Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Helena Sekuła - Ślad rękawiczki #043
Spis osób:
Dwóch rzezimieszków przypadkiem staje się świadkami bójki w knajpie, unikają podania personaliów najpierw próbując ucieczki, potem w sposób ostateczny, zabijając konwojujących ich milicjantów. Stawia to oczywiście całą milicję w stan gotowości, wszystkie ręce na pokład, najwyższy priorytet. Niedługo po tych wydarzeniach, właścicielka willi “Sfinks” w Otwocku zostaje znaleziona martwa, śledztwem zajmuje się młody porucznik Wysocki. Na pierwszy plan wychodzą anonimy, rozsyłane do wielu osób, sugerujące, że denatka wynajmowała pokoje na godziny, w których dyrektor Miłosz z rudą modelką wyprawiali bezeceństwa. I rzeczywiście - było pożycie pozamałżeńskie i libacje alkoholowe w tajemnicy przed współmałżonkami, a dodatkowo wszyscy coś przed milicją zatajali (oraz straszyli kontaktami w samym ministerstwie). Wysocki znajduje złote monety u denatki i sarka, bo ekspertyza ewidentnie fałszywych numizmatów ma trwać 8 dni, ale ponieważ jest sprytny, odkrywa, że taką monetę znaleziono w samochodzie zamordowanych milicjantów, co łączy dwie sprawy i nagle pozwala na nieograniczone zasoby analityczne i eksperckie.
Rozwiązanie zagadki nie jest tak oczywiste, bo przecinają się tu dwie sprawy - przestępcza (fałszerstwa monet) i społeczna (zdrada małżeńska i jej konsekwencje). Na trop zbrodniarza doprowadza tytułowa rękawiczka.
Się pije: wódkę, koniak (Wysocki z Miłoszem, bo nie znajduje wymówki).
Gender: “była punktualna (...) Pod tym względem była zaprzeczeniem kobiecości”.
[1] Oczywiście Wysocki nie cierpi swojego młodzieńczego wyglądu, wolałby zmarszczki i siwe skronie.
Inne tej autorki tutaj.
Julitta Mikulska - Klamka z mosiądzu #044
Spis osób:
Porucznik Jaksa mozolnie rozwiązywał sprawę niewyjaśnionych włamań i kradzieży do mieszkań zamożnych obywateli Warszawy i okolic. Cechą wspólną był dobry wywiad (włamywacze bez pomyłki znajdowali wszystkie schowki) oraz brak śladów włamania. Przypadkiem dowiaduje się o śledztwie w sprawie morderstwa młodego poborowego, prosi więc znajomego majora o pozwolenie na obserwację wydarzeń. Młody Pawłowski, który nie wrócił z przepustki z powodu tego, że nie żył, obracał się wcześniej w zdegenerowanych kręgach młodzieży hippisowskiej. Milicja idzie tym tropem, trafność linii śledczej potwierdza znalezienie tytułowej ozdobnej klamki z mosiądzu, skradzionej z mieszkania Pawłowskich, noszonej przez jednego z hippisów na szyi w roli ozdoby (nie rozumiem tak bardzo). Sprawę włamań udaje się Jaksie wyjaśnić przy okazji, a dodatkowo nawiązuje bliskie stosunki z uroczą porucznik Jaskólską, ku uciesze majora Żuchraja.
Się pali: sporty (major Żuchraj), fajkę (Jaksa), płaskie (Jaskólska).
Się je: zrazy w barze, salceson, chleb i ogórek kiszony, generalski tort w kawiarni.
Się stoi: w kolejce po kapcie szkolne oraz po nabiał:
(...) obywatelki - zwrócił się do grupki gospodyń - niepotrzebnie tracą czas. Właśnie do sklepu przywieźli mleko, śmietankę też widziałem. Jak w porę nie pójdziecie, może zabraknąć.
[1] [Ubierali się] “W kolorowe łachy. Chodzili boso, zarośnięci i obwieszeni łańcuchami, dzwonkami, licho wie czym. Jeden nawet nosił na szyi oślą czy krowią szczękę”.
[2] "Rudy (...) obnażony do pasa. Pierś, na wzór mumii faraona, pokrywały mu łańcuchy, naszyjniki i cała masa brzęczącego żelastwa. Na szelkach podtrzymujących spodnie widniały wielkie sztuczne kwiaty".
Maciej Bordowicz - Toccata #045
Spis osób:
1949. Ramoń, lokalny wariat (jak się potem okazuje, osoba wymagająca silnego wsparcia psychiatrycznego po przeżytej traumie wojennej, kopał groby dla zabitych w obozie koncentracyjnym i napatrzył się na rzeczy, na które nikt nie powinien patrzeć) doprasza się w knajpie Wacławskiego o alkohol. Klienci się śmieją, czasem ktoś piwo czy wódkę postawi mimo irytacji szynkarza. W kącie siedzą trzej dziwni mężczyźni, w pewnym momencie budzą w Ramoniu paniczny strach. W nocy ktoś zabija Wacławskiego, sierżanta Morawskiego i jego żonę, czego Ramoń jest świadkiem, schowany na zapleczu knajpy. Milicja początkowo podejrzewa tego ostatniego, ale na podstawie badań balistycznych (dość ograniczonych ówczesną techniką, ale zawsze) wyklucza go jako zbrodniarza, tym bardziej, że na pobliskiej stacji kolejowej ktoś strzela do milicjanta i poważnie rani zawiadowcę stacji. Akcja jest dwutorowa - ze śledztwa przeskakujemy do trzech przestępców, którzy - z jednym poważnie rannym - szukają schronienia u znajomego księdza w kościele. Jeden z nich wyznaje księdzu przewiny w ramach sakramentu spowiedzi, wiążąc go tajemnicą i czyniąc współwinnym (co chyba niekoniecznie jest zgodnie z doktryną kościoła). Tytułową Toccatę gra ksiądz na organach, przydaje się do przywabienia pewnego siebie zbrodniarza, który nad logikę przedkłada przemoc.
Książka jest pisana dramatycznie podniosłym językiem, pewnie dla podkreślenia grozy tematu:
Widzi całą sytuację, cisnęła mu się w oczy jak uderzenie odgiętej gałęzi.
Od tygodnia upał jak zaraza buszował między spaloną ziemią a bezobłocznym niebem.
Jak gdyby odłupano od nich całe zmęczenie od duchoty i wódki, pokładali się na stolikach ze śmiechu, niemal tarzali twarze w zakąskach, wypadały im z warg wyćpane do końca pety.
Jego idea [pomysłu] błysnęła w oczach i natychmiast zapadła się pod ciemny, kontrastujący z siwizną włosów, łuk brwi.
Się je: marynowane śledzie, baleron.
Się pije: ciepłą wódkę (bo upał), koniak i wino (bo przełom w śledztwie, dzięki świeżo zakupionym kapciom).
Inne tego autora:
Inne z tego cyklu tutaj.
#24