Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Zygmunt Janet - Dzień szósty

Ewa wzywa 07, zeszyt 131

Spis osób:

  • kapitan Paweł Rukat, ps. Buldog - ani najstarszy, ani też najbardziej doświadczony, ale szef zespołu
  • Jacek Kreubitner, ps. Panienka - choć żonaty od dwóch lat, nadal potrafi się zarumienić
  • Michał Wolański, ps. Płetwa - 100 kg wagi, nieprawdopodobnie szybki mimo 45 lat, umie robić kółka z dymu
  • Krzysztof, ps. Niania - rozwiedziony, ale nadal mieszka z byłą żoną, elegancki, pozornie życzliwie nastawiony do podejrzanych
  • Leopold Adamiak - dzielnicowy, długi, chudy i wąsaty
  • porucznik Urszula Husińska - chodzi na wszystkie akcje obyczajówki, także wtedy, gdy nie musi tego robić
  • Zielonka Zdzisław - handlarz kaszą i jajami, ale też znany na rynku walut i drobnego przemytu
  • Aniela Zielonka, ps. Mamuśka - żona Zdzisława, mimo wieku atrakcyjna[1]
  • Cuprowa - chudy kobiecy szkielet, sąsiadka Zielonków
  • Magda Zielonka - córka, studentka, lafirynda
  • Edmund Brycz - inżynier architekt, kochanek Anieli[2] i Magdy, elegant i damski bokser
  • Bryczowa - niewysoka, szczuplutka, z daleka wygląda na 18 lat
  • Jan Szukalewski, ps. Docent - dystyngowany antykwariusz po trzech wyrokach
  • Marcin Kaczorowski, ps. Ciuciek - długowłosy hippis z długimi, dziewczęcymi rzęsami, chłopak Magdy
  • Pawlak - uczynny kelner z Kongresowej
  • Piotr Kobzan, ps. Pan Piotruś - niewysoki, w przyciemnionych okularach, młodzik jeszcze, taki normalny
  • Aneta Rakińska - dziennikarka z Wrocławia, spod kloszowej spódnicy prześwitują jej majtki
  • Joanna Grzesiak - kurewka z dużymi łagodnymi oczyma spłakanej sarny
  • Anka Kulczyk - dama lekkich obyczajów, często pracuje razem z Grzesiak w duecie
  • Wieśka - 18-letnia sąsiadka Zielonków, śliczna, ale na jej twarzy widać niezrozumiałe zgorzknienie
  • Marek - brat Wieśki, uciekł z poprawczaka
  • doktor Ordzyński - emerytowany lekarz w szpitalu dla psychicznie chorych
  • Halina Kobzan - piękna kobieta, choć ze schizofrenią[3]

Ekipa, znana ze “Święta kobiet”, rozwiązuje tajemnicę morderstwa zamożnego handlarza bazarowego. Dżentelmen został brutalnie stuknięty w głowę, a walory ukryte sprytnie w żyrandolu - skradzione. Małżonka denata jest zrozpaczona głównie kradzieżą i powtarza monotonnie, że na obiad jadł pyzy. Wątków jest kilka - łasa na pieniądze córka, wstydząca się rodziców, kuzyn z Wrocławia, któremu denat nie chciał pożyczyć na ślub, kominiarz, lokalne cwaniaczki, co wydaje się dobrym tropem, bo skradziona biżuteria właśnie u nich się zaczyna pojawiać. Niania i Płetwa jadą do Wrocławia, gdzie oczyszczają kuzyna z podejrzeń, ale w efekcie pomyłki pokojów Niania nawiązuje przypadkiem intymny kontakt z dziennikarką (klepiąc ją w goły tyłek, bo myślał, że to Płetwa). Co ciekawe, dziennikarka mimo zajścia zaczyna spotykać się z Buldogiem.

Mimo dużego dystansu narratora do śledztwa i sporej dozy humoru sytuacyjnego, sama sprawa jest dość ponura (zemsta za oszustwo, doprowadzenie do wyczerpania nerwowego, próbę samobójczą i nieumyślne dzieciobójstwo). Narrator to widzi i mimo że chwilę wcześniej śmiał się z zabawnych sytuacji, końcówka jest minorowa.

Się je: pyzy, wołowinę w czerwonym winie, szyneczkę ze świeżą sałatką.
Się kupuje: księgę I Cing, żeby mieć poradę w śledztwie.
Się przemyca: spodnie sztruksowe z Zachodu.
Się pije: “nalewkę” śmierdzącą karbidem, koniak.

[1] Sort of.

Wszedłszy do sąsiedniego mieszkania przede wszystkim zobaczyłem granatową, obcisłą bluzkę z napisem Blue Jeans, która zdawała się pękać, rozepchnięta monstrualnymi, godnymi Felliniego cycami, leżącymi niemal na tłustych, rozlanych udach równie ciasno opiętych poplamioną spódniczką, jaką noszą nastolatki. Ręce z trudem, jak mi się wydawało, mogły unieść złote pierścienie, obrączki i bransolety. Na krótkie, serdelkowate palce, z brudem wrośniętym w skórę, z całą pewnością nie zmieściłaby się już żadna ozdoba. Masywne, czerwonosine nogi obute były w lekkie brokatowo-złote sandałki. Głowa była uloczkowana. Twarz, w której wśród fałd tłuszczu z trudem można było dopatrzeć się nosa i oczu, była jeszcze dodatkowo opuchnięta od płaczu. Miałem przed sobą panią Anielę Zielonkę.

[2]

(...) Otóż nasza podfruwajka Anielka, która w rzeczywistości dobiega już pięćdziesiątki, ma swego ukochanego - popatrzył, jakie to zrobiło na mnie wrażenie, a że milczałem, mówił dalej: - Ukochany ma około trzydziestki. Jeździ groszkowym fiatem 125p. Ma młodszą od siebie żonę. która pracuje jako lekarz w praskim szpitalu. Sam jest inżynierem architektem. Zawsze gdy pan Zdzich wyjeżdżał za interesami, inżynierek zjawiał się u pani Anieli. Sąsiedzi mi mówili, że muzyka, że pani Aniela pięknie śpiewa przy takich okazjach, że przez firankę widać czasem, jak nago tańczą. Ten inżynier to dewiant, bo raz, że ze znacznie starszą od siebie, a dwa, że baba brudna, brzydka i wulgarna. Ale widać taki jego gust. (...) pani Aniela, aby złapać humorek, musi sobie rąbnąć. Inżynierek robi to wszystko na trzeźwo. Ma dwoje dzieci, a żona - przynajmniej sądząc po zdjęciu, które miał razem z kartą wozu - jeszcze niejednemu by się spodobała. Ale on woli panią Anielę.

[3] Niestety, autor powiela szkodliwy stereotyp, że “schizofrenii się dostaje” w wyniku traumy.

Inne z tego cyklu tutaj.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 27, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie, prl - Skomentuj

« Danuta Frey - Fiat z placu Teatralnego - Peaky Blinders »

Skomentuj