Więcej o
ogrod-zoologiczny
[7.09.2024]
Do Frankfurtu pojechałam po torebki do herbaty, bo kto bogatemu zabroni. A serio, to nie musiałam, bo znalazłam torebki w Rossmanie, a jakże import z Niemiec. Ale też dlatego, że minęły prawie 4 tygodnie od powrotu z Portugalii, czas najwyższy był gdzieś pojechać. Bo i przy okazji do zoo i na dobry obiad i - co nie do końca wyszło - pochodzić po mieście, w którym znienacka odkryłam mnóstwo podobieństw do Liberca. W Wildparku bez zmian - przechętne daniele, cudowne pręgowce, pieski preriowe, lamy, owce i kozy, dla każdego coś miłego. Restauracja na wybrzeżu Odry z widokiem na Polskę była świetnym wyborem, niestety porcje okazały się na tyle obfite, że nie było już woli, żeby ruszyć w miasto. Nie szkodzi, wrócę.
Adresy:
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 30, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
frankfurt-nad-odra, niemcy, ogrod-zoologiczny
- Komentarzy: 1
[17.12.2023]
Idealne miejsce na zimowe przedpołudnie po sympatycznym śniadaniu w ostatnio ulubionym La Famme - piękne, kolorowe rybki, odwrotne meduzy, legwany i krokodyle, a do tego piękne witraże. Można połączyć z wizytą w zoo (jeden, tańszy bilet), chociaż niekoniecznie zimą. Zaskoczyło mnie, chyba po raz kolejny, że zoo jest rzut beretem od Gedächtniskirche.
GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia z 2012 i 2014.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 1, 2024
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
berlin, ogrod-zoologiczny
- Komentarzy: 2
[4.11.2023]
W zasadzie już post factum dowiedziałam się, że Oceanarium leży na terenie dawnego Expo 1999, stąd monumentalne budynki, nowoczesność i rozmach. Wysiada się z czerwonej linii metra na przepięknej, ażurowej stacji Oriente i już stamtąd widać kolejkę teleférico, o której za moment. Zaczęliśmy od śniadania, bo wprawdzie ja już zdążę zawsze coś opędzlować, zanim rodzina się ogarnie do wyjścia, ale oni nie. I głodni. A głodna rodzina = marudna rodzina. Zjedliśmy w bezpretensjonalnym Re-Sugar Brunch & Coffee z widokiem na zatokę; bezpretensjonalnym, bo lokal kawiarni współdzielony jest z hipsterskim punktem restaurowania dizajnerskiego obuwia sportowego. Bo czemu nie. Trochę padało, potem nie padało, jak się przypatrzycie, to gdzieś będzie widać delikatną tęczę. Ponieważ po drodze mijaliśmy Oceanarium i ogromną kolejkę do, poszliśmy w zakup biletów on-line - da się na następną pełną godzinę, a dodatkowo można bilet łączony na przejazd kolejką wagonikową (w dwie strony). I tu druga pułapeczka na turystów - jakkolwiek bardzo miło zawsze w kolejce, zwłaszcza jak popaduje, tak jedzie się wzdłuż wybrzeża i przy ładnej pogodzie można się przespacerować po parku i nabrzeżu, mijając sztukę i architekturę, po czym - tak samo jak kolejką - dociera się do futurystycznego hotelu Myriad i widoku na most Vasco da Gamy. W kolejce robią nieobowiązkową fotkę, którą za jedyne 10 euro można odebrać na drugiej stacji. Być może ją odebraliśmy.
Oczywiście przy podejściu pod Oceanarium okazało się, że kolejki już nie ma, ale i tak wykonałam klasyczną Zuzankę, podchodząc do losowych ludzi i anonsując, że mam e-bilety. Pogratulowali, bo też mieli. Samo Oceanarium jest… no fajne, ale szczerze mówiąc bardziej podobało mi się to w Stralsundzie, sorry. Straszliwy hałas, tłum ludzi, dużo chodzenia, przy czym cały czas krąży się wokół jednego wielkiego akwarium, obserwując to samo z różnych perspektyw. Na jeden raz, ale nie ma sensu wracać.
Adresy:
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 2, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
lizbona, portugalia, ogrod-zoologiczny
- Skomentuj
[18.08.2023]
W Stralsundzie nie tylko Stary Rynek warto, bo jest też port. Są od siebie w niewielkiej odległości, ze spokojem można się przespacerować pieszo. W porcie, jak to w porcie, kanały, widoki, zapach ryby i mewy, mniejsze i większe jednostki oraz Ozeaneum, które złośliwi nazywają Rolką Ręcznika Papierowego. W środku trochę wypchanych okazów, mnóstwo fantastycznie zaaranżowanych akwariów, z czego przy meduzach spędziłam co najmniej 15 minut, na dachu pingwiny oraz kontrowersyjna - sądząc z opinii - gablota z kolbami zawierającymi spermę rekina i dla porównania urobek ludzki. Wjazd dość drogi, ale bardzo przyjemnie, chociaż nawet w piątkowy poranek raczej tłumnie. Na pigwinim dachu są też widoki na miasto, bardzo eleganckie.
W drodze powrotnej, tak jak kilka lat temu, zatrzymałam się w restauracji nad jeziorem koło Prenzlau.
Adresy:
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 10, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
niemcy, prenzlau, stralsund, ogrod-zoologiczny
- Skomentuj
[3.05.2023]
Moim pierwszym w ogóle wyjazdem zagranicznym były kolonie w Czecho-Słowacji (tak, łatwo sprawdzić, ile to lat temu). Dostałam paszport, w którym dumnie acz niespecjalnie błyskotliwie wpisałam sobie w znakach szczególnych “DZIECKO”, co budziło dużo radości na granicach, kiedy przekraczałam je na ten paszport już jako dorosła. Tak, były czasy, że sprawdzano paszporty na wszystkich granicach. Ale weszłam w dygresję, celem moim było wspomnienie, że w ogrodzie zoologicznym w Dvůr Králové (Dvurze Kralovem?!) już miałam okazję być, aczkolwiek niewiele - poza faktem, że byłam - pamiętam. Trafiliśmy na moment, że najbardziej znana część - safari, gdzie się jedzie wśród zwierzyny hasającej luzem, również wśród dużych kotowatych - była akurat zamknięta, ale samo zoo wynagradza. Dość duże, nieco mniejsze od poznańskiego Nowego Zoo, sporo zwierząt, dobrze przygotowana infrastruktura, akwaria, wybiegi i kwiaty, bardzo przyjemne. Najwięcej czasu spędziłam z nastolatką przy pingwinach, bo skojarzenia z “Pingwinami z Madagaskaru” zawsze żywe, oraz przy gepardach, którym ktoś złośliwie za sąsiedztwo dał borsuka, chodzącego w kółko ewidentnie złośliwie na wysokich łapach, czym niepomiernie koteczki irytował.
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 13, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, ogrod-zoologiczny, dvur-kralove
- Skomentuj
[30.04 / 3.05.2022]
Tuż obok Radebeul leży miejscowość Moritzburg, znana głównie ze swojego barokowego zamku i uwierzcie mi, że nie jest znana bez powodu. Zamek, jak łatwo zobaczyć w internetach, najlepiej wygląda z lotu ptaka, ale i z ziemi zupełnie niczego (do drona jakoś mi się nie spieszy, jestem słaba w nowe rzeczy). Na wyspie na jeziorze, z licznym ptactwem dookoła; niestety ptactwo, jak to ptactwo, zostawia ślady obecności i piknikowanie na trawie jednak niekoniecznie, chociaż okoliczności nader. Można zwiedzać, chyba że wycieczka jęczy, że może by już na obiad, chociaż chwilę temu było śniadanie; zwiedzanie wnętrza jest płatne, natomiast spacer po parku dookoła zamku - darmo. Ubolewam, ale mam drugi powód, żeby wrócić, pierwszy to niesprytne pominięcie Bażanciarni i jedynej w Saksonii latarni morsk^Wjeziornej (nb. po niemiecku nie dość, że nazywa się toto Leuchtturm, więc nie precyzuje typu zbiornika, to jeszcze jakby co, jezioro i morze to See, różnią się tylko rodzajnikiem), bo okazały się być oddalone o spory spacer od samego zamku.
Miasteczko jest urokliwe, można na dłuższy spacer, chociażby po cmentarzu przy kościele luterańskim.
Rozczarowaniem z kolei było mini-zoo opodal - Wildgehege Moritzburg. Reklamowało się posiadaniem wilków, żbików, lisów i innego lokalnego dobra, w praktyce okazało się, owszem, bardzo przyjemnym leśnym zakątkiem, w którym czasem można było zobaczyć z oddali kozę, daniela czy inne ptactwo. Część była pozamykana, część opustoszała. Sympatyczne na spacer, ale nie na oglądanie zwierząt. Tak, wiem, zwierzęta nie są tam po to, żeby mi robić miło, ale jednak rozczar.
Adresy:
- Wildgehege Moritzburg - Radeburger Straße 2
- zamek - Schloßallee
- Bażanciarnia (Fasanenschlösschen), latarnia (Leuchtturm) - Fasanerie
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 21, 2022
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
niemcy, moritzburg, ogrod-zoologiczny
- Komentarzy: 2