Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
1960. Wielebny Nathan Price, weteran wojny na Filipinach, gdzie doznał uszkodzenia mózgu i objawienia, zabiera swoją rodzinę - żonę i cztery córki - do Konga, gdzie planuje głosić, baczność, Słowo Boże, spocznij. Bez jakiejkolwiek wiedzy o lokalnych mieszkańcach, polityce, zwyczajach i wręcz codzienności, cała rodzina przylatuje bez przygotowania do małej wioski pośrodku niczego, obwieszona najniejzbędniejszymi rzeczami, wszak limit bagażu to 10 kilo na osobę. Relacje czterech kobiet - poniżanej przez męża Orleanny, 5-letniej ciekawej świata i bezpośredniej Ruth May, bliźniaczek Lei, tej kompletnej i Ady, tej częściowo sparaliżowanej i nie mówiącej, ale nadprogramowo inteligentnej i wreszcie najstarszej, najładniejszej i najmniej błyskotliwej Rachel - pokazują najpierw zabawne i groteskowe wejście ignoranckiej amerykańskiej rodziny w Afrykę, przechodząc stopniowo do ukazywania grozy dziejących się tam wydarzeń politycznych, manipulowanych przez światowe mocarstwa i małych dramatów codziennego życia: głodu, chorób, śmierci i radzenia sobie z nią. W to z butami wchodzi świątobliwy Nathan, próbując na siłę chrzcić dzieci i za pomocą biblijnych przypowieści naprawiający coś, co niekoniecznie jest w wiosce zepsute. Od początku wiadomo, że nie wszyscy Afrykę opuszczą, nie wiadomo tylko, co się stanie. Ale to nie thriller, to rodzinna saga o różnych ścieżkach życiowych kobiet Price.
To nie jest dokument, chociaż autorka opowiada o realnych wydarzeniach - wycofaniu się Belgii z Konga i burzliwych zmianach politycznych: zamordowaniu pierwszego demokratycznego prezydenta Lumumby i morderczych rządach tyrana Mobutu[1], konfliktach z sąsiadami, krwawych rewolucjach, biedzie i niepewności tuż obok ogromnego majątku, gromadzonego kosztem ludzi przez władcę. Każda z kobiet Price ma inny stosunek do Afryki, zmienia się też to oczywiście z czasem i w związku z dramatycznymi wydarzeniami, które rozsypią matkę i siostry po świecie. Mam w kolejce do przeczytania “Ducha króla Leopolda”, już typowy dokument, ale się obawiam ciężaru tej lektury.
[1] To akurat nie z książki, tylko z Wikipedii; miał rozmach:Mobutu zmienił nazwę państwa na Zair oraz własne nazwisko na: „Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu wa za Banga” (tłumaczone jako Wszechpotężny wojownik, który nie zaznał porażki z powodu swej niezwykłej wytrzymałości i niezłomnej woli i który, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, pozostawia za sobą zgliszcza).
Inne tej autorki.
#15