Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Patrick Quentin - Rodzinne szkielety

Książka wydana też pod tytułem “Sprawa Virginii Denham”.

Lewis Denham został włączony w rodzinę Denhamów; z jednej strony dawało mu to zasoby finansowe, z drugiej zmuszało do znoszenia pretensjonalnych zachowań jej członków. Po śmierci pierwszej żony, Beth, ma zgryz, bo właśnie ożenił się ze spotkaną w Meksyku śliczną Angielką, Virginią. Niby był wdowcem odpowiednio długo, ale nowojorska elita może nie zaakceptować biednej dziewczyny. I rzeczywiście, kiedy sprawa wychodzi na jaw, słyszy ostrzeżenia i plotki o tym, że jego żona ma za sobą niechlubną przeszłość. Do tego sam obserwuje jej nie do końca zrozumiałe zachowanie w klubie nocnym, gdzie do stolika jego eks-teściowej przysiada się obcesowy muzyk, Olsen. I już następnego dnia zwłoki tego muzyka znajduje we własnym domu. Facet okazuje się nie dość, że szantażystą i typem spod ciemnej gwiazdy, to jeszcze jest byłym mężem Virginii. Lewis bardzo usiłuje wierzyć we wszystko, co mówi jego żona, ale czasem wątpliwości - zwłaszcza że podsycane przez kolejnych członków rodziny Dehnamów - stają się coraz bardziej silne. Do tego natrętny detektyw Trant z nowojorskiej policji depcze mu po piętach i niedwuznacznie sugeruje, że i on, i jego żona mają związek ze śmiercią Olsena.

Do samego końca jest bardzo intensywnie - Lewis prowadzi samodzielne śledztwo, po kolei przechodząc z jednej hipotezy do kolejnej, narażając się reszcie Denhamów, aż do zaskakującego rozwiązania. Virginia okazuje się być kimś zupełnie innym, niż się spodziewał; to częsty motyw w książkach tego autora. Do tego, zaskakujące, ma polskie pochodzenie i tu autor lepiej sobie poradził z nazwiskami - bo jej rodzice to Wanda Kolińska i Stefan Grzegorzewicz - lepiej, niż współcześnie (tak, Atkinson i Galbraith, to o was). Gdzieś tam plączą się potomkowie rosyjskiej arystokracji, kuzyni Romanowów, okradzeni z majątku wielkości połowy Ukrainy.

Inne tego autora.

#108/#25

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 10, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie - Skomentuj


The Letdown

Nie wiem, czy każdy kraj musi mieć swój serial o oswajaniu macierzyństwa (patrz: ”Working Mums” z Kanady czy brytyjski ”Motherland”), ale widać tak. Tym razem rzecz się dzieje w Australii. Audrey, która od urodzenia dziecka w zasadzie nie śpi, dołącza do samopomocowej grupy matek. Grupa jest wyjątkowo no-bulshit i pozwala na wyjawienie realnych problemów kiedy już Audrey i inne matki (oraz jeden ojciec) przestają udawać, że wszystko jest w porządku. Nic nowego - macierzyństwo zmienia, można nie dawać rady, nie jest się już tą samą osobą, co przed urodzeniem dziecka, zmienia się małżeństwo, ambicje i priorytety, a decyzje o kolejnych dzieciach są albo trudne, albo bardzo trudne. Trochę więcej tu ojców, którzy też borykają się z problemami - opcją wyjazdu za intratną pracą, pozostaniem w domu jako opiekun dziecka, angażowania się lub nie. Niestety całość jest mocno podlana żenującymi scenkami, da się obejrzeć, ale czasem z przewracaniem oczami.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 9, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Joanna Chmielewska - Romans wszechczasów[1]

Joanna wpada w sam środek zamieszania za sprawą wiosennych badyli i peruki (jak w “Całym zdaniu”) - kiedy z rozmazanym makijażem i przekrzywioną peruką wraca od znajomych, natyka się na mężczyznę, na którym robi piorunujące wrażenie. Jak się okazuje, jest podobna do jego flamy, Basieńki Maciejak, i absztyfikant prosi ją o nietypową przysługę - ma przez kilka tygodni udawać Basieńkę przed… jej mężem, z którym dama jest w separacji. Jest to na wskroś idiotyczne, ale oczywiście “to się przyda do prozy”, Chmielewska się zgadza. Mnóstwo stresu, nic nie dogadane, ale podstęp udaje się całkiem gładko, narratorka wskakuje w skórę chorobliwie uporządkowanej Maciejakowej, po czym dociera do niej, że nie tylko ona jest podstawiona, ale i jej “mąż”. Razem zaczynają ustalać, w co tak naprawdę zostali wrobieni, a dodatkowo pisarka poznaje podczas obowiązkowych spacerów na skwerku oszałamiającego i jednocześnie tajemniczego blondyna.

Jak to u Chmielewskiej, mocne są dialogi, a i cała akcja zaskakująco ma dużo sensu, zwłaszcza jak się potraktuje rzecz nieco bajkowo (zaufany oficer milicji, te sprawy). Nieco mniej ma sensu psychologicznie, wszyscy przed wszystkimi mają tajemnice, nikt nikomu nic nie mówi, w efekcie robi się komedia pomyłek. Po latach to już mnie nieco męczy, aczkolwiek czyta się bardzo przyjemnie.

Bawiąc-uczyć: flokowanie materiałów.

[1] Później wydawany jako “wszech czasów”, ale ja czytałam jeszcze w takiej formie i mi się utrwaliło.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#107

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 8, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Kawałki Poznania odcinek 15

[19.07-25.08.2023]

To było dobre lato, lato przerwy, wychodzenia o poranku w słoneczną Wildę, popołudniowego słońca na Jeżycach, spontanicznych wyjazdów, bo mural na Ratajach. Nie było systematyczności, trzymania się planu jak pijany płotu, chociaż plany miałam (ale bez irysków, bo jeszcze mi plomba wypadnie). Moje lato w mieście. Ciąg dalszy nastąpi może nawet szybciej niż za rok.

GALERIA ZDJĘĆ i więcej kawałków Poznania: listopad 2020 (1), listopad 2020 (2), listopad 2020 (3), grudzień 2020 (4), luty 2021 (5), maj 2021 (6), maj 2021 (7), październik 2021 (8) luty 2022 (9), marzec 2022 (10), październik 2022 (11), styczeń 2023 (12), kwiecień 2023 (13), styczeń 2024 (14).

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 7, 2024

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj


Grażyna Woysznis-Terlikowska - Rabarbarek

Już tytuł sugerował, że nie będzie to typowy kryminał z PRL-u i rzeczywiście. Akcja dzieje się na fikcyjnej tropikalnej wyspie, dawniej wypełnionej kasynami, ale na mocy międzynarodowego układu kasyna zlikwidowano, zaś wyspę przeznaczono pod uniwersytet, na którym studiuje najbardziej obiecująca młodzież świata, w tym Polka Barbara, zwana Rabarbarkiem. Kiedy jej narzeczony, Francuz Tony, wygrywa w konkursie wiedzy najnowszy model jaguara, młodzi są szczęśliwi, ale przez krótką chwilę, bo jeszcze tej samej nocy ktoś im kradnie samochód, a sąsiadowi Rabarbarka, znanemu jako Dziadziuś, wygrane w Totka dwa tysiące. Zgłaszają sprawę na milicję (bo tu jest milicja!), ale nieco rozczarowani obojętnym przyjęciem zaczynają śledztwo sami. Okazuje się, że spraw kradzieży wygranych było więcej i wygląda na to, że na wyspie działa wyjątkowo wredny gang złodziei.

Takie to nie wiadomo co, młodzieżowa przygodówka z tropem kryminalnym, niespecjalnie wpisuje się w serię (z drugiej strony wydano tu Samozwaniec czy Zientarową, więc). Nibylandia i jej mieszkańcy jest sielankowa, nie ma biedy, wszystko jest ładne i dostatnie. Studenci Uniwersytetu Międzynarodowego przyjaźnią się ze sobą od pierwszego wejrzenia, autorka tylko skwapliwie nadaje im stereotypowe cechy - Chińczyk jest szczupły i ma skośne oczy, Amerykanin ma duże ręce i jest ekstrawertyczny, Arab mówi Salem Alejkum i ciągle się kłania. Oczywiście wiodącą nacją są Polacy - śliczna i mądra Barbara, przystojny i inteligentny porucznik Skoczylas, delegowany z Warszawy czy wreszcie główny antagonista, cwany, choć pokojowo nastawiony, w finale okazuje się być również Polakiem.

Inne z tej serii.

#106 / #24

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 6, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


S. S. Van Dine - Tajemnica domu Greene'ów

Rzecz się dzieje w latach 1920, w Nowym Jorku. Do prokuratora zgłasza się jego znajomy z klubu golfowego, Greene, i prosi o wyjaśnienie zbrodni, która miała miejsce w jego domu - ktoś wszedł, zastrzelił najstarszą siostrę, ranił młodszą i zbiegł. Policja typuje włamywacza, któremu nie udał się rabunek, ale on przeczuwa, że to nie koniec zbrodni. I rzeczywiście - z grona piątki rodzeństwa Greene’ów (jedno adoptowane) i ich sparaliżowanej matki ubywają kolejne osoby, a policja nie radzi sobie z odkryciem, co się dzieje. Na szczęście do sprawy dokooptowany zostaje Philo Vance, nowojorski bon vivant i genialny detektyw amator, który jest o krok przed wszystkimi. Sprawę relacjonuje jego znajomy, Van Dine (dziwna zbieżność z pseudonimem autora).

Tu wprawdzie też mamy zabytkowe domiszcze z ograniczoną liczbą postaci - rodzinę Greene’ów, lekarza rodzinnego i kilka osób dość ekscentrycznej służby, ale całość wlecze się niesamowicie. Detektyw wysnuwa coraz to nowe teorie, co nie zapobiega kolejnym śmierciom. W domu rządzi matrona rodu, wdowa Greene, zgorzkniała, toksyczna i zwyczajnie przykra i skutecznie utrudnia śledztwo, blokując na przykład dostęp do zabytkowej biblioteki, jak się okazuje, pełnej dzieł kryminologicznych, ale że “należy do plutokracji”, to trzeba się z nią zawsze zgadzać. Wszyscy są flegmatyczni i niespecjalnie błyskotliwi (poza mordercą), przewracałam oczami przy kolejnym opisie typu “usłyszał strzał, wstał z łóżka, założył ranne pantofle, szlafrok i dopiero wtedy poszedł poszukać źródła hałasu”.

Inne z tej serii.

#105 / #23

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 5, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Bruno Miecugow - Morderstwo w Arce Noego

Dwie zmyłki - rzecz nie ma nic wspólnego z Biblią, a mimo pochodzenia autora i serii, nie jest to kryminał osadzony w PRL-u, a klasyka w stylu angielskim. Terry Blain, samodzielny i nieco niesztampowy pracownik agencji detektywistycznej zamiast na urlop (łowienie łososi w Szkocji) dostaje zadanie ochrony Toma Devera, znanego przedsiębiorcy, na którego życie ktoś kilkukrotnie nastawał. Żeby zminimalizować zagrożenie, Dever zabiera detektywa i grupę znajomych na odciętą od świata wyspę, zwaną Arką Noego; przyjeżdża on, jego zaufana sekretarka, bratanek, doktor rodzinny i współpracujący z nim naukowiec wraz z małżonką. Na wyspę dociera też niespodziewanie młoda wychowanka Devera, której nikt się nie spodziewał. Mimo wszelkich zabezpieczeń trup pada szybko, ale niespodziewanie nie jest to milioner, a jego sekretarka. Niedługo potem znika doktor oraz ciało pierwszej ofiary, a łącze telefoniczne zostaje przerwane, więc nie można poprosić o wsparcie z lądu. Blain musi wyjaśnić, kto jest mordercą, zanim będzie za późno.

To bardzo uczciwa zagadka, nawet dość oczywista, domyśliłam się fabularnego twistu dość szybko. Lubię, jak rzecz dzieje się w zamkniętym miejscu, z ograniczoną liczbą uczestników i nie ma żadnych cudów, tylko badanie śladów, poszlak i ludzkich motywacji. Dever, na którego życie się ktoś zasadza, jest osobą niespecjalnie sympatyczną, dziś powiedzielibyśmy, że to atencjusz i pracoholik, który uważa, że jest najważniejszy, sen jest dla słabszych, a że przy okazji jego agresywnego procesu inwestycyjnego zamknięto jakąś elektrownię w Brazylii, trudno. Autor przemyca trochę szydery z kobiet, co są plotkarkami, histeryczkami i podrywaczkami/łowczyniami posagów. Nie to, co mężczyźni.

inne z tej serii.

#104 / #22

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 4, 2024

Link permanentny - Tagi: 2024, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


Tove Ditlevsen - Trylogia kopenhaska

Trylogia to trzy autobiograficzne historie, kiedyś wydane w odrębnych książkach, gdzie autorka szczerze i bez wygładzania opisuje swoje dzieciństwo, młodość i uzależnienie, przypadające na okres burzliwych małżeństw. Nie wiem, która z tych części jest najbardziej drastyczna, nawet biorąc pod uwagę czasy. Dorastanie w biedzie w robotniczej dzielnicy Kopenhagi w latach 1930, z przemocowymi rodzicami, matką skupioną na sobie i zahukanym, często bezrobotnym ojcem zatrzymuje się w momencie końca szkoły podstawowej, na której Tove przymusowo kończy edukację mimo uzdolnień i zamiłowania do pisania i czytania. Ma przed sobą prostą drogę - idzie na służbę w wieku 14 lat, ma nie zajść w ciążę do ślubu (bo matka wyrzuci ją z domu), a na męża ma znaleźć kogoś, kto ją utrzyma. Nie obdarzona talentem czy nawet umiejętnością sprzątania, traci jedną pracę za drugą, wreszcie przechodzi do pracy biurowej, do której też nie ma zamiłowania, ale zyskuje więcej czasu na poznawanie chłopów i pisanie. To już czasy przed drugą wojną światową, nad Danią gromadzą się brunatne chmury. Pierwsze małżeństwo z rozsądku, żeby opublikować książkę, drugie z miłości, trzecie - efekt przypadkowego romansu na jedną noc i ciąży - w celu uzyskania dostępu do opiatów, czwarte znowu z miłości, z osobą, która usiłowała ją uratować z wyniszczającego nałogu.

Mimo że to książka opisująca czas sprzed kilkudziesięciu lat, niektóre tematy są dalej codziennością wielu kobiet - brak możliwości skupienia nad pasją, sprowadzenie do roli żony i matki, praca zarobkowa kontra talent, sprzeczne oczekiwania otoczenia, toksyczna rodzina czy partner. Tove, wychowana bez wsparcia, bez perspektyw, do wszystkiego musi dochodzić sama, ciężką pracą, wyrzeczeniem, czasem ze szkodą dla siebie, kiedy chce awansować społecznie. Niby znak czasów, ale nie do końca; nie czytałam Virginii Woolf, ale mam wrażenie, że to pokrewny typ literatury.

#103

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 3, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, biografia, panie - Skomentuj


Dick Francis - Zasłona dymna

Edward Lincoln, znany aktor filmów akcji, bożyszcze tłumów, prywatnie jest spokojnym, rodzinnym człowiekiem - ukochana żona, dwóch nadzwyczaj aktywnych synów i córka z problemami rozwojowymi. Nie dziwi więc, że po powrocie ze szczególnie wyczerpujących zdjęć w Hiszpanii, gdzie w dramatycznym upale Evan, reżyser-perfekcjonista, kręcił z nim po raz setny to samo ujęcie człowieka umierającego z pragnienia w samochodzie na pustyni, Linc obiecuje sobie, że do następnego filmu będzie spędzał leniwie czas w rodzinnej Anglii z dziećmi. Tyle że odzywa się do niego jego ukochana ciotka Nereesa, która jest umierająca i chce przed śmiercią uporządkować swoje sprawy. W efekcie Linc leci do Johannesburga, gdzie znajduje się stado koni wyścigowych, odziedziczonych przez Nereesę po siostrze; konie - mimo świetnych warunków - nie wygrywają wyścigów. Na miejscu Linc w ramach utrzymywania incognito wpada w spiralę żądań ze strony dystrybutora filmów, poznaje kilku znajomych siostry Nereesy oraz bratanka jej zmarłego męża i niestety wpada na Evana, który kręci pretensjonalny film o słoniach. Mimo pozornej niewinności wyjazdu, ktoś zaczyna zastawiać na Linka śmiertelne pułapki, a w finale wracamy do rekonstrukcji wspomnianej sceny z ostatniego filmu Linca i Evana, kiedy ktoś na środku safari zostawia go przypiętego bez kropli wody do kierownicy samochodu w upale. Aktor ma do dyspozycji woreczek foliowy i zawartość kieszeni, żeby się uratować oraz wykryć zbrodniarza.

Sama akcja jest naprawdę wciągająca, to bardziej thriller niż kryminał, podejrzani są wszyscy. Co jednak najciekawsze, to lokalizacja - rzecz się dzieje w latach 70. w RPA. Linc kręci się w środowiskach elity, ale na obrzeżach jego pola widzenia pojawiają się “zawsze uśmiechnięci” czarni w rolach podrzędnych (jeden się nie uśmiecha na widok białego pana i jest to ewenement). Dystrybutor usiłuje podstępem namówić go na nagranie wypowiedzi popierającej apartheid, a piękna modelka wyjaśnia mu, że to wszystko w celu poprawy życia czarnych, którym jest lepiej, jeśli mają oddzielne strefy, szkoły i w ogóle się nie mieszają z białymi.

Inne z tej serii.

#102 / #21

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 2, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


O Banksym w Poznaniu

[24.11.2024]

Jestem od lat wielką fanką Banksy’ego, nie mogłam więc oczywiście przepuścić poznańskiej wystawy “The Mystery of BANKSY – A Genius Mind”, mimo tego, że na wystawie z przyczyn oczywistych są kopie prac i z założenia powinny być oglądane w oryginalnym kontekście. Niestety nie pojadę do niektórych z miejsc, gdzie powstały (por. West Bank barrier), a niektóre występują już tylko w postaci reprodukcji. Cena jest z tych wyższych, ale wystawa jest świetnie zaaranżowana, do prac jest dodany kontekst, a wyjście oczywiście przez sklep z pamiątkami. Można do 15 grudnia br., polecam.

PS Nastolatka: nie chcę! Wystawy są nudne! No dobra, była fajna, nawet mogłoby być więcej do oglądania.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 1, 2024

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: sztuka - Skomentuj