Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Francis Durbridge - Portret Alison

Greg Forrester pracuje nad zleceniem - maluje na potrzeby pewnego czasopisma piękną modelkę Jill - kiedy przez telefon otrzymuje dramatyczną informację: jego brat, Louis, zginął w wypadku we Włoszech. Okazuje się, że po dwudniowym pijaństwie wpadł na błyskotliwy pomysł, żeby jechać swoim bentleyem trudną, górską drogą. W wypadku zginęła też jego najnowsza flama, Alison, a jej zrozpaczony ojciec pojawia się w pracowni i prosi o namalowanie portretu zmarłej na podstawie zdjęć i pięknej sukni. Niedługo potem, kiedy Greg odwiedza drugiego brata, Davida, ktoś w jego pracowni zabija Jill, ubraną w suknię Alison, a zdjęcia dziewczyny znikają. Akcja się zagęszcza, kiedy Greg dostaje dziwny telefon w sprawie pocztówki od zmarłego brata, napada na niego wściekły narzeczony Jill, sugerując romans, ktoś podrzuca z powrotem zdjęcia, a do tego okazuje się, że Alison wcale nie zginęła w wypadku.

To bardzo rzetelna, sympatyczna ramotka, gdzie Scotland Yard oczywiście podejrzewa malarza, ale to angielska policja, więc rzecz się dzieje w sposób pełny rewerencji, malarz mówi, że nie, więc grzecznie się wszyscy sobie kłaniają i pozwalają mu prowadzić samodzielnie śledztwo, chociaż oczywiście są czasem o krok przed nim. Trochę zabawnych fraz (mieszkanie tchnęło atmosferą męskiego sybarytyzmu w najlepszym guście), trochę szowinizmu i protekcjonalności w stosunku do kobiet, a cała intryga jest prawie że współcześnie skomplikowana, ze zwrotami akcji.

#95/#18

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 17, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, panowie - Skomentuj


Cmentarz opodal - rewizyta

[2.11.2024]

Przeczytałam chyba u Lucy z Attic24, że nigdy nie żałuje porannego wstawania, żeby w plener, nawet jak łóżko uparcie nie puszcza. Mam to samo - jak już przezwyciężę poranny marazm, nigdy nie żałuję, zwłaszcza latem, kiedy wystarczy narzucić coś na górę, a gacie bywają opcjonalne (tu nastolatka by powiedziała” ghyghyghy, mamo, jesteś O-BRZY-DLI-WA”). Jesienią nie, ale warto tym bardziej, bo słońce jest rzadko albo wcale, tak jak przez ostatnie półtora tygodnia - światło ostatnio widziałam w Berlinie w ubiegły wtorek oraz wczoraj na jakąś godzinę, akurat jak siedziałam na callu z klientem. Cudownie, not. Wracając do brzegu, jako że Zaduszki, pojechałam wreszcie, bo już po czterech latach, na opuszczony cmentarz na Samotnej. Tym razem od drugiej strony, bez łażenia po torowisku, co dało dodatkowo pomysł do powrotu na osiedle baraków przy Opolskiej, póki jeszcze stoi. Bo koty. Niech no tylko zaświeci w rozsądnych godzinach, a nie kiedy są kejpijaje, ejsejespi i inne łotdefaki.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 16, 2024

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: cmentarz - Komentarzy: 3


Richard Powers - Listowieść

Kilka osób z różnych powodów zaczyna się interesować drzewami. Patricia, profesorka botaniki, odkrywa, że drzewa to więcej niż rośliny, to skomplikowany stadny organizm, który umie się porozumiewać. Mimi, córka emigranta z Korei, wpada w furię, kiedy miasto bez uprzedzenia niszczy zagajnik pod jej biurem. Douglas, nieco dziecinny weteran z Wietnamu, chce wesprzeć jakikolwiek szczytny cel, pomaga więc Mimi. Nick jest artystą, chce kontynuować piękny projekt swojej rodziny, gdzie drzewo odgrywa centralną rolę. Neelay, programista-geniusz z silną niepełnosprawnością ruchową, planuje stworzenie wirtualnego świata, lepszego od realnego (tu, przyznam, przewracałam oczami, myślalam, że ten koncept się już dawno zdewaluował)... Losy tych wszystkich (i kilku innych - mesjanistycznej Olivii po doświadczeniu śmierci klinicznej, psychologa Adama czy małżeństwa Raya i Dorothy) osób się ze sobą splatają, kiedy odkrywają wyniszczającą politykę USA w kwestii wycinki drzew, przyłączają się więc do najpierw pokojowych, potem - gdy metoda zawodzi - mniej pokojowych metod blokowania wycinek kilkusetletnich drzew.

Z jednej strony to epicki i całkiem składnie napisany alarm w obronie drzew, których z roku na rok nie tylko w Stanach Zjednoczonych ubywa. Nie dostaliśmy Ziemi i tego, co na Ziemi, do zużycia, ma służyć kolejnym pokoleniom, ale - czego się obawia ustami swoich bohaterów autor - raczej dla nich nie starczy. Raczej, bo głosy rozsądku, mówiące o zaprzestaniu rabunkowej gospodarki leśnej, niszczenia samoregulujących się ekosystemów, rozwłóczanie szkodników i chorób z kontynentu na kontynent, są traktowane jako głosy eko-oszołomów, wariatów i szkodliwych dla interesu społecznego. Autor zadaje te pytania głównie przez Patrycię i Adama, wyśmiewaną, ale zrehabilitowaną po czasie naukowczynię i psychologa, doktoryzującego się z zachowań ideowych: czemu trudno myśleć o przyszłości, kiedy za chwilę możemy odkryć, że właśnie zniszczyliśmy przyszłość? Czemu poza skrajną grupą świat - politycy, policja, przemysł nie widzi, że stoimy na krawędzi? Czemu tylko nieliczni potrafią położyć na szali swoje życie, żeby nawoływać do opamiętania? Z drugiej strony… miałam dostać jedną z najważniejszych książek ostatnich lat, a nie porwała mnie. Ekologia? Była u Kingsolver. Wielu bohaterów - chociażby ostatnio u Doerra, Franzena i nie tylko. Całość jest przydługa, napchana teoretyzowaniem, streszczanymi badaniami naukowymi i czasem upchniętymi na siłę wątkami pobocznymi. Czytalna, jak najbardziej, ale czy wybitna - niekoniecznie.

#94

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 12, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marta Dzido - Małż

Magda została zredukowana. Wprawdzie tylko w firmie, ale dla niej oznacza to redukcję całego życia. Mateusz, jej narzeczony, dalej w tejże firmie pracuje, a kiedy coraz później wraca, ma pretensje - że nie szuka pracy, że rachunek za telefon wysoki, że nie sprząta w domu, skoro całe dni nic nie robi, a nawet nie przygotowuje się aktywnie do mającego nadejść skromnego ślubu, który jednak wcale nie ma być skromny według Mateusza. Gorzej, Magda się zmienia - z potulnej, grzecznej i sumiennej staje się wulgarna, czepliwa i zwyczajnie niegrzeczna, gorzej - wytyka Mateuszowi zdradę, a tak nie może być. I rzeczywiście, tak nie może być. Po fiasku kolejnych pseudoprac z mobbingiem, poniżej kwalifikacji, użebranych po znajomych i rodzinie, więc tym bardziej wstyd, bo oni ryzykowali swoją nieposzlakowaną opinią, a ona co, Magda zrywa zaręczyny, zaczyna pozować nago studentom i niespodziewanie odkrywa w Mikołaju, który niespecjalnie umie w rysunek, umiejętność prawdziwego życia.

Dziwna to historia, w pewnym momencie rozwidlona na zagładę lub nadzieję. Celne, sarkastyczne obserwacje wczesnej polskiej przedsiębiorczości przeplatają się z nieudanym wejściem w dorosłość, gdzie bez wsparcia się nie da, a nieliczni wspierający chcą tylko ukształtować Magdę na swoje podobieństwo, z szarością codzienności i kolejnymi porażkami, które przechodzą w niezdiagnozowaną depresję. Praca to fikcja, związki to fikcja, macierzyństwo to fikcja, szacunek dla drugiego człowieka to fikcja, co w takim razie jest prawdziwe? Tytułowy “małż”, wytatuowany nad tyłkiem znajomej? Nie wiem, ale chcę więcej książek Dzido.

Inne tej autorki.

#93

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 11, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


O osiedlach, wspominkowo

Dawno, dawno temu, wynajmowałam z ówczesnym chłopakiem (aktualnie mężem, pozdrawiam) pokój na osiedlu Piastowskim, konkretnie drugi blok przy trzeciej desce, jeśli wiecie, o czym mówię. Jakkolwiek układ w mieszkaniu był dziwny - właściciel mieszkał w drugim pokoju, ale był pracoholikiem i nie było go od 7 do 19 albo dłużej, zaś jego żona pracowała chyba w Pleszewie i bywała okazjonalnie, więc to, że mój pokój był przechodni do kuchni, przeszkadzało tylko czasem, bardziej, że jak właściciestwo poszło do łazienki, to siedzieli tam godzinami, ciurkając wodę do wanny - tak bardzo polubiłam mieszkanie na Ratajach. Zielono, sklepy i sklepiki, a w drodze na uczelnię mijałam bazarek, gdzie mogłam zaspokajać moją namiętność do wiśni z likierem w czekoladzie, sześć sztuk poproszę. I tak z dwa lata temu, kiedy odwoziłam córkę na pływalnię tamże, zaczęłam fotografować neony (no, powiedzmy, często już tylko ledy, a nie prawdziwe neony) i murale. I te dwa lata mi zeszło, ale powoli objechałam i obeszłam chyba wszystkie zachowane zabytki PRL-u i ich świeższe wersje.

PS Piastowskie nie ma (już) neonu. Zaś podobno na Osiedlu Rusa w stanie wojennym żartownisie odłączali literę "R".

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 10, 2024

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj


Kleo

1987, NRD. Kleo jest jedną z bardziej efektywnych morderczyń STASI. Wszystko jej się układa - uwielbiany dziadek, major wywiadu jest z niej dumny, spodziewa się dziecka ze swoim oficerem prowadzącym oraz sprawnie wyeliminowała cel w Berlinie Zachodnim. Tyle że znienacka zostaje aresztowana pod zarzutem szpiegostwa na rzecz RFN i ląduje w więzieniu, gdzie traci ciążę, a wszyscy się od niej odwracają. Mijają lata, pada Mur Berliński, amnestia obejmuje więźniów politycznych, Kleo wychodzi na wolność. I rozpoczyna mozolne dochodzenie, czemu ją skrzywdzono. Mozolne, bo nie zna chyba zasady “najpierw przesłuchiwać, potem wyrywać język”, a większość zaangażowanych w sprawę ginie bez słowa (albo ze słowem obelżywym na ustach). Do akcji włącza się Sven, nieporadny policjant z zachodnioberlińskiego wydziału oszustw, który przypadkiem był świadkiem, jak Kleo wyeliminowała swój ostatni cel przed aresztowaniem i chce udowodnić, rozwiązując sprawę, że nie jest takim ostatnim flusiem. Dwa sezony pościgów, krwawych zabójstw, humoru, girl power, przebieranek, nieskrywanej szydery z rozsypującego się systemu oraz wyjaśnianie tajemnic sprzed lat. A, jest jeszcze element chaosu - Thilo, wielbiciel techno i fan rekreacyjnych narkotyków, który uważa, że jest kosmitą i musi uratować gwiezdną księżniczkę.

To trochę tak, jakby Tarantino zdecydował się nakręcić Kill Billa w Berlinie wczesnych lat 90., a do zrobienia scenografii poprosił socrealistycznego Wesa Andersona. Całość wyszła bardzo komiksowa, czasem przegięta, ale zabawna, gęsto okraszona czarnym humorem, ze świetnie wygranym kontrastem między Wschodem a Zachodem. Mnie się podobało, ale ja lubię mocne postaci kobiece, które potrafią przypierdolić, a potem cmoknąć w czółko, jeśli trzeba.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 9, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Boszkowo

[20-22.09.2024]

Jak wygląda standardowa impreza integracyjna, wiadomo - się jedzie, pije, się dojeżdża, pije więcej, wstaje z kacem, uczestniczy półgębkiem w aktywnościach team buildingowych, pije się i wraca. Szczęśliwie w aktualnej pracy opcja picia i kaca jest nieobowiązkowa, więc spędziłam bardzo przyjemny weekend tuż przy jeziorze Dominickim. Rano spacery bladym świtkiem, bo wrześniowe mgły na jeziorze; po części integracyjnej, którą nawet bez większego obciachu, popływane rowerem po jeziorze, bo jeszcze aura była całkiem nader, a wieczorem wrześniowy zachód słońca. B. zadowolona.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 8, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, boszkowo - Komentarzy: 2


Nobody Wants This

Joanne prowadzi z siostrą podcast o związkach, nieudanych randkach i życiu erotycznym. Wtem na przyjęciu poznaje rabina i nie jest to żart. Rabin Noah jest całkiem przystojny (potem okazuje się, że ma ksywę Hot Rabbi) i mimo że jest osobą z zupełnie innego świata, doskonale się z Joanne dopasowują. Tyle że cały świat jest przeciwko nim. Joanne jest sziksą, absolutnie żadną partią dla rabina, planującego dostać prestiżową posadę głównego rabina, do tego właśnie rozstał się z wieloletnią narzeczoną, którą kochała jego rodzina. Automatycznie więc rodzina Joanne nie kocha, a szef wprost sugeruje Noah, że z bagażem w postaci niezrzeszonej blondynki nie ma co myśleć o byciu jego następcą. Co ciekawe, związkowi też jej przeciwna siostra Joanne, Madison, która obawia się, że stracą źródło utrzymania, jakim jest podcast.

I serio to jest taka miła, feel-good, romantyczna historia o dwóch ludziach, którzy niespodziewanie się sobie spodobali. Zestawienie alternatywki z ultra-radycjonalistą to świetny teren do żartów, zwłaszcza że i Joanne umie obłaskawić niechętnych jej Żydów, a i Noah zaskakuje niekonwencjonalną patchworkową kalifornijską rodzinę autoironią i inteligentnym humorem. Co mnie cieszy, finał bynajmniej nie jest dydaktyczny i wprowadzający porządek. Nie jest to może serial do wielokrotnego oglądania, ale bardzo sympatyczny.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 7, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


H. K. Rönblom- Senator wraca

Mała szwedzka miejscowość Kärdla[1], wszyscy się znają, a już zwłaszcza znają rodzinę Fenningów - ciężko pracującą, kostyczną żonę, leniwego męża, kapitana w stanie spoczynku, który nie pracuje od powrotu z wojska, kręci się po okolicy i aktualnie podrywa żonę właściciela hotelu, córkę Siri, niezbyt ładną, za to głupawą i syna Nisse’a, który właśnie zdał maturę (kiepsko, bo kiepsko, ale zdał). I nagle idzie hyr, że z Ameryki wraca po latach brat kapitana, podobno senator i podobno milioner, co z jednej strony rodzinę cieszy, bo od zawsze kiepsko im się wiedzie, z drugiej martwią się, bo jak tu godnie go przyjąć oraz może będzie się domagał czegoś. Ale do wizyty nie dochodzi, bo amerykański Fenning zostaje znaleziony martwy w strumieniu opodal domu rodzinnego. Policja sprawdza alibi rodziny jako najbardziej podejrzanej, ale wszyscy mieszkańcy kierują spojrzenia na sąsiada Fenningów, młodego Ronny’ego, który ma tego pecha, że jego ojcem był amerykański czarny dżentelmen. Książka ma cztery części - przedstawienie wsi i rodziny, w drugiej ginie gość, w trzeciej zaś do akcji wkracza Paul Kennet, dziennikarz z żyłką detektywistyczną i razem z miejscowymi osobami z kręgów prawnych snuje rozważania, wreszcie w czwartej wszyscy gromadzą się w podupadłej willi rodziny Fenningów, gdzie mordercę dosięga ramię sprawiedliwości.

Bardzo przyjemna ramotka, z elementami humorystycznymi (“miał zęby i oczy wiewiórki ustawicznie rozglądającej się za jakimś orzeszkiem do schrupania. Chwilowo miał minę przepraszającą i wyglądał tak, jak gdyby gotów był nawet zrezygnować z orzeszka”). Śledztwo policyjne jest bardzo powierzchowne, ciekawsze są już hipotezy adwokata, autora kryminałów i hotelarza, ale tak naprawdę dopiero dziennikarz robi uczciwą wizję lokalną, szuka śladów i wiarygodnego motywu.

[1] Co ciekawe, aktualnie ulokowana w Estonii. Fikcyjna lokalizacja czy były zmiany granic od lat 50.?

Inne z tej serii.

#92

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 2, 2024

Link permanentny - Tagi: 2024, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Nasadzone

[1.11.2024]

Stałe ciało czytelnicze bloga może pamiętać, że było kiedyś o tulipanach i innych kolorowych w moim ogrodzie, po czym na dwa sezony wszystko zamarło, bo remont. Otóż wielka jest moja radość, bo już we wrześniu, po ponad dwóch latach, oficjalnie remont zakończono - fundamenty zaizolowane, zamiast klepiska jest wybrukowany podjazd, kanalizacja powinna działać (zupełnie nieoczywiste, zapach szamba w piwnicy nie do zapomnienia), jest brama i furtka zamiast samotnego słupka przedzielającego nicość oraz zasiała ekipa trawę, która nawet ładnie wyrosła. Prawie nic z tego, co rosło wcześniej, nie ocalało, zdecydowałam więc, że - ponieważ robota lubi głupiego - posadzę cebulki w pozyskanych przy biurowym remoncie skrzynkach. Plecy mnie nieco ciągną, ale trzy skrzynki zapełnione i tym razem pamiętałam o wywierceniu otworków wyprowadzających nadmiar wody, bo na ubiegłoroczną próbę spuśćmy zasłonę milczenia. I tak do wiosny, maluszki:

  • Skrzynka 1 (H): hiacynty - różowy, czerwony, niebieski + mix 'Woodstock', 'Gipsy Princess' i 'Gipsy Queen'.
  • Skrzynka 2 (Tc+H): tulipany - 'Vendee Globe', 'Queensland', 'Brisbane', 'Creme Upstar' i 'Caméléon Rouge', narcyzy 'Dick Wilden' + reszta hiacyntów.
  • Skrzynka 3 (T+s): szafirki - błękitny (azureum), 'Manon' i 'Fantasy creation', tulipany - 'Sun Lover', 'Silk Road', 'Tabledance', 'China Town', 'Esperanto', 'Blue Diamond', 'Viridiflora' (ciemnoczerwony) i Texas Gold.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 1, 2024

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, G is for Garden - Skomentuj