Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Marta Dzido - Matrioszka

Ojciec pił, matka się wściekała, ale jednak wybaczała. Do czasu, aż wyrzuciła ojca i zajęła się sobą. Narratorka, wychowana za ścianą rodzinnej walki z alkoholizmem, obiecała sobie, że ona tak nie. Ale jak tytułowa matrioszka, ma w sobie swoją córkę, matkę, babkę, prababkę i powiela te same wzorce, czy chce, czy nie chce. Zamień alkohol na narkotyki, awantury na ciche dni, zabijanie niepokoju pracą czy własnymi uzależnieniami, nieumiejętność utrzymania związku, dużo wody upłynie, zanim odkryjesz, że jesteś DDA.

Odcinając trudną warstwę treściową, nieustająco sprawia mi przyjemność samo czytanie frazy autorki. Popkultura splata się z traumą, logorea prowadzi do zaskakujących konkluzji, rozproszone, splątane myśli jakby pochodziły z mojej i pewnie nie tylko mojej głowy. Nie po fabułę czytam, bo fabuła jest tu mniej istotna niż próba zbudowania kobiety ze słów.

Inne tej autorki.

#34

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 17, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


Kristin Hannah - Rzeczy, które czynimy z miłości

Angie wraca do rodzinnego miasteczka, żeby pomóc matce i siostrom prowadzić rodzinną restaurację; interes nie idzie dobrze po śmierci ojca. Nie jest to jednak powrót triumfalny, bo Angie właśnie się rozwiodła. A rozwiodła się nie dlatego, że przestała kochać swojego cudownego męża Conlana, tylko ich miłość nie wytrzymała lat starań o dziecko i nieudanej adopcji. Szybko pojawia się drugi wątek - 17-letnia Lauren szuka pracy, żeby nie straciły z matką mieszkania. Matka nie pomaga, bo jest nie dość, że ma kiepski etos pracy (czytaj: rzadko pracuje), podejmuje ryzykowne decyzje w kwestiach damsko-męskich, to jeszcze jest alkoholiczką, wszystko ląduje na ambitnej Lauren. Jedyną nadzieją dziewczyny jest pełne stypendium na prestiżowej uczelni, najchętniej blisko jej ukochanego Davida. Do tego czasu musi pracować i przy okazji rozpaczliwych prób znalezienia zatrudnienia trafia na Angie. Obie kobiety się zaprzyjaźniają, a Angie zaczyna Lauren matkować. Ale wszystkie plany dziewczyny idą w piach, kiedy okazuje się, że Lauren jest w przypadkowej ciąży. Matka się od niej odwraca, a Angie - sama z traumą braku dziecka - staje przed ciężkimi decyzjami.

Na plus - doskonale się czyta, wchodzi w dwa wieczory. Ale to chyba tyle, bo reszta książki to klisza na kliszy, takie połączenie erotycznego harlequina i Hallmarku. Biedna, ambitna dziewczyna i bogaty, rozpaskudzony chłopak. Niemożność zajścia i utrzymania ciąży kontra wpadka od jednego stosunku bez zabezpieczenia (oczywiście wina dziewczyny, bo się zgodziła). Rodzinna restauracja z cudowną atmosferą, która szybko staje się najbardziej uczęszczana w miasteczku, sceny wspólnego gotowania i mazania sobie nosa mąką. Ukradkowe spotkania z mężem po rozwodzie. Przedkładanie czyjegoś dobra nad swoje. Nastolatka w niechcianej ciąży i pragnąca macierzyństwa opiekunka. Cudowne zbiegi okoliczności. Mogłabym wypełnić kartę bingo ze spokojem. Nie jest źle, jeśli potrzebujecie jakiegoś guilty pleasure, to wpada w tę przegródkę. Ale tak na raz.

Inne tej autorki.

#33

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 14, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


Lily King - Kochankowie i pisarze

Boston, lata 90. Casey ma ścisły rytm dnia - wstaje bladym świtem, żeby pracować nad swoją książką, którą pisze od kilku lat, potem idzie do restauracji, gdzie zarabia na życie jako kelnerka, a w zasadzie na spłatę przeterminowanych kredytów studenckich. To bardziej wegetacja, ale niczego więcej Casey nie trzeba, a przynajmniej na więcej nie ma siły - niedawno zmarła jej ukochana matka, a dodatkowo została porzucona przez poznanego na stypendium chłopaka, jedyna taka miłość, a on nagle odchodzi. Mieszka w zapleśniałym pokoju przy garażu znajomego brata, na nic innego jej nie stać. I wtedy zakochuje się w dwóch mężczyznach jednocześnie, obaj są pisarzami: starszy od niej jest wdowcem z dwoma uroczymi synami, uporządkowany i stabilny; drugi jest jej równolatkiem, bardziej jej bije serce, ale ten jest niestabilny i nieprzewidywalny.

Oczywiście w opisie pojawia się marketingowa fraza o opisywaniu z humorem perypetii pogubionej życiowo dziewczyny, ale ja tego humoru nie dostrzegam. Casey jest osobą w żałobie, porzuconą, bez żadnych zasobów. Pracuje w nierokującej pracy, każdą wolną chwilę wyrywa, żeby wreszcie napisać książkę, będącą hołdem dla jej zmarłej matki. O tym, że mogłaby mieć ubezpieczenie zdrowotne (a przypominam, to USA), dowiaduje się, kiedy z powodu chronicznego niedojadania i zmęczenia zaczyna się jej sypać zdrowie. Więc nie Bridget Jones, zdecydowanie, również dlatego, że Casey jest ambitna i uparta, choć niekoniecznie wybiera najprostszą i najłatwiejszą drogę. Doceniam, bo trochę nudne, kiedy jedyną osią akcji jest wątek romantyczny.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 2, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1


Marta Dzido - Ślad po mamie

Lata 90. Narratorka ma 19 lat, właśnie zdaje maturę i po zaistnieniu kompletu - alkoholu, imprezy, braku rozwagi, na teście ciążowym pojawia się druga kreska. Wie, że z tym Grzegorzem to nie na poważnie, tym bardziej, że jego interesują studia na politechnice, a nie bycie ojcem, załatwi od ojca pieniądze na zabieg. Jaką decyzję podejmie dziewczyna, która właśnie straciła ukochaną matkę, a ojca nie znała, bo ten zwiał na wieść o tym, że ciąża? Patrząc na historię swojej matki, na jej wybory i życiowe opcje, zastanawiając się po wielokroć, czy nie lepiej by dla wszystkich było, gdyby się nie urodziła, wybiera aborcję. I zostaje sama ze swoimi myślami, bez możliwości upewnienia się, czy była to dobra decyzja. Na to nakłada się historia jej przyjaciółki/kochanki, Milenki, której świat się rozsypał w efekcie przemocy. Narkotyki, beznadzieja, przypadkowe znajomości, okres przełomu między nagle zakończonym dzieciństwem, a jeszcze niepełną dorosłością.

To trochę historia rozrachunkowa z epoki, trochę osobista - jak radzić sobie z życiowymi wyborami bez wsparcia, jakie znaczenie dla kobiety ma aborcja, zaufanie do siebie i świata, zrozumienie, jak nieodwracalna jest decyzja, czy lekarz jej nie skrzywdzi, czy ktoś się dowie i co wtedy? Nie jest to opowieść łatwa - jest gwałt, depresja, strata i poczucie, że może jakby podjęła inną decyzję, to nie byłoby łatwiej. To chyba pierwsza książka Dzido, jeszcze nie do końca tak bogata semantycznie jak kolejne, ale ważna. Zaistniała jako głos w dyskusji o aborcji, jako monodram z Marią Seweryn; nie daje recept, tylko zadaje pytania.

Inne tej autorki.

#26

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 29, 2025

Link permanentny - Tagi: 2025, panie, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Lauren Groff - Dzikie bezkresy

Bezimienna bohaterka, czasem kiedyś Lamentacją, ale nie wiem, czy to żartobliwe, czy złośliwe, ucieka z naprędce spakowanymi podstawowymi narzędziami - nożem, kocami, cynowym kubkiem i skradzionymi zmarłemu na ospę synowi szlachcica butami; miejsce, w którym się znalazła, nie jest bezpieczne. Dziewczyna jest sierotą, z przytułku zabrała ją dobra pani na służbę, do opieki nad swoją opóźnioną intelektualnie córeczką, niewiele młodszą od dziewczyny. I wszystko układało się dobrze do czasu, kiedy drugi mąż dobrej pani, pastor, dla odmiany niezbyt dobry, nie wpadł na pomysł wyjazdu do Ameryki. Rzecz się dzieje przed triumfalnym przyjazdem Mayflower, emigranci trafiają w skrajnie niesprzyjające warunki, statki z zapasami zatonęły, tubylcy - Powatanie - niekoniecznie są pozytywnie nastawieni, ostra zima i choroby zbierają srogie żniwo. W trakcie dramatycznej ucieczki dziewczyny, która widzi, że pozostając w coraz gorszych warunkach w osadzie, nie przeżyje, dowiadujemy się o wszystkich okropnych wydarzeniach, w jakich przypadkiem uczestniczyła. Nie ma tu bohaterstwa, nie ma chwały, jest survival - robaki do jedzenia, jątrzące się rany, niebezpieczne zwierzęta i ludzie, jeszcze bardziej bezwzględni. Dziewczyna próbuje dostać się do osad Francuzów, gdzieś w górę mapy, który kiedyś kątem oka widziała.

Węszę spisek wszechświata, bo tuż po przeczytaniu trudnej, posępnej książki o upadku cywilizacji, dla odprężenia wzięłam do ręki historię o prywatnym końcu świata w XVII-wiecznej Ameryce. Autorka nie oszczędza czytelniczki, serwując ponurą, traumatyczną opowieść o ostatecznej podróży na skraju zagłodzenia, w gorączce, pełną fizjologii i zupełnie bez nadziei. To nie jest kawałek historii, który Amerykanie świętują i się nim chwalą, to jest owszem, land of free, ale tylko w kwestii wyboru swojego końca. Jak najbardziej jest to książka czytalna, mimo makabry, ale raczej nie dla przyjemności.

Inne tej autorki tutaj.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 28, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1


Dan Simmons - Piąty kier

Koniec XIX wieku. Zbliżają się 50. urodziny Henry’ego Jamesa, absolutnie realnego pisarza, aktualnie w dołku - książki mu się nie sprzedają, pisanie na scenę nie idzie, umarła jego ukochana siostra, nie może dojść do ładu z swoją seksualnością, decyduje się więc na ostateczną kąpiel w Sekwanie. Wtem zaczepia go sam Sherlock Holmes, sam powątpiewający w swoją realność, od słowa do słowa niedoszły samobójca zgadza się pomóc detektywowi w odkryciu, czy Clover Adams, żona znanego amerykańskiego historyka, rzeczywiście targnęła się na swoje życie. Tak rozpoczyna się epicka opowieść, w której autor ciągnie obu bohaterów przez pół świata, każe im siadać do stołu z Twainem czy Rooseveltem, prowadzić niekończące się rozmowy, obserwować światowy establishment, śledzić zdradzieckiego Moriarty’ego, podziwiać Wystawę Światową w Chicago, żeby w finale zapobiec zamachowi na porządek świata.

Obiektywnie to bardzo dobrze napisana książka, wielowarstwowa, postmodernistyczna, z ukradkowymi mrugnięciami, jakie autor przemyca w narracji do czytelnika, na przykład ubawiłam się podczas sarkastycznych obserwacji Jamesa o niskiej jakości historyjek o Sherlocku Holmesie; można się bawić w rozpoznawanie, co się wydarzyło naprawdę, a co autor radośnie zmyślił. Ale ja jestem plot junkie i męczyłam się tygodniami, czytając opisy obiadów, zwyczajów towarzyskich, rozplątując powiązania między postaciami i podążając za szczegółową trasą bohaterów. Więc przyznaję, Simmons umie pisać, ale chyba nie jest to mój ulubiony typ literatury.

Ciekawostka - końcowa część akcji dzieje się na początku kwietnia, co korelowało z realnym czasem czytania, lubię takie przypadkowe zbieżności. Miałam kiedyś pomysł, żeby zrobić kalendarz akcji książek, żeby wybierać sobie na przykład zimą zimowe, a latem letnie, ale pomysł zarzuciłam.

#23

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 13, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, kryminal, panowie - Komentarzy: 7