Historia trzech rodzin, których losy przypadkiem się zaplątały. W Bremie, Ali - emerytowany wdowiec - udaje się do Yeter, damy negocjowalnego afektu, w celu zażycia rozkoszy intymnej. Podoba mi się to tym bardziej, że oboje pochodzą z Turcji; proponuje więc zakup usług na wyłączność. Kiedy Yeter ginie, Nejat, syn Aliego leci do Turcji, żeby znaleźć córkę zabitej damy. Tymczasem córka, Ayten, wplątana w Stambule w terroryzm, ucieka po nieudanej akcji do Niemiec, żeby odnaleźć matkę. W Bremie spotyka Lotte, młodą Niemkę, która się nią opiekuje i zakochuje mimo niechęci swojej matki. Kiedy Ayten nie otrzymuje azylu i wraca do Turcji wprost do więzienia, Lotte udaje się jej śladem. Trafia do księgarni prowadzonej przez Nejata, ale żadne z nich nie wie, że szukają tej samej osoby.
W tle Turcja AD 2004-2007, niespokojna, biedna, zruinowana, szarpana wewnętrznymi walkami, z więzieniami pełnymi terrorystów sprzeciwiających się przemocy władzy, brakowi darmowej edukacji i możliwości godnego życia. Pada w filmie z ust ustabilizowanej życiowo Niemki kwestia - "Może jak wejdziecie to Unii, to się poprawi?" Minęło prawie 10 lat i dzisiejszy poranek przywitał mnie informacją o puczu, zamiast informacją o przybliżaniu się Turcji do demokracji.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 16, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Znowu ze smutkiem muszę stwierdzić, że zawiodła mnie pamięć - chyba jednak te kilkanaście lat temu nie przeczytałam "Złego", a jeśli nawet, to nie pamiętałam literalnie nic[1]. To historia o sile przypadku, w której wracająca z apteki z lekami dla chorej matki Marta Majewska, młoda i ładna blondynka, popchnięta przez warszawskiego chuligana na ulicy, katalizuje ciąg zdarzeń, w którzm kilka osób traci życie, całkiem sporo wolność, a bardzo wiele uzyskuje większe poczucie bezpieczeństwa (nie mówiąc o miłości i przyjaźni). Bohaterem książki nie tyle jest tytułowy Zły, tajemniczy mściciel, który chce oczyścić Warszawę ze zorganizowanych w szajki chuliganów, a sama Warszawa - podnosząca się z ruin, brzęcząca tramwajami, głosami targowisk, pachnąca kwiatami Saskiej Kępy i śmierdząca stęchlizną bram.
Słuchałam audiobooka, czytanego przez Adama Ferencego. Ale jak czytanego - poezja; nie wiem, co pochwalić - tembr, akcent, umiejętność mówienia wszystkimi bohaterami jednocześnie. Jeden chyba raz, kiedy powtarza część zdania ("nie, nie tak, jeszcze raz"), można to uznać za błąd w sztuce, ale blisko 38 godzin bezbłędnego tekstu do słuchania dowodzi mistrzostwa. Dodatkowo to nie tylko audiobook, a wzbogacone o odgłosy tła słuchowisko.
[1] Przypomnijcie mi proszę, więcej takich klasyków, które się czytało "na pewno" w liceum, mam poczucie, że cały świat literatury stoi przede mną otworem.
Inne tego autora tutaj.
#41/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 14, 2016
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2016, panowie, kryminal
- Komentarzy: 4
Wielorodzinna saga kilku rodzin z przedmieść Neapolu, a głównie dwóch dziewcząt urodzonych w sierpniu 1944 roku - Eleny i Lili. Startowały z tego samego miejsca, Lila miała nawet większą umiejętność pozyskiwania wiedzy, ale mniej chętnych do marnowania pieniędzy na naukę rodziców, więc to Lena skończyła szkołę, poszła na studia i wydała książkę. Lila została "w dzielnicy" - w warsztacie szewskim ojca, potem szybko wyszła za mąż za lokalnego aspirującego bogacza, co niekoniecznie okazało się mniejszym złem. W "Genialnej przyjaciółce" akcja kończy się na ślubie Lili, a "Historia..." przechodzi do ucieczki Lili z miłością jej życia, Nino.
Trudno mi traktować poszczególne tomy jako oddzielne książki - cała tetralogia (o pozostałych dwóch tomach niebawem) to jedna historia: od dzieciństwa obu dziewcząt do nagłego zniknięcia już 60-letniej Lili, które Elena dygresyjnie wyjaśnia. Losy obu kobiet się przeplatają - kochają się w tych samych mężczyznach, obie źle wybierają, mimo bagażu urodzenia przebijają się przez trudną historię Włoch lat 50. i 60. - odradzający się faszyzm, ruchy robotnicze, feminizm, kamorrę. Podział jest zaznaczony przez narratorkę - Elena, ta "dobra", zawsze czuła się cieniem Lili, tej "złej" - inteligentnej, niepokornej, często krzywdzonej, nie umiejącej sobie poradzić sama z sobą, z chorobą psychiczną siedzącą gdzieś z tyłu głowy. Mimo pozornej lekkości (dziewczęta, miłości, rodzina), to nie są łatwe historie - wielopokoleniowa przemoc, dziedziczona nienawiść czy podrzędna rola kobiet w życiu, wielokrotnie wiążąca się z szeroko pojmowanym prostytuowaniem się, tylko żeby przeżyć.
Inne tej autorki:
#39/40
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 14, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2016, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Niewielka wyspa. Na wyspie miasteczko, opodal miasteczka obóz skautów. Z obozu ucieka jeden ze skautów, 12-letni Sam, a z miasteczka znika Suzy, krnąbrna 12-latka. Jak się łatwo domyślić, młodzież zaplanowała wspólną wyprawę, żeby odkryć magiczny kawałek świata i spędzić ze sobą czas, bo jakoś tak miło się wzajemnie odnaleźli w świecie, których ich nie rozumiał.
Jaki to piękny film; nie żebym po Wesie Andersonie spodziewała się czegoś innego. Cudowna, pastelowa paleta kolorów, spójnie utrzymana we wszystkich scenografiach. Scenografie zbudowane jak bajkowe domki z klocków, makiety, po których można chodzić. Mimo doskonałej obsady - Willis, Norton, McDormand, Swinton, Murray, Keitel - świetnie wypadły debiutujące nastolatki (a do łez wzruszyła mnie anegdotka, że na planie filmu pierwszy raz zobaczyły maszynę do pisania). Do tego scenariusz wcale niegłupi, zabawny i miejscami wzruszający.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 12, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Nie wiem, kiedy tyle czasu minęło. A raczej wiem, ale nic, co się działo - prace wykończeniowe, pakowanie, przeprowadzka, rozpakowywanie, moszczenie się w nowym miejscu, nowa szkoła, nowa praca - jakoś nie skłoniło mnie do krytycznego przejścia po domu z aparatem. Ale skoro prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą - zapraszam. Dziś łazienka i przedpokój.
ŁAZIENKA - beżowe, zniszczone kafle zamieniłam na białe, cegiełkowe z mozaikową podłogą w tonacji szarej. Ponieważ łazienka jest wąska, nie wstawiłam pralki (zawędrowała do pomieszczenia gospodarczego). Wanna została, głównie dla córki, która lubi się moczyć; z czasem zapewne wrócimy do opcji prysznica - mimo szklanego, składanego parawanu regularnie zalewamy łazienkę. Meble przywieźliśmy jeszcze z poprzedniego mieszkania, docelowo rozbudujemy zestaw o większe szafki (lub na wymiar), bo miejsce jeszcze jest. Co bym zmieniła - cegiełkowe kafle nie nadają się do wykładania półek: rzeczy mają tendencję do nagłego zsuwania się.
PRZEDTEM
POTEM
Ściany: Vives Mugat Blanco
Podłoga i obudowa wanny: Vives Calvet Gris
Wanna, umywalka: Koło Twins
Sedes: Koło Style
Meble: IKEA LILLÅNGEN
Prysznic i baterie: Hansgrohe
Parawan: Aquaform Modern
Stołeczek: TummyTub
Lampa: IKEA Tidig
PRZEDPOKÓJ - na pierwszy rzut oka nie zachęcał - wąski, bardzo ciemny, z ciemnobrązową stolarką. Aktualnie stolarka wszędzie jest biała (poza drzwiami do łazienki - oryginalna; drzwi do łazienki miały nie wiadomo czemu wysokość 190 cm, wymieniliśmy je na nowe, o wysokości dostosowanej do reszty drzwi), a przedpokój oświetla przywrócone przejście do sypialni, które poprzedni właściciel zamurował. Podłogę - oczyszczone deski z 193* roku - widać, mimo błotnistej zimy nie zniszczyła się przy wejściu, czego się obawiałam. Nie udało się jeszcze odblokować świetlika nad drzwiami, ale ponieważ wymieniamy drzwi (są nieszczelne i nie tłumią hałasu), to przy okazji odtworzymy i świetlik. Przy okazji przebicia przejścia do sypialni, przedpokój został powiększony o garderobę - robioną na wymiar. Nie ukrywam, że lustrzane drzwi naprzeciw siebie w dalszym ciągu mnie bardzo cieszą.
PRZEDTEM
POTEM
Komoda: Skalik
Lampy: IKEA Foto
Lustro: IKEA
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 10, 2016
Link permanentny -
Kategorie:
P jak Posesja, Fotografia+
- Skomentuj
Niedługo po wojnie secesyjnej. Dwóch łowców nagród spotyka się na pustkowiach Wyoming, jeden eskortuje kilka zwłok (każde warte 3000 dolarów), drugi - żywą morderczynię (wartą 10 tys. dolarów). Po drodze spotykają najpierw szeryfa, potem kata. Nikt nikomu nie ufa, dyskusję rozwiązuje fanga w nos, a woźnica wiezie skonfiskowaną broń. Burza zagania ich do zajazdu tuż przed miasteczkiem, gdzie planują zmonetyzować swoje zdobycze. Na miejscu nie ma zazwyczaj obecnej właścicielki, za to czekają - na pierwszy rzut oka - inni przypadkowi podróżni. I mimo licznych konfliktów (większość obecnych o sobie słyszała i czasem serdecznie się nienawidziła), sytuacja miałaby szansę zakończyć się tak, że po burzy wszyscy się rozjadą w swoich sprawach, ale ktoś ukradkiem zatruwa kawę. Od tej pory akcja jest już bardziej dynamiczna i krwawa.
Jakkolwiek kocham Tarantino miłością wierną, tak nie jest to jego najlepszy film. Nierówno rozłożone napięcie - bardzo długi (za długi, nie podoba mi się moda na prawie 3-godzinne produkcje), statyczny, pełen popisów elokwencji bohaterów początek, po czym (kiedy już widz zaczyna przysypiać w fotelu) nagłe przejście, zaczynające całkiem inną historię. Obsada doskonała - Samuel L. Jackson, Kurt Russel, Channing Tatum, Tim Roth czy Michael Madsen sprawiają oczywiście, że chociażby tylko dla nich warto obejrzeć.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 7, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 1
W Świecie Dysku czarownice znają swoją przyszłość. Kiedy więc umiera babcia Weatherwax, to na swoich warunkach, przygotowana i uporządkowana, z poprawioną tabliczką, która dotychczas głosiła NIE JESTEM MARTFA. Na swoją następczynię wyznacza Tiffany Obolałą, która - mimo niejakich szykan ze strony niektórych starych czarownic - zaczyna kursować między Kredą a Lancre. Jednocześnie wszyscy, a zwłaszcza Mac Nac Feegle, obserwują ożwawienie w świecie elfów, które - nie bojąc się babci W. - planują najechać na świat ludzi.
Dobra książka na zakończenie. Owszem, jest mimo zapewne wysiłków redaktora/współautora - niedokończona, brakuje mi wyjaśnienia niektórych wątków (chociażby roli Ty i Mefistofelesa), niektóre możnaby pociągnąć w bardziej satysfakcjonującą stronę (Geoffrey). Prywatnie mam jednak żal, że cykl nie zakończył się książką o Straży.
Inne tego autora tutaj.
#38
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 3, 2016
Link permanentny -
Tagi:
sf-f, 2016, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1
Niezaprzeczalną zaletą Dębca jest możliwość wyjścia na lody na Stary Rynek. Ot, niecałe 10 minut samochodem. I nagle zamiast wieczornego drzemania nad książką idę zaniedbanymi warcianymi bulwarami, wdycham zapach zmoczonych ciepłym deszczem lip, słucham kawałka energetycznego koncertu Krambabuli w Kontenerach i znajduję wreszcie ścianę z muralami na Łaziennej.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 30, 2016
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
murale
- Skomentuj
1978. Bellamy, wielbiciel kultowego cyklu o Jimmym Goldzie, włamuje się z kolegami do domu autora, Johna Rothsteina, który od lat nie publikował i żył na uboczu. Chcą tylko go postraszyć i okraść, ale Bellamy traci zimną krew i zabija autora. Odkrywa w sejfie poza gotówką niepublikowane przez lata rękopisy, w tym dwa tomy ze swoim ukochanym Goldem. Koledzy nie są zachwyceni tym, co zaszło, Bellamy zamyka im więc usta w sposób ostateczny. Ukrywa skarb, ciesząc się już na myśl o lekturze, ale po kłótni ze znajomym wydawcą, który obiecał mu upłynnienie rekopisów, upija się i ląduje w więzieniu z zarzutem zgwałcenia przypadkiem spotkanej kobiety. Wyrok - dożywocie.
W 2010 roku Pete, 13-nastolatek, odkrywa zakopaną pod urwiskiem skrzynię. Pieniędzmi anonimowo ratuje swoją rozpadającą się rodzinę (ojciec bez pracy po wypadku, poszkodowany przez szaleńca, który mercedesem wjechał w tłum), a kiedy pieniądze się kończą, odkrywa prawdziwą wartość rękopisów. Próba ich sprzedaży nakłada się w czasie z warunkowym wyjściem Bellamy'ego z więzienia.
To drugi tom cyklu o detektywie Hodgesie i jego pomocnikach, zazębiający się historiami z tomem pierwszym ("Pan Mercedes"). Hodges, oderwany na chwilę od prowadzonych przez siebie spraw, pomaga Pete'owi wyplątać się z problemów i uratować się przed bezwzględnym mordercą.
Jak to u Kinga, czyta się widząc prawie że opisane sceny, z dynamicznymi przejściami, zapachem i fakturami. Wraca motyw obsesji na punkcie pisarza i jego bohaterów, które w "Misery" stworzyły jedną z najbardziej wstrząsających strasznych historii; tutaj Bellamy wie, że ciąg dalszy jest ciągle w zasięgu ręki (chociaż autora już zabił), dlatego kontynuje serię zabójstw.
Inne tego autora:
#37
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 28, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
panowie, 2016, kryminal
- Skomentuj
[24.06.2016]
... nocowanie w szkole, z czwartku na piątek. Bardziej spanikowana byłam ja, Maj po pierwszym fochu (czy wszystkie niespełna 7-latki najpierw wyrażają foch, a potem ostrożny entuzjazm?) stwierdził, że świetnie. W piątkowy poranek[1] weszliśmy do szkoły, znajdując Maja w piżamie i stosunkowo dobrym humorze, chociaż emitującego wielkie niezadowolenie - wieczorne wyjście na pobliską Dębinę było niefajne (oglądali kaczki i żabę w pniu drzewa, niektórzy też wiewiórkę widzieli), INNI nie pozwalali spać, wszystko źle. A po wakacjach też mogę nocować w szkole?
... pierwsza klasa, pierwsze świadectwo. Mam wrażenie, że wczoraj TŻ wysłał mi zdjęcie ze szkolnego boiska, gdzie obdarzone ogromnymi słonecznikami pierwszaki zaczynały szkołę. Po 10 miesiącach liczb, liter, początków umiejętności w książki[2], zamalowanych setek kartek, pierwsze świadectwo. Niestety, wydrukowane w eleganckim Comic Sans, nie żartuję. Ogromnie bawi mnie idea oceny opisowej, bo w zalewie standardowych "wyróżniający, bardzo dobry, dostateczny" umknęłaby uwaga o zachęcie do nierozmawiania na lekcji (czy mogę wystawić taką opinię w kwestii ograniczenia mówienia w domu?) oraz o umiejętności tworzenia własnych narracji. Mam nadzieję, że kolejne klasy tej narracji nie zachwieją.
[1] Barwność obserwacji socjologicznych; jakże łatwo wytykać innym rodzicom, jakie popełniają wady w czerwcowy poranek.
[2] Uwielbiam te teorie, że czym skorupka, że jak dziecko widzi czytających rodziców, że jak co wieczór czytanie, że audiobooki, to. Tyle że nie. Nie wiem, może za mało czytam.
PS W dalszym ciągu uważam wszelkie akademie za zło. Zwłaszcza w dusznej sali przy 30+ stopniach celsjusza.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 25, 2016
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 7