[2-27.06.2021]
Osiedle dla bezdomnych i bezrobotnych powstało w 1936 roku według projektu Władysława Czarneckiego, autora pierwszego ogólnego planu rozbudowy miasta. W dwóch rzędach parterowych baraków przy Jarzębowej mieściły się jednoizbowe mieszkania z kuchnią i schowkiem, a do każdego mieszkania dodatkowo należał ogródek warzywny. Dziś baraki są w dalszym ciągu zamieszkane, niektóre są zadbane (kafle, drewno zaimpregnowane, a przed domkiem staw z karpikami i ogródek pod linijkę), niektóre mniej.
GALERIA ZDJĘĆ.
Poprzednie epizody: Kolonia mieszkaniowa przy ul. Wspólnej * Kolonia robotników kolejowych * Opolska/Czechosłowacka.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 3, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
debiec
- Skomentuj
Wyjątkowo ciepły czerwiec. Ktoś bezczelnie napada na sklep jubilerski na Hożej, zostawia karteczkę sugerującą akcję polityczną i - uciekając - strzela do milicjanta. Kapitan Korda cieszy się, bo wreszcie “trafił na przeciwnika, który pozwala ocenić rangę własnego zawodu, wysiłku, inteligencji, przenikliwości”. Na podstawie mizernych śladów i enigmatycznych zeznań świadków, Korda ogromną pracą[1] całego aparatu buduje portret pamięciowy (przydają się charakterystyczne okulary przeciwsłoneczne, wyprodukowane tylko w jednym rozmiarze) i powoli odkrywa, kim jest przestępca. W drugim wątku Andrzej, obiecujący student 3. roku Politechniki Warszawskiej, zakochuje się od pierwszego wejrzenia w maturzystce Katarzynie, a ponieważ “ma klasę”, obiecuje dziewczynie, że dotknie ją dopiero wtedy, gdy zabierze ją do Paryża. I nie próbuje nawet jej dotknąć, gdy się spotykają, tylko planuje zdobycie funduszy na wyjazd; rozważa okradzenie ciotki, która “sprzed wojny” ma trochę sreber, ale w końcu wymyśla inny plan - napad na sklep jubilerski za pomocą skradzionej w tramwaju broni. Podczas ucieczki zawodzi go jednak osławiona inżynierska logika i strzela do przypadkowego milicjanta, od tej pory jest zbiegiem (i, ależ to zabawne, nie spotka już nigdy Katarzyny, z którą chciał od pierwszego wejrzenia pod paryskim niebem). Ten wątek to wgląd w głowę Raskolnikowa bez wyrzutów sumienia, psychopaty, który z każdej sytuacji wyciąga dla siebie korzyść (ba, nawet spowiada się z przestępstwa, żeby uzyskać psychiczną ulgę[2]). Jako że w Polsce nie udaje mu się sprzedać skradzionych precjozów, usiłuje uciec do NRD albo Danii, w tym celu rozkochuje w sobie przypadkiem poznaną w pociągu Agnieszkę, naiwną córkę rolnika, która widzi w nim szansę na lepsze życie dla siebie.
Się pali: na zabawie, ale potem głowa boli (no bo przecież nie od wódki), fajkę.
Się je: rzodkiewki, jajka na miękko i bułki.
Szowinizm powszechny: “rzucała głową jak pensjonarka”, “ślepa kobieca satysfakcja”, kiedy kobieta widzi, że zrobiła wrażenie na mężczyźnie, irytacja kobiety z powodu spóźnienia i odrzucającego zachowania to “humory” i “miłosne gierki”. Korda obiecuje żonie popołudnie w domu, ale praca wygrywa (“A nawet gdybym został ― pomyślał ― kobieta tkwi z dziećmi przed telewizorem, potem zajmie się kolacją. Na kolację wrócę”). O zachowaniu Andrzeja w stosunku do Agnieszki (“nieznaczna tępota rysów dowodziła, że dziewczyna nie uczyła się długo, nie spędzała czasu na czytaniu” czy w scenie z aparatem[3]) nawet nie wspominam.
Się pije: cytrynówkę, bo od wina boli głowa, pomarańczówkę (żeby przetrwać do rana w marynarskiej knajpie).
Się podróżuje: latami zbiera się 20 tysięcy i z Orbisem płynie “Batorym” na Wyspy Kanaryjskie przez trzy tygodnie.
[1] Milicja rozsyła funkcjonariuszy do wszystkich miejscowości skomunikowanych kolejowo z Gdańskiem, a dodatkowo zawozi znajomych Andrzeja z Warszawy do Szczecina w celu rozpoznania zwłok, na co studenci się cieszą, bo…
― Przepraszam panów za tę nieoczekiwaną podróż ― powiedział głośno ― ale to obywatelski obowiązek, którego mamy prawo wymagać od każdego.
― Oczywiście, oczywiście ― rzucił prędko Laskowski. ― Nie byłem jeszcze w Szczecinie. Całkiem ładna podróż nad morze za państwowe pieniądze. Do tego w lecie. Kto by się krzywił na taką propozycję!
[2]
Andrzej szedł wzdłuż konfesjonałów, starając się tłumić odgłos kroków. Potrzebował ciszy, skupienia. Zatrzymał się przed jednym z konfesjonałów.
― Chciałbym się wyspowiadać ― powiedział wyraźnie. Jego słowa zabrzmiały na tyle głośno, aby mógł utwierdzić się w swojej odwadze.
Od ołtarza rozległ się delikatny dźwięk dzwonka. Zaczęła się msza. Andrzej wstał z klęcznika i przeszedł do bariery dzielącej wiernych i kapłana. Wstąpił uroczyście na schodek. Był pewny, że coś przełomowego dzieje się w jego życiu. Nie miał podobnego wrażenia nigdy dotąd ― ani po maturze, ani po zdaniu egzaminu na pierwszy rok studiów. Uczucie lekkości, spowodowane postem, wzmogło się. Przyjął komunię i stanął znów na placu. Chciało mu się fruwać, jakby miał skrzydła u ramion. Obrzucił spojrzeniem krzyżujące się ulice, obejmując nim cały świat. Naprzeciw kościoła mieścił się bar samoobsługowy.
Andrzej zażądał setki i wypił ją jednym haustem.
[3] Nie załadował kasety aparatu i teraz dostrzegał cały komizm sytuacji ― biegającą, podnieconą Agnieszkę, przekręcającą nie istniejący film. Wszystko jedno ― myślał. ― Robimy zdjęcia. Przyszliśmy tu robić zdjęcia.
Inne z tego cyklu, inne tej autorki.
#67
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 1, 2021
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, 2021, panie, prl, klub-srebrnego-klucza, panowie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
[13.06.2021]
Już po kilku latach udało mi się spędzić trochę czasu w rodzinnym mieście (patrz: Włocławek) w formie spaceru. Dawno, dawno temu, na lekcję wychowania fizycznego w liceum o tych porach roku, kiedy nie było mrozu i nie lało rzęsiście, byłam wyganiana z resztą klasy do pobliskiego parku pod wezwaniem Henryka Sienkiewicza. Położę zen na pomysł nakazywania nastolatkom biegania na 5 km na czas na ocenę bez żadnego przygotowania (tytułowe "trzy mostki", będące we frazie "a teraz, kochani, biegniemy przez trzy mostki" największą groźbą), dość powiedzieć, że park zupełnie nie kojarzył mi się latami jako miejsce spacerowe. Teraz, po renowacji i zagospodarowaniu dawnych nieużytków nad Zgłowiączką w Park na Słodowie i Ogród na Pompce (sic!), skojarzeń już nie mam, bardzo przyjemny spacer nad rzeczką. Szkoda, że tak nie było w moich licealnych czasach, byłaby to świetna trasa do i ze szkoły.
Sukulenty na dachu!
Liceum / Można w latawce
Plac Wolności (pałac Mühsama)
W parku / Po lewej stronie (chyba!) była moja klasa, pracownia ZPT
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 30, 2021
Link permanentny -
Tagi:
wloclawek, polska -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+
- Komentarzy: 4
1896. Nad Londynem przelatuje dziwny, świetlisty, skrzydlaty pojazd, rozsiewając drobinki światła. Trzy lata później, Amalia True prowadzi schronisko dla Dotkniętych (Touched), głównie kobiet, które od trzech lat mają nadnaturalne moce - oddech zamieniający rzeczy w szkło, nadludzka siła, ogromny wzrost, mówienie wszystkimi językami naraz, lewitacja i inne. Łatwo się domyślić, że Dotknięci nie mają najlepszej prasy, zwłaszcza że przed organami ścigania ukrywa się Maladie, seryjna morderczyni, której siły dodaje ból ofiar. Z ulic znikają też niektóre Dotknięte, Amalia - wraz z wynalazczynią Penance - usiłuje wyśledzić zarówno Maladie, jak i to, kto porywa kobiety. Tyle że ten serial nie do końca jest o tym; w ostatnim odcinku pierwszego sezonu (połowy pierwszego sezonu?) sytuacja zmienia się o 180 stopni, gdy narracja wraca do powodu pojawienia się dotkniętych. Jest trochę wielkiej polityki, trochę zakulisowych gierek i nietypowy dom uciech prowadzony przez ekscentrycznego bon vivanta.
Jakie to jest pyszne - taki crossover “Umbrella Academy” z “Osobliwym domem pani Peregrine” z “X-Men” i elementami “Sherlocka Holmesa”, a niespodziewanie do tego dochodzi glcbjl fs m znevarf v bopą enfą Tnynaguv, xgóen zvnłn jcłlj an mzvnal j jvxgbevnńfxvz Ybaqlavr; tqmvrś cboemzvrjn grż vqrn, żr zbżr gb jfmlfgxb gb jveghnyan emrpmljvfgbść. Whedon ma na koncie i seriale kultowe (dla mnie “Firefly”, dla innych pewnie “Buffy”), i mocno takie sobie (niesławny “Dollhouse”), “The Nevers” zapowiada się przyzwoicie, chociaż raczej kultowe nie będzie.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 29, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 4
Marcin Kania pojawia się na spotkaniu swojej grupy AA zakrwawiony i z dziurą w pamięci. Nie pił od dłuższego czasu, ale coś się poprzedniego dnia zdarzyło, bo obudził się z urwanym filmem w mieszkaniu syna Piotra, ta krew, syna nie ma i nie wiadomo, gdzie jest. Policja się sprawą nie przejęła, żona, z którą jest w separacji, nie chce z nim rozmawiać i bynajmniej go nie wspiera w jego wysiłkach, żeby Piotra znaleźć. Najbardziej współczujący się ludzie z grupy wsparcia, pozwalają Marcinowi zostać mimo ewidentnego złamania zasad (zapicie), pomagają mu chodzić śladami tych urywków zachowanych wspomnień i szukać przeoczonych przez policję dowodów na to, że Piotr wpadł w jakąś aferę, która - prawdopodobnie mogła kosztować go życie.
I teraz mam trochę zgryz, ile zdradzać z fabuły, która powoli odsłania kolejne warstwy ze zniszczonej alkoholem pamięci Marcina, konfrontuje jego wyobrażenia z opinią innych o nim, dochodząc wreszcie do sedna - co się wydarzyło tamtego feralnego wieczora (oraz czy rzeczywiście był feralny) z synem narratora. Tak jak w “Ślepnąc od świateł” dałam się uwieść Żulczykowi, że jego bohater - mimo obiektywnych trudności - to jednak człowiek z pewną moralnością, pokręconą i naciąganą, ale dającą się logicznie wyjaśnić, tak tutaj nie byłam w stanie zaakceptować Marcina jako pechowca, który - jakby nie nałóg - byłby miłym człowiekiem. Nie zdradzałby żony, nie spowodował kalectwa przyjaciela, nie zmarnował swojej kariery i życia, w tym rodzinnego; problem w tym, że to bzdura, bo nawet bez alkoholu Marcin jest zwyczajnie zły, egoistyczny i bezmyślny. Absurdalnie, tytułowa “informacja zwrotna” - opinia innych uzależnionych w grupie trzeźwiejących, mająca na celu pomoc w zrozumieniu błędów w ocenie sytuacji, jakie popełnił opowiadający o swoich uczuciach i trudnościach - jest mniej istotna niż pełne blasku opisy picia, cudowne, choć krótkie, chwile upojenia, które trzeba powtarzać jak najczęściej, zanim przyjdzie zjazd. Intryga kryminalna - poszukiwania syna i powolne odsłanianie kulisów prywatyzacji warszawskich kamienic z “wkładką mięsną” - jest tylko dodatkiem do właściwej zaskoczki fabularnej - Marcin pnłl pmnf cvwr cbqpmnf bcbjvnqnavn fjbwrw uvfgbevv, xłnzvr v jlcvren emrpmljvfgbść, j wrtb tłbjvr wrfg fcówal, n qmvnłnavn znwą fraf, cbqpmnf, tql wrtb bgbpmravr - j cemrpvjvrńfgjvr qb pmlgryavxn - fłlfml orłxbg omqhealpu jlcbjvrqmv v vqvbglpmar, avrormcvrpmar mnpubjnavr.
Podsumowując - świetnie napisana dołująca i nieprzyjemna książka o alkoholizmie, DDA i aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie.
Inne tego autora.
#66
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 28, 2021
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, panowie, 2021 -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Sarkałam swego czasu, że Pratchetta warto zacząć czytać nie chronologicznie, a od momentu, kiedy odkrył fabułę, ale to było takie marudzenie kogoś, kto z ogromnej sterty fajnych lektur wybiera największe perełki. Zapomniałam, jaką przyjemnością była lektura pierwszych tomów, gdzie zachłysnęłam się pratchettowską elokwencją (chociaż jeszcze nie do końca autor odkrył, ile humoru można umieścić w przypisach) i pomysłowością w kreacji świata. Od razu podpowiem też, że - jakkolwiek każdy z tomów jest nieco inny w klimacie, “Kolor” to takie bardziej heheszki, “Blask” jest dojrzalszy i nieco bardziej cierpki - to stanowią całość.
Do Ankh Morpork przybywa Dwukwiat, turysta z Imperium Agatejskiego. Jest to wydarzenie bez precedensu, z dwóch powodów - istnienie Imperium Agatejskiego jest z pewnym względów ukrywane przed mieszkańcami Ankh Morpork, a dodatkowo idea, że ktoś dla przyjemności mógłby chcieć przyjechać zobaczyć ulice miasta, jest dość niespotykana. Rincewind, nieudany mag, w którego pamięci zagnieździło się jedno ekspansywne zaklęcie, opiekuje się Dwukwiatem, przekonanym o tym, że hojnie sypane złoto i status “ja tylko zwiedzam”, zapewnia mu nietykalność, co jest według bardziej doświadczonego Rincewinda nieco naciągane. A Dwukwiat chce zobaczyć wszystko - bójkę w tawernie, Dzielnicę Uciech, superbohaterów, smoki, driady, świątynie zapomnianych bogów i bardziej egzotyczne miejsca, które opisywane są w niepołączonych ze sobą rozdziałach. “Blask” ma nieco bardziej spójną linię fabularną - wypadający poza Dysk Dwukwiat i Rincewind, za którymi podąża Bagaż, mobilna skrzynia z drewna magicznej gruszy, muszą dostarczyć na Uniwersytet jedno z 7+1 zaklęć z magicznej księgi Octavo, żeby powstrzymać niechybnie mający nastąpić za sprawą czerwonej gwiazdy koniec świata.
Ogromnie podziwiam inwencję PTerry’ego, który w tych pierwszych tomach przemycił Antropomorficzną Personifikację, mieszkającą z przybraną córką Isabel w Czarnym Ogrodzie (w jednym z dialogów pojawia się też Mort), Bibliotekarza, Patrycjusza, Gildie, Trolle, Wiedźmy i to wszystko, co składa się na dyskowe continuum. Mam wrażenie jednak, że pomysł połączenia Imperium Agatejskiego z Chinami powstał nieco później, a Dwukwiat jest takim archetypowym azjatyckim turystą, nadużywającym obrazkowego pudełka.
Inne tego autora.
#64/65
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 27, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, panowie, sf-f
- Skomentuj
[6.06.2021]
Najpierw droga przez letni skwar, łąki i pola, niebo jak z pocztówek. Potem eksperymenty ze szklanymi kulami, również te z kontrolowanym podpalaniem suchego drewna, I'm a firestarter, rozmowy, owoce, hamak, stada krów i klimatyczna ruinka. Jak co dwa lata, chociaż ze względu na coraz większy rozjazd, chyba po raz ostatni. Tak czy tak, patrzcie latu w jasne oko.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 26, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tag:
swidwowiec
- Skomentuj
Mare Sheehan mieszka w Easttown, małym miasteczku pod Filadelfią, od zawsze. Jest detektywem, ale jej największym osiągnięciem jest wygrana w meczu siatkówki 25 lat wcześniej; najważniejsza sprawa w ostatnich latach - zaginięcie Katie Bailey, córki jej dawnej koleżanki - jest ciągle nierozwiązana, co powoduje liczne niesnaski w lokalnej społeczności. Mare ma do tego prywatne problemy - syn Kevin popełnił samobójstwo, mąż się z nią rozwiódł i właśnie oświadcza się nowej dziewczynie, wnuk - syn Kevina - ma podobne deficyty neurologiczne jak jego ojciec, a dziewczyna Kevina, która właśnie opuściła odwyk, chce odebrać swojego dziecko, zaś matka Mare, mieszkająca z nią, nadużywa alkoholu i nie jest specjalnie pomocna. I w tym momencie zostają znalezione zwłoki Erin, nastoletniej matki, która wybrała się na spotkanie poznanego w Internecie mężczyzny. Śledztwo utrudnia fakt, że Erin jest córką kuzyna męża jej najbliższej przyjaciółki, tuż przed śmiercią uratowała ją z przemocowej sytuacji córka Mare, a plotki głoszą, że syn Erin, DJ, może być dzieckiem Franka, byłego męża Mare. Nie pomaga też fakt, że szef Mare sprowadza do pomocy młodego, obiecującego śledczego, sławnego z rozwiązywania trudnych spraw, bo - ewidentnie - Mare sobie nie radzi.
Świetny, gęsty kryminał, dziejący się w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają, wszystko o sobie wiedzą, tyle że nie, bo każdy coś ukrywa. Winslet jest świetna, pełna emocji i życia, wielopłaszczyznowa. Owszem, niektóre wątki są rozwiązane metodą deus ex machina, ale nie robi to dużej różnicy w jakości oglądania. Nie powiem, że to bardzo przyjemny serial, bo sporo przemocy, krew się leje, a tematyka niełatwa, ale dobrze się ogląda i należycie trzyma w napięciu.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek czerwca 25, 2021
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 3
Spis osób:
- Aldona Godlewska - nie jest brzydka, blada cera, drobne piegi i rude włosy skręcone na punka
- Łukasz Chmielewski - radca prawny, przystojny mężczyzna w pewnym wieku
- Mikołaj - sprawy organizacyjno-finansowe, brzydki i kaleki z kompleksami na punkcie kobiet
- Lidia Fabisiak - ubrana drogo i w złym guście, na blond włosach nosi pretensjonalny toczek
- Ewa Hanke - historyk sztuki, enfant terrible polskiej żurnalistyki, z wyglądu podstarzała hipiska
- Maria Partesa, ps. Mariola - striptizerka, o ładnej, choć pospolitej, wymalowanej twarzy
- Jan Fabisiak - mąż Lidii, grubo ciosana twarz człowieka z marmuru, który zszedł z mobilizujących plakatów
- Filip Hanke - mąż Ewy, również historyk sztuki, przypominał podobno kiedyś prezydenta Kennedy’ego
- Mieczysław Charamuszko - nienagannie ubrany, jak gdyby dopiero co opuścił jedną z kart
żurnala mody męskiej
- major Wanacki - szary garnitur z niebieską koszulą, w czym wygląda jak urzędnik tuż po opuszczeniu biura
- Sylwek - młody funkcjonariusz o śniadej twarzy i wyglądzie Włocha
- docent Oskierko - patolog z charakterystycznym kresowym akcentem
- Kamila - żona Wanackiego, śpi w nocy w przeciwieństwie do męża
- Anna - młoda asystentka Hankego
Aldona, dziennikarka, która nie przeszła weryfikacji, założyła ze znajomymi Zespół Porad Społeczno-Prawnych. Któregoś dnia pojawia się pani Fabisiak, która chce uzyskać dowód na to, że mąż - zamożny jubiler - zdradza ją ze striptizerką. Aldona odrzuca zlecenie, wszak nie jest to firma detektywistyczna, ale jej znajoma - dziennikarka Ewa - włącza się w akcję. Wizyta w nocnym klubie z Chmielewskim w roli przyzwoitki, kłótnia z Fabisiakiem, planowany wywiad ze striptizerką, impreza kończy się zniknięciem Ewy. Jej zwłoki zostają znalezione niebawem, a sytuację komplikuje to, że Ewa miała ze sobą zabytkowy medalion, skradziony z wystawy w galerii męża, a teraz medalion zniknął. Aldona rozpoczyna śledztwo, które kończy się również dramatycznie.
To już taki bardziej nowoczesny klimat - wszyscy mają samochody, chodzi się na striptiz w “Kongresowej”, a podmiejskiej willi mieści się nielegalne kasyno[1]. Trochę przypomina książki późnej Chmielewskiej, chociaż bez żarcików.
Się pali: jugosłowiańskie.
Się pije: wódkę w Kongresowej.
Się jeździ: fiatem uno oraz do Jugosławii na wakacje.
[1]
- A wie pan - rzekłam - skoro już o tym mówimy, nie bardzo rozumiem, dlaczego obywatelowi PRL, którego na to stać, nie wolno grać w ruletkę. Za to wolno mu całą forsę przepić albo przegrać co tydzień w Toto-Lotka?
- Co pani chce ode mnie usłyszeć? - zapytał. - Milicja nie układa przepisów, jest tylko od ich egzekwowania.
Inne tej autorki, inne z tego cyklu tutaj.
#63
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 24, 2021
Link permanentny -
Tagi:
panie, prl, 2021, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Ewa wzywa 07, zeszyt 136
Spis osób:
- porucznik Michał Mazurek - bardzo nie lubi nocnych dyżurów, mimo 40 lat szybko biega
- kapitan Nalewak - oficer dyżurny
- sierżant Paweł Kuligowski - załoga radiowozu
- kapral Janek Sędzisz - załoga radiowozu
- Zygmunt Rupućko - właściciel Atosa, wyjątkowo sprężysty jak na 50-latka, świadek współpracujący
- Roman Borowicz - właściciel dobermana Bari, siwy, wysoki, przygarbiony, świadek spanikowany
- Zenek Maślicki - nygus i lepka rączka
- Adam Walenik - denat, kierowca PKS, ale dwa lata temu zabrali mu prawo jazdy i od tej pory nigdzie nie pracował
- Królewicz - ma melinę na Niegolewskiego
- chorąży Andrzej Wcisławski - barczysty i wąsaty, ma najlepszego nosa na komendzie
- Jadźka Maciejewska - starannie umalowana i ubrana w peweksowskie ciuszki wygląda atrakcyjnie
- Tadek Czermień - właśnie skończył odsiadkę za rozbój, niewysoki, szczupły blondyn
- Galicki, ps.„Krzywy Jasio" - barczysty, niewysoki, ma jedną nogę krótszą
- Mirek Papoń, ps. “Papa” - były student z AWF-u, niezbyt wysoki, szczupły blondyn
- Adela Lądowa - ciotka Czermienia, uczciwa kobieta, co czasem handluje wódka
- Maria Pawlak - dawna flama Czermienia, drobna dziewczyna, matka dorodnego malca
- Anka Sakowska - ruda zdzira, nie ma jeszcze siedemnastu lat, a tłumy chłopów przepuszcza przez łóżko
- Franek Cichosz - rżnie się u niego w pokera, 50-latek o pokaźnej tuszy
- Paponiowa - matka Mirka, niezbyt wysoka, drobna blondynka, dobrze już po pięćdziesiątce
- Zdanowski - barczysty, niespełna trzydziestoletni, choć mocno już łysiejący
- Elka Bocianówna - z Dziekanowa, przyjaciółka Paponia
- Bocian senior - wysoki, nieco już łysiejący mężczyzna w wytartych spodniach i kraciastej koszuli, badylarz
- Monika Zatorska - dziewczyna Paponia, wysoka, postawna blondynka o regularnych, choć dość pospolitych rysach twarzy
- Jacek Rupućko - ofiara wypadku samochodowego
Nocny dyżur w sierpniową noc. Okradziono sklep z materiałami na Krasińskiego (bo prywaciarze wszystko łykną), przy Niegolewskiego obok skwerku jordanowskiego biją się chuligani, co zgłaszają zatroskani spacerowicze z psami. Ekipa radiowozu na miejscu, tuż przy melinie niejakiego Królewicza, znajduje zwłoki jednego z uczestników baletów. Rozpoczyna się mozolne poszukiwanie wszystkich uczestników wesołej zabawy. Rozwiązanie jest przewidywalne - Jnyravxn mnzbeqbjnł fcnprebjvpm m cfrz, bojvavnwąp tb b śzvreć flan j jlcnqxh. Sprawy włamania do sklepu z materiałami nikt nie wyjaśnia.
Się pije: herbatę “darjeeling".
Się pali: extra mocne.
Się zarabia: niezłą forsę na końcówkach do długopisów.
Inne z tego cyklu, inne tego autora.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 23, 2021
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, panowie, prl, 2021 -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj