Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Seriale

O ekranizacjach

Obejrzałam wczoraj amerykańską wersję ”Mężczyzny zwanego Ove”; tu nazywa się Otto i gra go Tom Hanks. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, czy oglądać, wszak jest - ale trudniej dostępna - ekranizacja szwedzka, to potwiedzam, tak, idźcie oglądać, mimo że amerykańska, jest świetnie zrobiona, z doskonałym wyważeniem patosu i czułości. Spłakałam się oglądając, chyba nawet bardziej niż czytając.

Wydaje mi się, że nie wspominałam o jakiś czas temu oglądanym miniserialu na kanwie ”Światła, którego nie widać”. Dużo sobie obiecywałam po nim, bo i Hugh Laurie, i Mark Ruffalo, i Saint-Malo, ale dla odmiany serial mnie rozczarował. Zupełnie spaprano dynamikę, w pierwszym odcinku (z trzech) ultra-skrótowo wyjaśniając w licznych ekspozycjach, co doprowadziło do spotkania trójki bohaterów w miasteczku, pomijając powoli i smakowicie prowadzoną akcję przeplatających się epizodów z książki. Potem już było tylko gorzej, bo główne skupienie było na scenach przemocy, pogoni czy bombardowań, przez co zgubiła się lekkość i delikatna kreska książki, opowiadającej o nietypowym ruchu oporu, pasji młodego Wernera do telekomunikacji, przyjaźni i ludzkiej współpracy w obliczu tragedii. Finał jest cukierkowy, ładny, ale cukierkowy. Jeśli nie wiecie, czy czytać, czy oglądać - zdecydowanie czytać.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 2, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


Our Flag Means Death

Stede Bonnet ukradkiem opuszcza zasobny dom, żonę i dzieci, bo w świat gna go żądza przygód. Kupuje luksusowy okręt, należycie go wyposaża, zbiera nieco ekscentryczną załogę i zostaje piratem. A że nie jest specjalnie biegły w mordowaniu i kradzieżach, wybiera nieco niszową drogę Pirata Dżentelmena. Jest bardzo z siebie zadowolony aż do pierwszego zabójstwa, nie szkodzi, że przypadkowego. Wszystko się zmienia, kiedy na morzu spotyka statek legendarnego pirata Czarnobrodego, postrach oceanów, znanego ze szczególnego okrucieństwa i brutalności. I tu niespodzianka - mimo że w teorii wszystko ich dzieli, panowie przypadają sobie do gustu.

Nie brzmi porywająco? Nic bardziej mylnego. Jakie to piękne zestawienie pirackiego mitu z postmodernistyczną rzeczywistością - Stede używa przepięknej korpogadki oraz ma doskonałe kwalifikacje do bycia kołczem wszystkich kołczów, jednocześnie jest niesamowicie uroczy. Jego załoga to cudowna zbieranina różnorakich odmieńców - niemowa, przegięty gej, Szwed, który chce być ptakiem. Wreszcie Czarnobrody (Taika Waititi, ma moje czarne serduszko), który w zasadzie jest już Siwobrodym, znudzony tym całym piratowaniem, ale z ultra-wrednym pierwszym oficerem Handsem, pilnującym status quo. Tak jak ciężko opisać humor w What We Do in the Shadows, tak tu w ciągu dwóch sezonów tryska wiele litrów krwi, obcinane są nosy, łamane liczne tabu, pojawia się syrena płci męskiej, mnóstwo zabawnych osób różnych płci, ras i upodobań. A, również marynarka Brytyjska, tfu. Bo piractwo jest zdecydowanie egalitarne. I zabawne.

PS Tak w ogóle to jest komedia romantyczna. Nie będziecie zawiedzione.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 31, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Absolutni debiutanci

Lena jest w spektrum autyzmu, skończyła właśnie liceum i jej priorytetem jest nakręcenie filmu, żeby dostać się do wymarzonej Szkoły Filmowej. Wraz z najlepszym przyjacielem, Nikodemem, jadą - jak co roku - nad Bałtyk, do domku współdzielonego między rodziców Leny i Niko, po drodze i na miejscu kręcą. Lena rozrysowała cały scenariusz, również intensywną scenę erotyczną, bo - dwie pieczenie na jednym ogniu - od zawsze zakochana jest w Niko i chciałaby, żeby zauważył wreszcie w niej kobietę. Niestety, to nie działa - Niko nie dość, że nie chce zagrać sceny, to jeszcze odmawia zbliżenia. Przypadkiem trafiają na plaży na topiącego się chłopaka z pobliskiej obozu sportowego, ratują go, Lena to nagrywa i jest zachwycona ekranową chemią między Igorem a Niko. Igor początkowo odrzuca propozycję grania w filmie, ma swoje życie i plany, ale daje się przekonać. Podczas kręcenia dzieje się więcej niż wszyscy zakładali, zwłaszcza Niko, który odkrywa w sobie uczucie do Igora. Na drugim planie zmienia się też dynamika w rodzinach młodych bohaterów - matka Leny chce przeprowadzić się do Włoch, a do tej pory kochający się rodzice Niko wpadają na mieliznę w związku. Ostatnie lato, zanim się wszystko zmieni.

Low and behold, świetny polski serial! Z offu złośliwie głos podpowiada, że jak nie polski, bo ludzie są mili, a z planów zdjęciowych zdjęto reklamy, zostawiając tylko to, co ładne - polskie wybrzeże. Doskonali młodzi aktorzy, wzruszająca realność ich próby wejścia w dorosłość, a w tle świetne pokazanie osoby w spektrum autyzmu, co dodatkowo komplikuje wszystko. Nie do końca podobało mi się zakończenie, niektóre wątki nie wybrzmiały wystarczająco, ale wystarczy mi, że to chyba pierwszy taki polski pastelowo-malowniczy serial o dorastaniu, że nie irytuje, nie ma typowych tropów, patologii; porównałabym go nawet do “Call Me by Your Name”.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 16, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


1670

W tytułowym roku we wsi Adamczycha mieszka szlachecka rodzina Adamczewskich - ojciec Jan Paweł, który ma nadzieję zostać najsławniejszym Janem Pawłem w historii; Zofia, skromna i pobożna żona; dwóch synów - ksiądz Jakub i lekkoduch Stanisław; wreszcie córka Aniela - feministka i działaczka równościowa. Zadrą w sercu Jana Pawła jest fakt, że musiał pół wsi sprzedać znienawidzonemu Andrzejowi, a do tego u Andrzeja lepiej żyto rośnie. Serial ma kilka wątków - zakazane uczucie między Anielą a Maciejem, chłopem ze Żmudzi; próba wżenienia Stanisława w magnaterię, która owocuje niespodziewanym finałem (nigdy nie znaleziono palca, przynajmniej oficjalnie); stosunki między panami a chłopstwem; wreszcie błoto.

Ubolewam, że pierwszy sezon ma tylko 8 odcinków, liczę na drugi. Ubawiłam się setnie, bo w celowo przaśną rzeczywistość XVII wieku wjechały na pełnej memy, tryb mockumentary, nieskrywana szydera z całego tego złotego okresu Rzeczpospolitej i mnóstwo nawiązań do współczesności. Jednocześnie nie jest byle jak, scenografia odrobiona uczciwie, doskonali aktorzy, widać wysiłek włożony, żeby było porządnie. I zabawnie. Chociaż ten śmiech to wiadomo - śmiejemy się z siebie i tego mitu, który sporo ludzi ma w serduszku, że pochodzi od szlachty i kiedyś to były czasy. Tyle że niekoniecznie.

Na kanale Netfixa można znaleźć urocze króciaki, jeśli po obejrzeniu nie macie dość.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 13, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Los Farad

Hiszpania, lata 80. Oscar, gładki instruktor aerobiku, rozbija butelkę na głowie natręta, który napastuje gładką pannę. Panna - Sara Farad - okazuje się być córką lokalnego bogacza i zaprasza Oskara na przyjęcie urodzinowe ojca do Marbelli, co jest pewnym eufemizmem, bo to wydarzenie roku, a do kotleta śpiewa Julio Iglesias. Młodzieniec zakochuje się w Sarze, ale nie jest ślepy i widzi, że dzieją się rzeczy nie do końca legalne - ochrona ma broń, w piwnicy przetrzymywany jest pobity mężczyzna, a kilka dni potem ktoś przerywa parze romantyczną noc i dochodzi do śmierci napastników. Karty zostają odkryte - Faradowie handlują bronią, Oskar może odejść, ale jeśli zdecyduje się zostać, to obiecuje wierność w zamian za liczne korzyści. Oskar decyduje, że zostaje i szybko wkręca się w biznesy - a to produkuje z wujem-chemikiem napalm, a to uczestniczy w polowaniu na naszprycowanego amfą lwa, a to zjednuje sobie jakiegoś szemranego przywódcę kraju trzeciego świata. Osią akcji są konflikty - Farad senior prowadzi eskalację przemocy z sąsiadem, dawniej przyjacielem, zaś w rodzinie kłócą się dzieci. W tle świat na krawędzi zakończenia Zimnej Wojny - handlarze zaopatrują Kubańczyków w RPA, polskie karabiny jadą do Nikaragui dla Contras, Afganistan, bojownicy Wolnej Palestyny dokonują zamachu terrorystycznego w Monako, a wszystkim zza kulis zarządza CIA.

Nie wiem, po co nakręcono ten serial i nie wiem, po co go obejrzałam. Na plus - ładne widoczki z Hiszpanii i świata oraz w głównej roli Rio z “Domu z papieru”. Na minus - cała reszta. Handlarze bronią są nie do obrony, a pokazywanie zaopatrywania w nowoczesne maszynki do zabijania kolejnych armii, na czym zyskują tylko wielcy gracze, jest zwyczajnie smutne.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 12, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Atypical

Sam Gardner ma 18 lat, kończy liceum i jest w spektrum autyzmu. Życie jego całej czteroosobowej rodziny jest temu podporządkowe - Elsa, nadopiekuńcza matka, jest skupiona na pamiętaniu o wszystkim, co związane z terapią i zapobieganiu sytuacjom kryzysowym; Casey, młodsza siostra, jest na drugim planie i jej głównym obowiązkiem jest dbanie o dobrostan brata w szkole; wreszcie Doug, skupiony na pracy, raczej odległy od domowych dram. Nagle wszystko się zmienia - Sam, jak neurotypowi rówieśnicy, chce mieć dziewczynę i odkryć, co to pożycie intymne, Casey dostaje stypendium w prestiżowej szkole prywatnej, Doug przyznaje się przed sobą, że wstydzi się syna z autyzmem, a do Elsy dociera, że zajęta byciem terapeutką, opiekunką i organizatorką, straciła siebie.

Tak, to serial o nastolatku w spektrum autyzmu w roli głównej. Nie że gdzieś tam pojawia się epizodycznie jako token. Nie że jest pokazany jako osoba z niepełnosprawnością intelektualną. Jest osobą wysokofunkcjonującą, ma świetne wyniki w szkole, oczywiście zakładając, że polecenia są precyzyjne, interesuje się pingwinami, świetnie rysuje, jednocześnie na tyle się różni od rówieśników, że odczuwa izolację. Nie radzi sobie z głośnymi dźwiękami, nie umie “normalnie” rozmawiać, wszystko musi dziać się w ramach schematu, nie rozumie szydery, złośliwości, nie jest taktowny, działa impulsywnie i łatwo wybucha. To serial mimo wszystko komediowy, więc wiele rzeczy jest pokazanych łagodnie i raczej z happy endem, ale realia bycia i życia z osobą w spektrum są dość dobrze odrobione, zwłaszcza życie rodzinne, które wymaga ogromnego dostosowania. Całkiem zabawny drugi plan, chociaż z listą dyżurnych tematów - zdrada, LGBT+, presja rówieśników, śmierć, opieka nad rodzicem w demencji, ciężka choroba, odpowiedzialność. Mniej cukierkowy niż “Sex Education”, mniej irytujący niż “The Big Bang Theory”.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 5, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj