Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Luther

Uwaga, zawiera spoilery.

Luther (Idris Elba) jest tzw. samotnym wilkiem - policjantem z dużą siłą sprawczą, rozwiązującym sporo spraw, ale metodami niekoniecznie uznawanymi za etyczne. Tu kogoś wywiesi za okno i wietrzy dopóki delikwent nie wyzna grzechów, tu wyjmie pistolet, nie dziwi więc, że jest powodem śledztwa wewnętrznego, czy aby nie nadużywa uprawnień. Trudno go polubić, bo nawet w stosunku do swoich współpracowników, ludzi, którzy mu ufają, postępuje niekoniecznie fair. Sprawy, które mu się trafiają, też niekoniecznie są łatwe - a to sprytna psychopatka prawdopodobnie zamordowała swoich rodziców, a że jest sprytna, to nie można jej nic udowodnić (za to z dziwnych powodów lubi Luthera i chce się z nim zakumplować), a to skorumpowany i równie sprytny kolega z pracy zabija Lutherowi byłą żonę, zostawiając ślady sugerujące, że it's always a husband. Jak Gregory House był człowiekiem całkowicie oddanym swojej pracy i potrafiącym rozwalić kompletnie życie prywatne z powodu uzależnienia, tak Luther podobnie - na pierwszym miejscu jest praca, za wszelką cenę. A mimo to, jakimś cudem, da się Luthera polubić.

Londyn, w którym pracuje detektyw, jest zupełnie inny niż w takim Sherlocku - brzydki, brudny, posępny; blokowiska i slumsy. Ciągle pada, więc nawet te bardziej urokliwe okolice są szare.

PS Do niedawna byłam z frakcji, że Elba na nowego Bonda, ale po obejrzeniu The Fall jednak wybieram Gillian Anderson. Sorry, mate!

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 30, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


Michael Connelly - Cmentarzysko / Ołowiany wyrok / Punkt widokowy

Cmentarzysko

Przechodzień z psem znajduje ludzką kość, co rozpoczyna mozolne śledztwo i czarną serię przypadkowych śmierci[1]. Wprawdzie kości miały ponad 20 lat, ale należały do dziecka, a sądząc z ich stanu, chłopiec był przez wiele lat torturowany i krzywdzony, co wstrząsnęło Boschem na tyle, że nie odpuścił do samego końca.

[1] Samobójstwo świadka, przypadkowa śmierć policjanta.

Punkt widokowy

Harry Bosch, z powrotem w szeregach policji, zostaje wezwany do morderstwa na punkcie widokowym w Mulholland. Wygląda na egzekucję - dwa strzały w tył głowy, a do tego na miejscu kręci się FBI, ponieważ denat pracował z materiałami radioaktywnymi. Szybko się okazuje, że ktoś zaszantażował denata, wysyłając mu zdjęcie związanej żony i każąc przywieźć sobie trefny towar; niestety mimo spełnienia żądań zginął. FBI mimo obietnic współpracy bardziej zainteresowane jest groźbą ataku terrorystycznego, odsuwa Boscha od śledztwa. Jak się łatwo domyślić, detektyw nie daje za wygraną, interweniuje na wyższych stopniach, zataja przed Federalnymi parę rzeczy, straszliwie irytuje swojego młodego partnera, ale w ciągu niespełna doby rozwiązuje sprawę morderstwa i odnajduje skradziony cez. Niestety, w trakcie i w wyniku śledztwa ginie 5 osób, co sukces czyni dość gorzkim.

Ołowiany wyrok

Nietypowo, Harry Bosch jest bohaterem drugoplanowym. Pierwszoplanowo pojawia się adwokat, Mickey Haller, specjalista od spraw pozornie nie do wybronienia, ale w granicach prawa. Po leczeniu z uzależnienia od środków przeciwbólowych planuje powolny powrót do zawodu, gdy nagle jego znajomy, Jerry Vincent, zostaje zastrzelony, a on otrzymuje jego praktykę zawodową "w spadku". Główną sprawą jest obrona hollywoodzkiego producenta, oskarżonego o zabójstwo żony i jej kochanka, twierdzącego, że jest niewinny, choć wiele poszlak wskazuje na winę. Bosch prowadzi sprawę zabójstwa Vincenta, więc obaj panowie - detektyw i adwokat - spotykają się często, bo obie sprawy się ze sobą łączą, a Haller może być kolejną ofiarą. Dodatkowo, broniony przez niego producent nie jest najłatwiejszym klientem i chyba kłamie.

Z wpadek tłumacza/autora - adwokat wchodzi do gabinetu, wykonuje obrót o 360 stopni i widzi drzwi, którymi wszedł (a konkretnie wypchaną rybę nad drzwiami).

Inne tego autora tutaj.

#30-#32

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 28, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, 2016, kryminal - Skomentuj


Wielkopolski Park Narodowy

[26.05.2016]

K. namówił mnie na spacer dookoła Jeziora Góreckiego, aż do punktu widokowego, z którego widać opuszczony Zamek Klaudyny Potockiej, a z drugiej strony pole konwalii. Konwalie już przekwitały, a do punktu widokowego nie dotarliśmy, ponieważ Maj odmówił pójścia dalej, motywując opór brakiem placu zabaw i lodów. Pojechaliśmy więc (oczywiście w drodze na lody do Kostusiaka w Puszczykowie) na wieżę widokową na Osowej Górze tuż przy Mosinie, skąd można obejrzeć zamglony Luboń, a może i Poznań, a na pewno okoliczne lasy albo też zjechać ze schodów i podrapać skórę na plecach. Co kto lubi. W planach miałam też Studnię Napoleona opodal, ale oskrobane plecy i urażona duma wymagały reperacji za pomocą lodów już teraz, więc jednak Studnia na następny raz.

Lody u Kostusiaka (lub Kostusiakowej): Dworcowa 18, Puszczykowo.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 26, 2016

Link permanentny - Tagi: Mosina, Polska, puszczykowo, osowa-gora, jezioro-goreckie, jeziory, wpn - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Komentarzy: 2


The Fall

Belfast. Lepiej mieć ze sobą broń i nie zapuszczać się do niebezpiecznych dzielnic.

Stella Gibson, doświadczona policjantka, przyjeżdża do Belfastu w celu nadzoru nad przedłużającym się śledztwem w sprawie morderstwa młodej kobiety. Szybko znajduje podobne sprawy i - wbrew opinii przełożonego - zaczyna szeroko zakrojoną akcję poszukiwania seryjnego mordercy. Jednocześnie wplątuje się za sprawą szybkiego romansu z młodym kolegą po fachu w sieć skomplikowanych intryg w policji Drugim torem toczy się życie Paula Spencera, męża, ojca dwójki małych dzieci, terapeuty pomagającego ludziom radzić sobie ze stratą. Oczywiście w ciągu dnia, bo nocami Paul obserwuje młode kobiety, włamuje się do ich domów, przeraża je, a na końcu dusi i malowniczo układa, zdając się w ogóle nie zwracać uwagi na możliwość wykrycia. Wiadomo, nie ma zbrodni bez śladów, więc w pewnym momencie śledztwo koncentruje się[1] na Paulu, mimo jego wysiłków z fałszywym alibi, zapewnianym mu i przez żonę, i przez uwodzoną przez niego 16-letnią baby-sitterkę[2].

Poza tym serial jest doskonale nakręcony - często prowadzenie śledztwa i prywatne życie Stelli splata się w warstwie wizualnej i dźwiękowej z morderstwami popełnianymi przez Paula, pokazując przewrotnie rodzącą się wzajemnie fascynację między detektywem a przestępcą. Gillian Anderson w roli DCI Gibson jest fantastyczna - profesjonalna, w zasadzie bez życia osobistego, zdecydowana i skupiona. Są sytuacje, które wytrącają ją z rytmu (np. gdy Paul włamuje się do jej pokoju hotelowego i kradnie intymny dziennik), ale mimo nie traci zimnej krwi. Drugoplanowo jest kilka ciekawych postaci, m.in. patolog Reed Smith (Archie Panjabi, Kalinda z "Good Wife"), z którą Stella szybko nawiązuje kontakt.

[1] Co mogę zarzucić serialowi, to opieszałość śledztwa - wiem, realnie procedury są pewnie jeszcze bardziej skomplikowane i długotrwałe, ale powolne tempo aresztowania i przesłuchania w sytuacji, kiedy jedna z ofiar zbrodniarza walczy może jeszcze o życie, dość irytowało.

[2] Nastolatki są przerażająco głupie oraz co chwilę nasuwało mi się pytanie "Gdzie jest matka".

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 24, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 4


Przyszło nowe

Otóż jest już nowe.

Da się: czytać, komentować i dodawać nowe notki; to ostatnie zwłaszcza mnie cieszy. Nowy adres feedu RSS: http://zuzanka.blogitko.pl/rss/feed.xml.

I, jak to nowe, nie wszystko działa. Na razie nie ma: archiwum (ale będzie), listy kategorii (ale będą), linki w treściach notek do innych notek (ale sukcesywnie będą). Nie ma notek za hasłem, ale wrócą (a jak kto nie pamięta hasła, to wiecie, gdzie mnie szukać). Stopniowo powiększę zdjęcia, bo do tej pory były dostosowane do wąskiego joggerowego szablonu. I pewnie jeszcze tego i owego brakuje, ale - jak mówi internetowa mądrość - cieszmy się z rzeczy niedoskonałych, ale wdrożonych.

Witam ponownie, moje miłe i moi mili.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 23, 2016

Link permanentny - - Komentarzy: 15


Joanna Jodełka - Wariatka

Ciąg dalszy historii opisanej w "Kryminalistce". Joanna, pisarka, po epizodzie manii na pogrzebie męża, trafiła - tak jak chciała - do szpitala psychiatrycznego. Odwiedza ją czasem adwokat męża, na szczęście reszta zainteresowanych odzyskaniem terenu - już nie. Tymczasem Joanna otrzymuje od tajemniczego młodzieńca swoją pierwszą powieść, do tej pory nie wydaną, opisującą sprawę sprzed prawie 10 lat. Z jednej strony bardzo ją to cieszy, z drugiej - ktoś (redaktor?) pozmieniał wymyślone przez autorkę wszystkie nazwiska i realia na zgodne z rzeczywistością i Joanna zaczyna się bać, bo ktoś podejmuje próby zabicia jej w szpitalu. Pozyskawszy szantażem grubą paczkę banknotów od adwokata, pisarka opuszcza szpital, żeby wyśledzić, kto dybie na jej życie i dowiedzieć się, jak skończyła się sprawa sprzed 10 lat.

Jakkolwiek bardzo ceniłam zabieg autorki w poprzednim tomie, gdzie powoli wprowadzała czytelnika w szaleństwo bohaterki, powodując, że wątpiło się w obiektywność narracji, tak tutaj zaburzona Joanna, uzyskująca za pomocą zabiegów kosmetycznych wygląd supergwiazdy oraz za pomocą nielegalnie pozyskanych środków chemicznych wymagany stan umysłu jest już mało wiarygodna. Nie rozumiem też finału, w którym cebjnqmąpn cemrm 10 yngl śyrqmgjb cebxhengbe v Wbnaan mbfgnwą mnzxavęgr j bchfmpmbalz zntnmlavr cemrm zężn mntvavbarw, zvzb żr cebxhengbexn zn m avz qmvrpxb, n pnłbśpvą moebqav xvrehwr póexn mntvavbarw, eójavrż cnpwragxn cflpuvngelxn.

Inne tej autorki tutaj.

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 23, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Skomentuj


Marie Kondo - Magia sprzątania

Uwielbiam poradniki, które sprzedają Jedyną Słuszną Drogę. "Magia sprzątania" do nich należy. Jakkolwiek zgadzam się z kilkoma tezami KonMari - mamy zdecydowanie za dużo rzeczy, które trzymamy nie wiadomo po co, mamy rzeczy, których nie kochamy i nie używamy, lepiej sprzątnąć raz, a dobrze, niż małymi kawałkami (niech żyją przeprowadzki) oraz bez nadmiaru sprząta się i żyje łatwiej, tak całość poradnika uważam za niezbyt udany eksperyment pomiędzy autoterapią autorki a opisywaniem łagodnej formy psychozy natręctw z napadami manii. Nie skomentuję witania się z domem, dziękowania rzeczom za "pracę" czy przytulania każdego ubrania przed wyrzuceniem czy "wdzięczności" dla ubrań za dobre traktowanie okazywanej przez mniejsze niszczenie się w praniu i noszeniu, w końcu to nieszkodliwe. Rozdziały o tym, że należy wyrzucać książki po przeczytaniu, uprzednio wyrwawszy z nich kartki z interesującymi nas cytatami lub niszczyć zdjęcia, bo ważne było tylko ich zrobienie, a pejzaż w albumie zaburza patrzenie w przyszłość, uważam za zwyczajnie szkodliwe. Teorie autorki o tym, że ludzie po wyrzuceniu ponad połowy ubrań są radośniejsi i chudną(!) są tak samo wesołe jak te, że po usunięciu książek i dokumentów oczyszcza się umysł i przychodzą lepsze wiadomości (tu autorka bez skrępowania podpiera się licznymi dowodami anegdotycznymi, informując nawet o tym, że po gruntownym sprzątaniu można dostać oczyszczającej biegunki). Rachunek ekonomiczny - jak wielokrotnie wspomina - jest jej obcy: należy wyrzucać, wyrzucać, wyrzucać, a jeśli coś _jednak_ okaże się potrzebne, kupić ponownie (tu następuje pokrętny wywód o tym, że dana rzecz jest właściwa w tym czasie i miejscu, a jak się wyrzuci i kupi to samo, to już jest zupełnie inna rzecz). Brakuje mi sprzężenia z czytanym niedawno, a przy tym znacznie racjonalniejszym, reportażem Marty Sapały o minimalizmie zakupowym, który wydaje mi się pierwszym krokiem do niezagracania.

Wiadomo, w każdym poradniku można znaleźć coś dla siebie. Ja sobie wynotowałam następujące:
- warto trzymać podobne rzeczy z podobnymi i w jednym miejscu,
- rzeczy w szufladach układać pionowo, a nie w postaci radosnego bałaganu (ale - na litość, nie będę pieścić oddzielnie każdej skarpetki i życzyć rajstopom miłego wypoczynku po ciężkiej pracy na moich nogach),
- kupić kilka przezroczystych pudełek odpowiedniej wielkości do szaf i szafek, żeby łatwiej było przechowywać,
- wyrzucić rzeczy, których posiadanie nie łączy się z niczym przyjemnym.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 22, 2016

Link permanentny - Tagi: panie, 2016, poradnik - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Berlin, wszystkie trzy dni

[30.04-2.05.2016]

[Brama Brandenburska]

[Schöneberg, Bozener Str.]

[Trabi-Museum, Zimmerstr.]

[Axel-Springer Str. / Pariser Platz / Krausenstr.]

[Mehringdamm, Kreuzberg]

[Bozener Str. ]

[Axel-Springer Str., po prawej pizzeria]

[Tiergarden / Parisener Platz / Pomnik Pomordowanych Żydów Europy]

[Parisener Platz z widokiem na Bramę Brandenburską]

[Leipziger Str. 49 / Axel-Springer Str. / Pomnik Pomordowanych Żydów Europy]

[Leipziger 49]

[Pomnik Pomordowanych Żydów Europy / Potsdamer Platz / Zimmestr.]

[Pomnik Pomordowanych Żydów Europy]

[Zimmerstr. / Bozener Str.]

[Tempelhofer Ufer]

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 17, 2016

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy, majowka2016 - Skomentuj


Powrót

Z wiosenno-letniego dzieciństwa pamiętam poranki. W radiu, które odbierało tylko Program Pierwszy PR, o 9:00 adekwatne "Cztery pory roku" Vivaldiego. Pod balkonem krzaki bzu, a na balkonie gorzki zapach pelargonii, do dziś za nimi nie przepadam, w przeciwieństwie do bzu. I gruchanie gołębi na topoli za oknem kuchennym. Głośne, wielokrotne. Teraz, mhdziesiąt lat później, siedząc w gabinecie, którego okna wychodzą na cienisty ogród, słyszę to samo gruchanie gołębia, co wtedy. Dziwne rzeczy to robi we wspomnienia.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 12, 2016

Link permanentny - - Komentarzy: 3


Mr. Robot

Elliot jest hakerem, pracującym jako specjalista bezpieczeństwa w firmie świadczącej usługi wielkiej korporacji E-korp (rozwijanej jako Evil-Corp[1]), stojącej za zadłużeniem większości ludzi na świecie oraz - co okazuje się być przyczyną akcji - za toksycznymi odpadami, w wyniku emisji których ojciec Elliota i matka Angeli, jego przyjaciółki z dzieciństwa, umarli na białaczkę. WTEM następuje atak na serwery E-korpu, Elliot cudem ratuje serwery, wykrywa program, którym zainfekowano serwery, ale go nie usuwa, bo kontaktuje się z nim hakerska grupa F-society, która proponuje mu wspólne zniszczenie E-korpu i początek nowego, lepszego świata bez długów. Elliot w to wchodzi i zapoczątkowuje szereg działań destrukcyjnych w zastanym porządku świata.

Ja wiem, że ten serial jest tak pełen klisz, że chyba więcej nie można (zła korporacja z jeszcze gorszym prezesem[2], haker z Aspergerem, kontrolowane narkotyki dla radzenia sobie z rzeczywistością), ale mimo to jest nakręcony tak, że od pierwszego odcinka do ostatniego (pierwszej serii) nie mogłam się oderwać. Owszem, czasem miałam wrażenie, że scenarzystom odjechał peron (i nieco skrzywiła się logika[3]), ale tempo akcji i zbudowanie historii, w której hckerzy, serwery, darknet, proxy czy exploity nie budzą śmiechu oglądających, to rzadkość. Czekam na drugi sezon.

[1] Rispect.

[2] Bije bezdomnych w celu rozładowania napięcia, włamuje się do telefonów, a do tego ma zwichrowaną psychicznie żonę w ciąży. Normalnie brakuje tylko, żeby skręcał karki małym kotkom.

[3] Mocny spoiler: Ryyvbg mbfgnwr mjnovbal qb S-fbpvrgl cemrm Ze Ebobgn, fgnefmrtb qmvjnpmartb trrxn, xgóel cynahwr mavfmpmravr xbecbenpwv. Cb pmlz bxnmhwr fvę, żr Ze. Ebobg gb wrtb avrżlwąpl bwpvrp, jfmlfgxvr vagrenxpwr m avz qmvrwą fvę j anjnybalz zbesvaą zómth Ryyvbgn, jvęp jlpubqmv, żr Ryyvbg fnz fvę mjreobjnł qb mnłbżbarw cemrm fvrovr betnavmnpwv, b xgóerw avr jvrqmvnł. Mnie się to nie klei.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 11, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 5