Więcej o
Listy spod róży
[6.11.2025]
Zanim opowiem o samych Salonikach, będzie o aspiracjach. Otóż od dłuższego czasu dojrzewa we mnie myśl, że powinnam mieszkać na wybrzeżu i relaksować się, patrząc na morski horyzont czy szukając muszli i wyszlifowanych morzem kawałków szkła. Niestety, Poznań jeszcze na wybrzeżu nie jest, więc ulubiony kawałek geografii odbywam tylko na urlopie. Przylądek Chalkidiki zwany jest Greckimi Malediwami, malownicze zatoczki z białym piaskiem i turkusową wodą, ale sprawy. Wierzę, że tak jest, tylko aura nie dopisała akurat tego dnia, kiedy się wybrałam nad morze. Na długiej plaży Trani Ammouda mocno wiało, ale woda była fantastycznie przyjemna, zanurzyłam się do kolan (niekoniecznie celowo, miałam długą sukienkę), zaś w zacisznej zatoczce Lagomandra woda była równie miła, chociaż piasek nieco bardziej szorstki. Zdecydowanie chcę wrócić, kiedy będzie cieplej. Ładne podobno są też plaże Karydi, Orange czy Kalamitsi, nie wykluczam następnym razem. Poza małymi miasteczkami i typową infrastrukturą przyplażową w okolicy niewiele jest, ale w taki ładny, spokojny grecki sposób - gaje oliwne, coś fiołkowego się krzewi, kozy, owce i dwupasmówka do Salonik. Dwa dni wcześniej wyskoczyliśmy też wieczorem do Agia Triada, chyba konkretnie do Perei, ale na plaży wiało i było ciemno, więc tylko przespacerowaliśmy się chwilę z widokiem na światła miasta.












GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 13, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
grecja, chalkidiki
- Skomentuj
[25/30.08.2025]
Ponieważ już za chwilę wyjeżdżam w cieplejsze (yay, me! ale serio, piździernik w tym roku nie sprzyjał), zwagarowawszy niechcący nastolatkę ze szkoły (yay, me, ponownie!), ostatni odcinek z tegorocznej sierpniowej wyprawy. W drodze do Brna zatrzymałam się obiad w bardzo obiecującej Ostravie - zdecydowanie można spędzić noc i przespacerować się po mieście. Między Brnem a Wiedniem zjadłam obiad w Mikulovie (bez zdjęć, jak to hinduskie, pyszne a niewyględne), obiecując sobie, że w drodze powrotnej wbiję na zamek, ale - haha - nawigacja nas wykierowała inaczej, żeby ominąć jakiś paskudny korek. I wreszcie nad Lesznem w drodze do Poznania balony.
- Delphi II - Janáčkova 1797/4, Moravska Ostrava; restauracja grecka
- Namaste FoodLand - Piaristů 28, Mikulov na Moravě; restauracja hinduska
Ostrava
Ostrava
Ostrava
Ostrava / Mikulov
Ostrava
Delphii / Gdzieś po drodze
Ostrava
Delphii
Gdzieś pod Wiedniem
Leszno
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 1, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, ostrava
- Komentarzy: 2
[27-30.08.2025]
Nasłuchałam się o Wiedniu, że oszałamia, najpiękniejsza europejska stolica, a secesją można się pocierać na każdym rogu. Nie mówię, że się z tym nie zgadzam, ale. Poznań, w którym mieszkam, jakby dostał trochę dofinansowania na sensowne remonty budynków, absolutnie nie ma się czego wstydzić w kwestii jakości tkanki miejskiej; wiadomo, z zachowaniem proporcji, bo takiego Hofburgu na ponad 2000 pokoi nigdy nie było. Druga obserwacja - nie widziałam w zasadzie większej różnicy między Wiedniem a Berlinem, Wiedeń to Berlin, którego nie zdemolowano w 1945 roku i nie podzielono na kawałki, przez co się nie rozwarstwił. Podsumowując - piękne miasto, ale żeby zwaliło z nóg to nie. Mieszkałam w dzielnicy 2 - Leopoldstadt, tuż przy Praterze, który dla odmiany mnie nieco rozczarował, bo to ogromne, ale całkiem współczesne, hałaśliwe i tandetne wesołe miasteczko; nie byłam w muzeum, może tam było bardziej klimatycznie. Zaleta - z diabelskiego młyna ładny widok na miasto. Leopoldstadt to mieszanina biurowców, arterii i klimatycznych secesyjnych kamienic z okazjonalnymi plombami, takie normalne miejsce do życia - szkoły, parki, restauracje. Bardzo spodobał mi się zupełnie nieturystyczny Karmelitermarkt, z warzywami, rzemieślniczymi serami, piekarniami i kawiarenkami; najlepsze śniadanie w Wiedniu.
Wynajęłam uroczy, cichy - bo z widokiem na zieleń i podwórko, choć kompaktowy apartament w starej, właśnie remontowanej kamienicy. Młodzież dostała swój oddzielny pokój, chociaż była to tzw. służbówka, w której mieściło się łóżko i nic więcej, ale było okno i można było zamknąć drzwi. Jedyna wada - szukałam miejsca z parkingiem, wynajmujący potwierdził, że parking jest, nie trzeba rezerwować, po czym tuż przed przyjazdem się okazało, że parking owszem jest, ale publiczny i płatny, 800 metrów dalej. Nie była to ostatecznie wada, ale zirytowało mnie wprowadzanie w błąd, bo w takim ujęciu każdy lokal ma parking.
Adresy:
- Heidi Horten Collection - Hanuschgasse 3.
- Schmetterlinkhaus - Burggarten Hofburg.
- Österreichische Nationalbibliothek - Josefsplatz 1.
- Naturhistorisches Museum - Maria-Theresien-Platz.
- Hundertwasser Village - Kegelgasse 34-38
- Café am Park - Max-Winter-Platz 8, śniadania (zestawy z napojami, dość proste, ale smaczne).
- Gasthaus Reinthaler im 2. Bezirk - Stuwerstraße 5, austriacka; sznycle, gulasze, ziemniaki i Kaiserschmarrn z powidłami śliwkowymi.
- Joseph Brot • Wien Bio Bäckerei -
Führichgasse 6, piekarnia i śniadaniownia, pyszne pieczywo, ale jajka na miękko były półsurowe.
- Mesze_Vienna - Ausstellungsstraße 39/2, restauracja grecka.
- Cafemima - Karmelitermarkt 21, doskonałe śniadanie.
Café am Park / Cafemima / Joseph Brot
Gasthaus Reinthaler / Mesze_Vienna
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday October 23, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
austria, wieden
- Komentarzy: 2
[29.08.2025]
Muzeum oryginalnie nie miałam w planach, ale eloy je zlokalizował i nie żałuję, że poszliśmy, nawet kosztem opuszczenia innych sztandarowych opcji. Następnym razem. Muzeum, nie dość, że w ciekawym budynku, to jeszcze można poocierać się wielkie nazwiska XX-wiecznych malarzy: Margritte, Nolde, Warhol, Basquiat, Klimt, Schiele, Chagall, Picasso, Munch, Klee, Richter, Rothko, Miró czy Kokoschka. Uroczy jest Pokój Herbaciany, mimo że nie ma tam herbaty (trochę foch!), ale na suficie jest relief Kupelwiesera (powstrzymaj skojarzenia z “Seksmisją”). Oprócz obrazów była czasowa wystawa plakatów i multimediów ze starych filmów - Metropolis, Nosferatu czy Golema. WC nie sprawdzałam, młodzież ma bilety darmo.
Hanuschgasse 3.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday October 18, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
austria, sztuka, wieden
- Skomentuj
[29.08.2025]
Zacznę od tego, że celowo ominęłam Hofburg - kolosalną rezydencję Habsburgów i przeszłam przez Burggarten do Palmiarni. Część Palmiarni to kawiarnia, ale do kawiarni stała - jak do większości kulinarnych must-have jak na przykład Sacher - kolejka; do Motylarni, która zajmuje drugą część budynku, kolejki nie było. W środku - tu dla odmiany bilety płatne, chociaż nieco taniej, również dla młodzieży - tajemnica braku kolejki się wyjaśniła. Przy temperaturze na zewnątrz w okolicach radosnych 35 stopni (nie żartuję, koniec sierpnia!), wewnątrz oprócz roślin i mnóstwa motyli, było też dodatkowe kilka, jak nie kilkanaście stopni więcej. Absolutnie warto, Motylarnia, choć nieduża, ale jest bardzo urokliwa, tyle że nie przy tych temperaturach.
Adres: Burggarten Hofburg, znajdziecie bez problemu.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 14, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
austria, wieden
- Skomentuj
[29.08.2025]
Karol VI Habsburg[1], jak się okazuje, ufundował nie tylko piękny budynek przy Josephplatz, ale też zaczął kolekcjonować cenne książki. Biblioteka Narodowa, mieszcząca się w Prunksaal, określana jest jako żywcem wyjęta z “Pięknej i Bestii” i nie ma w tym ani krzty przesady - regały pod wysoki sufit, drabiny, galeryjki, na suficie freski, tajne przejścia i dekor złoty, ale skromny, a na środku marmurowy pamperek. Oprócz tej sali dostępne w ramach biletu są inne w budynkach opodal - z kolekcją papirusów, zabytkowych globusów i map, muzeum esperanto, ale nie poszliśmy, bo nastolatka przeładowała się estetycznie (oraz “mamo, zapach jest dziwny”), a eloy w ciągu pół godziny przeczytał wszystkie eksponowane plansze informacyjnie i jest ekspertem od historii Austrii, zwłaszcza w okresie przed i powojennym. Nie byłam w WC, ale młodzież ma bilet darmo, jak w większości narodowych muzeów (wstęp do muzeum, nie do WC).
Adres: Josefsplatz 1.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Wiem, że nabijanie się z Habsburgów to rozrywka płytka, ale poza przekazywanymi genami z ograniczonej puli, mieli też tytułomanię.
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday October 12, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
austria, wieden, biblioteka
- Skomentuj