Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o czechy

Niespodziewanie o śniegu

[4-6.03.2022]

Niespodziewanie, bo i owszem, w marcu się zdarza, ale jednak epizodycznie. Oraz, jak pewnie nie raz wspominałam, jestem fanką przez dzień, potem uprzejmie proszę oddalić się rączo. Korzystając więc z okazji, że firma w której pracuję, organizuje zupełnie udane wyjazdy integracyjne (kto zna inne firmy, ten wie, że nie zawsze to reguła), przeniosłam się na weekend do Czech. Gdzie śnieg dosłownie po pas. Na szczęście formuła "zupełnie udanego wyjazdu" pozwala na to, żeby osoby obdarzone antytalentem do sportu nie szły na siłę zjeżdżać na nartach, tylko oddaliły się w podgrupach na z góry upatrzone pozycje. W moim przypadku była to znajdująca się tuż obok hotelu zapora na Łabie, hotelowy basen oraz masaż w spa. Pełnej integracji dokonałam wieczorem, ogrywając - jako mistrzyni wiedzy nikomu niepotrzebnej, chyba że sport, to zupełnie nie - współpracowników w polską wersję "Trivial Pursuit" (chyba się to nazywa "Domówka"). Do samego Szpindlerowego Młyna nie dotarłam, bo śnieg skutecznie zasypał chodniki, a hotel był wybrany ze względu na stoki narciarskie, a nie miasteczko, więc kawałek. Absolutnie planuję przejechać się latem, bo uroda okolic zapory jest zdecydowanie jeszcze większa, gdy zielono i kolorowo.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 13, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, szpindlerowy-mlyn, spindleruv-mlyn - Skomentuj


Liberec w listopadzie

[11-14.11.2021]

Przez izolację musiałam zrezygnować z grudniowej wizyty w Berlinie, na co cieszyłam się od powrotu z listopadowych Czech. Trudno, Berlin nie ucieknie.

W listopadowym Libercu błękitną ”Sublimę” zastąpiła rzeźba Černego “Quo Vadis”, którą swego czasu ominęłam w Pradze z powodu, że święto. Obejrzałam zamek, nie do końca rozumiejąc, czy w środku coś jest, czy jednak stoi pusty, bo źródła w Internecie są sprzeczne. W Starbucksie kupiłam kubeczek z nowej serii, ale chyba wolę stare, są wyższe, mają cieńsze ścianki i lepiej się je trzyma w ręku. Mało spacerów, bo szybko się zmierzchało, drobne zakupy w Billi, kilka smacznych posiłków w libereckich przybytkach - adresy poniżej.

"Quo Vadis" na libereckim rynku / Okolice Zamku Zamek Zlaty Lev / Zamek La Piazza Warehouse, prosecco i przystawka Śniadanie w "Bez konceptu 2" Bez konceptu 2 Dworzec autobusowy Politechnika Po prawej dość obskurny parking przy galerii Forum

Adresy:

  • La Piazza - restauracja włoska, nám. Dr. E. Beneše 3
  • Warehouse - browar i kuchnia lokalna, Hanychovská 328/10
  • Bez konceptu 2 - kawiarnia ze śniadaniami, Studentská 1402/2

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 1, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, liberec - Skomentuj


O hradach, czyli zamkach

[13.11.2021]

Największą trudnością w okolicach Liberca jest wybór, gdzie pojechać. Bo, proszę Państwa, tam wszędzie pięknie. Jak naplute górek, punktów widokowych czy pięknych okoliczności przyrody, a do tego wszystko bogato upstrzone zamkami i pałacami. Żeby objechać wszystko, co ciekawe w najbliżej okolicy, pewnie i z pół roku za mało. Jako że mrok zapada w listopadzie szybko, wybrałam dwa zamki i... oczywiście, oba zamknięte.

Do zamku Valdštejn idzie się stromymi ścieżkami pod górkę przez jesienny liściasty las. Na górze można pokręcić się na terenie przed zamkiem, wejść na zabytkowy most z figurami świętych i wypić kawę albo piwo w bistro (otwartym mimo listopada!). Sporo ludzi, bo miejsce na trasie turystycznej, eloy spotkał niespodziewanie swoją szefową. Liberecký kraj wprawdzie bliżej niż San Francisco, gdzie ja z kolei spotkałam swego czasu swoje szefostwo, również z zaskoczki, ale i tak zdziwienie.

Svijany są głównie znane ze swojego browaru i do browaru dojeżdżają również w listopadzie wycieczki autokarowe. Browar otwarty, w przeciwieństwie do zamku, gdzie - dla odmiany - można wejść za bramę i przespacerować się po ogrodzie, ale to tyle. W ogrodzie pewnie ładniej latem, późną jesienią trawy i grzyby oraz huśtawka.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 23, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, valdstejn, svijany - Skomentuj


O kolorach i że poza sezonem

[12.11.2021]

Poza wjechaniem na górę, o czym w poprzednim odcinku, do Czech pojechałam potarzać się w kolorze, konkretnie oko nacieszyć szkłem w Muzeum skla a bižuterie w Jablońcu nad Nysą. Muzeum jest nieduże, niedrogie, w środku mnóstwo dobra - od jabloneckich prefabrykatów przez szkło użytkowe do rzeźby i elementów wystroju wnętrz, a nawet namacalny rekord Guinessa - najdłuższe korale na świecie. Zdjęcia zawierają lokowanie fotografującego. Miasteczko samo w sobie śliczne, pokrążyłabym po uliczkach, ale reszta wycieczki nieco narzekała na aurę.

W Turnovie próbowałam obejrzeć zabytkową synagogę, niestety listopad okazuje się być kiepskim momentem na zwiedzanie.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 17, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, turnov, jablonec, jablonec-nad-nisou, sztuka - Skomentuj


O powrocie nad chmury

[12.11.2021]

Z głębin izolacji potwierdzonej już przez Sanepid, który wydzwonił mnie w trakcie relaksującej ciepłej kąpieli bez żadnego zapachu, zdradzę Wam pewien sekret. Czasem, kiedy jest pochmurno, szaro i smutno, wystarczy wejść na niewielkie wzniesienie, tak, ot, 1012 metrów n.p.m. i nagle okazuje się, że człowiek znalazł się w słonku, a chmury jak wata cukrowa ścielą się pod stopami. W listopadzie wróciłam do Liberca, żeby ponownie wjechać kolejką na Ještěd i zobaczyć, jak wygląda jesień z tej perspektywy. Zasadniczo plan się nie powiódł, albowiem:
a) kolejka wagonikowa na górę nie jeździła, jak się okazało, dzień przed planowaną przerwą konserwacyjną zerwał się jeden z wagoników, niestety ze skutkiem śmiertelnym dla pracownika i działanie kolejki uległo, pun intented[1], zawieszeniu. Żarty na bok, bardzo mi przykro. Zamiast kolejką, wjechaliśmy autem na najwyższy parking, skąd przeszliśmy piechotą w kilkanaście minut na szczyt. Można wjechać na samiutką górę, też jest mikro-parking, w listopadzie nawet były miejsca, w sezonie pewnie niekoniecznie.
b) wspomniane chmury zasłaniały większość jesiennego pejzażu, ale i tak było pięknie.

Barek, w którym ostatnio prosecco i parek w rohliku, był zamknięty, trafiliśmy bez problemu za to do restauracji hotelowej, bo tym razem nie było tłumu turystów. Teraz, jeśli jesteście wrażliwi na egzaltację, to możecie nie czytać. Mam miękkie miejsce w serduszku do socrealistycznej estetyki, jak to złośliwie określił TŻ, z laminatu i aluminium. Opalizujące złoto szyby przypominają mi poznański budynek WSK, wnętrza restauracji - niektóre projekty Manrique'a. Złote słońce, w którym się grzałam jak kot, kawa, lody, strucla jabłkowa i podsłuchiwanie rozkmin turystów z Polski, czy mogą oboje wejść, skoro tylko jedno z nich jest zaszczepione. Albowiem Czesi skrupulatnie sprawdzają, świadomi wrodzonego poczucia wolności u swoich północnych sąsiadów. Wprawdzie rodzina stwierdziła, że już mi chyba wystarczy podróży sentymentalnej do lat 70. i następnym razem jednak możemy iść na inną górę, ale ja tu jeszcze wrócę.

Nie ma górki / Jest górka

GALERIA ZDJĘĆ i wspomnienia z sierpnia.

[1] Swoją drogą, brakuje mi po polsku takiej zgrabnej frazy. Dwuznaczność (nie)zamierzona nie brzmi.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 12, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: czechy, jested, liberec - Skomentuj


O spacerach po Libercu - ogród botaniczny

[13.08.2021]

Na ostatni sierpniowy spacer po Libercu poszłam również w okolicach ulicy Masarykovej, konkretnie do Ogrodu Botanicznego przy Purkyňovej 630/1. Mimo tego, że nie za bardzo rozumiem po czesku, a starsza pani w kasie niespecjalnie rozumiała po polsku i angielsku, dogadałyśmy się tak, że zapłacę kartą, ale oddam pani wiadro drobnych koron, a pani mi wyda 200 koron w papierku; całość operacji obserwował TŻ ze zdziwioną miną i zapytał, jaką kartą zagrałam, że nie dość, że dostałam bilety, to jeszcze gotówkę (płatniczą, badum tsss!). Do Botanika bardzo warto - nie jest duży, ale przebogaty - ogród różany w sierpniu w pełnym rozkwicie, w wielokątnych oranżeriach piękne aranżacje ze specjalną sekcją roślin owadożernych, akwaria (był aksolotl!) i lilie wodne. Pachniało, brzęczało i przez liście przeświecało słońce. Tuż przy wejściu do Ogrodu jest mała kawiarenka, można na kawę i ciasto albo lody.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 3, 2021

Link permanentny - Tagi: czechy, liberec, ogrod-botaniczny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj