Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Henryk Nakielski - Tajemnica krypty przeorów

Michał, wypalony dziennikarz z wielkiego miasta, obejmuje posadę kierownika administracyjnego ośrodka wczasowego w miejscowości Florianów. Zamiast wgłębiać się w tajniki księgowości i zarządzania, bardziej interesuje go tajemnicze morderstwo popełnione na miejscowym cmentarzu. Zaczyna prowadzić własne śledztwo, znajduje się kolejny trup, a dodatkowo jeden z wczasowiczów jest tajniakiem. I chyba do czegoś dociera, bo ginie w wypadku. Tu zaczyna się właściwa akcja powieści - siostra zmarłego przekazuje jego notatki przyjacielowi Michała, Orskiemu, z prośbą o odkrycie tajemnicy, ponieważ nie wierzy, że brat zginął w wypadku w samochodzie prowadzonym przez jednego z napływowych mieszkańców Florianowa.

Orski prowadzi swoje śledztwo irytując bynajmniej nie przestępców, tylko milicję[1] (która stara się go zniechęcić, żeby nie przeszkadzał w śledztwie, czasem sypnie garstką informacji, przez co dziennikarz kilkukrotnie wchodzi w paradę detektywom) oraz żonę. Ja wiem, że w latach mniej więcej 70. żony zasadniczo "krzątały się po kuchni" i zajmowały dziećmi, ale nie dziwię się zupełnie, że pani Orska nie była szczęśliwa z mężem, który niespodziewanie wyjeżdżał w dowolne miejsce Polski, odbierał telefony późnym wieczorem i zaniedbywał zlecenia, z których mieli na chlebek z masłem.

[1] Której przedstawiciel wyglądał "bardziej na dyskotekowego prezentera niż milicjanta". Niestety autor nie naświetlił tej kwestii. W ogóle książka uboga w detale, rzadko piją, częściej palą.

#58

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 26, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, prl, kryminal, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2

« Wielkopolska w weekend - Szamotuły - Sycylia - Taormina 2/2 »

Komentarze

rozie
Ja w kwestii formalnej. Co częściej palą, niż piją? Bo z jednej strony w tamtych latach to raczej tytoń palili. Z drugiej jednak zestawianie tytoniu z alkoholem niezupełnie ma sens.
Zuzanka
Fanką literatury PRL będąc, śledzę poziom używek w literaturze z okresu. Zwykle panowie milicja raczyli się alkoholem podczas nocnych narad, czasem nawet ekskluzywnym (choć często ze wschodu), przestępcy szli w procenty zagraniczne (whisky, koniak, dla pań szampan). A palili wszyscy, niezależnie, zwykle informując o marce palonych wyrobów (Sporty, Carmeny i Popularne).

Skomentuj