Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zabawna anegdotka - książka (papierowa) leżała już u mnie na półce, ale nie miałam ciśnienia, bo najpierw chciałam przeczytać nagradzaną “Lacunę”. Tak, nie dziękuję polskiemu tłumaczowi, który oryginalny tytuł zmienił, bo przez to opóźniłam sobie tak fantastyczną lekturę!
1929. Rodzice nastoletniego Willa rozstają się, jego ekscentryczna matka, Meksykanka, zabiera go do rodzinnego kraju, następuje zanurzenie w głęboką wodę, metaforycznie i dosłownie. Chłopak słabo mówi po hiszpańsku, słabo pływa, ale obu tych rzeczy się musi nauczyć. Jedna daje mu dostęp do fantastycznej, bogatej kultury, druga pozwala odkryć nurkowanie i tytułową lakunę - podwodny tunel, prowadzący w bardzo specyficznych warunkach do ukrytej jaskini. Ale na tym autorka się nie zatrzymuje, opisując fikcyjną, ale twardo osadzoną w ówczesnej rzeczywistości podróż Willa między Meksykiem a Stanami oraz obok znanych ludzi z epoki. Chłopak po zaniedbanej edukacji (wysłany z powodu kiepskiego hiszpańskiego do szkoły dla opóźnionych) zostaje odesłany do ojca, a tam do szkoły z internatem, gdzie odkrywa, że interesują go chłopcy. W aurze niewypowiedzianego skandalu (bo pali pamiętniki z tego okresu) wraca do matki, której poszukiwania bogatego męża niespecjalnie dobrze idą, psim swędem zostaje najpierw pomocnikiem, a potem kucharzem u takiego jednego malarza-skandalisty o nazwisku Rivera. Zaprzyjaźnia się z panią domu, kruchą i dziwną Señorą Kahlo, również malarką, tylko mniej docenianą niż jej sławny mąż, uczestniczy mimochodem w wielkiej polityce - meksykańskim ruchu socjalistycznym, poznaje dysydenta Trockiego, ukrywającego się przed czystkami Stalina i cały czas pisze. Najpierw pamiętniki, potem “fakt, nie opinia” raporty dla pani Fridy. Narracja przeskakuje między zapiskami autora, a tam, gdzie następują kolejne przerwy w narracji - najpierw po egzekucji Trockiego, gdzie policja rekwiruje zapisany papier, potem już w Stanach, gdy po wojnie szaleje makkartyzm, a pisarz pali wszystko, co mogłoby być celowo przekręcone podczas niesprawiedliwego śledztwa - pojawia się sekretarka, Violet Brown, zasadnicza dama z misją.
To świetna książka o pisaniu, autentyczności, oddawaniu kawałka siebie w prozie i tym, co ludzie czytają między wierszami - pozytywnie, kiedy kiedy ktoś jest na fali, skrajnie negatywnie, kiedy zmienia się sytuacja polityczna. Will, znany później jako Harrison Shepherd, poczytny pisarz, najpierw budzi podekscytowanie i gromadzi fanclub, bo jest egzotyczny, tajemniczy, pożądany i pisuje fantastyczne książki, po czym to wszystko obraca się przeciwko niemu - był blisko znienawidzonych komunistów, nie ma żony, jest pół krwi Meksykaninem, obracał się w podejrzanych kręgach; jest tu mocna paralela do losów Trockiego. Obaj są obcymi w obcym kraju, bez względu na to, gdzie są. To też książka o trudnych miłościach - samego bohatera, jego matki, Rivery i Kahlo, Trockiego, który stracił rodzinę i swój ukochany kraj, na marginesie wspomniana jest Zelda Fitzgerald, która umiera w pożarze w miasteczku Shepherda czy wreszcie Violet, wdowy zaraz po ślubie. Niedookreślone zakończenie, referowane przez panią Brown, ja mam nadzieję, że autorka była dla swojego bohatera łagodna i pozwoliła mu na takie zakończenie, jakiego chciał. Oczywiście, jak Dees, zaraz po skończeniu chcę przeczytać od nowa.
Inne tej autorki.
#29