Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o niemcy

Görlitz, zoo i paragon grozy

[6.07.2025]

Wracając z Liberca, zahaczyłam ponownie o Görlitz. Jak zwykle na obiad oraz dla odmiany do zoo. Zoo jest bardzo miłe, dość kameralne, ale zielone i da się należycie pospacerować. Można wejść do ptaszarni, popatrzeć na karmienie zwierząt - załapałam się na szopa pracza i wyderkę, które dostały najpierw wiaderko śledzi, a potem - jak szop oddalił się z łupem do wody (wiecie, że one “myją” jedzenie tylko w niewoli, w naturze nie?!), wyderka dostała martwego szczura. Bynajmniej nie pogardziła. Trochę rozczar, bo lemury były w remoncie, a obiecywanych manuli albo nie znalazłam, albo występowały tylko nominalnie na niektórych znakach. Widział ktoś?

Adresy:

Ten paragon grozy to nie w Goerlitz, tylko dla odmiany w drodze do, w Lubinie. Zatrzymałam się w malowniczych, niedawno odremontowanych na luksusowo Małych Koszarach, gdzie za dwie kawy, lemoniadę i trzy porcje ciasta - duże, owszem - ale zapłaciłam więcej niż za obiad w Poznaniu. Pycha, ale ostrzegam, że nie budżetowo.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday August 19, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: goerlitz, lubin, niemcy, ogrod-zoologiczny, polska - Skomentuj


Berlinalia

[20-22.12.2024]

Oczywiście, że do Berlina zawsze jeżdżę po coś. I oczywiście, że nie zawsze wszystko się udaje, ale nic to, będą kolejne wyjazdy przecież. To, co mnie zaskoczyło negatywnie, to fakt, że zarezerwowałam noclegi tuż przed świętami, a nie na początku grudnia, co ja sobie w ogóle myślałam. I cały początek grudnia, a był mentalnie bardzo wyczerpujący, odliczałam dni do wyjazdu. Nie róbcie tego sobie, im wcześniej, tym lepiej.

Co było zaplanowane:

  • Interaktywna czasowa wystawa "Air is an Art", czyli kilkanaście instalacji z balonami i dmuchańcami w roli głównej. Bardzo przyjemne, nieco chaotyczne, można skakać do basenu z kulkami oraz zmoczyć się w bańkach mydlanych, do tego kolory i muzyka, znalazł eloy, a nastolatki w dowolnym wieku lubią to. Dodatkowo ciekawa okolica przy Szprewie z rzeźbą Molecule Man, pewnie bardziej na lato, tuż przy Oberbaumbrücke i East Side Gallery. Można do 21 kwietnia 2025, więc raczej się pospieszcie.
  • Jarmarki świąteczne, a zwłaszcza ten przy Gendarmenmarkt, bo złożył mi się kolejny kawałek Berlina i okazało się, że to raptem 800 metrów od mieszkania. I poszłam przy okazji zakupów, ale wtedy okazało się, że nie ma jarmarku, bo remont (a strony informacyjne kłamią). A na inne jakoś się nie zebraliśmy, chociaż przelotem widziałam jakąś aktywność przy Wyspie Muzeów…
  • … gdzie planowałam pójście na wystawę Pergamon 360, ale nie poszłam. Tak bywa, plany planami, a życie życiem.
  • Zakupy - i tak, i nie, bo już któryś raz zmamiona obietnicą niedzieli handlowej - tu wyjaśnia się termin wyjazdu - odłożyłam większe zakupy na niedzielę. Tymczasem niedziela handlowa w Niemczech nie oznacza bynajmniej całego dnia szaleństwa zakupowego, tylko very demure, very mindful opcję kilku godzin zakupów od 13 do 18 i dalece nie wszędzie. Szczęśliwie to, na co zależało nastolatce, odbębniliśmy w sobotę - Figuya z mangą, Darkstore z odzieżą metalową i gotycką oraz Idee, wszystkomający papierniczy. Spożywkę ogarnęliśmy cudem w czynnym w każdą niedzielę (serio!) sklepie HIT przy stacji Berlin Zoo, co jest fajną opcją.
  • Adresy (również jedzenia, nic nowego, ale same pewniaki):

    • Pop Air - Art is Inflatable - Eichenstraße 4
    • Taverna Berkis - Winterfeldtstraße 45, grecka
    • La Femme QUALITY - Gleditschstraße 1, jeden z kilku oddziałów tureckiej śniadaniowni.
    • Figuya.com Store - Oranienburger Str. 13-14, manga
    • Darkstore - Boxhagener Str. 23, odzież gotycka, metalowa i z ćwiekami.
    • Idee - Mall of Berlin, Leipziger Platz 12 (nad wejściem od Wilhelmstrasse), papierniczy i robótkarski, można zbankrutować.

    GALERIA ZDJĘĆ.

    Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday December 31, 2024

    Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy, sztuka - Skomentuj


    Berlin - dzień i noc

    [15-17.12.2023]

    Poza tym, że w Berlinie można różne fajne rzeczy robić, to mnie zwyczajnie cieszy bycie w tym mieście. W dzień i w nocy. Patrzenie na ludzi, na ulice, wchodzenie do sklepów i restauracji, siadanie w parkach czy spacerowanie po nabrzeżu Szprewy. Mieszkając tuż przy Bramie Brandenburskiej, miałam blisko, żeby przespacerować się czy na Potsdamer Platz czy Unter den Linden; wieczorem chodziłam z eloyem na Glühwein czy currywursta albo w ogóle tylko pochodzić i pooddychać po niemiecku, eins, zwei. Nastolatka, do niedawna niezainteresowana, nagle zawinszowała sobie specjalistycznych zakupów, poniżej lista ciekawych (acz czasem specyficznych miejsc) na zakupy i jedzenie:

    Dzień - Boxhagener Strasse, okolice Alexander Platz, Winterfeldtplatz, Oranienburger Strasse.

    Noc - Pariser Platz, Potsdamer Platz, Mall of Berlin.

    Alt-Berliner Wirtshaus Que Pasa La Femme

    GALERIA ZDJĘĆ.

    Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday January 9, 2024

    Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Komentarzy: 2


    Berlin - Akwarium

    [17.12.2023]

    Idealne miejsce na zimowe przedpołudnie po sympatycznym śniadaniu w ostatnio ulubionym La Famme - piękne, kolorowe rybki, odwrotne meduzy, legwany i krokodyle, a do tego piękne witraże. Można połączyć z wizytą w zoo (jeden, tańszy bilet), chociaż niekoniecznie zimą. Zaskoczyło mnie, chyba po raz kolejny, że zoo jest rzut beretem od Gedächtniskirche.

    GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia z 2012 i 2014.

    Napisane przez Zuzanka w dniu Monday January 1, 2024

    Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, ogrod-zoologiczny, niemcy - Komentarzy: 2


    O tym, że nie zawsze w Internetsach prawda

    [16-18.12.2022]

    Absurdalnie, mimo że grudzień, nie dotarliśmy na żaden berliński jarmark gwiazdkowy. Może z powodu innego niż zwykle lokum? Przez ostatnie kilka wizyt mieszkaliśmy tuż pod Bramą Brandenburską, ale nastąpiło coś, co mogę tylko nazwać, pardon le mot, okurwieniem cenowym, więc grzecznie podziękowałam za nocleg w cenie 2,5 razy większej niż w sierpniu, w efekcie wylądowałam za Moabitem w okolicach Invalidenstraße. Dzięki temu mieliśmy w pieszej odległości dawno nie odwiedzane Muzeum Historii Naturalnej, które tym razem ooo, jak zażarło (bo wcześniej - w 2012 i 2015 - to tak różnie). I minerały, których jest na bogato, i dinozaury, i amonity, i nawet ryzykowne okazy taksydermistyczne czy moje ulubione preparaty w słojach, wszystko się nader podobało. Nieustająco prezentacja czasu i odległości w kosmosie, którą się ogląda leżąc na okrągłej kanapie, była hitem; przy okazji pozdrawiam serdecznie starszą panią z Polski, która przytuliła się czule ramieniem do mojego biustu i bardzo spontanicznie reagowała na podróż kosmiczną. I metrem się przejechaliśmy, jeden przystanek, ale zawsze (i tak, większość Niemców w metrze nosi maseczki, da się).

    ChausseestraßeMoże i jeden przystanek, ale U-bahnem Tu do muzeumMuzeum Historii NaturalnejUniwersytet / Sneak peek na dinozauraPreparatyMała główka na dużej szyiStrefa mroku, ale bardzo ciekawaSzykielety, dużo szykieletówKamienie, dużo kamieniPrezentacja o odległości i czasie / Wnętrza Za oknem w apartamencieZa oknem w apartamencie, po przymrozku

    Wieczorem po trzech latach wróciliśmy do uroczego, bezpretensjonalnego basenu w hotelu Oderberger. Kiedyś wystarczyło wbić do hotelu i zapłacić w recepcji, teraz trzeba rezerwować 2-godzinne okienko i płacić on-line (ręczniki zwrotnie dalej kartą EC albo za gotówkę, podobnie zwrotna kaucja 10 euro za klucze do szafek). Rodzina szydziła potem ze mnie, że po powrocie do apartamentu zapadłam w taki szezlong, że chrapałam rozgłośnie z głową pod poduszką, ale uznajmy to za przesadzone złośliwości. W ogóle okolica hotelu - Kastanienallee - to kolejny punkt na letni spacer po Berlinie, przypomina mi poznańskie Jeżyce.

    Stadbad Oderberger

    Odkryciem wyjazdu była śniadaniownio-piekarnia La Femme More Than Breakfast, jest ich w Berlinie kilka, poprzednio byliśmy w innym lokalu, na Schönebergu, na kawie. Śniadania są z nutką wschodnią - wędlina o nazwie sucuk (sujuk), pyszne precle z sezamem (simit), hummus z miodem, sery i klasyki śniadaniowe typu jajka czy placki w różnej formie. Również bardzo przyjemne śniadanie zjedliśmy w piekarence opodal, niestety nie zapamiętałam nazwy. Ale miałam o tym, że ołgano mnie obrzydliwie - termin wyjazdu wybrałam między innymi dlatego, że 18 grudnia miał być ostatnią przed świętami niedzielą handlową. Po odbiciu się od trzecich zamkniętych drzwi zorientowałam się, że to chyba niekoniecznie prawda, więc zamiast pełnego bagażnika niemieckiej spożywki, wróciliśmy z marnymi resztkami piątkowych przekąsek, które kupiliśmy na urozmaicenie wieczorów. Smuteczek i rozczar, nie wierzcie w słowo pisane, pytajcie u źródeł. Drugie rozczarowanie było faktem, że znajdujący się w okolicy cmentarz żydowski na Pankowie okazał się w niedzielę zamknięty, tu się nie czepiam, był spontan, tak wyszło. Ale że sklepy? Tak się nie robi.

    Adresy:

    GALERIA ZDJĘĆ.

    Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 25, 2022

    Link permanentny - Tagi: berlin, niemcy - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj