Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Vera Caspary - Laura

Książka podzielona jest na cztery części z różnymi narratorami: zaczyna Waldo Lydecker, pisarz i wieloletni przyjaciel Laury, potem opowieść przejmuje Mark McPherson, detektyw badający sprawę morderstwa, żeby w części trzeciej oddać głos Laurze Hunt i wrócić w finale z podsumowaniem sprawy.

Nowy Jork, późne lata 30 XX wieku. Mark McPherson prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa Laury Hunt, pracowniczki agencji reklamowej, którą ktoś tuż przed ślubem roztrzaskał głowę strzałem z obrzyna na progu jej własnego mieszkania. Detektyw rozmawia z niedoszłym narzeczonym ofiary, bawidamkiem Shelbym, jej ciotką Sue, służącą Betty, wreszcie przyjacielem i powiernikiem, pisarzem Lydeckerem. Wbrew początkowym posądzeniom, że Laura była “wesołą dziewczynką”, otoczenie opisuje ją jako osobę wrażliwą, pracowitą, inteligentną, uczynną i altruistyczną, co sprawia, że McPherson zaczyna się w zamordowanej zakochiwać. Wtem okazuje się, że Laura wraca - odpoczywała na wsi, odcięta od wiadomości nie wiedziała o morderstwie w jej mieszkaniu. Zamordowaną okazuje się Diana, przyjaciółka Laury, której ta użyczyła na kilka dni wygodnego lokum, złudnie podobna do niej z wyglądu, a dodatkowo ubrana w szlafrok i laczki (sic! [1]) Laury. W tej sytuacji detektyw musi ustalić, kto tak naprawdę był celem zbrodniarza - Laura czy Diana oraz czemu wszyscy przesłuchiwani - w tym Laura - kłamią.

Się je: duszone cynaderki z grzybami w czerwonym winie, coś ze znalezionej w kuchennej szafce puszki, sacharynę zamiast cukru (w celu zachowania linii, aczkolwiek nadużywa się masła, więc efekt jest żaden), befsztyk z frytkami i rumowy pudding, zupę z ptasich gniazd, roladę wieprzową, kaczkę, makaron pod kurczęciem, żeberka na słodko-kwaśno koło langusty, chińskie ravioli i zapiekany ryż z musztardą w chińskiej restauracji “Pod Złotą Jaszczurką”, jajko w koszulce na śniadanie, kukurydzę, sałatę i świeże jajka (od polskiego farmera na prowincji), czekoladowy keks.

Się pije: sherry, białe spokojne wino o magicznej nazwie Lacrimae Christi, whisky “Trzy konie”, bourbon Blue Grass, courvoisier, mocną herbatę i szampana.

Szowinizm powszechny: gaslighting (Waldo zawsze potrafił mnie przegadać. Zawsze mój słuszny gniew potrafił sprowadzić do zwykłej babskiej pyskówki.), wygrywanie kobiet przeciwko sobie (“Bardzo jej [Laurze] się zresztą spodobało moje hasło, które o ile sobie przypominam, brzmiało: „Twoja twarz magnesem dla oka mężczyzny — solą w oku kobiety”), niska samoocena - Laura nawet w monologu wewnętrznym zwierza się, że jest za emocjonalna, żeby zrozumieć swoją sytuację, mimo że w pracy w agencji reklamowej jakoś potrafi analizować i wyciągać sensowne wnioski, utrudnione rozmowy z kobietami z powodu ich “specyficznej” logiki. Wreszcie nie można się spodziewać, żeby mężczyzna był feministą, prawda?

- Panna Hunt miała dużo książek. Ciekawe, czy je czytała.
- A co pan sobie wyobraża?
Wzruszył ramionami.
- Z kobietami to nigdy nie wiadomo.
- Nie chce pan chyba powiedzieć, że jest pan antyfeministą.
Przygryzł mocno cybuch fajki i popatrzył na mnie z szelmowskim wyrazem twarzy.

[1] Tłumaczka z uporem godnym lepszej sprawy używa tej formy zarówno w odniesieniu do domowych kapci, jak i obuwia wyjściowego: Miała na sobie szyfonową sukienkę koloru szampana i jaskrawe laczki, co przy jej oczach i włosach wyglądało bardzo efektownie albo Przebrała się w brunatną sukienkę i laczki na wysokich obcasach, które znakomicie uwydatniały jej wspaniałe pęciny.

Inne z tego cyklu.

#134

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 29, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie, mwa - Skomentuj


Igerspoznan Photowalk - Zajezdnia Franowo

[16.10.2021]

Niby październik, ale zimno było jak w listopadzie. Zimno, szaro i nieprzysiadalnie. Kolor zapewniły poznańskie tramwaje, lokalnie zwane bimbami, którymi mogłam pojeździć po przestronnym terenie zajezdni MPK na Franowie dzięki @Igerspoznan_. Dostaliśmy dedykowany tramwaj z okazjonalną tablicą i przewodnika, który o tramwajach - w tym zabytkowych - wiedział wszystko. Oglądałam tramwaj od spodu, byłam w tramwajowej myjni i dzwoniłam dzwonkiem na drucie w jednym z pierwszych tramwajów elektrycznych w Poznaniu. Mniej architektury, więcej blachy, bardzo przyjemnie spędzone sobotnie przedpołudnie.

GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia pozostałych uczestników na #instameet_zajezdniafranowo.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 27, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: photowalk - Skomentuj


Václav Erben - Śmierć utalentowanego szewca

Michał Exner przybywa do maleńkiego miasteczka Opolna (które jest wzorowane na realnie istniejącej miejscowości Opočna) na urlop, który planuje spędzić ze swoją odwieczną przyjaciółką Gabrielą Stein. Jak w poprzednich tomach, Gabrieli nie udaje się planowo dotrzeć, Exner szybko pociesza się ponętną długonogą i długowłosą studentką Lidą Murszówną, siostrą Eryka, znanego z jednego z poprzednich tomów (ubolewam, nietłumaczonego na Polski). Zawiązaniem akcji wcale nie jest znalezienie zwłok szewca Rambouska, opryskliwego malarza-samouka, tylko fakt, że urlopowany Exner ukrywa się przed swoimi kolegami po fachu, żeby nacieszyć się wolnością przed powrotem do pracy. Oczywiście nie umie odpoczywać bezczynnie, więc poza romantycznymi schadzkami z panną Lidą prywatnie rozmawia sobie z mieszkańcami miasteczka i pracownikami renesansowego zamku, usiłując dociec, kto zabił podobno zamożnego mężczyznę i metodycznie zniszczył jego prace. Podczas śledztwa płynie dużo alkoholu, Exner rozbiera się do bielutkich majtek, żeby wyłowić obciążające dowody zbrodni, a w samym finale pojawia się doktor Soudek, również znany z poprzednich tomów, żeby powiadomić Exnera o kolejnym morderstwie (o czym, niestety, nie przeczytam, bo - tak - nie przetłumaczono tego tomu na polski).

Ten tom jest chyba najlżejszy - dużo żarcików i docinków, łącznie z powtarzanym bon motem Exnera, że “wie to Bóg i święty Wacław”. Detektyw kilkukrotnie “zaciera ręce gestem semickiego kupca”, a w finale tłumaczy mordercy, jak wpadł na trop “tonem instruktora objaśniającego na lekcji Przysposobienia Obronnego technikę rzutu ręcznym granatem”.

(...) - Na podeście drugiego piętra proszę uważać na wypchanego niedźwiedzia.
- Gryzie?
- Przepaliła się żarówka.

Się je: rogaliki serowe, karpatkę i mleko na kiepskie śniadanie, befsztyk bez jajka, za to garnirowany wątróbką po angielsku.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#133

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 26, 2021

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: kryminal, panowie, 2021, z-jamnikiem - Skomentuj


Pustina / Wasteland

Wszystkie czeskie filmy i seriale są podobne - łagodne, pastelowe, z wrodzonym humorem pokazują nawet rzeczy smutne i egzystencjalne. Tyle że nie. “Pustina” to świat prawie że apokaliptyczny - przygraniczne miasteczko, zdegradowane przez pobliską kopalnię odkrywkową węgla brunatnego, a jakże, polską. Dyrektor kopalni proponuje pozbawionym nadziei na lepsze życie wykup gruntów i przeprowadzkę, planując degradację kolejnych obszarów. Sprzeciwia się temu starościna, Hana Sikorova; niestety, dla większości mieszkańców to opcja nie do pogardzenia, jej walka z kopalnią powoduje spory rozdźwięk w lokalnej społeczności. Sikorova jest uparta, nie zrażają ją obrażeni mieszkańcy, nie poddaje się nawet kiedy ktoś bestialsko morduje osła, maskotkę przedszkola. Wszyscy ją przekonują, że nie warto się spinać, w miasteczku nie dzieje się dobrze - ciężko o uczciwą pracę, kwitnie handel narkotykami, prostytucja, przemyt, dzieci do szkoły mają daleko, a nastoletni pensjonariusze pobliskiego domu wychowawczego stanowią zagrożenie. I wtem znika młodsza córka Sikorovej, Míša. Poszukiwania początkowo nie dają rezultatu, ani lokalnie, ani w mediach, podejrzanych jest wielu - chłopcy z poprawczaka, dwubiegunowy ojciec ze skłonnością do brutalności i z zanikami świadomości, wreszcie wrogowie polityczni Sikorovej. Śledztwo - oprócz głównego wątku morderstwa - boleśnie obnaża inne lokalne problemy.

Akcja zaczyna się w listopadzie i jest to bardzo bolesny kontrast z postrzeganiem Czech jako krainy sielskości i łagodności. Miasteczko się rozsypuje, tereny zniszczone przez kopalnię są nie do odratowania, bieda wyziera na każdym kroku, sporo przemocy na co dzień, każdy coś ukrywa. Polska - mimo reklamozy - jawi się jako kraina bogatsza, bardziej kolorowa, lepiej doinwestowana. I ludzie - brzydcy, złamani, zniszczeni, zaniedbani, nawet młodzi. Chwilę temu wróciłam z bliskich okolic fikcyjnej Pustiny, aż tak świat tam nie wygląda, na szczęście. Ale jeśli brakuje Wam posępnego klimatu skandynawskich kryminałów, to to jest pozycja obowiązkowa.

PS Zgadłam, kto zabił. Nie od razu, ale typowałam na dwa odcinki przed końcem.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 25, 2021

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Lumina Park

[31.10.2021]

Bardzo się cieszę, kiedy coś nowego i potencjalnie ciekawego pojawia się w Poznaniu, zwłaszcza na zewnątrz. W Ogrodzie Dendrologicznym na Golęcinie bywałam kilkukrotnie (oczywiście nie wtedy, kiedy pracowałam tuż po drugiej stronie Niestachowskiej, bo po co), ale raczej za dnia. Lumina Park zwiedza się dla odmiany po zapadnięciu zmroku i - w przeciwieństwie do okresu wiosna-jesień - za opłatą. Z pozytywów - wszystko działa, instalacje świetlne są estetyczne, animacje dopracowane, elementy światło-dźwięk ciekawe, zwłaszcza burza czy świetlny zamek. Na wejściu można pobrać mapkę parku z zagadkami dla dzieci.

Słabiej wypadła organizacja, możliwe że z powodu ogromnych tłumów i chaosu rozpoczęcia (byłam trzeciego dnia po otwarciu); możliwe, że już to się zmieniło. Teoretycznie liczba wejść na godzinę jest limitowana, ale w praktyce nie, bo są dwa wejścia i nikt nie sprawdza ruchu wychodzącego, skończenie się e-biletów na daną godzinę nie oznacza bynajmniej, że nie można ich kupić na miejscu. Nie ma oddzielnej bramki dla osób z e-biletami, odstałam kilkanaście minut, zanim obsługa wpadła na pomysł rozdzielenia kolejki na tych, co już bilety mają i tych, co chcą kupić. Brak było oznaczeń w terenie, gdzie jest wejście, informacje na stronie były mylące, podobnie na Google Maps, które uparcie kierowało na ulicę Warmińską, zamkniętą dla ruchu samochodowego. Dotychczasowe wejście do Ogrodu od strony Niestachowskiej było nieczynne, weszłam przez tereny Uniwersytetu Rolniczego, idąc za ludźmi. W samym parku też oznaczeń specjalnie nie było, tym bardziej kłopotliwe było poruszanie się w ciemności i tłumie, zwłaszcza że część ludzi szła pod prąd i większość z dziećmi, również bardzo małymi (a teren do wózków niespecjalnie dostosowany, zwłaszcza po ciemku). Przy wejściu dość ubogie stanowiska gastronomiczne, oblężone przez odwiedzających. Podsumowując - raczej się nie wybiorę ponownie, choć instalacja wzrokowo przyjemna i będzie dostępna do lutego 2022.

GALERIA ZDJĘĆ i wcześniejsze: lato 2009, jesień 2011 oraz wiosna 2014.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 21, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: ogrod-botaniczny - Komentarzy: 2


Jaroslav Rudiš - Aleja Narodowa

Tytułowa Aleja Narodowa to miejsce rozpoczęcia Aksamitnej Rewolucji w 1989 roku, hasło oczywiste dla każdego Czecha, podobnie jak u nas Stocznia Gdańska. Byli tam wszyscy Prażanie, był tam Vandam, który nie przeskoczył przez płot, ale wymierzył słynny pierwszy (i zaraz po nim drugi) cios. Jakbym miała porównać pierwsze wrażenie, to jest to czeska Wojna polsko-ruska, tyle że cała walka odbywa się w głowie narratora, który - po latach od wydarzeń, samotny, odcięty od syna i żony, unikający brata - krąży po swoim osiedlu z widokiem na las, jest stałym bywalcem baru “Północnego” i nikomu nie zrobi krzywdy, chyba że musi udzielić “lekcji o życiu”, to wtedy tak. Nikogo nie nienawidzi, ani Niemców, ani Polaków, ani Czarnych, ani Czechów, pod warunkiem, że nie robią dymu. Jego życie jednak nie do końca poszło w dobrym kierunku (patrz odseparowana żona, syn i brat), może dlatego, że - jak ojciec, który zniszczony rakiem popełnił samobójstwo, czy jak matka, która coraz bardziej odklejona od rzeczywistości, odeszła do lasu - nie umiał sobie poradzić ze swoim dziedzictwem rzymskiego legionisty. Finał krótkiej nowelki jest nagły i zmienia zupełnie wymowę całości, zwłaszcza kiedy narrator zaczyna analizować, po której stronie niepokojów w Alei był i czy jego udział w walce był patriotyzmem.

Inne tego autora tutaj.

#132

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 19, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Caroline Kepnes - Ty kochasz mnie

Obejrzałam trzeci sezon “You” i jednocześnie przeczytałam trzeci tom cyklu; teoretycznie oba wychodziły z tego samego punktu w czasie (po zakończeniu wydarzeń z “Hidden bodies”/sezonu 2, Joe zostaje ojcem dziecka Love), faktycznie się od siebie znacząco różnią. W obu przypadkach mam oczywiście syndrom sztokholmski, bo bohaterowie są jawnie, już bez udawania, że okoliczności czy ludzie ich zmusili do takiej, a nie innej reakcji, psychopatyczni, wiem to, a mimo to im kibicuję. Oczywiście, byłabym srodze rozczarowana, a świat nie byłby sprawiedliwy, jakby się okazało, że na końcu jest happily-ever-after.

Serial przenosi Love i Joe do zacisznego, choć rozplotkowanego osiedla klasy średniej. Joe rozpoczyna pracę wolontariusza w bibliotece, Love otwiera cukiernię, oboje narzekają na spotykanych ludzi i radośnie wymieniają prawdziwe opinie, znużeni udawaniem i konwenansami. Joe nudzi się prozą życia małżeńskiego szybciej, zaczyna fascynować go jego szefowa, Marienne, ale zanim do czegokolwiek dojdzie, wpada w oko sąsiadce, Natalie. Jako że nie zainwestował w to uczucie, dzieli się tym - jak innymi cynicznymi obserwacjami - z Love, która niewiele myśląc eliminuje konkurentkę. Para zgodnie rozpoczyna zacieranie śladów, co rozpętuje eskalację, kolejne ciała i śledztwo, a starania Joe, żeby przysposobić sobie Marienne, są znacznie trudniejsze, bo jeśli Love się zorientuje, Marienne raczej tego nie przeżyje. Love z kolei angażuje się z nastoletnim pasierbem zamordowanej przez nią Natalie, po części, żeby mieć oko na zrozpaczonego sąsiada, szukającego zaginionej żony, po części dlatego, że jako matka i żona nie czuje już tego dreszczyku emocji i bycia atrakcyjną, co wcześniej. W finale jśpvrxłn Ybir pupr bgehć Wbr, memhpnwąp an avrtb bqcbjvrqmvnyabść mn jfmlfgxvr fjbwr moebqavr, nyr Wbr wrfg fcelgavrwfml v mncbovrtnjpmb ovremr nagvqbghz, hqnwr zh fvę mnovć Ybir v mavxaąć. Avrfgrgl orm Znevnaar, xgóen jvreml jr jfmlfgxvr młr emrpml bcbjvrqmvnar cemrm Ybir v hpvrxn, avr pmrxnwąp an xbpunaxn.
Najgorsze postaci - małżeństwo influencerów-swingersów Conradów, aex-equo. Wspomnienie o pandemii pojawia się jedynie w monologu wewnętrznym, bez żadnych wizualnych efektów typu maseczki, jedna z postaci drugoplanowych jest antyszczepionkowcem ("wyłącz telewizję, włącz myślenie").

Punktem startowym powieści jest umowa między rodziną Quinnów a Joe, że zostawi w spokoju Love i swojego syna za odpowiednim wynagrodzeniem. Niechętnie to robi, ale jest zaszantażowany tym, co wie o jego wcześniejszych postępkach zdradzona Love. Podobnie jak w serialu, angażuje się do pracy w bibliotece, gdzie - jak uważa - jest chemia między nim a uroczą “lisiczką”, bibliotekarką Mary Kay. Obiecuje sobie, że nie będzie stalkować ani zabijać, niestety sytuacja rozwija się inaczej, po części dlatego, że Mary Kay wysyła niespójne sygnały, oraz zataiła fakt, że ma męża, przebrzmiałego muzyka rockowego, który - co przykuwa oczywiście uwagę Joe - niespecjalnie żonę ceni. Jest więcej potencjalnych problemów - nastoletnia kłopotliwa córka Mary Kay, z którą Joe usiłuje zbudować dobre stosunki oraz zaborczy, toksyczni przyjaciele z czasów licealnych - Melanda i Seamus, brat męża - lifecoach, a dodatkowo WTEM pojawia się prywatny detektyw Quinnów, który szantażuje Joe nagraniem, na którym widać, jak Joe pozbywa się zwłok. Tuż przed finałem wraca na chwilę, choć w wielkim stylu, Love Quinn. Sam finał, poprzedzony słodkim okresem wymarzonego związku z Mary Kay, uderza w Joe znienacka: mnxbpunłn fvę j avz joerj wrtb jvrqml v jbyv póexn Znel Xnl v j xłógav fcbjbqbjnłn hcnqrx zngxv mr fpubqój, n j rsrxpvr ścvąpmxę v - cb hfgnavh cenpl zómth - rhgnanmwę wrtb hxbpunarw.
Najgorsze postaci - cały drugi plan jest paskudny. Dodatkowe punkty za wplecenie mimochodem nazwiska Johna Stamosa, który w 1. sezonie serialu odtwarzał rolę terapeuty Nicka.

Inne tej autorki tutaj.

#131

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 17, 2021

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2021, kryminal, panie - Skomentuj


O tarzaniu się w trawie

[26.09.2021]

Z perspektywy listopada (szarość, burość, kostropatość) trudno mi uwierzyć, że raptem półtora miesiąca temu było słońce, nagołenogi, można się było tarzać w trawie i wprawdzie jeszcze nie było kasztanów, ale nasiąkało się zapachem wiatru, fakturą liści, a pod powiekami zostawały jasne powidoki. Można było łapać świerszcze i pomagać żukom przewrócić się z grzbietu na odnóża. Nikt nie wpadł do stawu tym razem, chociaż podczas turlania się z górki nastąpiły pewne uszkodzenia naskórka.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 16, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: legi-rogalinskie, rogalin - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom V)

Kolejny, mniej więcej chronologiczny kawałek życia Karla Ove - mozolne przejście przez Szkołę Pisania i studia, alkohol i imprezy, trudne początki pisarskie, pierwsza poważna dziewczyna, pierwsza żona, pierwsza książka. Niestety, im dalej autor zagłębia się w swoje życie i przeżywa kolejne rozczarowania - bogdanka wybiera jego brata, studia sprawiają trudność, złe decyzje pod wpływem alkoholu, przypadkowa i nie przynosząca nawet chwilowej przyjemności zdrada, sława skandalizującego debiutu - tym większe poczucie zażenowania mnie ogarniało. Z jednej strony doceniam pewną szczerość, to nie jest pełna samozadowolenia opowieść o tym, co się w życiu udało, z drugiej nie mogę się oprzeć poczuciu, że jest to poza i ma na celu wywołanie konkretnego efektu. Współczucia? Politowania? Przekroczenia granic tego, co intymne a dotyczące nie tylko autora? Nie wiem, ale na pewno łapię się na to, bo mimo niechęci przewracam strony i czytam z zainteresowaniem. Problematyczne jest to, że Knausgård z taką samą otwartością potrafi pisać o swojej erekcji, jak i o chorobie psychicznej wujka, śmierci i pogrzebie ojca, smrodzie pijanej babci, pocięciu sobie twarzy z powodu wyobrażonego odrzucenia, czy cyzelowaniu pół strony tekstu przez kilkanaście godzin, żeby uznać, że jednak nie napisał nic wartego publikacji.

Mimo że tom opisuje dorosłość Knausgårda, cały czas znać silny wpływ postaci ojca, z którym autor się nieustająco porównuje. Przerażający jest opis powrotu do domu z wakacji tuż przed studiami, kiedy spłukany Karl Ove usiłuje dostać się na rodzinną wyspę, dzwoni do ojca, a ten odmawia mu nawet wpuszczenia do domu, bo nie zapowiedział z wyprzedzeniem wizyty, nie wspominając o wsparciu finansowym czy chociaż przenocowaniu i nakarmieniu syna. Sceny, kiedy syn błaga ojca, żeby ten pojawił się na jego ślubie i płacze, kiedy ten odmawia, a jednocześnie odczuwa ulgę, bo boi się, jak bardzo niestosownie ojciec-alkoholik mógłby się zachować, są jednymi z mocniejszych tego typu scen w literaturze, chociaż myślałam, że po opisie okrucieństwa i przemocy w stosunku do synów w poprzednich tomach, już mnie tu nic nie zaskoczy. Nie dziwi zupełnie reakcja tej części rodziny (jedynej w Norwegii o takim nazwisku), która odcięła się od pisarza po publikacji tego i poprzednich tomów.

Inne tego autora tutaj.

#130

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 15, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie, biografia - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Rachel Cusk - Życie na wsi

Stella pakuje pretekstową walizkę, wysyła listy: do pracodawcy z wymówieniem, do rodziców ze zrzeczeniem się własności mieszkania, wreszcie do męża, z informacją, że odchodzi i że ma jej nie szukać. Dociera na wieś, gdzie - jak się okazuje - podjęła pracę jako opiekunka niepełnosprawnego nastolatka. Niestety, nie jest do tego w ogóle przygotowana - nie ma odpowiednich ubrań, niespecjalnie umie się porozumieć ze swoją pracodawczynią, wreszcie zawodzi nawet na poziomie spełniania wymagań, nie mając prawa jazdy, niezbędnego do sprawowania opieki. Po kolei odkrywa też przed czytelnikiem swoje motywacje, które skłoniły ją do odcięcia się od stabilnego życia i władowania się w życie rodziny Maddenów.

Nie do końca zrozumiałam wymowę tej powieści, z jednej strony ironicznej - Stella celnie punktuje powierzchowność życia zamożnych właścicieli ziemskich, z drugiej farsowej - bohaterka zachowuje się idiotycznie, cudem tylko wychodząc cało z sytuacji (poparzenie słoneczne, nadużycie alkoholu, prowadzenie samochodu za pomocą nawigowania przez nastolatka, który “wie”, jak się jeździ, bo patrzył, jak ktoś prowadzi itp.). Czytając, odczuwałam zażenowanie i czasem fizyczną przykrość, nie mogąc chwycić bohaterki za rękę, zanim zrobi coś głupiego. Nie złapałam natomiast tego zapowiadanego humoru, pastiszu i groteski.

Inne tej autorki tutaj.

#129

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 14, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panie - Skomentuj