Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[26.09.2021]
Z perspektywy listopada (szarość, burość, kostropatość) trudno mi uwierzyć, że raptem półtora miesiąca temu było słońce, nagołenogi, można się było tarzać w trawie i wprawdzie jeszcze nie było kasztanów, ale nasiąkało się zapachem wiatru, fakturą liści, a pod powiekami zostawały jasne powidoki. Można było łapać świerszcze i pomagać żukom przewrócić się z grzbietu na odnóża. Nikt nie wpadł do stawu tym razem, chociaż podczas turlania się z górki nastąpiły pewne uszkodzenia naskórka.