Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Bodies

2023. W zapyziałym londyńskim zaułku policja znajduje nagiego, martwego mężczyznę, postrzelonego w oczodół (“fachowa robota”). Na ręku ma nietypowy tatuaż, a w głowie - mimo braku rano wylotowej - nie ma kuli. Inspektor Hasan rozpoczyna śledztwo, w którym pojawia się jej więcej pytań niż odpowiedzi, dodatkowo pojawia się presja, żeby aresztować pierwszego podejrzanego i nie drążyć. Akcja przenosi się do 1941 roku - ta sama sytuacja, w tej samej alejce znaleziono identyczne zwłoki; tu śledztwo prowadzi sierżant Whiteman, któremu głos w słuchawce wydaje polecenie wyciszenia tematu. Znowu skok do 1890 roku, jak się domyślacie, ten sam zaułek i te same zwłoki, a mimo pewnych poszlak inspektorowi Hillingheadowi ktoś wytrąca z ręki wszystkie dowody. Wtem akcja przenosi się do 2053 roku, do prawie że orwellowskiej antyutopii z dyktatorem Mannixem[1] u władzy, po raz kolejny pojawiają się dziwne ciało, ale tym razem detektyw Maplewood odkrywa, że mężczyzna jeszcze żyje. Dyktator, jak się okazuje, wie o tym i zleca detektyw śledztwo, tłumacząc, że Defoe, postrzelony mężczyzna, to naukowiec i uczestnik antyrządowego spisku. Wtem okazuje się, że Defoe żyje i ma się dobrze, co oznacza, że jest dwóch identycznych ludzi. A nawet więcej, patrząc wstecz.

Tak, to historia o podróżach w czasie i pysznych paradoksach, świetny serial do dyskusji z ekranem, a jednocześnie doskonała historia kryminalna. Mój ulubiony wątek to chyba ten najstarszy, od spotkania na miejscu zbrodni między inspektorem a wścibskim fotografem, od razu wiedziałam, jak się to spotkanie zakończy i nie byłam rozczarowana. Nie do końca wszystkie decyzje bohaterów są racjonalne, ale jest i na to sensowne wytłumaczenie, wszak spiritus movens całej pętli to fxemljqmbal anfgbyngrx, jznarjebjnal cemrm fvrovr j cemlfmłbśpv j fgenfmyvją moebqavę. Bywa wzruszająco, ale dialogi czasem nadrabiają sarkazmem. Leciutki cliffhanger sugeruje, że może to nie koniec, ale jak na razie to dobrze skomponowana, jednosezonowa całość. Bardzo przyjemna do obejrzenia.

[1] Tommy z “Przekrętu”. Skojarzenia to przekleństwo.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 6, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Jerzy Edigey - Błękitny szafir

Wszystkie opisywane wydarzenia są tylko fikcją. Podobieństwa imion, nazwisk czy nazw miejscowości są całkowicie przypadkowe. Autor jest również przekonany, że nie ma u nas takich komisów ani takich ich pracowników[1].

Koniec lat 60. Pułkownik Niemiroch wezwał do siebie swojego ulubionego oficera dochodzeniowego, majora Kaczanowskiego, żeby wmasować mu kłopotliwe śledztwo - w lesie w podwarszawskiej miejscowości znaleziono zwłoki Krystyny Cieślikowej, po trzydziestce, ale ciągle pięknej kierowniczki jednego z warszawskich komisów. Co ciekawe, w torebce zamordowanej znaleziono schowane 20 tysięcy, zniknęła tylko charakterystyczna złota bransoletka z błękitnym szafirem. Orzeczono więc szybko, że to nie mord rabunkowy, tylko na tle osobistym i po tej linii major rozpoczął żmudny proces przesłuchiwania licznych mężczyzn obecnych niegdyś w życiu pani Cieślikowej. A to mąż, który załatwił jej wyprowadzkę z Włodawy do Warszawy; dyrektor, który awansował ją ze sprzedawczyni w spożywczaku do roli kierowniczki w sklepie z tekstyliami; kolejny dygnitarz, dzięki któremu została kierowniczką komisu; dziany badylarz, który kupił jej mieszkanie; wreszcie “milioner” z Anglii, za którego chciała się wydać po rozwodzie, żeby zostać “prawdziwą” lady. Każdy z panów został wykorzystany i porzucony poza ostatnim, ale tu obrotna dama planowała zrobienie mu sporej przykrości, więc motyw był. Ponieważ jednak na żadnego z panów nie znaleziono haka, milicja rozpoczyna żmudny proces podchodów incognito do wszystkich podejrzanych, żeby odkryć, kto posiada skradzioną bransoletkę. A to z żoną jednego z podejrzanych zaprzyjaźnia się sympatyczna starsza pani, we wsi u narzeczonej kolejnego przeprowadza się rewizję w kilku domach pod pretekstem poszukiwania broni, do dyrektora, jadącego do świeżo urodzonego wnuka przysiadł się w pociągu sympatyczny pan i razem raczą się alkoholem w Warsie. Wreszcie - po odnalezieniu feralnej bransoletki - sprawę wyjaśnia jeden z młodszych funkcjonariuszy, czytając wnikliwie akta.

Się nosi: ciepłą czapkę, dawniej zwaną „chruszczowówką”.

Seksizm codzienny: “— Brzydka na pewno by nie zginęła — dodał filozoficznie porucznik MO, kierujący pracą ekipy dochodzeniowej. — Statystyka stwierdza, że wśród zamordowanych kobiet ogromną większość stanowią właśnie te bardziej przystojne”; “Ładna i młoda kobieta, więc motywy nasuwają się same”; jak kobieta się “awanturuje”, to jest akceptowane, żeby jej “dać po buzi”. Na temat wszystkich zaawansowanych wiekowo panów, którzy byli “dobroczyńcami” młodej ślicznej panny i uważali, że to ona była tą złą, zwyrodniałą i interesowną osobą, nawet się nie będę wypowiadać, zacytuję tylko umieszczony w książce zabawny żart, idźcie po igłę z nitką, żeby naprawić zerwane ze śmiechu boki:

Do pewnego kuśnierza przyszedł klient w towarzystwie pięknej dziewczyny. Zaproponował jej, aby wybrała sobie futro, nie krępując się ceną. Kiedy dziewczyna wybrała wspaniałe norki, mężczyzna wyjął książeczkę czekową, wypisał czek na żądaną sumę i ustalił, że nazajutrz rano kuśnierz podejmie gotówkę, zaś w południe piękna pani zgłosi się po swoje okrycie. Z rana futrzarz telefonuje do wystawcy, że czek nie ma pokrycia.
„Wiedziałem o tym” — spokojnie odpowiada ten pan. „To ja nie wydam futra” — grozi kuśnierz. „Niech pan nie wydaje — zgadza się wystawca czeku — ale powiem panu, jaką ja wspaniałą noc spędziłem!”
Oficerowie roześmieli się.

Się pije: francuski koniak, winiak, Meukow, jarzębiak, wódkę, “Soplicę”, piwo.

Się zataja: walkę w Powstaniu w najbliższym oddziale wojskowym, który okazuje się być organem pewnej organizacji politycznej, wyraźnie faszyzującej i pod koniec wojny idącej na współpracę z Niemcami.

Się ma zasady moralne:

— Bardzo pan kochał tę kobietę?
— Bardzo — Lanota był wyraźnie wzruszony.
— Że też pan się z nią nie ożenił?
— Przecież ja mam żonę i czworo dzieci! Najstarszy syn niewiele młodszy od Kryśki — Lanota był szczerze zdumiony pytaniem oficera milicji.
— Są rozwody.
— Te rozwody to tylko grzech i obraza boska.

Się używa importowanej antykoncepcji i ma się opcje:

Nawet próbowała mnie przestraszyć, że jest w ciąży.(...)
— Ja też tak przypuszczałem [że nie]. Przecież przywiozłem jej z Anglii tego tyle, że starczyłoby chyba na pięć lat. Odpowiedziałem jej więc, że chyba stać ją na wydatek tysiąc- złotowy. Doszło wtedy do potwornej awantury.

Się je: schaboszczaka z kapustą, a na deser kawę z tortem węgierskim; śledzia matjasa i świeżutkiego łososia z plasterkiem cytryny; chłodniczek, sznycelki po wiedeńsku z młodziutkiej cielęcinki, z ogóreczkiem i frytkami (ach te kelnerskie zdrobnionka!), pieczoną kurę w pociągu.

Mental load: Związek małżeński państwa Kaletów układał się na tej samej zasadzie, co ogromna większość wszystkich małżeństw na świecie. O wszelkich ważnych sprawach miał decydować mąż, o tych drobnych żona. Państwo Kaletowie przed rokiem obchodzili dwudziestolecie ślubu. Dzieci dorastały, ale jeszcze nie zdarzyła się jakaś ważna sprawa. Zawsze te drobne, o których decydowała żona.

[1] “Major wolał nie zagłębiać się w dyskusję na temat tak ujętej moralności niektórych pracowników handlu uspołecznionego”, ale strasznie zirytowany był, że ludzie wyjeżdżają za granicę, żeby handlować, a nie zwiedzać. Bo to wstyd. Na szczęście to fikcja. Tak? Tak?!

Inne tego autora, inne z tej serii.

#95

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 1, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Dave Eggers - Mnich z Mokki

Beletryzowana reporterska biografia Mokhtara Alkhanshaliego – Amerykanina jemeńskiego pochodzenia, który szukając celu w życiu, wpada na pomysł odrodzenia jemeńskiej kawy. Wcześniej planował studia, ale po tym, jak skradziono mu nowego laptopa i powierzone pieniądze, marzenie o studiach się rozwiało, a Mokhtar zatrudniał się różnych przypadkowych prac, żeby oddać długi. Historia jest z jednej strony do bólu amerykańska - jeśli jesteś wyjątkowo uparty, to ci się uda, nawet jeśli wszystko jest przeciwko tobie, oczywiście pod warunkiem, że jesteś przedsiębiorczy i masz przyjaciół, którzy ci pomogą. Z drugiej strony to dramatyczna historia emigrancka człowieka, który jest formalnie Amerykaninem, ale ze względu na pochodzenie ciągle jest traktowany jak persona non grata we własnym kraju. Podobnie dzieje się w Jemenie - tam, mimo znajomości języka i kultury - jest już obcym, innym, a niechęć do opowiedzenia się po którejś ze stron w wewnętrznym konflikcie, zakończonym bratobójczą wojną, nie pomaga. Przemieszane są opisy nieudawanej pasji bohatera do nauki i poznawania świata kawy wysokiej klasy i wstrząsającej ucieczki z Jemenu, w którym szaleje wojna i stawką już nie tylko jest utrata kilku lat pracy i zainwestowanych środków, ale i życia.

Eggers jest świetnym gawędziarzem, a historia Mokhtara miejscami brzmi jak fikcja, mimo szczegółowych informacji o jego firmie, fundacji i wszystkich detali uprawy, zbierania i przetwarzania kawy. Podobne poczucie miałam przy okazji autobiograficznego ”Wstrząsającego dzieła kulejącego geniusza”, gdzie trudno było uwierzyć, że twardo osadzone w kalifornijskich realiach wydarzenia nie były zmyślone. A nie były, tak samo jak tutaj.

Inne tego autora.

#94

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 30, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panowie, beletrystyka, biografia - Skomentuj


O czwórstyku

[29.09-1.10.2023]

Znowu pojechałam w miejsce, gdzie dolnośląskie, wielkopolskie, łódzkie i opolskie są w zasięgu wzroku, czyli pod Ostrzeszów. Kilka sesji praktyki jogi, z czego tylko jedną przeleżałam, albowiem dwa kieliszki prosecco z poprzedniego wieczora mi się nie przyjęły, zdradliwe było ewidentnie. Poza jedzeniem, którego było dużo i pyszne (a jak pewnie wspominałam, najlepiej mi smakuje jedzenie przyrządzone przez kogoś innego), poszłam na spacer dookoła zalewu Blewązka w Kobylej Górze oraz na krótką przejażdżkę obok klimatycznego drewnianego kościoła w Myślniewie i ruin kościoła ewangelickiego w Pisarzowicach. Joga z Agą robi doskonale w głowę i ciało, pytajcie o warsztaty weekendowe, chyba że macie blisko do Ostrzeszowa, to i w tygodniu coś znajdziecie.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 29, 2023

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: polska, szklarka-myślniewska, myślniew, pisarzowice - Skomentuj


Wojciech Chmielarz - Żmijowisko

Żmijowisko to agroturystyka z domkami letniskowymi nad jeziorem. Właściciele starają się zareklamować pobyt, piękna przyroda, spokój, świetne warunki; spotyka się paczka znajomych ze studiów. Kamila przywozi rodzinę - niechętnego męża, którego jej znajomi nie lubią, zwłaszcza Robert, dawny chłopak Kamili, sfochowaną nastolatkę Adę, która wolałaby być z przyjaciółmi na obozie żeglarskim oraz malucha, którym trzeba się zajmować. Robert z kolei przywozi Adaomę, eks-modelkę i gwiazdkę telewizyjną, piękną pół-Polkę, pół-Nigeryjkę. I jak przyroda dopisuje, tak coraz poważniejsze konflikty prowadzą do tragedii. Z narracji po roku wiadomo, że ostatniej nocy wakacji zniknęła Ada i przez rok nie udało się jej znaleźć. Po roku do Żmijowiska wraca Arek, sam. Okazuje się, że na miejscu jest też Adaoma. On nieustająco szuka córki mimo niechęci lokalnych, ona jest sama, bez Roberta, a jej do niedawna imponująca kariera się właśnie posypała. Narracja skacze między wydarzeniami sprzed roku - feralną imprezą i konsekwencjami; pomiędzy - konfliktem między właścicielami Żmijowiska i Rybakiem, biznesmenem-cwaniaczkiem z Trójmiasta oraz skrywanym związkiem ich dzieci; teraz - poszukiwaniami po roku.

Jakie to jest nagromadzenie toksyczności - nie ma tu szczęśliwych ludzi, nie ma szczęśliwych rodzin. Kamila mimo wieloletniego związku, fakt, że z rozsądku, bo Ada była wpadką, ciągle wzdycha do Roberta, który bez zażenowania sypia z kim popadnie, również po zaręczynach z Adaomą. Arek, najpierw wyszydzany w towarzystwie za życiowy nieogar przy cichej aprobacie żony, po tragedii jest uznany za winnego, bo niewystarczająco aktywnie szukał zaginionej córki oraz nie umiał zarobić wystarczająco na poszukiwania. Właściciele Żmijowiska żyją w cieniu apodyktycznego teścia, który nie pozwala im rozwinąć skrzydeł, a plotka głosi, że zabił mężczyznę, z którym sypiała jego pierwsza żona. Rodzina Rybaka jest przerażająca, miotająca się między blichtrem a patologią - żona jest alkoholiczką, córka niestabilna emocjonalnie, sam Rybak zaś to psychopata i brutal. To wszystko jest wygrane w serialu znacznie brutalniej niż w książce, chociaż ekranizacja jest co do linijki prawie. Niekoniecznie kupuję sam finał, jest niewiarygodny i burzy jeszcze więcej niż pozostawienie mordercy nieukaranego, ale rozumiem, co za tym stoi. Serial porównywano do skandynawskich kryminałów, ja bym raczej poszła w kierunku podobieństwa do Smarzowskiego, takie samo poczucie obrzydzenia i brudu, który przylega do człowieka w czasie oglądania.

#93

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 27, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Igerspoznan Photowalk - Stary Browar

[20.09.2023]

Najpierw poczułam się staro, gdy usłyszałam, że centrum handlowe Stary Browar w tym roku kończy 20 lat. A ja pamiętam czasy, kiedy Stary Browar, i owszem, istniał, ale bynajmniej nie był centrum niczego - stare, rozwalające się ceglane budynki, okazjonalnie używane np. jako niszowy (czyt. tani) pub studencki. Pamiętam, kiedy Starego Browaru było pół - tylko część zwana Atrium, Pasaż został dobudowany kilka lat później. I do niedawna powiedziałabym, że byłam wszędzie, ale bardzo się zdziwiłam, kiedy okazało się, że można wejść na mostek łączący Atrium z budynkiem, w którym na dole jest H&M. Że można obejść pół budynku Atrium po kratownicy prawie że na wysokości dachu (aaaa, nie patrzyłam w dół, skupienie na tym, co na wysokości wzroku!). Że można wejść na dach nad Dziedzińcem. I wreszcie, że da się wejść na Wieżę Zegarową - schody jak w latarni morskiej, a na szczycie działający zegar z 1912 roku! Absolutnie warto, jeśli macie taką opcję - widoki niesamowite, zwłaszcza o zachodzie słońca. Tego dnia był dodatkowo urodzaj na samoloty, przelatywały chyba ze cztery. Oczywiście oprócz tych niedostępnych normalnie miejsc warto się pokręcić po Browarze, ma mnóstwo nietypowych, ciekawych architektonicznie i artystycznie zakamarków. Słyszałam, że w listopadzie będą opcje na zwiedzanie, warto obserwować Browar w mediach. W ramach wisienki na torciku dorzuciłam kilka zdjęć z okolicy, bo samoloty i piękne niebo oraz - dla kontekstu - zrobione tydzień temu zdjęcie mostka między budynkami.

GALERIA ZDJĘĆ, również innych fotografów.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 25, 2023

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tagi: photowalk, stary-browar, korona-poznania - Komentarzy: 2


Bonnie Garmus - Lekcje chemii

1960. Elizabeth Zott asertywnie wbija do biura producenta telewizyjnego, Waltera Pine’a, wcale nie po to, żeby dostać rólkę w telewizji, ale żeby wyjaśnić mu, że jego córka Amanda ma nie wyjadać metodycznie skomponowanych śniadań, jakie ona przygotowuje swojej córce, Madeline. Elizabeth jednak nie jest zwykłą, świetnie gotującą gospodynią domową, tylko bardzo zdolną chemiczką i piekielnie inteligentną naukowczynią. Tyle że nie pracuje w swoim zawodzie, bo nikt jej nie traktował poważnie, kobieta może pomyć kolby, przynieść kolegom kawę i ewentualnie dyplomatycznie im wskazać, gdzie popełnili błąd (a raczej - gdzie nie mają zielonego pojęcia, co robią). Stopniowo narracja się cofa, pokazując, jakie wydarzenia - szczęśliwie i te tragiczne - doprowadziły Elizabeth do tego miejsca w życiu. A, jakbyście się zastanawiały, to Elizabeth jednak trafiła na ekrany, rozpoczynając swoją burzliwą karierę w programie “Kolacja o szóstej”, gdzie pokazywała, jak smacznie i zdrowo gotować. W pewnym sensie.

Są takie książki, przy czytaniu których - bez względu na fabularne dramaty i to, że czasem łezka spłynie - robi się człowiekowi ciepło w brzuszku. To jest właśnie taka książka. Niby fabuła jest prosta, tak jak proste były kobiece losy w latach 50. i 60. XX wieku - zdolna dziewczyna chce zrobić karierę, ale poznaje chłopaka, zachodzi w ciążę i po karierze; nawet jeśli jest tak zdeterminowana i asertywna jak Elizabeth, musi sobie zdać sprawę, że sama świata nie zmieni. Ale jednak próbuje, bo robi to nie tylko dla siebie, ale dla swojej córki, sąsiadki z toksycznym mężem, studentek molestowanych seksualnie i tych wszystkich kobiet, które społeczeństwo i religia wtłoczyły w sztywne ramy mimo osobistych uzdolnień. Nie jest to mimo wszystko opowieść minorowa - tragedię uroczo balansuje super inteligentny pies Szósta Trzydzieści, a może nieco bajkowe i szczęśliwe zakończenie zapewnia właśnie to wspomniane ciepełko po lekturze. Bardzo mi się podobało, idę oglądać serial, nawet kosztem wykupienia dostępu do Apple TV, przed czym się wzbranialiśmy w domu, bo ile można, a doba ma tylko 24h.

#92

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 24, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Anna Cieplak - Ma być czysto

Magda jest konkubiną, więc automatycznie została taką nie do końca macochą dla 14-letniej Julki, nie jest łatwo, bo nad rodziną wisi widmo byłej żony, która w ramach “porozumienia” nieustająco ingeruje w wychowanie córki; o swój rozpad związku obwinia oczywiście nową partnerkę byłego męża. Magda kocha Julkę i stara się wspierać ją tam, gdzie biologiczna rodzina zawodzi, chociaż zdaje sobie sprawę, że jeśli rozstanie się z partnerem, automatycznie straci szansę na widywanie się z pasierbicą. Julka jest obciążona oczekiwaniami matki i uważa, że jest gruba i brzydka, ale ma fajne ciuchy, więc może przyjaźnić się z ładną Oliwką. Oliwka również mieszka z konkubentem matki, która zarabia na życie w Niemczech; tu brak uregulowania prawnego oznacza kontrolę kuratora. Oliwka widzi, że bez modnych ubrań jest nikim, nadrabia więc brawurą w kwestiach imprez i przygodnego pożycia intymnego, co szalenie imponuje Julii. Dochodzi do tego też ogromny strach przed Systemem, który tylko czeka, żeby zabrać Oliwkę i jej młodsze rodzeństwo do Ośrodka, jeśli wyjdzie, że ojczym nie opiekuje się nimi wystarczająco dobrze. Bo taka jest prawda - to na najstarszą spada codzienna opieka nad domem i dziećmi, a odgłos pukania do drzwi budzi panikę, gdy lodówka pusta, a ojczym pracuje na noc.

I byłby to świetny wycinek współczesnego świata, z wszechobecnymi social mediami, z bolesnym rozdarciem między dziećmi z “lepszego” osiedla, a tymi, dla których posądzenie o kradzież batonika w sklepie może skończyć się sprawą sądową i odstawieniem do ośrodka dla trudnej młodzieży, tyle że jest to książka strasznie nierówna. Narracja rozbita na trzy głosy - Magdy, Julki i Oliwii - czasem gubi kawałki historii. Miejscami przypominam artykuł z tezą, nie pomagają toporne przypisy wyjaśniające na przykład, co to jest internetowy challenge. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że autorka odhacza kolejne elementy patologiczne - niepełna rodzina - jest, parentyfikacja - jest, nieuświadomienie seksualne - jest, toksyczna była żona - jest, zapełnianie dziecku grafiku zajęciami - jest, flirt z grupą nacjonalistów - jest, branie narkotyków i psychoza po - jest, instrumentalne traktowanie ciała przez nastolatkę - jest, brak samoakceptacji - jest… Do tego brak wyraźnej puenty, miałam poczucie, że historia urywa się w połowie, tyle dobrze, że bez moralizowania. Szkoda, bo był potencjał na bardzo dobrą, mocną książkę.

Inne tej autorki.

#91

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 20, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


John Wick

Bardzo chciałam, żeby mi się podobało. Bo Keanu, który im starszy, tym szlachetniejszy, bo świetnie filmowane, bo wnętrza, bo noir jak się patrzy, bo bombowa obsada. Ale na litość, to jest archetypowa ekranizacja strzelanki o fabule prostej jak sztacheta. John Wick, zreformowany płatny morderca, best of the best of the best, żył sobie spokojnie kilka lat, tyle że wtem umarła mu ukochana żona, dla której się wycofał z zawodu. Od załamania uratował go prezent zza grobu - szczeniak zamówiony jeszcze przez żonę, sens życia, te sprawy. Niestety John przypadkiem trafił na syna szefa ruskiej mafii, któremu spodobał się piękny samochód i w efekcie młody zrobił Wickowi najazd na chatę, sponiewierał gospodarza, zabił szczeniaka i zabrał samochód. Jak się łatwo domyślić, Wick zdecydował się na zemstę, mordując pół miasta, w tym nasłanych na niego płatnych morderców oraz rozwalając całą ruską mafię. Jak w grze, kolejni przeciwny podchodzą po jednym, on ich eliminuje, następny, następny, aż do finałowej rozgrywki z bossem. I tyle. Zero finezji, mnóstwo akrobacji zakończonych krwawych rozpryskiem, nieco żartów - ekipa czyścicieli, hotel w budynku Flatiron jako miejsce eksterytorialne, reakcja policjanta wezwanego do rozróby na widok sterty trupów, drobiazgi. Czy ja chcę oglądać kolejne trzy części?

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 18, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 4


Zośka Papużanka - Żaden koniec

Umiera babcia Krystyna, ateistka w katolickim hospicjum, osoba o trudnym charakterze, nie dająca się kochać. Dwójka kuzynów - Jakub, syn Marka i Justyna, córka Helenki - spotykają się po pogrzebie i piją wraz ze swoimi małżonkami; taki pretekst, żeby porozmawiać o wszystkich rodzinnych tajemnicach, traumach i niedopowiedzeniach. Bo niby śmierć wszystko kończy, ale tak naprawdę daje początek gdybaniu, rozmyślaniu i wspominaniu. Fabuła niby prosta, ale jak to jest napisane, jak wnikliwie autorka opowiada o zwykłych rzeczach - kocie bez wstydu kłamiącym, że nie dostał śniadania, bo może wyłudzi drugie, o kłócących się po cichu rodzicach, żeby sąsiedzi nie słyszeli, starszej siostrze opiekującej się bratem, babci nienawidzącej męża tak bardzo, że wymazała go w ogóle z całej historii, o miłości i jej braku… “Ty to sobie poradzisz, Kryśka. Najgorsze, co można powiedzieć dziecku. Bo co to znaczy poradzić sobie. To znaczy przeżyć życie mimo wszystko, mimo że jest nieznośne i kanciaste jak buty po starszej siostrze, mimo że boli jak obowiązkowe szczepienie. Poradzisz sobie”. Jest i zabawnie, ironicznie, bo w pewnym momencie już tylko śmiech zostaje, kiedy po zdjęciu warstw historii, zostają zadry w na pozór wypolerowanej normalności. Jak w każdej rodzinie.

Inne tej autorki.

#90

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 17, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj