Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wielkopolska w weekend - Radojewo

Oczywiście jest tak, że mieszkając 14 lat w Suchym Lesie, nie wiedziałam, że w zasięgu ręki mam takie urocze miejsce jak Kokoryczkowe Wzgórze[1] (ba, nie wiedziałam, że porastająca je fioletowo-biała roślinka to kokorycz), więc aktualnie musiałam przejechać przez cały Poznań, żeby się przespacerować po pozostałościach najpierw przyklasztornego, potem przypałacowego parku z XIX wieku. Pałac w dalszym ciągu istnieje, niestety tylko w postaci zrujnowanej bryły. Krajobrazowy park jest o tyle ciekawy, że częściowo położony jest na stromej skarpie i w naturalny sposób łączy się z lasami porastającymi dolinę rzeki. Na samym szczycie wzgórza znajduje się ruinka, co ciekawe, zaprojektowana jako ruina od samego początku. Podobno można znaleźć zapomniany cmentarz, mnie się nie udało. Przy wejściu do parku jest gospodarstwo z koniem i kozami, wszystkie bardzo przyjacielskie; plotki głoszą, że kozom zdarza się wypuścić do parku na szaber. Wczesną wiosną park jest żółty od kwitnącej złoci (łąkowej i żółtej) i rannika zimowego. Potem przechodzi w fiolety za sprawą kokoryczy (pełnej i pustej) i miodunki ćmej. Aktualnie jest faza fioletowa. I soczyście zielona, odżywająca po tygodniu porannych przymrozków i przejmującego wiatru.

Jak widać po zdjęciach, wyprowadziłam na spacer nowy gadżet, budząc pewne zdziwienie wśród spotkanych w parku ludzi (“To pani jest wróżką?”). Nie jest to oryginalna kula Lensball, której reklamy pojawiają się na instagramie, tylko tańszy ekwiwalent z amazon.de (głównie z powodu ceny, ale też z powodu konieczności przesyłki z USA i potencjalnego zamieszania z cłem), na pierwszy rzut oka nie widzę różnicy. Do kuli jest dołączona szklana podstawka, która jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż czasem pojawiająca się w zestawach drewniana (drewno widać jako brązową plamę na “górze” zdjęcia, szkła nie), nie ma za to zamszowego woreczka ani ściereczki, niezbędnych do czyszczenia i przenoszenia, ale to można ogarnąć we własnym zakresie (noszę kulę w nieużywanym woreczku od długiego obiektywu). Z góry wspomnę, że owszem, to nie jest narzędzie profesjonalnego fotografa, ale ja profesjonalna zdecydowanie nie jestem i traktuję kulę jako fajną zabawkę. Ze znalezionych wad: nieustająco trzeba ją wycierać, bo ślady paluchów widać bardzo oraz trzeba mieć nieskazitelny manicure do zdjęcia “z ręką”, bo wstyd inaczej (tak, wiem, mam obrzępolone skórki na kciuku). Nie zaobserwowałam zjawiska, że kula skupia promienie słońca i wypala dziurę w ręku po kilku sekundach, może kwestia pory roku i wysokości słońca. W każdym razie dzisiaj, jak to mówią Amerykanie, poszłam do miasta ze zdjęciami w kuli. W przyszłości postaram się ograniczać.

Link do sklepu (nieafiliacyjny) - amazon.de - są różne wielkości, ja mam kulę o średnicy 80mm, co wydaje mi się sensownym rozmiarem do łatwego trzymania w ręku (kuli 150mm już bym nie dała rady utrzymać inaczej niż na wyciągniętej dłoni) i do uzyskiwanych efektów. Ale jak kto ma power w łapie, to czemu nie.

Kokorycz z bliży / Kokorycz z dali Pałac rodziny von Treskov, AD 2019 Kokorycz (biała, nie wiem czy to pusta, czy pełna) / Coś, co nie jest miodunką Poplątane Ruinka kapliczki / Pole kokoryczy Zielono mocno Zielone / Przydatny pieniek jest przydatny Drzewostan Kapliczka / Pozostałości pałacu

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] O tym, że zaraz obok mam Rezerwat Meteorytów Morasko, wiedziałam od zawsze. Czy udało mi się pojechać? Oczywiście, że nie. Nie bądźcie jak Zuzanka, odwiedzajcie fajne miejsca blisko domu.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 14, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: radojewo - Komentarzy: 5

« Ian Rankin - Kaskady - Natalia Osińska - Fluff »

Komentarze

rozie
IIRC do 100 euro jest bez cła spoza UE. Tak czy inaczej to tylko kawałek szkła, więc nie ma co przepłacać. BTW Bolt dziwnie się chwali tą witryną. Bo stworzono jednak tę, nie tą.
Zuzanka
@rozie, nie dalej niż dwa lata temu zapłaciłam 60+ zł opłat celnych za prezent z USA (czapka + czekoladki), wartość ewidentnie poniżej 100 euro. Staram się nie sprowadzać nic spoza UE. A tłumaczenie Bolta - dramat, wiele kwiatków poprawiłam, ale toto jest rozsiane po tylu miejscach, że nie nadążam. Dzięki.
rozie
Aż sprawdziłem. Nie 100, tylko nawet 150 euro jest zwolnione z cła. Ale już nie z VAT - tam limit to 22 euro. Szczegóły tutaj https://www.chinskiraport.pl/blog/zwolnienie-z-cla-i-vat/ Przy czym jak już naliczają, to od wszystkiego, łącznie z kosztem transportu, nie tylko od wartości towaru. Fajne przykłady https://www.revenue.ie/en/importing-vehicles-duty-free-allowances/buying-of-goods-online-for-personal-use/buying-goods-from-outside-the-eu.aspx Commitujesz te poprawki tłumaczenia? Widzę na GH, że nawet nie wszystko jest przetłumaczone...
Zuzanka
@rozie, nie commituję. Tam, gdzie mogę, zmieniam tłumaczenia mocno, niekoniecznie zgodnie z oryginałem. Nie widzę sensu siania tego dalej.
rozie
Zachęcam do commitowania. Zgodność z oryginałem nie jest najwyższą wartością w przypadku tłumaczeń - często z dosłownych, pełnych tłumaczeń wychodzi coś drętwego i średnio używalnego (jak zaczynają gdzieś tłumaczyć lockfile, proxy czy cache, to znak, że trzeba uciekać). Jak się bardzo nie spodoba to nie przyjmą. A może chociaż kogoś zainspiruje.

Skomentuj