Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Tadeusz Lembowicz - Śmierć pod Obidową #115
Spis osób:
Styczeń 1976, nad Europą Zachodnią przechodzi huragan, Zakopianka stoi. Nie dziwi specjalnie opuszczony na poboczu samochód, ale przy bliższym sprawdzeniu w ciemnozielonym Volvo znajduje się martwy człowiek. Bez dokumentów, jedynie ze sfałszowaną legitymacją studencką. Samochód okazuje się być skradzioną własnością warszawskiego aktora, który twierdzi, że samochód mu skradziono, a sprawy nie zgłosił, bo spieszył się na pociąg. Milicja rozpytuje w pensjonacie, w którym mieszkał właściciel volvo, rozmawiają z lekarzem Elickim, który nie spodziewa się, że - jak się niebawem okazuje - zamordowanym jest jego siostrzeniec, fotograf. W mieszkaniu zamordowanego znajdują się szybko zdjęcia par w sytuacji intymnej, sugerujące szantaż. Jest też artystyczne zdjęcie Wełnickiego, za które Elicki - wprawdzie szantażysta, ale utalentowany - dostał nagrodę. Trochę zajmuje odkrycie, kto pomagał młodemu Elickiemu w niecnym procederze - nieco opóźniony intelektualnie “Tewek” i cwany blondynek z zakładu fotograficznego.
Się określa pochodzenie: na podstawie ubrania (wiąże sznurowadła jak Warszawiak).
Się pije: koniak, starkę.
Się je: jajecznicę na boczku.
Się pali: wiadomo.
Złote myśli: “Za pieniądze i święty może się złajdaczyć, a co dopiero taki typ”.
Inne tego autora tu.
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Śmierć grabarza #116
Spis osób:
Podczas pogrzebu kondukt żałobny odkrywa wisielca, grabarza. Denat okazuje się być zbolałym, mimo upływu lat od śmierci żony, wdowcem, wielojęzycznym erudytą, piszącym o hienach cmentarnych, w habicie franciszkanina prowadził też tajemnicze rekolekcje, w których uczestniczyła ultra-pobożna żona brata (wątek rekolekcji jest niestety fabularnie niedoinwestowany, w przeciwieństwie do nieudanego małżeństwa Irmy i Konstantego). Milicja analizuje potencjalnych wrogów Kosińskiego - dżentelmenów, okradających nieboszczyków, którzy właśnie wyszli po wyroku, niechętnego teologa, którego Kosiński przyćmiewał intelektem, wreszcie dociera do Amerykanki, dziwnie zainteresowanej rodziną kuzyna grabarza, niestety już nieżywej.
Się pali: sporty.
Się pije: wódkę, pięciogwiazdkowy koniak, whisky[2], śliwowicę (zaprawioną lekami).
[1]
- Nie ma między nami żadnego fizycznego zbliżenia, ponieważ ty jesteś rozpustny. A ja nie wyszłam za mąż po to, żeby uprawiać rozpustę. (...)
- Posłuchaj mnie, Irmo - powiedział, siląc się na spokojny, łagodny ton. - Być może, że nasze małżeństwo było jednym wielkim nieporozumieniem. Nie chciałaś żyć ze mną przed ślubem, uważałaś to za niemoralne. I w rezultacie kupiłaś przysłowiowego kota w worku. Mam wrażenie, że po prostu jesteś albo nierozbudzona, albo niewyżyta erotycznie i z tego wynikają te wszystkie nasze nieporozumienia.
Ale swoją drogą niezwykłe, jak to się dzieje, że w dzisiejszych czasach młoda, i jak twierdzisz, bardzo ładna kobieta przesiaduje w kościele? Coś się musi za tym kryć. To nie jest naturalne.
[2]
- Czy zauważyła pani coś nienormalnego w zachowaniu się pani Axley?
- Bo ja wiem... Nic specjalnego. Chyba tylko to, że sporo piła, ale ci Amerykanie to w ogóle pijanice.
[3]
- Bo ja jestem zwolennikiem medycyny ludowej. Czosnek z gorącym mlekiem, napar z malin, bańki, smarowanie, ewentualnie grzane piwo z korzeniami.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#20 (przeczytałam też po raz kolejny EW117).