Więcej o
kryminal
#97 Ewa wzywa 07
Spis osób:
- sierżant Kuraś - rzadko jadał śniadanie w domu, zabierał więc ze sobą termos i kanapki
- Albin Grocholski - kierownik sklepu geesowskiego w Marciszowie, wtem znika
- Grocholska - podobno nic nie wiedziała o nadużyciach męża
- Marcinkowski - znany z pijackich rozróbek, często nocował na komisariacie
- kapitan Sieniuć - Komenda Wojewódzka, doświadczony oficer
- taksówkarz Emil G. - nie zarobił aż tyle, ile się spodziewał, ale uszedł z życiem
- porucznik Altar - młody oficer
- Ludwik Żeleński - inżynier, nie lubi kiełbasy na kolację
- Barbara Żeleńska - uważa, że mąż ją zdradza i ją lekceważy
- Zenon Grabowski - znajomy Żeleńskiego, lekko zwiotczały, ale krzepki
- porucznik Goździk - prowadzi sprawę wypadku Żeleńskiego
- Emilia Garstek - konkubina Grabowskiego, nieistotna dla fabuły
- Szorstek - wywiadowca, jak zwykle obrywa po głowie
- sierżant Zenobiusz - hobbystycznie wyłapuje podejrzanych na stacji
To w zasadzie historia o nieszczęśliwych małżeństwach. Najpierw pani Grocholska zgłasza, że jej mąż, kierownik sklepu geesowskiego, zniknął. Milicjant, mimo że prowincjonalny, jest bardziej współczujący niż nie przymierzając taki prokurator Szacki:
Zaczęła mówić sama.
- Ja w sprawie męża...
- Bije?
- Pan mnie nie rozumie, mój mąż opuścił mnie...
Sierżant rozłożył wymownie ręce.
- I zostawił z dziećmi?
- Nie mamy dzieci...
Pokiwał współczująco głową.
- No tak... Czego jednak pani od nas oczekuje?
Sprawa powodu zaginięcia wyjaśnia się szybko, albowiem pan Albin zostawił w sklepie manko na 250 tysięcy złotych. Niebawem zgrzyty wychodzą też w związku inżyniera Żeleńskiego. Nie dogadują się, ona albo płacze, albo robi awantury, on chciałby, żeby przestała marudzić i dała mu spokój (oraz kupowała inną kiełbasę, bo tak, którą żona wystała w ogonku, mu nie smakuje). Sprawa się zaognia, kiedy w prawie nowym fiacie inżyniera zawodzą hamulce i oboje o mało co nie giną. Potem powtarza się scenariusz jak u pani Grocholskiej - znika inżynier i zostaje odnaleziony na dnie Odry. Okazuje się, że lokalny pijaczek widział go pod GS-em, nietrudno połączyć obie sprawy. Tym razem milicja rozwiązuje sprawę za pomocą grzebania w przeszłości obu panów, bez magicznych szklanek i innych rekwizytów. Oraz dzięki ciężko pracującym wywiadowcom, którzy - mimo skromnego budżetu - konsumują w lokalu.
(...) szklanka, kieliszek, karafka z wódką i butelka wody mineralnej.
- Będzie również jakaś zakąska?
Grabowski jakby się ocknął.
- Nie. Dziękuję.
- Ale tak trzeba - kelnerka teraz sobie dopiero przypomniała zarządzenia dotyczące podawania wódki.
Machnął w odpowiedzi ręką.
- Śledź w śmietanie.
- Brak.
- No to w oleju.
- Nie ma śledzi w ogóle.
- A co jest.
- Ser.
(Wywiadowca też zamówił bułkę z serem do mineralnej, ale mu nie smakowało).
W tomiku pojawiają się znani z poprzedniej historii milicjanci - nieokreślony w żaden sposób porucznik Altar i kapitan Sieniuć (pali sporty i się zaciąga). Sieniuć nie przespał od tygodnia w pełni chociażby jednej nocy. Nie mówiąc już o tym, że zaniedbał trochę syna, czternastolatka puszczonego niemal samopas...". Niewesołe jest życie na służbie.
PS Zjadłabym śledzia w śmietanie.
Inne z tej serii tu.
#21 2/3
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 27, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Skomentuj
Ponieważ objętość tomików jest jednak nikczemna, będę wrzucać 3 tomy jako jedną jednostkę książkową.
#104 Aleksander Gabrusiewicz - Pożyczyć narzeczoną i umrzeć
Spis osób:
- Tadeusz Bartkowiak - szef mechaników w aeroklubie
- inżynier Ryszard Wolniak - doskonały pilot, ale ginie w dziwnym wypadku
- Aniela Kucyk (ps. Panonia) - z wyboru niezamężna, brak pieniędzy bardzo przeszkadza jej żyć
- Wiesiek Porębski (ps. Długi) - student trzeciego roku AGH na dziekance
- Iza Kamińska - dziewczyna Wilmańskiego, pracuje w szpitalu
- Janusz Wilmański - adiunkt katedry literatury, nerwowy i chorą wątrobą
- dziekan Hering - “okrąglutki, jak pączek w maśle"
- Kaczmarek - dyrektor FAP
- obywatelka Wcisła - przewodnicząca rady zakładowej o wysokim, dziewczęcym głosiku
- magister Piasek - asystent dyrektora
- inżynier Kutrzeba - kierownik projektowy Wolniaka
- prokurator Marcisz - prowadzi śledztwo wypadku
- Jan Czuła - starszy mechanik w aeroklubie
- kapitan Wincenty Skrobot - niezbyt wysoki, dobrze zbudowany i żywy jak iskra
- porucznik Roman Żywiecki - wysoki, chudy flegmatyk, nie wierzy w szczęśliwe przypadki
- podpułkownik Biskupski - zwany Szeryfem, szef Skrobota i Żywieckiego, ma gołębie serce
- Krotowicz - patolog
- Wanda Chocimska - przyjaciółka Izy i Panonii, pracuje w aptece szpitalnej
- major Lipiński - z Komendy Głównej, zajmuje się sprawą “Szprycerów”
- Ewa Wilmańska - była żona adiunkta, zachwyca Skrobota[1]
- pani Ania - sekretarka pułkownika, przynosi kawę
- Jarosław Wilk - postawa kulturysty z gębą oprycha, niepracujący zegarmistrz
- Johan - student z Wiednia
Błyskotliwość tytułu przerasta tylko błyskotliwość organów. Inżynier Wolniak z Fabryki Aparatury Precyzyjnej (FAP) hobbystycznie lata samolotem, tyle że tym razem lot nie zakończył się sukcesem - chwilę po starcie samolot spadł. W FAP-ie odkrywają brak ściśle tajnych dokumentów nowego projektu[2], jadą więc do mieszkania denata, gdzie zamiast dokumentów znajdują w wannie pannę Izę, aktualnie również denatkę. Jednocześnie z Wydziału Humanistycznego znika jeden z adiunktów, Wilmański, przyjaźniący się z inżynierem, prywatnie narzeczony panny Izy (wspominałam o łopatologiczności tytułu?).
Kapitan Skrobot i porucznik Żywiecki (nie pali "sportów") prowadzą sprawę ofiarnie i pracowicie, zaniedbując życie prywatne (aczkolwiek chętnie popatrują na krótkie spódniczki zgrabnych studentek). Na koniec, w którym oczywiście ujawnia się szpieg, piją z szefem koniaczek. W nagrodę.
Się pali: sporty (ale nie por. Żywiecki).
Się pije: koniak, piwo (oraz zażywa środki psychoaktywne, które z alkoholem się nie lubią).
Lokalny folklor:
W drugiej sali, pod oknem, trzy jaskrawo umalowane panie zawzięcie nad czymś dyskutowały, a sprawa dotyczyła jakiegoś Ziutka, który nawalił, a który jest „starym cwelem".
Stereotypy:
- (...) a jeden z nich to Niemiec - dodała po chwili.
- Niemiec? Skąd pani wie?
- Bo jak przechodziłam obok ich stolika, a on był tyłem i nie widział mnie, to wymamrotał coś, z czego zrozumiałam słowo „schweine", a to znaczy świnia - pochwaliła się swoją znajomością języków.
- A on jak wyglądał?
- Normalnie. Długowłosy, blondyn, tylko może z nich wszystkich najczyściejszy.
Szowinizm powszechny:
Rzecz jednak w tym, że tu trudno połapać się w sytuacji. Łącznie z personelem pomocniczym tzw. „fasowaczkami", w tej aptece pracuje pięć bab. Stary, czy ty wyobrażasz sobie w pracy pięć bab i ani jednego chłopa? Każda gada co innego, płacze, histeria - urwać się można.
[1] Staranny makijaż nie ukrył „kurzych łapek" wokół oczu. Mimo dobiegającej czterdziestki - jak można się było domyślać - doktor Wilmańska była niepospolitej urody. Smagła cera, czarne, na pazia ostrzyżone włosy i figura dwudziestolatki. Uderzające były zwłaszcza jej oczy. Niebiesko-zielone przypominały jeziorną wodę o piaskowym dnie w słoneczny dzień.
Inne tego autora:
[2] Supernowoczesnego przyrządu do wykrywania ukrytych wad metali.
#76 Wojciech Letki - Zbrodnia prawie doskonała
Spis osób:
- kapitan Andrzej Jacyna - lubi samochody i magnetofony
- mleczarz - jak się łatwo domyślić, roznosi butelki i znajduje zwłoki
- Andrzej Zamiarowicz - kreślarz, nietowarzyski nerwus, filatelista
- kapitan Jurek Antosiewicz - stawia kawę Jacynie i służy za żółtą kaczuszkę, a potem jedzie na urlop do Mielna
- Irena Zamiarowiczowa - z przedwojennego, bogatego mieszczaństwa, pracuje w MHZ
- Wojciech Makowski - chuderlawy fotograf z fantazją
- sierżant Pawlak - dba o Jacynę
- Julia (albo Krystyna) Adamiak - siostra Zamiarowiczowej
- Grzegorz Adamiak - mąż Krystyny
- Krzysiek Adamiak (22) - syn Julii, aspirujący muzyk, wuj czasem pozwalał mu popatrzeć na znaczki
- Sławomir Kluczyński - filatelista z Zambrowa, właściciel komisu
- Marciniak - współpracownik Zamiarowicza, flegmatyczny grubas
- panna Sabina (32) - maszynistka z biura Zamiarowicza, uważała go za zarozumialca
- Rzepiela - współpracownik Zamiarowicza, sugerował istnienie kochanki
- Kazia Jaglicka - współpracowniczka Zamiarowicza, rozczarowana denatem
- Pszczółka i Bielak — najlepsi wywiadowcy, takich na pewno nikt nie wykołuje
- Edward Judziński - szantażysta, mistrz idiotycznych wyjaśnień
- Joanna Lipkowska - ma dobry słuch, ale kiepskie pomysły
- mgr inż. Stefan Lipkowski - niezbyt sprawny wychowawczo rodzic
- Jurek Kalina - piekielnie inteligentny i zdolny chłopak, ale jeden z największych rozrabiaczy w całej szkole
Pan Zamiarowicz (55 l.), nerwus i zbieracz znaczków, zostaje zamordowany w swoim zamkniętym domu. Żona w sanatorium, rodzina pokłócona, brak znajomych, zginął tylko album z cennymi znaczkami. Prowadzący sprawę milicjant - Jacyna - nie był robotem bez uczuć. A to bierze do ręki album ze znaczkami denata i przypomina sobie dzieciństwo ("
- Kilkanaście lat temu umarłbym chyba z zazdrości, widząc coś takiego. - Widziałam, jak oczy panu zabłysły - skrzywiła się kobieta. - Wszyscy mężczyźni są jak dzieci."). A to trafia do młodego muzyka, długowłosego, ale porządnego - oprócz znaczków oczarowuje go eklektyczny zbiór płyt: Ravel, Manuel de Falla, Miles Davis, Bach, Komeda, Armstrong. Akcja dzieje się latem, widać więc, jak wygląda lato w stołecznym mieście. Po ulicach spacerują chude, bose, ubrane w spodnie dziewczyny, które z przodu okazały się brodatymi Szwedami. Głodny Jacyna idzie do Bliklego na trzy ciastka, bo zamknęli z powodu remontu okoliczne bary mleczne, ale najada się dopiero kupionym od straganiarki (nielegalnej!) "oszczypkiem". W kinie Palladium grają "Serce to samotny myśliwy" (Jacyna obejrzał, ale nie podzielił się opinią). Pod domem towarowym "Sezam" ogromne kolejki - rzucili arbuzy i kawę Inkę ("Ale skąd takie tłumy w godzinach pracy? Czyżby to wszystko byli... bezrobotni? - pomyślał z humorem Jacyna, patrząc na podekscytowane, tłoczące się kobiety. - No tak, biur tu sporo..."). Na wycieczkę młodych Angielek nastaje "numizmatyk", młodzian w czarnej koronkowej koszuli ("- Czendż many (...). Za jednego dolara daję osiemdziesiąt złotych").
Koloryt lokalny - pan Makowski z alkoholową fantazją, proponuje milicjantom, żeby założyli wzorzysty krawat, to zrobi im kolorowe zdjęcie.
- Zabierzcie mu aparat, bo go jeszcze uszkodzi po pijanemu - powiedział Antosiewicz.
- On nie ma żadnego aparatu. - Pawlak z trudem powstrzymywał śmiech. - Chciał nam zrobić zdjęcie pudełkiem od zapałek.
Genderyzm i szowinizm:
- Jak wyglądało mieszkanie? - rzucił Jacyna nie przestając notować.
- Normalnie - wzruszył ramionami mleczarz. - Czyste, wysprzątane. Wierzyć mi się nie chciało, jak dozorca powiedział, że żona nieboszczyka od dwóch tygodni siedzi w sanatorium. Kiedy moja kobita pojechała do ciotki na pięć dni, to po powrocie mieszkanie musiała odnawiać... Teraz już za żadne skarby nigdzie sama nie pojedzie.
- Byłam w biurze projektów, gdzie mąż pracował. Dowiedziałam się tam, że od pewnego czasu wykonywał jakieś prace zlecone, którymi dorabiał przeszło tysiąc złotych miesięcznie. Zatajał te pieniądze przede mną.
- No tak - wahał się Jacyna - ale widzi pani, czasami mężczyźni mają... hm, pewne wydatki, o których żony niekoniecznie muszą wiedzieć... Rozumie pani chyba, o co mi chodzi?
Się pali: przede wszystkim za dużo, a poza tym winstony i klubowe.
#89 Marian Łuhutko - Odwołać poszukiwania
Spis osób:
- Makuch - kłusownik, boi się topielic, więc zażywa alkoholu na uspokojenie
- porucznik Kalinowski - czuje się osobiście odpowiedzialny za śledztwo
- Tamara Górzyńska - dobra samarytanka o wątpliwym kompasie moralnym
- pani Górzyńska - matka denatki, wyrzuca sobie zaniedbania wychowawcze
- kierownik produkcji z telewizji - nie miał za bardzo kontaktów, ale Tamara myślała inaczej
- Leszek Jaskierski - bramkarz z klubu studenckiego, romantyczny troglodyta
- pani adiunkt - mężatka, ale wesoła
- Grzegorz Jakubiak (40) - urzędnik z centrali HZ, miał Tamarze załatwić wyjazd do Jugosławii
- koleżanka Tamary - podsuwa milicji Jolkę Obłęd, a potem naprowadza na medalion
- Jolka Obłęd - podobno znajoma Tamary, rzeczywiście trudno się z nią rozmawia
- fotograf z gazety - robi w streetphoto
- Ostaszewski - oficer dochodzeniowy z KD Żoliborz, śledzi fałszywe studolarówki
- Jacek Borowik - ptaszek boży, nie sieje, nie orze, a żyje
- Marek Żabicki - były student politechniki, aktualnie zakłada karnisze u prywaciarza
- Zygmunt Żabicki - brat Marka, utalentowany malarz, ale niechętnie się uczył
- Stefan Wolański - znajomy Zygmunta, ma pracownię malarską
- Rafał - chłopak Jolki Obłęd, długie włosy i broda (bez wpływu na fabułę)
- Julia Lubińska - wdowa po przedwojennym urzędniku, sąsiadka Jolki
- Iwona Celińska (16) - zaginiona, wyszła z domu w drewniakach, córka pracowników MHZ
Zaczyna się dramatycznie - ciężarówka rozjeżdża dziecko, jedynym świadkiem jest tajemnicza dziewczyna. Poszukiwania kończą się dość szybko - dziewczyna zostaje znaleziona w jeziorze opodal, w roli topielicy. Tamara była teoretycznie studentką, ale w praktyce pomieszkiwała u kolejnych ustosunkowanych narzeczonych, bo wierzyła, że zrobi karierę medialną (w PRL-u nie było to łatwe, ale trzeba próbować). Milicja wykonuje pieczołowicie linię czasu, próbując zrekonstruować drogę, jaką przeszła piękna Tamara przed śmiercią. Pojawia się zabytkowa kamea oraz podrobione banknoty studolarowe, zmyślne przemalowane z jednodolarówek (chociaż przeróbka Franklina na Washingtona nie jest trywialna).
Porucznik Kalinowski traktuje sprawę bardzo osobiście, na tyle, że wszystkie rzeczy, należące do denatki, trzyma w domu ("praktyki takie, jak przechowywanie w domu tego wszystkiego, nie byłu w zupełności zgodne z regulaminem, ale przecież nie mieszkał w hotelu"). I jak sprawa morderstwa dziewczyny (a nawet dwóch morderstw) się wyjaśnia, tak wypadek śmiertelny dziecka, rozpoczynający historię, nie.
Inne tego autora tutaj, a inne z tej serii tu.
#11
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 24, 2015
Link permanentny -
Tagi:
panowie, prl, 2015, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Zamiast profilera Huberta M. pojawiła się nowa bohaterka, Sasza Załuska. Niby nowa, ale z przeszłością w trójmiejskiej policji, skomplikowana, po przejściach i z bliznami po poparzeniu na plecach. Samotna, ale z małą córką. Do śledztwa wchodzi mimochodem - została poproszona o ekspertyzę profilerską w sprawie pogróżek, po czym okazało się, że zlecający nie był tym, za kogo się podawał, a z osób, które miała przesłuchać, jedna została zastrzelona, druga jest w stanie ciężkim po postrzale w szpitalu, a trzecia jest podejrzana o to, ze strzelała. Policja początkowo nie jest chętna na udział profilerki, ale stare kontakty działają i za sprawą sympatycznego patologa o ksywie Jekyll zostaje zaakceptowana jako partnerka.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, bo strzelanina miała miejsce w klubie muzycznym, prowadzonym przez eks-policjanta, Buliego. Wiadomo też, że klub służył jako miejsce przerzutowe dla handlarzy narkotyków, prało się brudne pieniądze, bywała nierejestrowana broń, złoto i inne dobra, natomiast nie do końca wiadomo, czy aktualna policja nie jest też w sprawę wmieszana i czy warto wchodzić bardzo głęboko. Sprawa, jak się łatwo z wielowątkowej narracji domyślić, prowadzi w przeszłość - zabity piosenkarz, Igła, jako nastolatek przyjaźnił się z Marcinem, siostrzeńcem lokalnego mafioza, Słonia. Koniec lat 80., zmiany ustrojowe, łatwo się było wzbogacić, łatwo zginąć. Igła przeżył, drugi z paczki - Przemek - zginął, a Marcin został księdzem, zapewne po traumie po śmierci siostry Przemka, Moniki. Igła znany był z jednego przeboju, w którego tekście profilerka - zamiast powszechnego odbioru, że o miłości, bo ballada - odkrywa tekst o zemście.
Wszystko fajnie, ale jakże mi się ta książka dłużyła. Już we Florystce miałam poczucie wkładania zbyt wielu jajek do jednego koszyka - tutaj wątków jest sporo, czasem się ze sobą wiążą, czasem nie. Sporo jest profilerskich technikaliów, badania zapachu (oraz wyjaśniania ignoracji policji w kwestii moralnego prowadzenia się psów policyjnych), roztrząsania układów i procedur. Owszem, jest to ciekawe, ale wymaga wysiłku przebicia się przez otoczkę, żeby dojść do właściwej akcji. Końcówka nieco rozczarowuje łopatologicznością - to naprawdę nie jest tak, że przeszłość musi człowieka zawsze dogonić, ale domyślam się, że to podwalina pod początek cyklu. Co na plus - główna bohaterka to kobieta, prowadzący sprawę komisarz Duchnowski, zwany Duchem, jest dość kompetentny i niegłupi (chociaż nie dba o kota i nie mówi po angielsku). Jest potencjał, ale wolałabym mniej procedurala, więcej akcji.
Inne tej autorki tu.
#10
Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 21, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal
- Komentarzy: 2
Zaczyna się grubo, bo od porwania. W letni dzień spod domu znika 4-letnia Laurie, niedopilnowana i znudzona. Znika na dwa lata, podczas których jest więziona i krzywdzona przez porywaczy - charyzmatycznego kaznodzieję Bica i jego żonę Opal. Przez przypadek rozpoznaje ją kasjerka na stacji benzynowej i oprawcy decydują się dziewczynkę wypuścić, strasząc ją jednak konsekwencjami, jeśli złamie milczenie. Laurie wraca do domu z dziurą w pamięci, jakby tych dwóch lat nie było. Jej rodzice nie chcą chodzić z dzieckiem do psychologa, uważają, że o wszystkim można tylko zapomnieć, ale starsza siostra, Sarah, widzi, że Laurie jest już zupełnie innym dzieckiem. Lata mijają, Sarah zostaje prokuratorem, Laurie studiuje; nagle kolejne nieszczęście spada na siostry - rodzice giną w wypadku. Laurie uważa, że to jej wina, bo nie zawiozła auta na przegląd, chociaż przyczyna wypadku jest inna. Od tego momentu się wszystko zmienia - młodsza zaczyna zachowywać się na tyle dziwnie, ze starsza umawia ją z psychiatrą. Okazuje się, że Laurie ma zaburzenie dysocjacyjne osobowości - podczas dwóch lat w domu psychopaty stworzyła sobie w głowie obrońców, którzy pozwolili jej przeżyć czas koszmaru i teraz, po stracie rodziców, znowu ich potrzebuje. Nie pomaga to w powrocie do normalności, tym bardziej, że dookoła nich znowu zaczynają krążyć Bic i Opal, unikający do tej pory wymiaru sprawiedliwości. Kiedy ginie jeden z wykładowców, w którym kochała się jedna z osobowości Laurie, a wszystkie ślady wskazują właśnie na nią, zaczyna się kolejny koszmar - proces o morderstwo. Sarah rzuca pracę i ze wszystkich sił z dwoma psychiatrami i prywatnym detektywem usiłuje uratować siostrę.
Biorę poprawkę na to, że to nie jest literatura ocierająca się o fachową, ale czytadło, ale nawet z taką poprawką liczba zbiegów okoliczności jest zbyt niesamowita. Bic wychodzi z każdego zakątka jak zły demon, osobowości Laurie nie chronią jej przed zagrożeniem, a manipulacja ludźmi jest na porządku dziennym.
Abstrahując od intrygi, jest mnóstwo pięknych kwiatków obyczajowych, zaczynając od ochrony danych osób podejrzanych, a konkretnie jej braku (gazety opisują ze szczegółami i z nazwiska Laurie i jej siostrę, pokazują zdjęcie domu), szczegóły ubioru dziewcząt bez względu na związek z akcją czy wreszcie elementy mieszkaniowe (pokój ma 3,5 na 5,5 metra, więc wystarcza na sypialnię).
#9/#3 (można odsłuchać z YouTube'a [2021 - link nieaktualny]).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 18, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal
- Skomentuj
Niespodzianka - zamiast thrillera szpiegowskiego[1] pyszny kryminał, osadzony Anglii w latach 60. Pani Brimley, dziennikarka prowadząca niszowe czasopismo katolickie, dostaje list od jednej z prenumeratorek. Stella Rode, żona wykładowcy w ekskluzywnym koledżu na chłopców przy niewielkim miasteczku, wyznaje, że boi się swojego męża, chcącego ją zabić. Ponieważ nie jest tylko gryzipiórkiem, ale sprytną i odważną kobietą, udaje się do kolegi z wywiadu, skromnego pana Smileya, z którym pracowała w czasie wojny i prosi o sprawdzenie. Szybko się okazuje, że już jest za późno - policja właśnie stoi nad świeżymi zwłokami pani Rode. Smiley, który zajmuje się hobbystycznie studiami nad niemieckim barokiem w literaturze, udaje się - nieco z nudów - do miasteczka, z którego przypadkiem pochodziła jego niewierna żona. Jak to bywa przy angielskich szkoła z tradycjami, jest konflikt między uczelnią a miastem, szkoła odcina się od odpowiedzialności, a lokalna policja ma skrępowane ręce. Tym chętniej przyjmuje więc pomoc emerytowanego oficera wywiadu, który zwodząc wszystkich swoją nieśmiałością, przepytuje lokalnych notabli, zaprzyjaźnionych z zamordowaną, która okazuje się być niezłą heterą, pytanie więc zmienia się z "kto zabił" na "czemu dopiero teraz". Żartuję, dalej ważne jest, kto zabił.
Bohaterowie są opisywani prześlicznymi sformułowaniami typu "krzyżówka humpty-dumpty z kornwalijskim elfem". Wszystko rozbija się o koneksje - kto z kim chodził do szkoły, do jakiego kościoła należy, kto u kogo bywa, kto się otarł o szlachtę. Hotel, w którym mieszka Smiley, zasługuje na nagrodę dla najgorszego hotelu - kaloryfery nie działają, za grzejnik trzeba płacić szylinga dziennie, portier jest nieuprzejmy i żeby coś zrobił, trzeba mu podrzucić napiwek, restauracja niechętnie wydaje jedzenie i napoje, bo to praca. W tle angielska zima - kilka stopni mrozu i wszystko zasypane śniegiem, potem już błoto i plucha po ociepleniu.
[1] Le Carré kojarzy się dość jednoznacznie. Ale nabrałam chęci na kolekcję.
Inne tego autora:
#8/#2
Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 14, 2015
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Komentarzy: 2
Beata, młoda obiecująca specjalistka od podatków (obowiązkowo zarwane weekendy, bo trzeba robić karierę) odkrywa, że jej ojciec nie jest jej ojcem (wykluczenie pokrewieństwa z powodu grupy krwi). Gorzej, wynajęty prywatny detektyw odkrywa, że urodzona w Stanach Beata umarła tydzień po narodzinach, więc i matka niekoniecznie jest jej matką. Beatę to o tyle nie dziwi, że rodzice serdecznie jej nie lubili, a po aferze z nadpobudliwą erotycznie siostrą i eks-narzeczonym Beaty to tę ostatnią wyrzucili z domu. Tym bardziej zaskakuje ją, że nagle zapraszają ją na ślub niewydarzonej siostry. Beata jedzie w towarzystwie Jacka, brata swojej współlokatorki, bo przy okazji chce wyjaśnić sprawę swojego pochodzenia. I wyjaśnia.
Drugi tom to z kolei przygody współlokatorki Beaty, Ulki. Zdecydowanie nie warto czytać przed "Martwym jeziorem", albowiem pieczołowicie, szczegółowo (i to kilkukrotnie) jest zdradzana intryga z tomu pierwszego. Ula jest roztargniona na tyle, że stan cywilny swojego szefa, z którym ma romans, odkrywa, kiedy małżonka tego ostatniego wchodzi do sali konferencyjnej i żąda wyrzucenia z firmy tej lafiryndy. Czyli jej. Oczywiście otrzymuje wymówienie, po czym ucieka na wycieczkę do Irlandii. Ale nie dojeżdża, bo najpierw myli autobus, a potem wysiada za wcześnie, lądując w podwrocławskiej wsi. I tu zaczyna się seria niesamowitych zbiegów okoliczności - zostaje rozpoznana przez posterunkowego jako oszustka matrymonialna i doprowadzona siłą do aresztu. Oczywiście sprawa się wyjaśnia, ale siniaki pozostają, dzięki czemu rezolutna (i śliczna[1]) panna szantażuje policjanta i jego brata, postępowego rolnika, zamieszkując u nich (do Irlandii nie ma jak dojechać, a do Poznania[2] nie wróci, bo się wstydzi nieogarnięcia). Szybciutko zakochuje się w Sławku, bracie-rolniku[3], ale ponieważ nie dowierza swojej ocenie płci przeciwnej, zleca znanemu z poprzedniego tomu detektywowi śledztwo. Okazuje się, że dom, do którego przypadkowo trafiła, ma kilka tajemnic, które łączą się z akcją tomu pierwszego. Zanim nastąpi przeraźliwie słodki finał (skojarzone TRZY pary zakochanych, w tym dwie od pierwszego wejrzenia i nie liczę tu Beaty i Jacka, bo oni się skojarzyli w pierwszym tomie), Ulka prawie od ręki znajduje dobrą pracę we Wrocławiu (wszak jest cenioną prawniczką!), ratuje katowanego konia z ręki sąsiada-pijaka oraz opiekuje się czterema kociętami. I odkrywa, kim była matka Beaty.
[1] Jakkolwiek obie książki się nieźle (i szybko) czyta, tak dawno nie widziałam świata wyciętego z kartonu. Dobrzy (Beata, Ula, Jacek, potem bracia Juszczakowie i Stenia) są fantastyczni - studiowali, ciężko pracując na własne utrzymanie, błyskotliwi, nadzwyczaj moralni, same zalety, talenty i do tego niesamowicie atrakcyjni fizycznie. Źli (Ania, Adam, rodzice) to dno - pozbawieni jakiejkolwiek empatii, po trupach do celu, młodzi dodatkowo są alkoholikami, narkomanami i odpowiednio gwałcicielami/erotomankami.
[2] Absolutnie niewykorzystany potencjał geograficzny. W drugim tomie jeszcze pojawia się jakiś klimat lokalny w postaci wrocławskiego rynku, ale w pierwszym tomie Poznań ogranicza się do bliżej nieokreślonego biura[4] Beaty, bliżej nieokreślonego biura firmy detektywistycznej, bliżej nieokreślonego mieszkania na jednym z osiedli oraz ulubionej przez Beatę "restauracji egipskiej" w "centrum" (zgaduję, że chodziło o nieszczęsnego Sfinksa na Gwarnej).
[3] Normalnie "Rolnik szuka żony".
[4] Pierwszy tom zawiera także sporo uroczych, choć absolutnie niekoniecznych ze względu na akcję, scenek biurowych, zwłaszcza ze stażystką Kingą, która wszechstronnie nie rokuje.
Inne tej autorki:
#3-4
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 8, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panie, kryminal
- Komentarzy: 3