Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Simone St. James - Złamane dusze

Fiona kompulsywnie odwiedza Idlewild Hall, tereny opuszczonej szkoły dla dziewcząt. 20 lat wcześniej ciało jej siostry zostało znalezione właśnie tu na boisku, winny - dziedzic lokalnej fortuny - siedzi w więzieniu, ale proces był poszlakowy i Fiona uważa, że jednak coś jeszcze jest do wyjaśnienia. Wtem niejaki Anthony Eden kupuje posesję ze szkołą i planuje remont, co dodatkowo wzbudza dziennikarską ciekawość kobiety. Sytuacja się komplikuje, kiedy podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało nastolatki sprzed kilkudziesięciu lat. Fiona ma już kilka tajemnic do wyjaśnienia - kim była dziewczynka w studni, kto ją zabił, co się stało z jej walizką, kim były jej współlokatorki oraz kim jest Margaret Eden, matka Anthony’ego. A, oczywiście też trzeba wyjaśnić, o co chodzi z Mary Hand, przerażającą zjawą od lat krążącą po terenie szkoły. Wydarzenia współczesne przeplatane są chronologiczną relacją z lat 50., kiedy do szkoły, a raczej do placówki naprawczej trafiły cztery dziewczęta z problemami: Katie z traumą po próbie gwałtu, Roberta będąca świadkiem samobójczej próby swojego wujka, Cece, nieślubna córka bogacza i Sonia, jak się okazuje, cudem ocalała z Ravensbrück.

Klimatem książka przypomina mi wielowątkowe powieści Kate Morton, świetnie się czyta i wybaczam nawet wprowadzenie elementów nadprzyrodzonych, które pomagają przy wyjaśnieniu jednej z tajemnic, bo poza tym to uczciwa powieść kryminalna.

#120

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday December 30, 2025

Link permanentny - Tagi: 2025, kryminal, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Petra Soukupová - Najlepiej dla wszystkich

Założenie jest bardzo podobne do “Zawsze jest ktoś”, ale układ zupełnie inny. Eva niedawno owdowiała, usilnie szuka sobie zajęcia, żeby nie oszaleć z samotności na wsi - piecze ciasta na sprzedaż i zajmuje się ogrodem. Nagle jej córka, Hana, przywozi do niej 10-letniego Viktora; twierdzi, że pobyt u babci pomoże mu na kłopoty w szkole. Oczywiście Viktor jest wściekły, nie będzie chodził do głupiej szkoły na głupiej wsi, mimo że babcię zasadniczo lubi, ale bardziej lubi wolność mieszkania w Pradze z matką-aktorką, której często nie ma. Hana ma też swój cel - stara się o rolę w serialu, wie, że nie da sobie rady z coraz bardziej wymagającym wychowawczo synem, ale trzyma powód decyzji w tajemnicy. Do tego wplątuje się w kłopotliwy romans. Viktor ukrywa przed babcią i mamą problemy w szkole, Eva zaś te problemy bagatelizuje, ale do czasu. Bagatelizuje też swoje narastające problemy zdrowotne. I te tajemnice nabrzmiewają w rodzinie, prowadząc do kolejnych kryzysów.

H. mi pożyczyła, dziękuję <3. To bardzo gęsta proza, o nieumiejętności komunikowania, dojrzewaniu (lub nie) do macierzyństwa, wdowieństwie, roli babci, odcinaniu od znanego i wpadaniu w nieznane, niewygodnym spełnianiu marzeń. Takie zwykłe, codzienne rzeczy; autorka podchodzi z życzliwością i bez oceny, po prostu taka sytuacja. Nie wiem, czy finał jest szczęśliwy, jak w życiu.

Inne tej autorki.

#119

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 28, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


Torrey Peters - Trans i pół, bejbi

Reese i Amy były kiedyś parą, ale rozstały się w dramatycznych okolicznościach. Teraz Amy, wcześniej transkobieta, przeszła detranzycję i jako Ames weszła w związek z cis-kobietą Katriną. I, niespodziewanie, poczęli dziecko. Dygresyjna historia o związkach współczesnych i z przeszłości kręci się dookoła decyzji, czy Katrina chce urodzić dziecko, czy Ames będzie w stanie być ojcem oraz czy ogromny, niezaspokojony biologicznie instynkt transkobiety Reese pozwoli jej wejść w ten dziwny związek jako druga matka.

Od razu powiem, że nie jest to książka dla mnie; nie czuję tematyki trans, ale czuję, że to ważna powieść dla osób w tranzycji czy w spektrum płciowym. O dysforii, czuciu własnego ciała, wstręcie i pożądaniu, tłumieniu odruchów, jakie społecznie zostały obu płciowym wdrukowanie, ale nie są naturalne. Jednocześnie to powieść lekka, ale o tyle istotna, że osoby trans są jej pierwszoplanowymi bohaterkami, nie epizodem w tle, ewenementem i dziwadłem. Dużo wnikliwej analizy można znaleźć w artykule J. Szpilki.

#115

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday December 19, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


Petra Soukupová - Zawsze jest ktoś

Nie pisałam, bo byłam w Berlinie, o czym niebawem. Książkę dostałam od ^dees, która zachęciła słowami “wciąga, ale lekkie nie jest”. I powiadam Wam, jak przy poprzedniej książce miałam PTSD, to Soukupová to suma wszystkich strachów o przyszłość.

Narracja jest trójstronna - o wydarzeniach opowiada Vera, żona i matka dwójki nastolatków oraz dzieciaki - starsza Maja i młodszy Misiek. Vera czuje się całkiem ok, ma dobry związek z Michałem, dzieciaki sobie radzą, chociaż weganizm Mai jest kłopotliwy, Misiek jak to Misiek, jeszcze jest młody i sprawia zwykłe, chłopackie problemy, jak coś zbroi, praca w bibliotece jest spokojna, ale satysfakcjonująca, zwłaszcza że aktualnie kończą się przygotowania do ważnej imprezy. Jedynym cierniem w bukiecie są rodzice - mieszkają na wsi, domagają się przyjeżdżania co weekend, a wtedy zaczyna się festiwal toksyczności. Dziadkowie obiecują dzieciakom basen, który wybudowali specjalnie dla wnuków, ale zapominają podgrzać wody; ostatnio babcia nakarmiła Maję pyszną zupką… na kurczaku; Vera słyszy o tym, jak bardzo jest nieudania i zawiodła nadzieje, w przeciwieństwie do starszej siostry, która chociaż mieszka w Anglii. Vera się wije, bo poczucie obowiązku, z drugiej strony wcale nie ma ochoty na zmarnowanie weekendu narzuconego przez matkę, obiecuje wizytę kiedyś, niedługo, za chwilę wakacje. Wtem matka umiera i na narratorkę spada zimny prysznic - musi zorganizować pogrzeb i zająć się ojcem, który ma początki demencji oraz schorowanymi psami z hodowli matki, których ojciec - jak się okazuje - nie cierpi i nie umie o nie dbać. Na siostrę nie może liczyć. A wszystko to 100 kilometrów od Pragi, bo rodzice się “pobudowali” i nawet nie w cichości ducha liczyli, że córka się do nich wprowadzi.

To jest tak gęsta proza, że aż można kroić nożem. Z kolejnych relacji ukazuje się obraz rozsypującej rodziny, której Vera nie jest w stanie skleić sama, podobnie jak rozdzielić czas między dwójkę coraz bardziej jej potrzebujących dzieci, męża i pracę. Krzyczałam w duchu do kindla, że potrzebuje wsparcia, nie udźwignie, że ktoś mógłby jej pomóc, że nie musi być dzielna i sama wszystko, że za chwilę sama się wypali i nie da rady. Rollercoaster emocjonalny, nie mogłam się oderwać, boję się kolejnych książek tej autorki.

Inne tej autorki:

.

#113

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 14, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Beatriz Serrano - Ogród rozpaczy ziemskich

Marisa pracuje w agencji reklamowej. Doskonale gra w biuro, przygotuje prezentację, ma świetnie pomysły, umie udawać zajętą, wie, co powiedzieć na kolejnym spotkaniu; nikt nie wie, ile ją to kosztuje. Bo Marisa zdaje sobie sprawę, jak daremna jest to praca, jak bardzo jej nienawidzi i nie jest w stanie funkcjonować bez tabletek poprawiających nastrój. Jedyne chwile szczęścia to oglądanie filmików na YT i uciekanie z pracy do muzeum Prado, gdzie zawsze ląduje przed obrazem Boscha. Albo do całodobowego Carrefoura. Ma jedno marzenie, że przejedzie ją samochód w drodze do pracy i nie będzie musiała tam iść. Zamiast tego dociera do biura i z fałszywym uśmiechem jedzie na wyjazd integracyjny, gdzie cringe przeplata się z nienawiścią.

Urlop jest jak plaster na ranę po toporze. Jedziesz do miejsc, gdzie nigdy nie zamieszkasz, prowadzisz styl życia, na który cię nie stać, a potem wracasz, a w wiadomościach telewizyjnych mówią o “syndromie pourlopowym”, chociaż tak naprawdę powinni mówić: “Twoje życie jest beznadziejne, że popadasz w depresję, kiedy musisz do niego wrócić po dwóch tygodniach fantazji”.
Czytając, miałam PTSD, w głowie ciągle żywe epizody z pracy w agencji reklamowej. Ale tak naprawdę każda praca sprowadza się do tego, że wyjmujesz z “normalnego” życia ileś godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, 48 tygodni w roku, przez 35 lat. To są najlepsze lata Twojego życia, mogłabyś robić rzeczy ciekawe i potrzebne, ale nie - zajmujesz się z pełną intensywnością czymś ulotnym, co po roku okazuje się niepotrzebne. W zasadzie miałam ochotę przepisać pół książki, bo podsumowuje moje życie zawodowe. I nie zrozumcie mnie źle, staram się wybierać taką pracę, w której jestem dobra, a warunki są wystarczająco komfortowe, ale zwyczajnie chciałabym przestać pracować. Może nie tak drastycznie, jak bohaterka, która w zaskakującym finale otrzymuje kartę wyjścia z więzienia, ale więcej sensu widzę w sadzeniu tulipanów (jeszcze w tym roku nie posadziłam!) czy pisaniu o przeczytanych książkach. I czytaniu, jestem świetna w czytaniu.

A.I., dzięki za pożyczenie, fantastyczna książka.

#112

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday December 10, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 6


Beata i Eugeniusz Dębscy - Śmierć druga

Tomek Winkler, dawniej policjant, aktualnie prywatny detektyw, zostaje z powrotem wciągnięty do organów, bo są braki kadrowe. Znaleziono Rafała, studenta sprawnie pchniętego nożem w nerkę, a jedną z ostatnich osób, które go widziały, był Sebastian, znajomy i podopieczny Iwy, partnerki Winklera (prywatnie terapeutki). Do sprawy włącza się również babcia Winklera, Roma, która rozpytuje o zamordowanego w jego rodzinnej miejscowości. Ślad prowadzi do “Tuliboru”, ekskluzywnego ośrodka wypoczynkowego dla księży, również byłych, gdzie jakiś czas wcześniej znaleziono drugiego chłopaka, przypadkiem znajomego Rafała.

Wiem, moja wina, bo zaczęłam od czwartego tomu cyklu, ale miałam pewne powody; w efekcie mam poczucie, że wszyscy się już znają, a ja nikogo nie znam albo że związki między postaciami są zupełnie pretekstowe. Główną osią jest śledztwo outsidera Winklera i sparowanego z nim przypadkowo policjanta, a babcia i partnerka detektywa pojawiają się epizodycznie, trudno mówić o jakiejś dynamice między bohaterami. Jest mocny wątek rozliczeniowy plus pojawia się przestępca z jednego z wcześniejszych tomów. Dam jeszcze szansę i zacznę cykl od początku, ale nie zachwyca. Oraz mam poczucie, że cała książka powstała, żeby na końcu autorzy mogli podzielić się przepisem na ragout “babci Romy”.

#109

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday December 5, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, panowie - Skomentuj