Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
1896. Nad Londynem przelatuje dziwny, świetlisty, skrzydlaty pojazd, rozsiewając drobinki światła. Trzy lata później, Amalia True prowadzi schronisko dla Dotkniętych (Touched), głównie kobiet, które od trzech lat mają nadnaturalne moce - oddech zamieniający rzeczy w szkło, nadludzka siła, ogromny wzrost, mówienie wszystkimi językami naraz, lewitacja i inne. Łatwo się domyślić, że Dotknięci nie mają najlepszej prasy, zwłaszcza że przed organami ścigania ukrywa się Maladie, seryjna morderczyni, której siły dodaje ból ofiar. Z ulic znikają też niektóre Dotknięte, Amalia - wraz z wynalazczynią Penance - usiłuje wyśledzić zarówno Maladie, jak i to, kto porywa kobiety. Tyle że ten serial nie do końca jest o tym; w ostatnim odcinku pierwszego sezonu (połowy pierwszego sezonu?) sytuacja zmienia się o 180 stopni, gdy narracja wraca do powodu pojawienia się dotkniętych. Jest trochę wielkiej polityki, trochę zakulisowych gierek i nietypowy dom uciech prowadzony przez ekscentrycznego bon vivanta.
Jakie to jest pyszne - taki crossover “Umbrella Academy” z “Osobliwym domem pani Peregrine” z “X-Men” i elementami “Sherlocka Holmesa”, a niespodziewanie do tego dochodzi glcbjl fs m znevarf v bopą enfą Tnynaguv, xgóen zvnłn jcłlj an mzvnal j jvxgbevnńfxvz Ybaqlavr; tqmvrś cboemzvrjn grż vqrn, żr zbżr gb jfmlfgxb gb jveghnyan emrpmljvfgbść. Whedon ma na koncie i seriale kultowe (dla mnie “Firefly”, dla innych pewnie “Buffy”), i mocno takie sobie (niesławny “Dollhouse”), “The Nevers” zapowiada się przyzwoicie, chociaż raczej kultowe nie będzie.