Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Louisa z dnia na dzień traci ulubioną pracę w kawiarni, zmuszona jest więc szukać nowej. Nie ma specjalnie żadnych kwalifikacji poza otwartością i dobrą wolą, więc perspektywy nie są szerokie, ale ostatecznie znajduje stanowisko opiekunki osoby z paraliżem czterokończynowym. Sparaliżowany Will przed wypadkiem był rzutkim biznesmenem, z piękną narzeczona i znaczącą kasą na koncie, teraz jednak jest nastawiony do świata wrogo, bo nie ma opcji na wyleczenie; Lou nie jest zachwycona, ale rodzina potrzebuje pieniędzy, więc zaciska zęby. Dodatkowo, po jakimś czasie, dowiaduje się przypadkiem, że została zatrudniona w ukrytym celu - Will planuje za pół roku wyjazd do Szwajcarii w celu wspomaganego samobójstwa, a ona - młoda, energiczna, zabawna - ma go od tego pomysłu odwieść. Nie lekarz, nie ksiądz, nie narzeczona, nie rodzina; łatwo się domyślić, że wszystko zawiodło, a presja, pod jaką Lou została bez jej wiedzy postawiona, jest ogromna.
Można do tej książki podejść na dwa sposoby - albo się zżymać, bo klisza kliszą pogania, zabawna przypadkowa dziewczyna pokazuje osobie z paraliżem, że mimo wszystko życie jest piękna, a sama też przy okazji rozpracowuje swoją traumę sprzed lat, albo można cieszyć się sympatyczną lekturą, nieco przypominającą książki Marian Keyes. Ja wybrałam drugą opcję, może nie jestem specjalnie wyrafinowaną czytelniczką, ale chyba zwyczajnie potrzebowałam takiej feel-good (mimo tematyki) lektury. Szczególnie lubię te kawałki o rodzinie Clark - złośliwej, ale czułej siostrze, bałaganiarskiej matce opiekującej się dziadkiem z demencją czy wycofanym, ale kochającym ojcu. Nie wykluczam lektury kolejnych tomów cyklu.
#88