mówi się o miesiączce, śmierci, depresji, strachu i samotności.
Bardzo się cieszę na kolejny - piąty - sezon.
[1] Jak już wspominałam na FB, totalnie mogłaby mnie grać w serialu o moim wspaniałym życiu.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 19, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
W 1896 roku do majątku Nassenheide pod Szczecinem przyjeżdża z pruskim mężem i trójką małych dzieci Elizabeth, Brytyjka pochodzenia australijskiego. Małżeństwo nie jest zbyt udane, bo mąż jest sztywny w poglądach na życie i role społeczne, Elizabeth cieszy się więc, że jej pan wyjeżdża często w interesach, zostawiając ją sama z największą, nawet przed dziećmi, miłością - ogrodem. Tu metodą prób i błędów, bo ziemia kiepska, światło niekoniecznie korzystne, a dodatkowo kolejni ogrodnicy mają swoje przyzwyczajenia inne niż fanaberie nieco egzaltowanej dziedziczki (jeden nawet jest chory psychicznie), usiłuje z zaniedbanego gąszczu zrobić kwiatowy raj. W recenzjach czytałam, że to “najnudniejszy kawałek książki, bo co kogo obchodzi sadzenie i odmiany róż”, więc jeśli ktoś się nastawia w tym pamiętnikarskim zapisie - od maja do kwietnia kolejnego roku - na wyrafinowaną akcję, to się rzeczywiście rozczaruje. Elizabeth fantastycznie opisuje swoje starania ogrodnicze, często autoironicznie, swój zachwyt przyrodą, która jest dla niej ratunkiem od oschłego męża (jak potem można przeczytać w źródłach, pozbawiającego ją na mocy pruskiego prawa zarobków za napisane książki) czy konwenansami.
Między wierszami jednak jest sporo o realiach epoki, przedstawianych często w ostrych opiniach męża Elizabeth, nie bez powodu zwanego Gniewnym. Niżej urodzeni powinni znać swoje miejsce w hierarchii, zarabiając grosze za pracę dla państwa i ciesząc się jak dzieci z drobnych prezentów, kobiety są od rodzenia dzieci, do czego są przystosowane tak, że nie czują bólu, tylko przyjemność, poza tym trzeba je regularnie bić, wtedy porządek świata będzie utrzymany. Elizabeth opisuje sąsiadkę, drobną bogobojną Niemkę, która twardą ręką trzyma swoją służbę, nie szczędząc im wychowawczych razów, oczywiście tylko dla ich dobra. Unika znajomych ze swoich sfer, buntując się przeciwko “bywaniu” w wielkim świecie, tego samego chce dla swoich córek, bo naturę i ogród ma w większym poważaniu niż splendor. Wymuszone przez znajomych przewlekłe wizyty (zwłaszcza przypadkowych ludzi - nieprzyjemnej Minory) są do przetrwania tylko dzięki poczuciu humoru i ucieczce w ogród.
Jest kilka wydań tej książki na rynku, ja mam to (link niesponsorowany); w środku piękne ilustracje ogrodów i kwiatów. Mogłabym oczywiście zrobić zdjęcie, ale nie zrobiłam, a książkę pożyczyłam mamie.
#62
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 17, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panie
- Skomentuj
[14.03.2020, dzień liczby Pi]
Chwilę przed tym, zanim nie było można. Wczesna wiosna, raczej chłodno, spotkałam A., ale grzecznie minęłyśmy się w odległości. Nikt nie spodziewał się lockdownu przestrzeni spacerowych, przemykania się w ukryciu do sklepu (byle nie po alkohol poniżej 70%, bo to nie jest towar niezbędny do życia, a wirusa nie odkazi), mandatów za myjnię samochodową i jazdę na rowerze czy kontrolę poziomu paliwa przed tankowaniem na stacji benzynowej. Moi decydenci, tacy rozważni i zapobiegliwi. Tyle że nie.
[6.05.2020]
Chwilę po, jak już było można. Późna wiosna, ciepło, choć wietrznie. Zablokowane place zabaw, ludzie raczej w rodzinnych grupkach, dwa buldożki wyrywają sobie patyk w ferworze radosnej bieganiny, kwitną kasztanowce, wiśnia i tulipany, bo jakiś czas temu pojawił się piękne i kolorowe Letnie Ogrody Cytadeli. Psychicznie czułam się jak wypuszczona z więzienia, chociaż zapewne promile i tak w powietrzu. Nie będzie tu narzekania na ani na powszechny obowiązek noszenia maseczek wszędzie, chociaż bardziej przemawia opcja z zakładaniem maseczki tam, gdzie większe skupiska ludzi i zamknięte przestrzenie, ani na noszenie maseczki wszędzie, tylko nie na nosie i ustach; fajnie było wyjść z domu.
GALERIA ZDJĘĆ.
PS Oraz powiedzcie, jak to jest - wszyscy chodzą na Cytadelę i widzą liczne wiewiórki. A ja nigdy. Na Sołaczu tak, owszem, ale na Cytadeli - nie, niente, nada, nicht. Przecież jestem sympatyczna, pachnę dość przyjemnie i mogłabym mieć orzechy w kieszeni (nie miałam, ale mogłabym mieć!).
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 16, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
cytadela
- Komentarzy: 2
Aktorami “Wyścigu z czasem” są Alex, Fredrika i Eden, szefowa Sapo, komórki do spraw walki z terroryzmem (Peder został zwolniony z policji po wydarzeniach z poprzedniego tomu). Po serii fałszywych ostrzeżeń o podłożonych bombach władze elektryzuje informacja z samolotu, który właśnie opuścił Sztokholm i kieruje się do Nowego Jorku, że na pokładzie jest bomba, która zostanie zdetonowana przy próbie lądowania, chyba że Szwecja zaniecha wydalenia z kraju mężczyzny, podejrzewanego o terroryzm, a USA zamknie tajne więzienie w Afganistanie. Problem w tym, że USA nie przyznaje się do tego więzienia, a negocjacje z terrorystami nie są mile widziane w żadnym kraju (a tak naprawdę nie ma z kim negocjować - samolot nie może wylądować w USA, bo zostanie zestrzelony, albo skończy mu się paliwo). Dla Alexa sytuacja jest tym trudniejsza, że na pokładzie samolotu drugim pilotem jest jego syn, a pierwszy pilot zachowuje się co najmniej podejrzanie. Drugim wątkiem są podejrzenia w stosunku do Eden, która przed laty miała romans ze szpiegiem z Mosadu, co w aktualnej sytuacji stawia pod znakiem zapytania jej przydatność dla Szwecji.
W ”Papierowym chłopcu” wraca wątek Izraela - ktoś zabija celnym strzałem nauczycielkę w sztokholmskiej gminie żydowskiej, a niedługo potem dwóch 10-latków z tej gminy zostaje uprowadzonych, a następnie zastrzelonych na polu golfowym. W obu przypadkach na miejscu zbrodni zostają znalezione kartonowe torby z narysowanymi twarzami. Rodzice chłopców nie współpracują mimo tragedii, więc to Alex z Fredriką muszą wyjaśnić wpływ legendy z izraelskiego kibucu na współczesność. Eden, która odżegnuje się od wydarzeń, zostaje w nie wplątana przez postać swojego byłego kochanka z Mosadu i - jak się okazuje - ojca jej córek. Peder wraca do akcji, ale nie pracuje w policji, tylko zostaje szefem ochrony we wspomnianej ciężko doświadczonej gminie żydowskiej.
”Ostatnia sprawa Fredriki Bergman” okazuje się być bardzo osobista dla Alexa i Fredriki. Przypadkowe morderstwa łączą trzy rzeczy - zamordowani otrzymują przed śmiercią książkę “Chcę wszystko naprawić”, sprawca zostawia list do Alexa oraz ofiary mają coś na sumieniu - czyjąś śmierć lub zaniedbanie, które do śmierci doprowadziło. Tropy już po raz kolejny prowadzą do Spencera, męża Fredriki, który - śmiertelnie chory - zostawia dwuznacznie sformułowany testament, w którym przyznaje się do przestępstwa i do chęci naprawienia tego. Autorka oczywiście wprowadza mylne ślady, dodając wątek zaginionej rodziny, która zamiast w Australii wylądowała uwięziona w zabezpieczonym z zewnątrz domu, dodatkowo też pojawiają się protokoły z przesłuchań post factum, kiedy wiadomo, że coś poszło źle. Mam wrażenie, że przez to dokładanie zmyłek książka jest dość chaotyczna, a od ¾ domyślałam się, kto będzie mordercą.
Redakcja lub tłumaczenie ostatniego tomu są niespójne z resztą cyklu - jedna z córek Eden, Dani, staje się synem, a wspomniane miejsce morderstwa z “Papierowego chłopca” zostało pomylone z miejscem z “Na skraju ciszy”. Drobne rzeczy, ale przeszkadzają.
Inne tej autorki tutaj.
#59-61
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 12, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panie, kryminal
- Komentarzy: 6
Jerzy Edigey - Gang i dziewczyna (Tajemnice jasnych “Warszaw”) #055
Spis osób:
- Bożena Pautecka (24) - instrumentariuszka i pielęgniarka, żyje dzięki futrzanej czapie
- Janina Ruszczykowa - spostrzegawcza mieszkanka z ul. Bukowej
- Heniek Ruszczyk (14) - syn Janiny, szybki w nogach
- starszy sierżant Włodzimierz Ciupała - pierwszy na miejscu wypadku
- doktor Zygmunt Lepiński - zakochany w Bożenie
- Stanisław Rogoziński - inżynier z gazowni, właściciel owczarka alzackiego o imieniu “Facet”
- porucznik Stanisław Szafranowski - zwany „kolekcjonerem", zbiera raporty o przestępstwach
- plutonowy Władysław Rogowski - asystent Szafranowskiego
- major Krzyżewski - KW Wrocław, też mu kradną jasne “Warszawy”
- major Wołodkiewicz - prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku Pauteckiej
- Krystyna Orłowska - pielęgniarka, pracowała trzy lata wcześniej z Pautecką
- Zbigniew Drzewicki - kłopotliwy narzeczony Pauteckiej, niebieski ptak, ale przystojny
- Janusz i Antoś - koledzy Zbyszka, ubrani na bogato, ale bez gustu
- Władek - również kolega, do tego zwany “zawodowym podrywaczem”
- Iwona - mewka z Ermitage’u
Zima 1970, Wejherowo. Najpierw województwie gdańskim, potem również we wrocławskim znikają samochody marki “Warszawa”, do tego należące do instytucji państwowych. Milicja jest bezradna, kolekcjonuje tylko kolejne zgłoszenia; dzieje się tak do czasu, aż do Trójmiasta przybywa major Krzyżewski, który na podstawie doświadczeń wrocławskich szuka części wspólnej spraw. Wtem jasna “Warszawa” wjeżdża we wracającą do domu pielęgniarkę, która cudem przeżywa. Ewidentne jest, że to nie wypadek, tylko celowe działanie. Major Krzyżewski prosi więc atrakcyjną, choć poobijaną Bożenę, żeby spróbowała opisać, co się dziwnego zdarzyło ostatnimi czasy w jej niby zwyczajnym życiu. Dzięki pisanym w trzeciej osobie notatkom pielęgniarki (gdzie między innymi komentuje swoją urodę, ech) udaje się rozbić gang i odkryć, co się działo z zaginionymi “Warszawami”.
Się pije: Courvoisier i żytniówkę.
Inne tego autora tutaj.
Ryszard Szczerba - Alibi #056
Spis osób:
- kapitan Jan Smolak - spokojny i flegmatyczny, siwiejący i z przedwczesnymi zmarszczkami
- inżynier Jacek Werenda (29) - właściciel “garbusa”, spowodował wypadek na Wybrzeżu Gdyńskim
- sierżanta Pawlak - drogówka
- porucznik Władysław Janikowski, kierownik grupy techniczno-dochodzeniowej
- sierżant Mrozek - spec od fotografowania miejsca wypadku
- Krzysztof Terecki (44) - właściciel volvo, zamożny rzemieślnik
- Alicja Kowalska - denatka
- inżynier Zieliński - alibi Werendy
- Terecka - zirytowana żona
- doktor Feliński - niemalże dwumetrowy chirurg, w przeciwieństwie do wzrostu i tuszy łagodny i pogodny jak dziecko
- Janeczka - sekretarka wydziału drogowego
- Joanna Wikler - kochanka Werendy, technik chemii, skromna, ale elegancka mężatka
- „Heniek”, „Rysiek” i “Bolek” - wywiadowcy
- Jan Fronczek - chwilowo za granicą, użycza mieszkania Wiktorowi
- Wiktor Smalec (22) - niby ważny redaktor, a tak naprawdę handluje walutą, taki bardziej nowoczesny z wyglądu
Na milicję zgłasza się inżynier Werenda, cały roztrzęsiony, ponieważ właśnie przejechał mężczyznę, który wtargnął mu nocą pod koła. Okazuje się, że pechowy przechodzień, Terecki, wcześniej rozwalił własny samochód i półprzytomny wbiegł na ulicę. Koło uszkodzonego samochodu Tereckiego znaleziono martwą niezidentyfikowaną, młodą dziewczynę. Co ciekawe, jej odciski palców znaleziono na samochodzie Werendy, chociaż ten ostatni twierdził, że nigdy jej nie widział. Sprawę mógłby wyjaśnić oczywiście Terecki, ale jak na złość stracił pamięć. Obaj panowie prowadzili pod wpływem, co nie pomaga, a dodatkowo Werenda ewidentnie kłamie co do swojego alibi. Co ciekawe, nikt też nie szuka denatki; dopiero po długich poszukiwaniach przez dzielnicowych znajdują się jej rodzice. Pogrzeb - i jak zwykle w takiej sytuacji - milicja na podstawie obserwacji tych, co przyszli (i nie przyszli) znajduje zbrodniarza.
Się pali: giewonty, piasty.
Się pije: koniak (a potem wsiada za kierownicę[1]).
Bawiąc-uczyć: autor wyjaśnia, na czym polega stereofotogrametria.
[1]
Dwa kieliszki i zaraz po wódce - niespodziewanie lekceważąco przerwał mu dyrektor. - Byłem niedawno we Francji. Gdyby tam tak reagowano jak u nas na wypicie kieliszka alkoholu, to o każdym kierowcy dałoby się powiedzieć, że jest „po wódce”.
Inne tego autora tutaj.
Zenon Borkowski - Śmierć przeszła obok #57
- podprokurator - dobija do trzydziestki, obiektywny w małym miasteczku
- Helena Pykowa (37) - kierownik wydziału zakupu żywicy w Destylarni
- Jan Pyka - architekt powiatowy
- Teresa - sekretarka prokuratora, jaskrawo wymalowana brunetka, wdowa
- prokurator Soliński - cierpi od lat na wrzodową chorobę dwunastnicy
- Stanisław Nehrebecki - brat zaginionej
- Tadeusz Ochocki - ginekolog, animuje życie towarzyskie w miasteczku
- Ochocka - internistka, żona Tadeusza, przyjmuje podprokuratora na kwaterę
- major Wierzbicki - Biuro Kryminalne KG, okulary podkreślają jego stałe zatroskanie, charakterystyczne dla intelektualistów
- Cudzikowski - prezes GS, partner szachowy Pyki, nie uznaje kobiet jako partnerek
- Strzelecka - farmaceutka, zaskakująco piękna, kruczoczarne włosy i złocistomiodowe oczy
- Ksawery Drążyk (ps. Ucho) - stroni od mokrej roboty, ale chętnie przytula znalezione rzeczy
- Bożena Kalińska - farmaceutka, eks-znajoma Strzeleckiej, kochanka Pyki, blond loki
Mąż zgłosił zaginięcie żony, przez co automatycznie stał się podejrzanym (“it’s always the husband”). Jednak przez półtora roku milicja nie znalazła żadnych śladów wyjaśniających zniknięcie Heleny Pykowej, która spakowała ogromną walizkę i wyjechała do matki, ale nigdy tam nie dotarła. Anonimowy podprokurator zjawia się w miasteczku i nagle zaczynają wychodzić różne detale - znajduje się porzucona walizka, Pykowa nieskutecznie leczyła się na bezpłodność, zarówno ona jak i mąż miewali romanse, wreszcie jej przyjaciółka - Strzelecka - stwierdza, że już jej nie obowiązuje pewna tajemnica. Do wyjaśnienia sprawy przydaje się wiedza z przeszłości (czasy okupacji), ale - mimo wykrycia przestępstwa - organy nie są zadowolone (ząż emrpmljvśpvr pupvnł mnovć żbaę, nyr mnzvnfg "pheenel" jfgemlxaął wrw zvrfmnaxę cbenżnwąpą, jvęp wą glyxb marhgenyvmbjnł, żban hpvrxłn m cemlwnpvółxą, n j mnxbcnarw jnyvmpr mnzvnfg mjłbx olłl xnzvravr. Cenjvr mnzbeqbjnan żban m cbzbpą oengn zbgljhwr zvyvpwę qb jmabjvravn śyrqmgjn, nyr betnal pmhwą fvę cemrm avą bśzvrfmbar).
Się zamawia: rozmowę telefoniczną na awizo.
Się podróżuje: z ogromną walizką, kufrem podobnym do szafy, co mógł ważyć nawet 30 kilo(!).
Się wspomina: sprawę Gorgonowej (trochę bez związku).
Się pali: klubowe.
Bawiąc-uczyć: działanie mieszanki SPC (porażającej układ nerwowy).
Seksizm codzienny: Ruszanie biodrami przez sekretarkę to “odpryski fali seksu w powiecie”.
Przysłowia mądrością narodów: Każdy ma taką żonę, na jaką go stać, mawiają muzułmanie.
Inne tego autora tutaj.
Inne z tego cyklu tutaj.
#58
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 10, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
Paul (Martin Freeman) i Ally (Daisy Haggard, możecie ją kojarzyć z “Episodes”, szefowa działu komedii, która nigdy się nie śmiała; tu się śmieje) wychowują dwójkę dzieci - 3-latkę i 7-latka. I w zasadzie to właśnie serial o tym, jak być rodzicem. Czasem przejaskrawiony, czasem bardzo prawdziwy (“jak chcesz go udusić, to weź kołderkę w tygryski, jest cięższa”), zabawny i posępny jednocześnie. Jak walczyć z absurdalnymi dla dorosłego strachami dziecka, jak położyć dzieci spać, kiedy nie chcą (i żeby żona nie wezwała policji), jak (nie) radzić sobie z balansowaniem między karierą a rodziną, jak być dorosłym dzieckiem nieodpowiedzialnego/narcystycznego rodzica, wreszcie co zrobić, kiedy świat się wali z powodu choroby dziecka. Trochę o rolach w związku - kto sobie radzi, kto nie, kto jest lepszym organizatorem i dlaczego, czy wreszcie czemu się wrzeszczy na dzieci, które się kocha najbardziej na świecie.
Odpowiadając na powtarzające się pytanie - tak, polecam, zwłaszcza rodzicom. Nie rodzicom też, jeśli lubią komedie brytyjskie.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 9, 2020
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj