Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Katie Kitamura - Rozstanie

Narratorka rozstała się z mężem po kilku latach związku, na razie bez informowania otoczenia, wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania, zaczyna budować swoje życie bez. Wtem dzwoni do niej teściowa z poleceniem odszukania jej syna, bo się do niej nie odzywa i ma złe przeczucia. Nie wie oczywiście o rozstaniu, a narratorka nie wyprowadza jej z błędu i potulnie udaje się na grecką prowincję[1], żeby znaleźć Christophera, który podobno prowadzi tam badania terenowe do książki o zwyczajach żałobnych. Potulnie, bo chce skorzystać z okazji i zakończyć związek definitywnie, ale o tym oczywiście teściowej nie mówi. Ponieważ zna swojego wkrótce eks-męża, wie, że ten raczej nie pisze książki, a znajduje sobie kolejne damy do romansowania. Nie znajduje go w opustoszałym hotelu, podobno wyjechał w teren, nie wiadomo, gdzie jest. Próbuje iść jego śladami, patrzy na świat tak, jak on, co daje jej przyczynek do analizy swojego związku i aktualnej sytuacji zawieszenia - już nie żony, jeszcze nie rozwódki. Po czym następuje (nie)spodziewany finał, który ponownie przewartościowuje wszystko w jej życiu.

Znamienne jest, że narratorka jest przez cały czas bezimienna, mimo że to ona jest podmiotem w swoim życiu; głównym bohaterem jest Christopher - jego zachowania, praca, zdrady, specyficzne zwyczaje, stosunki z matką i ojcem. Widzę paralelę do kurortu po sezonie - niby wszystko jest, ale nieczynne, zamrożone, oczekujące, tak czuje teraz swoje życie narratorka. Nie ma tu jakichś zwrotów akcji, spektakularnych niespodzianek, raczej próba wycięcia z życia kogoś, kto przez kilka lat był jego osią, po czym nastąpiła powolna erozja.

[1] Ależ oczywiście, że wzięłam książkę ze stosiku absolutnie losowo, jadąc do Grecji po sezonie.

#93

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday November 9, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


George Saunders - 10 grudnia

Niestety, opowiadania. Niestety, w klimacie nowelek typu “Black Mirror”, tyle że bez pointy. Trochę sf (chemiczne eksperymenty na emocjach więźniów czy używanie ludzi jako żywych ozdób), trochę wygrywanie kontrastów bogaci vs. biedni, reakcja na przemoc czy inne dramatyczne wydarzenie. Po lekturze nic mi nie zostało, poza poczuciem dysonansu, niesmaku i straty czasu. “Lincoln w Bardo” tego autora jest nagradzany i wysoko oceniany, ale nie wiem, czy chcę czytać, zwłaszcza że też pada określenie “eksperymentalny”; nie chcę eksperymentów, chcę dobrze napisanej fabuły.

#92

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 6, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, opowiadania, panowie, sf-f - Skomentuj


Joanna Chmielewska - Lesio

”Lesio Kubajek postanowił sobie, że zamorduje personalną” jest genialnym pierwszym zdaniem, bo od razu wiadomo, do czego Lesio zdolny, czy raczej do czego byłby zdolny, jakby udało mu się urzeczywistnić precyzyjne plany przestępstw. I nie, Lesio to nie przedstawiciel półświatka, a utalentowany architekt i prywatnie artysta-malarz. Problem w tym, że swoje problemy z otoczeniem próbuje rozwiązać metodami nieakceptowalnymi przez kodeks karny. Personalną chce zabić, bo ta wrednie podtyka mu codziennie książkę spóźnień; jednego z pracowników pracowni, bo ten ma romans z damą, z którą Lesio chciałby mieć romans. Aktywnie uczestniczy przy planowaniu napadu na pociąg w celu dokonania sprawiedliwości na nieuczciwych uczestnikach prestiżowego konkursu, wreszcie uczestniczy we włamaniu do urzędu miasta, w szczytnym celu, ale zawsze. Dla uczciwości, to nie tak, że tylko tytułowy bohater ma tendencje kryminalne - poza tym w dwóch akcjach uczestniczy cała pracownia, bo każdy z nich nie do końca umie w rozsądek. Jest śmiesznie, może już nie na tyle, żeby śmiać się w głos czy cytować partnerowi co drugie zdanie, ale uśmiechałam się pod wąsem nie raz i nie dwa.

”Lesio” od czasów nastoletnich było moją ulubioną książką, czytałam go co najmniej kilka razy, do dzisiaj niektóre frazy znam na pamięć. I moja korpo kariera w dużej mierze składała się z prób znalezienia się w takim zespole wariatów jak opisana pracownia architektoniczna (bywały różne akcje, do niektórych się nie przyznam). Trochę obawiałam się powrotu po latach i niestety słusznie. Jakkolwiek absurdalne przygody Lesia i pracowników pracowni są zabawne, tak dziś, jako osoba zarządzająca służbowo ludźmi, absolutnie nie chciałabym z Lesiem nie tylko pracować, ale też w ogóle mieć z nim do czynienia. Abstrahując od kontaktu z osobą, która realnie myśli o uśmierceniu kogoś z powodu własnego nieogarnięcia, tak Lesio nie jest ani pracownikiem, ani nawet mężem roku. Regularnie się upija, nie jest w stanie zaplanować rytmu dnia, zleconą robotę wykonuje albo nie, regularnie znika z pracy, więc nie dziwię się, że kierownik pracowni dzwoni w pewnym momencie do psychiatry, bo nie daje sobie rady. Jak to określiła moja H., można go tylko walić ścierką przez łeb.

A jako wisienka - do bycia Lesiem przyznał się Lech Jakubiak.

Inne tej autorki.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday October 13, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, panie, prl, beletrystyka - Komentarzy: 4


Marta Dzido - Babie lato

Zbiór opowiadań, chociaż może to bardziej impresje, monologi czy rozmowy, ze wspólnym mianownikiem, że o kobietach. Diagnoza nowotworu, starzenie się, date fraud w opowieści starszej, samotnej pani (“amerykański lekarz w kłopotach”), przemocy w związku, samoobronie i przeprocesowywaniu traumy sprzed lat, czarnych protestach i ludzkich dramatach, które wyrywają krzyk z gardła, o wewnętrznym dziecku, przyjaźni czy dwugłos o miłości. Wszystko spisane piękną frazą autorki. Miejscami trudne, miejscami wzruszające, ale w każdej historii pobrzmiewa człowieczeństwo, potrzeba bycia zaopiekowaną i potrzebną.

Inne tej autorki.

#77

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 7, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, opowiadania, panie - Skomentuj


Mohsin Hamid - Drzwi na Zachód

Nadia i Saeed poznają się na kursach wieczorowych, gdzie uczą się o marketingu i strategii budowania marki, mimo że ich kraj jest na krawędzi wojny wewnętrznej. Sytuacja eskaluje, najpierw zamieszki między buntownikami a rządem przenoszą się z dzielnicy na dzielnicę, ograniczenia mobilności, strzały, egzekucje, są media, nie ma mediów; to nie przeszkadza im spotykać się w tajemnicy. Ale kiedy ginie od przypadkowej kuli matka Saeeda, młodzi chcą zabrać ojca chłopaka i przejść przez jedne z drzwi do bezpiecznego miejsca. Ojciec nie chce, pochował ukochaną żonę, ma rodzinę, chce zostać. Młodzi po wielu perypetiach przechodzą sami, trafiają do strefy uchodźców na Mykonosie. Kończą im się zasoby, wszak nie mogą pracować, są nielegalni. Szukają drzwi do miejsca, które im pozwoli na jakąś namiastkę normalności, a nie jest to proste, bo korzystne drzwi są oblegane albo w ogóle zablokowane po przeciwnej stronie, nikt nie chce uciekinierów, nie ważne, czy przed zmianami klimatu, wojną czy polityką. Skok do Londynu, praca fizyczna, protesty narodowców, skok pod San Francisco… Miłość Nadii i Saeeda podczas tych podróży wygasa, adaptują się inaczej, co innego chcą osiągnąć. Ich historia ma happy end, chociaż nie spędzają ostatecznie życia razem, niektóre epizodycznie pokazane losy osób, które gdzieś przeszły przez drzwi, też.

Jakby zmienić poetyczną metaforę tytułowych “drzwi na Zachód”, gdzie magiczne drzwi w ułamku sekundy przeniosą uchodźcę ze strefy walk w losowe, bezpieczniejsze, choć niekoniecznie przyjazne miejsce, na mozolne ucieczki łodziami przez morza, ryzykowne trasy piesze przez granice czy przemyt ludzi stłoczonych jak towar w kontenerach, to bardzo przejmująca opowieść o migracji i o tym, jak migranci są przyjmowani. O tym, jak radzą sobie ze zmianą całej rzeczywistości, czy są w stanie funkcjonować, niosąc przez życie brzemię traumy i mały plecak z rzeczami, jakie mają opcje, żeby wystartować z życiem w obcym miejscu, które tylko znają z Internetu albo wcale. To książka współczesna, zamiast nienazwanej ojczyzny bohaterów (autor jest z pochodzenia Pakistańczykiem) można podstawić cokolwiek - Syrię, Afganistan, Ukrainę czy Somalię, mechanizmy są podobne. To książka, którą można by dawać wszystkim niechętnym migracjom i ksenofobom do przeczytania, ale czy dotrze? Nie wiem.

Inne tego autora.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday September 21, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Gabrielle Zevin - Jutro jutro i znów jutro

Sadie i Sam spotykają się przypadkiem w szpitalu. Alice, siostra Sadie choruje na nowotwór, Sam z kolei ma stopę potrzaskaną w wypadku, do tego nie mówi. Sadie nawiązuje z nim kontakt, grają razem w gry komputerowe; nastolatka zirytowana na rodzinę zajmującą się siostrą, korzysta z wolności w szpitalu, a że jeszcze przy okazji wpisuje sobie te wizyty jako wolontariat - tym lepiej. Do czasu, kiedy Sam się o tym dowiaduje od nieco złośliwej Alice, wtedy zrywa wszelkie kontakty z osobą, którą uważał za jedyną przyjaciółkę. Mija kilka lat, oboje spotykają się przypadkiem w Nowym Jorku, mimo początkowej sztywności zaczynają razem pracować nad grą komputerową i chwilę potem dołącza do nich współlokator Sama, Marx i Dov, wykładowca MIT, on-and-off toksyczny kochanek Sadie, ale też utalentowany projektant gier. I nagle jest lawina, której się nie da zatrzymać - pierwsza gra jest sukcesem, druga psuje stosunki między Samem i Sadie, a do tego klinem, który się wbija między współpracowników, jest związek Sadie i Marxa; ale są kolejne gry, firma Unfair Games jest liderem. Z nielinearnej narracji - na przykład z informacji udzielanych post factum w wywiadach - wiadomo, że stanie się coś, co zachwieje i tak już kruchym zawodowo-prywatnym, platonicznym związkiem między Sadie i Samem. Czy się rozejdą po tragedii, czy jednak znajdą sens w tym, żeby iść obok siebie?

To brzmi drętwo, ale to moja najlepsza książka przeczytana w tym roku. Wzruszałam się tak chyba ostatnio na “Poddanych Microsoftu” i to chyba właśnie taki klimat jest najbliższy powieści Zevin. To opowieść o pasji, nerdach, feminizmie, związkach, zazdrości i wsparciu, dziedzictwie kulturowym i przywłaszczeniu, rodzinie - biologicznej i przysposobionej, przyjaźni, zaufaniu i nieufności. I o grach komputerowych - nie jestem gamerką (zatrzymałam się na etapie “Match 3”), ale czuć, że autorka jest, a przynajmniej dobrze odrobiła lekcję na temat pisania gier, marketingu, silników, warstwy graficznej i grywalności. Ale mimo tego, że to opowieść o entuzjastach gier, nawet jeśli kogoś gry nie interesują, mocno osadzona w znanej mi popkulturze, a do tego o tym, co niezmienne od czasów Szekspira - byciu razem mimo przeciwności losu.

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday September 17, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 1