Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Janina Martyn - Rozłączył was na zawsze #094
(Klimat s-f i zakrętkę na technikę wyjaśnia to, że JM to pseudonim Adama Hollanka).
Spis osób:
Podczas interwencji u ekscentrycznego profesora Glasuro, milicja obserwuje dziwne, cybernetyczne zwierzątka[2], elektroniczne zabawki na tranzystorach, które profesor wydaje się tresować. Niedługo potem zabawki pojawiają się w sklepach, a atrakcyjna blondynka zaczyna je tropić i maniakalnie niszczyć. Okazuje się, że to była żona Glasuro, która zgłasza się na milicję w panice, twierdząc, że jej eks-mąż stworzył i wytresował te krwiożercze potwory, żeby zabić jej aktualnego męża. Milicja początkowo nie wierzy, ale zleca ekspertyzę docentowi z Instytutu, który twierdzi, że zabawki są niegroźne. Niestety, zostają znalezione najpierw jedne zwłoki z rozszarpanym gardłem, potem kolejne, przy których leży zabawka, ktoś napada na docenta, sytuacja się zagęszcza.
Jaka to przezabawna historia, zwłaszcza w zestawieniu z finałem - mnonjxv bpmljvśpvr avr zbeqbjnłl, glyxb zvnłl mn mnqnavr mnfvnć cnavxę v mavfmpmlć mjvąmrx olłrw żbal (v gb hqnłb fvę cebsrfbebjv qbfxbanyr). Bsvnen m cemrtelmvbalz tneqłrz hznełn m cemlpmla anghenyalpu, n enal mnqnab wrw cbfg zbegrz, żrol qbqnć qenznglmzh.
[1]
Niezwykle piękna młoda kobieta. Sprzedawca poznał ją od razu. Miała puszyste, długie włosy ciemnoblond, których barwy nie starała się tuszować żadną kosmetyką. Równocześnie używała dość jaskrawej szminki do warg i robiła sobie tuszem długie rzęsy. Była wysoka, ale nie za szczupła.
- Figurka wspaniała, to najważniejsze - pomyślał sprzedawca.
Rozejrzała się niedbale po półkach mrużąc oczy. Typowe dla krótkowidzów z pretensjami: wstydzi się nosić okulary? Wiedział, że i tak niczego nie kupi.
[2]
Zwierzątko o rozmiarach kota tylko mordkę miało szczurzą. Reszta przypominała kiszkę i połyskiwała jak szkło. Wtem przez kiszkowa te ciałko przebiegł ogień.
- To zabawka, zabawka, panowie. No, huncwocie, do nogi! - Zwierzątko zawahało się.- Widzicie, cała tajemnica moich krzyków na tym polega, że on nie zawsze chce mnie słuchać. Do nogi, bydlę! Konstruuję takie specjalne zabaweczki. (...)
Glasuro mi mówił, że buduje właśnie komputery, które same się uczą. Wystarczy im wskazać jakiś cel, a one już same dostosowują swoje postępowanie do postawionych im wymagań. Rozumie pan, co to znaczy? Można powiedzieć istocie zaopatrzonej w taki system komputerowy, żeby kogoś zabiła, a ona sama dojdzie do tego, jak to zrobić.
Marian Łohutko - Pętla bieszczadzka #096
Spis osób:
Impreza integracyjna w Bieszczadach, panowie polewają wódkę, panie robią kanapki. Inżynier Kubiak proponuje grę w “prawdę lub wyzwanie”, ale z braku chętnych oddala się od współpracowników do lokalnej gospody, gdzie nadużywa alkoholu. Rano, jak się łatwo domyślić, nie wraca z resztą zaniepokojonej wycieczki, a kilka dni później zostają znalezione jego zwłoki. Milicja nie wierzy w samobójstwo, bo denat nie był sprawny fizycznie i miał przepuklinę, za to uważnie słucha, kto denata nie lubił i ile miał pieniędzy. Okazuje się, że w ostatnią noc Kubiak zabrał na pijatykę Romanowskiego, ale kiedy milicja chce go przesłuchać (sugerując się potencjalnym tropem kłótni o pieniądze między wspólnikami), Romanowski ginie w sprokurowanym przez kogoś wypadku. Absurdalnie, dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego; Kubiak zginął, bo był spostrzegawczy oraz miał pecha być dwukrotnie w złym czasie i złym miejscu, zaś jego wspólnika zgubiła skłonność do nieuczciwych interesów (chciał ukryć zarobki przed fiskusem).
Smaczki z epoki: milicja szuka “sakramentalnego niedopałka papierosa”, a na biurku denata stoi “fotografia młodej Japonki, która - jeżeli patrzyło się na nią z góry, była ubrana w kimono, natomiast kiedy spojrzało się z boku - okrywały ją szaty więcej niż skąpe”.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#132 (przeczytałam też po raz kolejny EW095)