Więcej o
Czytam
Panna Marple, Ruth i Carrie Louise chodziły razem do szkoły, ich przyjaźń trwa od lat. Gdy panna Marple zostaje poproszona przez Ruth o przyjrzenie się, co się dzieje w posiadłości Carrie-Louise, nie waha się i jedzie w odwiedziny. Na miejscu okazuje się, że sytuacja jest co najmniej egzotyczna - Carrie-Louise prowadzi z trzecim mężem fundację wspomagającą dla trudnej młodzieży, przedsięwzięcie zapoczątkowane przez pierwszego męża idealistę, a oprócz tego na miejscu kłębią się dwa pokolenia dzieci własnych i przysposobionych ze wszystkich związków. Podczas spokojnego popołudnia jeden z wychowanków nagle wparowuje z pistoletem, zabiera męża Carrie-Louise do gabinetu, padają strzały, ale - co ciekawe - oddane w ścianę, nikomu z obecnych nic się nie dzieje. Ale chwilę później już wiadomo, że zmarł pasierb pani domu, zaczyna się więc mozolne dochodzenie, kto z obecnych miał motyw i nie miał alibi. Oczywiście panna Marple przydaje się ze swoją spostrzegawczością i umiejętnością szukania paralel między aktualnymi wydarzeniami a scenkami z przeszłości. Zaskakująco nie irytująca jak historię z panną Marple.
Inne tej autorki.
#113/#28
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 19, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie
- Skomentuj
Tom ten mógłby mieć podtytuł “Przygody młodego wiedźmina” albo “Wiedźmin. Początek”, bo opowiada o tym, co zaszło, kiedy świeżo wypuszczony z Kaer Mohren adept wiedźmińskiej sztuki trafia na potwory, których się nie spodziewał, czyli na ludzi. A to grożą mu stryczkiem, bo w obronie jakiejś tam kmiecej córki poharatał mieczem dzielnego wojaka, który chciał tylko ulżyć napięciu w rozporku, kto to widział. A to nie dostaje zapłaty mimo zdjęcia klątwy, bo lokalny klecha oświadczył, że on to wymodlił. Wreszcie niechcący wdaje się w paskudny spisek, w wyniku którego dość niesympatyczny czarodziej wraz z jeszcze paskudniejszą szlachcianką chcą skrzywdzić opiekuna Geralta, emerytowanego wiedźmina Holta oraz rozgonić zakon bogini Melitele, co to pomagają niewiastom pozbyć się dowodu grzechu. Geralt wychodzi nieco mądrzejszy, bardziej gorzki i trochę pokiereszowany; jakby był pisarzem, mógłby w pamiętniczku zapisać, że to mu się przyda do prozy.
Może to nie jest największe dzieło Sapkowskiego, ale to porządny kawał wiedźminiej historii, należycie zabawny, gdzie trzeba, należycie brutalny, gdzie trzeba, spójny z opowiadaniami i wyjaśniający niektóre historie z chronologicznie późniejszych tomów. Bardzo lubię zabawę z mieszaniem współczesności z archaizmem, nikt nie udowodni, że sarkazm, ochrona życia od poczęcia czy krnąbrni urzędnicy państwowi to wynalazek ostatnich stu lat. Nie będę wklejać cytatów, bo musiałabym pół książki przepisać, ale wielokrotnie uśmiechałam się pod wąsem. Nie wypada nie polecić.
To co, wyciągam “Sagę”?
Inne tego autora tutaj.
#112
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 18, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, panowie, sf-f
- Komentarzy: 1
Po raz kolejny, kreatywna wersja tytułu to “Rosemary znaczy pamięć”.
Podczas uroczystej kolacji w eleganckiej restauracji “Luxembourg” umiera nagle młoda kobieta, Rosemary - w jej kieliszku szampana jakimś cudem znalazł się cyjanek. Śledztwo kończy się teorią o samobójstwie z powodu depresji, spowodowanej przebytą właśnie ciężką grypą. Mija rok. Z narracji różnych osób - Iris, młodszej siostry Rosemary, jej męża, George’a, gadatliwej ciotki, parlamentarzysty Stephena i jego arystokratycznej żony, lady Sandry i zaufanej sekretarki wdowca, Ruth - wyłania się sprzeczny z kultywowanym do tej pory obraz zmarłej, która okazuje się kapryśna, próżna, egoistyczna, uwikłana w romans i znienawidzona. George otrzymuje tajemnicze anonimy, sugerujące, że Rosemary ktoś zabił, zaś Iris odkrywa brudnopis listu do kochanka. Do tego dookoła Iris, dziedziczącej majątek po swojej siostrze, zaczyna kręcić się niejaki Anthony Browne, dawniej przyjaciel Rosemary. George decyduje się zorganizować powtórkę feralnej kolacji, licząc na to, że morderca się ujawni, kiedy zobaczy przygotowaną przez George’a zasadzkę. Oczywiście nie wszystko idzie jak trzeba, kolejna osoba pada otruta, na szczęście do śledztwa włącza się oficer MI5, przyjaciel George’a.
Zaskakująco, to całkiem zgrabny kryminał i nawet mało irytujący. Wyjaśnienie intrygi wymaga przejrzenia sztuczek i odkrycia przypadku, który namieszał mordercy w jego sprytnym planie. W finale oczywiście para mająca się ku sobie może iść dalej w życie razem. Złota myśl: jak kobieta ma dziecko po 40-tce, głupieje.
Inne tej autorki.
#111/#27
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 14, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie
- Skomentuj
Połowa XIX wieku. Grace Marks ma naście lat, kiedy za chlebem przybywa z Irlandii wraz z ojcem (matka umiera na statku w dramatycznych okolicznościach) i licznym rodzeństwem. Szybko zostaje wypchnięta na służbę, gdzie uczy się prac domowych i jednocześnie obserwuje, jak niezmienna jest dysproporcja między opcjami dla panów i podwładnych, mimo że w teorii to Nowy Świat i nowy początek. Zaprzyjaźnia się z Mary, nieco starszą od niej praczką, która przeprowadza ją przez pierwszą miesiączkę i wyjaśnia, jakie zagrożenia czekają na młode dziewczyny. Niestety, sama nie jest na nie odporna i zakochana w synu pani domu, co jest dyskretnie przemycone w narracji, zachodzi w ciążę i przy próbie usunięcia umiera, ku zgorszeniu wszystkich, którzy udawali, że problemu nie było. Grace, świadoma zagrożeń, przechodzi z domu do domu, wreszcie trafia do domu pana Kinneara, gdzie w teorii powinno jej być dobrze. Jest Nancy, przyjazna choć kapryśna gospodyni, pan domu zwykle w rozjazdach i niewymagający, przychodzi sympatyczny chłopiec na posyłki, jedynie w stajni pracuje wulgarny parobek. Już od początku wiadomo, że nastąpiła tragedia, a kilkanaście lat później odsiadująca wyrok za współudział w zabójstwie Grace odbywa terapeutyczne sesje z doktorem Jordanem, teraz można by go było nazwać psychologiem. Doktor Jordan chce zrozumieć, co się stało, że cicha, grzeczna i spokojna Grace trafiła do więzienia po bestialskim mordzie na dwóch osobach - czy była świadoma tego, co się stało, czy ją zmuszono, czy miała powody, żeby zabić i czy da się odtworzyć to, czego nie pamięta. A Grace nie pomaga, bo bardzo ostrożnie opowiada o przeszłości, wiedząc, że pan doktor może zwyczajnie nie rozumieć, jakie były przed nią wybory. Do tego ma świadomość, że mimo deklaracji o chęci pomocy czy szukaniu okoliczności łagodzących, w grę wchodzą też interesy osób, które się nią “opiekują”. Są trzy tropy wyjaśnienia zachowania Grace - nadnaturalny, gdzie dusza zmarłej Mary wstępowała w jej ciało i robiła rzeczy, których Grace nie była świadoma; psychologiczny - jako mechanizm obronny przed przemocą, w tym seksualną, pojawiła się druga osobowość, która w trauymatycznych momentach przejmowała kontrolę, pozostawiając Grace nieświadomą; wreszcie, że jest cyniczną kłamczuchą i amnezją wymiguje się od odpowiedzialności.
Najpierw obejrzałam miniserial, potem przeczytałam książkę. Niewiele się od siebie różnią, chociaż książka raczej skupia się na tym, jakie są motywacje do mówienia prawdy i kto na tym zyskuje bądź traci oraz jak bardzo ograniczona jest percepcja osób z innej “kasty”, zaś serial - mam wrażenie - wchodzi w nieco bardziej ezoteryczne teorie o wielu osobowościach, co miałoby sugerować brak odpowiedzialności Grace za zaistniałe wydarzenia. Bez względu na to, co rzeczywiście miało miejsce, opisana przez Atwood rzeczywistość osoby z klasy niższej, uzależnionej od dobrej woli “państwa” i zwyczajnie szczęścia, jest przerażająca brakiem wolnego wyboru. Odrzucenie awansów ze strony pracodawcy oznacza wyrzucenie bez referencji, wymuszona zgoda może prowadzić do ciąży i wygnania albo śmierci. Analogiczna jest sytuacja z doktorem Jordanem, który również zaskakująco mocno interesuje się cnotą Grace i szczegółowym rejestrem jej niedoli, i od tego, czy będzie współpracować, uzależnia pomoc; Grace jak Szecherezada podejmuje grę i opowiada pieczołowicie przygotowane cudności tak długo, jak jest w stanie utrzymać zainteresowanie. Podobną nutą też brzmi finał, gdzie Grace dostaje propozycję małżeństwa jako zadośćuczynienia za krzywdy, ale w dalszym ciągu to wybór pozorny, bo co innego ma robić. I nie jest w finale istotne, czy w wieku lat 16 została morderczynią, bo od początku była ofiarą systemu.
Ciekawa analiza.
Inne tej autorki.
#110
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 13, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Oglądam, Seriale -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj