Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Magdalena Grzebałkowska - Beksińscy. Portret podwójny

To nie jest zapis fatum, ciążącego nad rodziną z Sanoka.

Wprawdzie bardziej interesował mnie detaliczny opis życia Tomasza Beksińskiego, człowieka, który sam z siebie wychował pokolenie ludzi kochających muzykę, ale okazało się, że bardziej wciągająca była historia zmagań Zdzisława B. z PRL-em. Nie wiem, czy w innym ustroju byłoby tak kreatywnemu i twórczemu człowiekowi łatwiej, ale absurdalność ustrojowa z robieniem zakupów przez znajomych w całej Polsce i zagranicą, konieczność przydziałowej pracy oraz zmuszanie do "załatwiania" wszystkiego dość zwala z nóg.

Nie mam łatwych odpowiedzi po przeczytaniu - nie wiem, czy Beksiński senior w obecnym ustroju miałby łatwiej i stworzyłby więcej lepszych prac. Nie wiem, czy sensowna terapia i lepsze leki antydepresyjne pomogłyby Beksińskiemu juniorowi. Jest trochę wzorców, które sobie panowie powielali - agorafobia, zamiłowanie do budowania skomplikowanego labiryntu i w domu, i w głowie, i w pozostawionych po sobie listach, model uwielbiającej i absolutnie poświęcającej się kobiety (Zofia Beksińska, Tomasz takiej nie znalazł). Nie wiem, czy inne wychowanie pomogłoby Tomaszowi dorosnąć, a nabranie asertywności uratowałoby życie Zdzisławowi.

Smutne przy lekturze jest to, że mimo znajomości finału życia ojca i syna gdzieś tam jest nadzieja, że może tu - na papierze - ich życie się nie zakończy tak gwałtownie.

Czasem irytowała mnie forma - cytowanie listów, lista źródeł dłuższa niż niektóre rozdziały. Brakowało powiązania między opisami obrazów a konkretnymi obrazami (tu akurat by się przydał przypis czy ilustracja); obrazy są opublikowane na końcu, przynajmniej w wersji elektronicznej.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 14, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, biografia, panie - Skomentuj


Earl Derr Biggers - Chińska papuga

San Francisco. Do znanego jubilera przychodzi jego dawna przyjaciółka z Honolulu i prosi o sprzedaż zabytkowych pereł z czasów prosperity. Jubiler, Eden Senior, znajduje kupca - bogacza z Wall Street, pana Maddena. Transakcja nie zachodzi błyskawicznie, bo dla bezpieczeństwa perły dopiero za jakiś czas dowiezie umyślny - chiński policjant z Hawajów, Charlie Chan (zbieżność nazwisk przypadkowa). Syn jubilera, Eden Junior wraz z detektywem Chanem zaczynają węszyć, że milioner zmienia zdanie co do odbioru przesyłki, więc zaczynają celowo opóźniać dostarczenie towaru. Na ranczo Maddena w Pasadenie robi się jeszcze bardziej podejrzanie, bo najpierw znika zabytkowy pistolet, potem zostaje otruta mówiąca po chińsku papuga, a na końcu ktoś zabija chińskiego służącego. Chan udaje wędrownego służącego i zatrudnia się na ranczu, zaś młody Eden zdobywa sojuszników - lokalnego dziennikarza oraz wyemancypowaną damę, pracującą jako specjalistka od plenerów w studiu filmowym i raz się zgadza z Charliem, że sprawa śmierdzi, raz się poddaje i chce perły oddać natychmiast.

To uroczy kryminał w starym stylu - bohater opowiada każdemu w konfidencji, co go sprowadza, Chińczyk macha odznaką z Hawajów i to wystarcza, by jakiś biedak pożyczył mu ubranie i dokumenty potrzebne do utrzymania incognito, a w prowincjonalnych jadłodajniach podają za kilkadziesiąt centów obiad z napitkiem.

Inne tego autora:

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 11, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2


Åsa Larsson - I tylko czarna ścieżka

Rebeka Martinsson, prawniczka ze specjalnością ekonomia przedsiębiorstwa, po dramatycznych wydarzeniach zapewne opisanych w poprzednich tomach (morderstwa, porwania i inne traumy) ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy się naprawia, zostaje zatrudniona w prokuraturze, gdzie jest cennym nabytkiem, bo pracuje po godzinach i w weekendy, nie mając życia prywatnego. Anna Maria Mella, policjantka, matka czwórki dzieci, również lubi swoją pracę, bo w niej odpoczywa (a w domu nawet się jej nie dają wyspać). Sven Erik, starszy i dość zaniedbany policjant, jest samotny (półtora roku temu zginął mu kot). We trójkę zaczynają prowadzić śledztwo w sprawie nietypowo odkrytych zwłok. Delikwent, który znalazł zwłoki, był na tyle błyskotliwy, że wyszedł się wysikać na kilkunastostopniowy mróz w slipkach i zwiało mu "arkę" (zimowy domek na lodzie) podczas wichury. Szukając schronienia, trafia do kolejnej arki, włamuje się, bierze przypadkowe ubrania i pod kocem odkrywa zmarznięte ciało kobiety. Kobieta, Inna, okazuje się być wspólniczką w szwedzkim koncernie wydobywczo-handlowym Mauri Kallisa, lokalnego from zero to hero. Rodzeństwo - zamordowana Inna i jej brat Diddi - przyjaźnią się z Kallisem od lat, aczkolwiek policja widzi, że ta przyjaźń jest raczej na pokaz.

W warstwie społecznej to bardzo ciekawy obraz zimnej, prowincjonalnej Szwecji - z psami w hierarchii domowej, z samotnością i związkami sąsiedzkimi. Główną bohaterką jest pokaleczona psychicznie i fizycznie Martinsson, borykająca się z nawracającą depresją, niską samooceną i brakiem poczucia celu. W adaptacji filmowej zagrała ją Izabella Scorupco. Słaby dość jest wątek z przyrodnią siostrą Mauri Kallisa, adoptowaną przez Lapończyków, która ma zdolności parapsychologiczne i widzi przyszłość. Rozwiązanie intrygi, w którym pojawiają się żądni krwi najemnicy z jednego z oszukanych przez przedsiębiorstwo Kallisa państw afrykańskich, jest dość karkołomne, acz nie bardziej niż metafizyka przemyśleń córki alkoholiczki.

Inne tej autorki:

#68

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 10, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panie, 2014 - Komentarzy: 8


Grand Budapest Hotel

Za samą obsadę film powinien dostać Oscara, żeby państwo: Ralph Fiennes, Edward Norton, Adrien Brody, Willem Dafoe, Jeff Goldblum, Jude Law, Harvey Keitel, Bill Murray, Tilda Swinton i Owen Wilson mieli do kolekcji (np. Oscar za obsadzenie w filmie samych gwiazd). Ale i bez gwiazd to fantastyczna, nierealna opowieść dziejąca się w tytułowym hotelu gdzieś w nieistniejącym państwie w Europie, na progu wojny. Właściciel hotelu opowiada młodemu pisarzowi historię o tym, w jaki sposób stał się właścicielem; historię o spadku, morderstwie, brawurowej ucieczce z więzienia i nazistach ze znaczkiem ZZ.

Połączenie ironicznych "CK Dezerterów" z "Bracie, gdzie jesteś?", osadzone w prześlicznych wnętrzach z 20-lecia międzywojennego, cudownie kolorowe. To film o zatrzymaniu przemijania, o epoce, która już się skończyła, ale jest podtrzymywana przez Gustava H., konsierża w Grand Budapest. Może i nie jest to obowiązkowy punkt na liście do obejrzenia, ale jakże smaczny.

PS Przeczytałam też ponownie "Menażerię" Durrella, punkcik dla mnie, bo zupełnie nie pamiętałam, o czym jest. #67, więc.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 9, 2014

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2014, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Barbara Kosmowska - Sezon na zielone kasztany

Zestaw powiązanych opowiadań o młodzieży z warszawskiej szkoły - córka, której brakuje kontaktu z wiecznie zajętą matką-psychologiem, nastolatka, której matka poroniła dziecko, chłopak, którego matka-alkoholiczka umarła, bo nie zadzwonił po pogotowie. To naprawdę sympatyczna, nastoletnio-mądra książka (nie oceniaj książki po okładce, ktoś niemiły może mieć zły dzień, warto rozmawiać), ale dla pokolenia niżej. Dla dorosłego brakuje humoru, lekkości i odrobiny postmodernizmu, za który na przykład lubię Bubę.

Inne tej autorki tu.

#66

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 7, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Skomentuj


Grażyna Plebanek - Dziewczyny z Portofino

Historia przyjaźni kilku dziewcząt z Portofino - jednej z nijakich dzielnic warszawskich blokowisk z lat 70. Hanka, córka handlarki i domowego tyrana-komunisty, z którego nie wyszła wieś, Beata, córka pary intelektualistów-działaczy opozycji, Agnieszka, córka wpływowego lekarza i Mania, córka alkoholiczki z bratem w poprawczaku - każda jest inna, każda wywodzi się z innego domu, ale wszystkie wiszą na trzepaku, chodzą na hałdę, gdzie bywają zboczeńcy, wszystkie uczą się życia na podwórku. Rozwój rodziców, ponowny ślub ojca, babka - bohaterka Powstania Warszawskiego, która nie mówi, ale rysuje, stoi w kolejkach i gotuje, tajemnica matki, której nie ma, wychowawcze bicie, pierwsza komunia, stan wojenny i oranżada w proszku. Dziewczyny dorastają już w okresie przemian, gdzie pójdzie na wybory czy do bierzmowania jest deklaracją. Pierwsza miłość, pierwsza skrobanka, studia i wyjazdy na saksy; mimo dorastania w każdej z nich zostaje ta mała 7-latka, która układała "widoczki" pod piaskiem. Lektura obowiązkowa na wszystkich, którzy widzą tylko sielskość dorastania w końcówce PRL-u.

Zarys książki łudząco przypomina dziejącą się na Piaskowej Górze sagę Joanny Bator, ale bez mistycyzmu, sięgania wstecz i układania świata.

Inne tej autorki tu.

#65

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 7, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


O porównywaniu, schodach i rzece

Wielu rzeczy w Poznaniu nie ma, zdaję sobie sprawę. Warta nie przypomina Tamizy, bulwary są ciągle w fazie projektu, a wszystko wymaga sprzątania (i to regularnie). Ale jest potencjał, a od dzisiaj - oficjalnie - kolorowe schody. Może nie takie, jak w San Francisco, ale wnoszą trochę koloru do niezagospodarowania świata. O tym, skąd się wzięły, można przeczytać na stronie Ulepsz Poznań (m. in. o tym, że początkowo miały być na Wildzie i czemu się nie udało). Będzie można nimi zejść nad Wartę, na przykład na śniadanie.



Tuż obok, pod mostem Chrobrego, są murale. I echo.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 5, 2014

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: murale - Komentarzy: 2


John Galsworthy - Saga rodu Forsythe'ów

Obszerna historia angielskiego rodu na przestrzeni kilkudziesięciu (od 1886 do 1909) lat, dziejąca się wokół Ireny - eterycznej blondynki o ciemnych oczach. Drugie pokolenie Forsythe'ów, które - w przeciwieństwie do ich przodka z farmy w Dorset - wychowało się w Londynie, starzeje się już i obserwuje zmierzch epoki wiktoriańskiej. W domu Tymoteusza, w którym mieszkają niezamężne i owdowiałe siostry, spotyka się na ploteczkach cała wielopokoleniowa rodzina. Ponieważ większość rodziny jest niepracująca, to te ploteczki - "giełda Forsythe'ów" - stanowią sens ich życia. Autor unika pokazywania myśli Ireny, ale opisuje, jak jej obecność wywołuje wśród członków rodziny Forsythe'ów przeróżne zdarzenia i uczucia. Na początku sagi jest żoną Soamesa, zamożnego adwokata zwanego Posiadaczem, a szybko się okazuje, że dla męża jest przedmiotem, ładnym i ubezwłasnowolnionym. Ale sytuacja jest rozwojowa.

Mam wrażenie, że autor głównie emituje swoje poglądy przez Jolyona-ojca i Jolyona-syna. Pierwszy z nich wybacza swojemu synowi, skazanemu na towarzyską banicję z powodu rozwodu oraz akceptuje prawo Ireny do stanowienia o sobie, co w czasach, kiedy majątkiem kobiet dysponowali swobodnie ich mężowie, było dość odważne. Drugi jest artystą i w przeciwieństwie do reszty rodziny umie patrzeć na piękno nie wyceniając go. Pomijając wątki historyczno-społeczne, znamienne są pewne sytuacje związane z emancypacją kobiet - konieczność wychodzenia z domu z przyzwoitką (nawet mężatki) czy decyzja o uratowaniu życia dziecka/matki podejmowana przez jej męża, a nie przez nią. Krynoliny, klejnoty i powozy, piękne posiadłości z ogrodami i kamienice niekoniecznie to rekompensują.

Kiedy byłam nastolatką, a w telewizji leciał brytyjski serial, miałam w sobie więcej zachwytu dla epoki. Dziś już traktuję to jako romantyczną ramotkę.

Inne tego autora:

#62-64

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 1, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Arne Dahl - Sen nocy letniej

W poprzednim tomie Kerstin Holm została samotną matką i dowódcą Drużyny A, a dotychczasowy szef - Paul Hjelm się rozwiódł i przeniósł do wydziału wewnętrznego. Pojawia się nowy - Jon Anderson, zwany za plecami "Yes" z przyczyn oczywistych. Jon jest gejem, prześladowanym w policji, a w drużynie A też niespecjalnie lubianym.

Bawiąc-uczyć. Na tej lekcji poznajemy Szekspira, a konkretnie postać Puka z tytułowego "Snu". Noc świętojańska to ważne święto w Szwecji, ale zamiast świętować Drużyna szuka kogoś, kto czyta w myślach i popełnia szereg zbrodni, o których myślą aresztowani po tym ludzie, i znika. Jeden z tropów - morderstwo polskiej pielęgniarki Elżbiety - prowadzi do Poznania[1]. Jakże pysznie[2] - mamy świetną autostradę z Warszawy, miasto pełne nowoczesnych samochodów, policja[3] jest doskonale zorganizowana, aczkolwiek nieco zawstydzona, bo pielęgniarka okazuje się mieć związek z aferą łowców skór. Szpital Raszei, gdzie pracowała, też się tego wstydzi, ale poza tym nie można mu nic zarzucić (poza niskimi pensjami). I gdzie kieruje swoje kroki homoseksualny Szwed, szybko opuszczając gejowski klub Scorpio na Garbarach - oczywiście do parku Marcinkowskiego, gdzie panowie mogą w sposób szybki a anonimowy doznać erotycznej radości. Poznań, Miasto Know How[4].

Tak jak w poprzednim tomie, zbrodniarz wziął na cel jednego z Drużyny - tym razem to barwny emigrant z Chile, grajacy piosenki Police w amatorskim zespole muzyk, świeży ojciec na tacierzyńskim, Jorge Chavez.

Co mi przeszkadza - egzaltacja. Kiedy jeden z członków ekipy zostaje zaatakowany, reszta ma doznanie ponadzmysłowe ("pęka szklana klatka") bez względu na to, gdzie są i co robią (większość z nich akurat uprawia pożycie intymne). Poza egzaltacją - nachalna edukacyjność - jest Szekspir, również bogato cytowany (tłumaczenie Barańczaka) oraz detaliczna historia zespołu Police wraz z obszernie zamieszczanymi tekstami piosenek.

[1] Poznań. Miasto, w którym dziura ozonowa zdaje się otwierać tuż nad samą głową.

[2] Są też wady - stewardesy LOT-u jak surowe nauczycielki z podstawówki, służba zdrowia kuleje (bo pielęgniarki wyjeżdżają na Zachód)

[3] Inspektor Wójcik ma starannie przycięty wąs oraz szyty na miarę garnitur, a w biurze ekstrawagancką barokową kanapę.

[4] Przesłuchiwani Polacy też są barwni - bezrobotny i śmierdzący menel, który był wykładowcą uniwersyteckim socjologii, 60-letnia wdowa po admirale, zamawiająca sobie przez internet żigolaków i wynędzniały weteran wojenny bez ręki, za to z odłamkami granatu pod skórą łysej głowy. Standardowy przekrój przez polskie społeczeństwo.

Inne tego autora tu.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 26, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Komentarzy: 1


O próbie generalnej

- Jak czytam "Wyrosła rzepka jędrna i krzepka, Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka", to mam seksualne ciągoty - rzekła nagle narratorka.

- Kostiumy są ważne, starajcie się też robić gesty odpowiednie dla postaci. Babcia miesza łyżką, wnuczek rzuca piłkę Kruczkowi, kotek bawi się wełną. Ale to nie jest film dokumentalny, nie trzeba pokazywać każdego słowa.

- A ciągnij go [Rzepkę] za co chcesz!
- Możesz mnie ciągnąć srogo, nie mam oporów, a będzie zgodnie z literą - dodał Rzepka.

- Pamiętajcie, najpierw się nie pocimy, potem się pocimy i stękamy, a na końcu znowu się nie pocimy.

- Ale moment, idziemy z fabułą jak burza, taki blitzkrieg, spowolnijmy, żeby było widać gesty.

- Uwaga, koniec przerwy, robimy formację! [obsada wraca do wzajemnego ciągnięcia się w rządku]

- Ja nic nie słyszę w tej chustce na głowie - rzekła Babcia. - Może te babcie tak niedosłyszą, bo mają chustki na głowach?

W piątek mamy premierę przedszkolnej inscenizacji "Rzepki" Tuwima. Rodzice dzieciom.

PS Będę żabką. Pożyczyłam od TŻ bluzę paintballową w gustownej zieleni kamo, podziękowałam za giwerę, bo będę żabką-pacyfistką. Rozważam zrobienie żabich łap z kartonu i nabycie rozwijanej trąbki-gwizdawki symulującej język.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 25, 2014

Link permanentny - - Komentarzy: 5