Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Młody awanturnik, Anthony Cade, przyjeżdża do Londynu z misją dostarczenia pamiętników pewnego dyplomaty, który niegdyś kręcił się przy dworze fikcyjnego królestwa Herzoslovakii (sic!). Na miejscu okazuje się, że na pamiętniki ostrzą sobie zęby różne grupy nacisku - rojaliści, republikanie, organizacja terrorystyczna “Czerwona ręka” (sic!! więcej niebawem) - i nachodzą Cade’a z obietnicami zarobku, groźbami albo wręcz chcą zabrać papiery siłą. Udaje im się jedynie ukraść paczkę listów, pisaną do kochanka przez niejaką Virginię Revel. Cade odnajduje kobietę, która okazuje się nie dość, że prześliczna, to właśnie doskonale się bawi, będąc szantażowaną przez złodzieja listów. Doskonale, bo to nie ona je pisała; za chwilę mniej doskonale, bo zwłoki szantażysty znajdują się w jej domu. Cade pomaga się jej pozbyć zwłok i para ponownie spotyka się w rezydencji Chimneys, gdzie brytyjska dyplomacja prowadzi rozmowy z następcą tronu Herzoslovakii w kwestii licencji na wydobycie do nafty. Prowadzi je krótko, bo następca pada martwy, a na miejscu oprócz gości lokalnych i przyjezdnych pojawia się Scotland Yard i Sûreté, pierwszy szuka mordercy, drugi arcyzłodzieja, który przed laty skradł diament Koh-i-Noor i jest szansa, że ukrył go właśnie w Chimneys. Rzecz kończy się powrotem monarchii do Herzoslovakii, ślubem i odnalezieniem klejnotu, to ostatnie dość leniwie: "skarb jest tu i tu, wykopiemy go po obiedzie".
Co tu się działo, to ja nie wiem. Co chwila ktoś się podaje za kogoś innego, wszędzie plączą się zaginieni królowie, wszyscy do wszystkich wygłaszają przemówienia, panowie kochają się w pięknej Virginii, panie oblegają przystojnego Cade’a, a Wielka Brytania i Stany Zjednoczone ingerują w politykę i gospodarkę innych państw, nic nowego, proszę przechodzić. Herzoslovakia ze stolicą w Ekareście to kraj pełen wąsatych bandytów, a władza zmienia się co kilka lat z powodu skrytobójstwa. Autorka zresztą dość luźno traktuje temat śmierci, czy to “naturalnej” (matka zmarła po urodzeniu czwartej córki, bo jej się znudziło potomstwo jednej płci), czy przypadkowej (mężczyzna zastrzelił ukochaną, ale to nie morderstwo, tylko pijaństwo). Miłość też jej tematem raczej przemocowym, niechętną pannę amant zmusi do małżeństwa swoim uporem, czego nie rozumiem. W tle kręci się niejaki baron Lolopretjzyl, zwany pieszczotliwie Lolipopem. Absolutnie jest to materiał na serial w stylu “The Crown”.
Inne tej autorki.
#16/#6