Więcej o
beletrystyka
Alex Tandem-Li żyje w cieniu śmierci swojego ojca, który kilkanaście lat wcześniej zabrał nastoletniego Alexa z dwójką kolegów - Adamem i Rubenfinem, na słynny mecz zapaśniczy, gdzie poznali spokojnego Josepha. To był ostatni dzień z ojcem, który umarł nagle w czasie meczu, pozostała po tym przyjaźń z Josephem i przejęta od tego ostatniego pasja zbierania autografów. Dorosły Alex jest w związku z Esther, siostrą Adama, ale nie traktuje tego jakoś zobowiązująco, ponieważ głównie zajmuje się ćpaniem i piciem, z rzadka trzeźwiejąc tylko wtedy, kiedy musi coś sprzedać albo zażegnać kolejny kryzys, spowodowany pod wpływem. Ma w życiu dwie misje - napisać książkę o różnicy między rzeczami żydowskimi a gojowskimi oraz dostać autograf ukochanej aktorki, Kitty Alexander. Adam i Joseph zmuszają niechętnego Alexa do odmówienia kadyszu za ojca, w tle mnóstwo pseudofilozoficznych, nietrzeźwych rozmów o Kabale i sensie życia, Alex leci do Nowego Jorku na Festiwal Autografów, skąd wraca z Kitty Alexander, z którą zdołał się psim swędem zaprzyjaźnić. Kadysz, koniec.
Jaka to męcząca, przeintelektualizowana, zmaskulinizowana powieść, niby w klimacie innych książek Smith, która umie zbudować złożony świat niekoniecznie prostolinijnych ludzi, ale tak odstręczająca, że czytałam już po kilka stron. Robi wrażenie poskładanych na siłę kilku historii - fascynacji Kitty Alexander, przepracowywania żałoby przez Alexa, rynku autografów z kilkoma ciekawymi, czasem szemranymi postaciami i wreszcie dziwna, czasem niezbilansowana przyjaźń między czterema chłopakami.
Inne tej autorki tutaj.
#65
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 30, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Czerwiec. Jagoda wraz ze współpracownikami w ramach integracji idzie do wróżki i tak, to babcia Maliny i Irka. Wróżba Jagody jest niekorzystna - wszyscy się od niej odwrócą, szpital i głowa w bandażach i wielka zmiana w życiu. Niekorzystna, ale prawdziwa - jej wredna szefowa za dość niewinną uwagę wysyła ją na bezpłatny urlop, a partner, jednocześnie służbowo personalny, oficjalnie jej nie zna, ale proponuje, żeby się do niego przeprowadziła i zajęła domem. Zirytowana Jagoda decyduje się wyjechać do rodzinnego miasteczka i zamieszkać z ojcem i jego dochodzącą odwieczną narzeczoną. Na miejscu się nudzi, bo wyrosła ze wszystkich znajomości, idzie więc na basen, gdzie w tłumie ulega zapowiadanemu przez wróżkę wypadkowi. Ląduje w lokalnym szpitalu, gdzie… zaczyna pracować jako zastępczyni kierowcy, bo zżywa się z wesołą ekipą pogotowia - lekarzem Bolkiem (tym, co leczył studentów w “Cierpkości wiśni”), ekscentryczną pielęgniarką Julią[1], dyrektorem szpitala i innymi, którzy wcale nie wstydzą się pracy w małym miasteczku.
Jest tu trochę rozgrywany koncept dziewczyny, która traktuje powrót do rodzinnych okolic jako porażkę, skoro już robiła karierę w dużym mieście, a ku swojemu zdziwieniu zaczyna cieszyć się z autentyczności ludzi w przeciwieństwie do fałszu, jaki dotychczas ją otaczał. Ale całość jest pozytywistyczna i dość przyjemna, jak już się zamknie oczy na lelawość głównej bohaterki, która pozwala sobą pomiatać w prestiżowej pracy, narzeczonemu i “przyjaciółkom”. Zabawne scenki pojawiają się w związku z hobby jej ojca, teraz można by go nazwać scammerem - a to udaje dziecko, żeby wygrać konkurs plastyczny, a to podaje się za kogoś innego, żeby dostać zapomogi, wreszcie wprowadza zamieszanie w Internecie.
[1] Tu miałam niejaki zgrzyt, bo wtem zupełnie bez żadnych zapowiedzi wyszło, że osoba Julii jest solą w oku jednego z mniej tolerancyjnych lekarzy, ponieważ jest Whyvnarz, pmlyv genafą. Innym to nie robiło różnicy, a Jagoda nic nie zauważyła, więc jednak nieco mnie to zdziwiło.
Inne tej autorki.
#64
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 29, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Jak ta książka jest napisana! Jak już pisałam przy okazji poprzedniej książki, biorę każde zdanie i obracam je w głowie z zachwytem. O czymkolwiek nie będą książki Jelonek, będę czytać w ciemno.
Współczesna narratorka opowiada o swojej największej miłości - Drobnym, z którym wyjechała do Stanów w latach 90. Kontrast między bieda-pracownikami z dawnego bloku wschodniego a zamożnymi dzieciakami amerykańskiej klasy średniej, ciężka praca, to wszystko nie było istotne, bo ona przeglądała się w jego oczach i to wystarczało. Do tego Drobny miał niesamowity urok czy też otwartość, pozwalający mu zdobywać przyjaciół, gdziekolwiek się nie pojawił. I w pewnym momencie z tej pierwszej, najlepszej miłości, wyrósł, zachłysnąwszy się chyba otwartym, przyjaznym mu światem. Ona wróciła do kraju i kiedy okazało się, że jednak bez niego nie umie i zrobi wszystko, żeby być razem, Drobny niespodziewanie zginął w idiotycznym wypadku. Autorka jedzie na pogrzeb, wraca z prochami, zamyka swoją tragedię w kartonie wraz z pamiątkami po Drobnym. Po 20 latach chyba wreszcie dociera do niej, że Drobnego już nie ma, wraca do Ameryki i chce dotrzeć do ludzi, którzy go znali, którzy owego feralnego dnia z nim byli, wreszcie do świadkini jego śmierci, jego kolejnej dziewczyny. Czy kochał tę dziewczynę tak, jak kochał ją? Czy jeszcze są ślady po jego życiu w Chicago? Co schowała do nieotwieranego przez lata archiwum niepamięci, czy to prawdziwe wspomnienia? Jak zmienili się ludzie, których wtedy znali? Czy uda się ustalić chronologię i pozbyć poczucia, że Drobny zginął przez nią, bo gdyby nie byli razem, nie pojechali, nie został…
Jaka to piękna, intymna opowieść o nieprzepracowanej żałobie, miłości, o tęsknocie, o czasach, których już nie ma i może nigdy nie było, tylko widziała je przez różowe okulary osoba zakochana. I o pamięci, zawodnej, zniekształcającej, a czasem boleśnie skupionej na detalu. I na tym, co oznacza dorosłość, co sama boleśnie odczuwam: „W ogóle niech ktoś mi powie, że dobrze robię. Nie, nikt ci nie powie, że robisz dobrze. Na tym polega dorosłość, że się zostawia człowieka z tymi wszystkimi decyzjami i konsekwencjami. Czasem chciałabym dokonać apostazji z dorosłości, przysięgam.”
Inne tej autorki.
#62
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 22, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 1
Podchodziłam z niepokojem, nauczona doświadczeniem lektur “kobiecych”, ale zaskakująco owocowa tetralogia to całkiem niezłe historie młodzieżowe / YA, mocno osadzone w polskich realiach okresu transformacji.
Smak świeżych malin. Malina ma narzeczonego, właśnie kończy studia i liczy na to, że jej kariera zawodowa wystartuje zaraz potem. Tyle że wszystko zaczyna się sypać, gdy po 15 latach wraca jej ojciec-mitoman, który wyjechał za pracą do Niemiec i zniknął. Teraz obiecuje miliony, statek ze złotem, ale finalnie kończy się na 500 markach, za które Malina operuje sobie nos po tym, jak narzeczony ją zostawił 5 minut po Sylwestrze. Pełna dygresji opowieść studentki obejmuje ostatni semestr - pisanie pracy magisterskiej, odczarowywanie nieudanego związku, juwenalia, burzliwe poszukiwania pracy na trudnym rynku, życie rodzinne z babcią-wróżką i wiecznie narzekającą matką i wreszcie wielką, niespodziewaną miłość. Akcja specjalnej głębi nie ma, bohaterka jest dość męcząca, ale nostalgicznie się wraca do lat 90. - oszukańczych ofert pracy przy sprzedaży wakacji, popularności Amolu i Ziół Szwedzkich jako panaceum, początków agencji reklamowych, dawania ogłoszeń do gazet w sprawie pracy.
W Cierpkości wiśni Wisława, zwana Wiśnią lub Pestką, właśnie rozpoczyna studia. Nadambitny ojciec pcha ją na niezbyt interesujący kierunek, ale zdemotywowana nastolatka zamienia się z koleżanką, Mileną. Kiedy zamiana wychodzi na jaw, ojciec odmawia wsparcia, przez co rozżalona Wiśnia zaczyna koczować na stancji Mileny, gdzie w dwóch sąsiadujących mieszkaniach mieszkają dziewczyny, w tym egzaltowana Maria oraz chłopcy - nadużywający marihuany Trawka i tajemniczy Irek, brat Maliny. Dużo studenckiego życia, czasem biedowania o chlebie i wodzie, seksistowscy wykładowcy, toksyczne koleżanki z roku, tajemnica przekazów pocztowych, które utrzymują Wiśnię na powierzchni, wreszcie juwenalia i wielka, niespodziewana miłość. Ciekawy jest wątek rodziców Wisławy - kostyczny ojciec i stłamszona matka, która wreszcie emancypuje się i odchodzi z domu, ku zdziwieniu męża i - co ciekawe - również córki, która początkowo potępia matkę, bo mimo własnych doświadczeń nie mieści się jej w głowie, jak bardzo nieszczęśliwa była matka przez lata.
Niektóre wątki się powtarzają - juwenalia i koncerty Kazika, łapanie losowych studentów płci męskiej do roli “baranka”, bohaterowie przechodzą płynnie między tomami - babcia wszystkim wróży, Irek, brat Maliny, jest jednym z prominentnych bohaterów tomu drugiego, Bolek, lekarz pogotowia, pojawia się w trzecim tomie, podobnie jak Malina, a ekscentryczny ojciec Maliny przechodzi przez Planty i sieje zamęt. Czasem te zbiegi okoliczności są dość toporne, wszak Kraków nie jest aż tak mały, żeby wszyscy byli na kupie, ale dzięki temu buduje się takie niby uniwersum.
Inne tej autorki:
#60-61/#5-6
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 19, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 3
Romy jest transportowana do swojego docelowego więzienia. Ma wyrok podwójnego dożywocia, najwcześniej za 37 lat może się starać o skrócenie wyroku, ale i tak nie wyjdzie na wolność. Gordon jest nauczycielem, los zdecydował, że uczy więźniarki. Trafia do tego samego więzienia, co Romy i nawiązuje się między nimi nić sympatii. Mały synek Romy został pod opieką jej matki, ale w trakcie odsiadki kobieta dowiaduje się, że jej matka zginęła w wypadku, a dziecko trafiło do opieki instytucjonalnej. Usiłuje więc zrobić wszystko, żeby upewnić się, że nie dzieje mu się krzywda. A jako więźniarce nie przysługują jej w zasadzie żadne prawa - nie ma pieniędzy, może dzwonić tylko do abonentów jednej sieci, miała obrońcę z urzędu, który po sprawie umył ręce, prosi więc Gordona o wsparcie.
I brzmi to jak materiał na historię z happy-endem, ale to się nie stanie, bo to beletryzowana opowieść o patologiach systemu prawnego i więziennictwa w USA. Dożywocie za sfałszowanie czeku (trzecie przewinienie po dwóch krótkich odsiadkach), podwójne dożywocie za zabójstwo w zasadzie w obronie własnej (ale na niekorzyść bohaterki świadczy to, że była striptizerką, a stalkujący ją natarczywy klient skutecznie udawał weterana), nieustająco aktualne problemy z klasyfikacją osób niebinarnych lub w tranzycji, wysokie wyroki dla osób bez sensownego prawnika i brak jakiejkolwiek resocjalizacji, z dodatkowymi karami już w więzieniu. Nie jest to książka równa - dobitna i mocna historia Romy punktowana jest niezbyt istotnymi wspomnieniami skorumpowanego policjanta, kochanka jednej z więźniarek, skazanej na karę śmierci oraz przeintelektualizowanymi przemyśleniami Gordona o samotności, życiu w dziczy i lekturach (wspomnienia Unabombera, który odizolował się od społeczeństwa i zachwycał naturą).
#57
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 7, 2024
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Tak jak inne książki Szwai dają się czytać mimo okazjonalnych głupotek, tak w przypadku tej mogę tylko podsumować, że przesłuchałam, żebyście nie musiały.
Szczecin, o tyle istotne, że bawiąc-uczyć jest o mieście i okolicach. Piotr właśnie rozwiódł się z wiarołomną żoną żoną, z którą był tylko dla dobra dorastającej córki. Podczas spaceru po finalnej rozprawie spotyka przypadkiem Maję, niepozorną choć niebrzydką pracownicę muzeum, zaczynają się spotykać, chociaż Maja nie zaprasza go do siebie. Wtem na jego progu pojawia się 17-letni syn, o którym nie wiedział; owoc jego dłuższego romansu z Bunią, znajomą z chóru[1]. Po pewnym wahaniu przygarnia młodego, rozumie oczywiście przyjaciółkę, która zdecydowała się do czasu nie wyznawać nikomu - mężowi, kochankowi i dziecku - prawdy. Sytuacja się komplikuje, kiedy okazuje się, że młody jest homoseksualistą i wprowadza się do Piotra również jego chłopak, relegowany student, a już na dobicie tajemnica Mai to matka z postępującą demencją.
Nie akceptuję niektórych poglądów w literaturze, nawet jeśli sprzedawane są jako humor, zwłaszcza jeśli autorka jest kobietą i wciska je swoim bohaterom. Piotr ocenia wszystkie kobiety pod kątem ich atrakcyjności, narzeka, że Maja nie nosi szpilek i krótkich spódnic oraz makijażu, bo jakże przyjemniej mu by się na nią patrzyło. Pojawiają się szybkie oceny typu “wyglądała inteligentnie, więc nie jest sprzataczką” czy “to nie wina tych kobiet, że brzydkie”. Rozkminy o związkach homoseksualnych przyprawiły mnie o ból głowy od przewracania oczami, bo po co się chłopcy mają zabezpieczać, dziecka z tego nie będzie. Zgniłą wisienką na czubku jest zabawna anegdotka, jak to wspomniany student prawa został zawieszony za udawaną rozprawę sądową niepłacącego alimentów mężczyzny, w której weseli studenci skazali go na kafkowską śmierć (“przyjdą po pana kiedyś i rozstrzelają”). Idę po igłę i nitkę, zszyję sobie zerwane ze śmiechu boki.
[1] Tak, ponieważ żona go zdradzała, poczuł się oczywiście rozgrzeszony ze swoich przygód, które miewał w czasie małżeństwa, czy to ze wspomnianą Bunią, czy układ FWB z podwładną.
Inne tej autorki.
#56/#4
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 5, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, beletrystyka, panie
- Skomentuj