Więcej o
Słucham (literatury)
Jerry Burton, pilot po wypadku, wprowadza się wraz ze swoją siostrą do małej wsi, żeby - polecenie lekarskie - odpocząć w czasie rekonwalescencji. Wynajmują przytulny domek z dość obcesową gospodynią, powoli poznają lokalnych mieszkańców, wizyty, rewity, kiedy wtem przychodzi anonim, w którym ktoś sugeruje, że jego siostra Joanna nie jest wcale jego siostrą, tylko żyją bez ślubu. Okazuje się, że cała lokalna społeczność podobne anonimy dostaje, a jeden z nich prawdopodobnie staje się powodem samobójstwa żony bankiera. Jerry zaprzyjaźnia się z osieroconą 20-latką, Megan i zabawia się w Pigmaliona, wykrzesując z zaniedbanej, uznawanej za stukniętą late teen piękną kobietę[1], a w międzyczasie prowadzi z siostrą śledztwo w kwestii autorstwa anonimów. Śledztwo się ciągnie, ktoś morduje służącą bankiera[2], więc żona pastora[3] zaprasza swoją znajomą, pannę Marple, która rozpykuje tajemnicę. Spektakularne zapobieżenie kolejnej zbrodni kończy akcję.
Się je: cynaderki i szynkę na śniadanie. Co takiego jest w cynaderkach?
[1] Zabiera dziewczynę spontanicznie do Londynu, żeby ją ubrać i uczesać, a wcześniej wielokrotnie porównuje Megan do przyjemnego konika, którego trzeba oporządzić. Efekt oczywisty, oświadcza się jej i po perypetiach zostaje przyjęty, Christie uwielbia swatać, frywolną Joannę też zaręcza w finale.
[2] Chociaż to żadna szkoda, bo dziewczyna była dość tępa, a jej chłopiec nie był w niej aż tak zakochany (sic!).
[3] Żony pastorów są karykaturami kobiet według jednej z postaci.
Inne tej autorki.
#7/#3
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 19, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2025, kryminal, panie
- Skomentuj
Jestem święcie przekonana, że nie czytałam tej książki, ale fabułę “znałam”; zapewne odpowiedzialna za to jest czeska komediowa ekranizacja, której z kolei w ogóle nie pamiętam.
Zapyziała wioska w Transylwanii. Pasterz kupuje od przechodzącego handlarza lunetę (wow! magia!) i widzi, że w opuszczonym od lat zamku barona Gortz idzie dym z komina. Leci co tchu do wsi, zbiera się lokalna rada, odważny młody leśniczy idzie na zwiad z zarozumiałym pielęgniarzem udającym lekarza, takim odważnym tylko w gębie. Leśniczy idzie, mimo że tajemniczy głos do przed tym ostrzega. Pół książki dalej, bo autor opisuje każdy krzaczek, kamień i historię pochodzenia każdej z postaci, nie udaje im się wejść do zamku - leśniczego tajemna siła zrzuca z bramy, gdy ten dotyka metalowego łańcucha, zaś pielęgniarz nie może się ruszyć, bo “coś” trzyma jego buty. Wracają, zła sława się niesie, aż pojawia się hrabia de Telek, który - jak się okazuje - ma na pieńku z baronem Gortzem, lata temu konkurowali o piękną śpiewaczkę, de Telek się oświadczył, a kiedy podczas ostatniego koncertu pannie pękło serce, baron zniknął. De Telekowi udaje się wejść do zamku, napotyka tam różne cuda - słyszy głos zmarłej śpiewaczki, tajemnicze światła, wreszcie w finale widzi, jak baron “wyczarowuje” dziewczynę z zaświatów.
Jak to u Verne’a, mamy wynalazki. Rzecz się działa jeszcze przed popularyzacją fotografii, użycia elektryczności czy zapisywania dźwięku, więc prostych wieśniaków dziwi fakt magnetyzmu czy ostrego światła. De Telek obarcza barona winą za śmierć ukochanej, bo ta strasznie się barona bała i kiedy ujrzała w loży jego twarz i piekielną aparaturę, jej serce nie wytrzymało (sic!). A chłopak chciał zwyczajnie sobie nagrać dźwięk, zaś obraz odtwarzał z obrazu naturalnej wielkości, animowanego lustrami. Finał słodki - zły baron ginie w gruzach swojego zamku, dobry hrabia doznaje katharsis, leśniczy żeni się z córką zarządcy wsi, fanfary.
Inne tego autora.
#2/#2
Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 8, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2025, panowie, sf-f
- Skomentuj
Quentin (no, któryś z czterech autorów) umie w rozpadające się związki. George Hadley ożenił się z bogatą Connie, są razem od 11 lat, wspólnie wychowują Ali, osieroconą siostrzenicę George’a; dzięki rodzinie Connie mąż ma intratną posadę. Dlatego jest dość ostrożny, kiedy wdaje się w romans ze swoją uroczą sekretarką, Eve, miłość miłością, ale czeka na ślub Ali z zamożnym Chuckiem, z kolei krewnym Connie, żeby spuścić bombę o rozwodzie. Tymczasem Ali przez Connie przypadkiem poznaje niejakiego Dona Saxby’ego, gładkiego cwaniaczka i się zakochuje, bo młody człowiek ma wszystko, czego nie ma nudnawy Chuck - tupet, charyzmę, urodę. Hadleyowie się kłócą, Connie chce kontrolować Ali, George - częściowo żeby przykryć własną zdradę - chce, żeby Ali się przed ślubem wyszalała (sic!). Wtem Ali dzwoni do opiekuna po pomoc i ten zastaje ją nad zwłokami Dona. I wprawdzie morderstwo rozwiązuje teoretycznie problemy na drodze do ślubu, ale teraz na scenę wchodzi inspektor Trant ze swoim wścibstwem i obala po kolei alibi każdego z uczestników dramatu.
Trochę te historie są powtarzalne - znamy sprawę od strony podejrzanych, a Trant jest intruzem w ich niezbędnej do utrzymania się na powierzchni tratwie z kłamstw. Zdecydowanie chętniej bym przeczytała historię przeplataną cynicznymi obserwacjami Tranta zza kulis. Pro tip: niebezpiecznie jest kupować biżuterię u markowych jubilerów (tu: Cartier), bo każdy zakup jest namierzalny.
Inne tego autora.
#1/#1
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 7, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
kryminal, panowie, 2025
- Skomentuj
Ostatnia książka skończona w 2024, nie pytajcie, ile zostało niedoczytanych. Zupełnie sobie z tym nie radzę.
Klarysa, młoda żona szacownego, starszego lorda, związanego blisko z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, lubi płatać żarty znajomym. A to podmieni porto do ślepego testu ekspertom, a to ukryje zwłoki. Przezabawna osoba. Ale skąd zwłoki? Otóż jej mąż był poprzednio żonaty i z nieudanego związku została mu skądinąd urocza córka, Penelopa, którą Klarysa pokochała jak własną. I kiedy drugi mąż pierwszej żony lorda przychodzi, żeby szantażować Klarysę zabraniem dziecka, ta wywala natręta z domu. Po czym, jakiś czas później, potyka się o jego zwłoki. Jako że właśnie dom ich lordowskich mości ma być tajemnym miejscem bardzo ważnych rozmów politycznych o znaczeniu strategicznym, decyduje, że nie dopuści do skandalu i namawia przyjaciół, żeby razem z nią ukryli zwłoki. Niestety, w trakcie ktoś powiadamia policję i ta na miejscu przeprowadza błyskawiczne śledztwo, pełne kłamstw i niedomówień, bo każdy kryje każdego.
Czuć, że to beletryzacja sztuki, po części też wyjaśnia lekkość tonu - wszak ginie człowiek, nawet jeśli szemrany, a osoba, która kłamie i poniewiera zwłokami jest określana jako zabawna. Wszystko dzieje się w jednym pokoju, a akcja czasem wyczuwalnie przechodzi w farsę. Brakuje tylko ciskania w siebie tortami z kremem. Bardzo niekoniecznie.
Inne tej autorki.
#122/#34
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 5, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, panie
- Komentarzy: 2
Zbiorek opowiadań, w którym tylko tytułowe odbywa się w czasie Bożego Narodzenia (i wtedy czytałam), a we wszystkich poza ostatnim, gdzie sprawę wyjaśnia panna Marple, detektywem jest Hercules Poirot. W świątecznym puddingu zostaje znaleziony kosztowny rubin, ze wstępu wiadomo, że to własność pewnego lekkomyślnego wschodniego księcia, który korzystał z przedślubnej wolności, zadając się z londyńską kokotą, zaś Poirot ma dostarczyć dowodów na aresztowanie przestępców i oczywiście nie zgubić cudem odzyskanego rubinu. W “Zagadce hiszpańskiej skrzyni” właśnie w takim miejscu zostają znalezione zwłoki zazdrosnego męża, a podejrzany jest wielbiciel żony. Do wyjaśnienia zagadki przydaje się znajomość dzieł Szekspira. “Popychadło” to wyjaśnienie morderstwa pewnego niesympatycznego dżentelmena, motyw miał w zasadzie każdy z domowników. Obserwacja pewnego smakosza podczas posiłku pozwala na odkrycie tajemnicy morderstwa i spadku w “Dwudziestu czterech kosach”, a bohater “Snu”, który popełnia samobójstwo w zamkniętym pokoju, po tym, jak skarży się Poirotowi na koszmary senne, okazuje się jednak być zamordowany. W finałowym “Szaleństwie Greenshawa”, gdzie rzecz się dzieje w ekscentrycznie zaprojektowanym domu (por. Stobnica), panna Marple ustala, że nie wszystkie staruszki są do siebie podobne.
Na podstawie tej próbki opowiadań widać, jak często następował u Christie recycling środków, jakich używali przestępcy. Często to przebieranka i udawanie kogoś innego, żeby zapewnić sobie alibi albo uzyskać korzyść.
Inne tej autorki.
#120/#32
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 3, 2025
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2024, kryminal, opowiadania, panie
- Skomentuj
Dwie zmyłki - rzecz nie ma nic wspólnego z Biblią, a mimo pochodzenia autora i serii, nie jest to kryminał osadzony w PRL-u, a klasyka w stylu angielskim. Terry Blain, samodzielny i nieco niesztampowy pracownik agencji detektywistycznej zamiast na urlop (łowienie łososi w Szkocji) dostaje zadanie ochrony Toma Devera, znanego przedsiębiorcy, na którego życie ktoś kilkukrotnie nastawał. Żeby zminimalizować zagrożenie, Dever zabiera detektywa i grupę znajomych na odciętą od świata wyspę, zwaną Arką Noego; przyjeżdża on, jego zaufana sekretarka, bratanek, doktor rodzinny i współpracujący z nim naukowiec wraz z małżonką. Na wyspę dociera też niespodziewanie młoda wychowanka Devera, której nikt się nie spodziewał. Mimo wszelkich zabezpieczeń trup pada szybko, ale niespodziewanie nie jest to milioner, a jego sekretarka. Niedługo potem znika doktor oraz ciało pierwszej ofiary, a łącze telefoniczne zostaje przerwane, więc nie można poprosić o wsparcie z lądu. Blain musi wyjaśnić, kto jest mordercą, zanim będzie za późno.
To bardzo uczciwa zagadka, nawet dość oczywista, domyśliłam się fabularnego twistu dość szybko. Lubię, jak rzecz dzieje się w zamkniętym miejscu, z ograniczoną liczbą uczestników i nie ma żadnych cudów, tylko badanie śladów, poszlak i ludzkich motywacji. Dever, na którego życie się ktoś zasadza, jest osobą niespecjalnie sympatyczną, dziś powiedzielibyśmy, że to atencjusz i pracoholik, który uważa, że jest najważniejszy, sen jest dla słabszych, a że przy okazji jego agresywnego procesu inwestycyjnego zamknięto jakąś elektrownię w Brazylii, trudno. Autor przemyca trochę szydery z kobiet, co są plotkarkami, histeryczkami i podrywaczkami/łowczyniami posagów. Nie to, co mężczyźni.
inne z tej serii.
#104 / #22
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 4, 2024
Link permanentny -
Tagi:
2024, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam
- Skomentuj