Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Dan Simmons - Piąty kier

Koniec XIX wieku. Zbliżają się 50. urodziny Henry’ego Jamesa, absolutnie realnego pisarza, aktualnie w dołku - książki mu się nie sprzedają, pisanie na scenę nie idzie, umarła jego ukochana siostra, nie może dojść do ładu z swoją seksualnością, decyduje się więc na ostateczną kąpiel w Sekwanie. Wtem zaczepia go sam Sherlock Holmes, sam powątpiewający w swoją realność, od słowa do słowa niedoszły samobójca zgadza się pomóc detektywowi w odkryciu, czy Clover Adams, żona znanego amerykańskiego historyka, rzeczywiście targnęła się na swoje życie. Tak rozpoczyna się epicka opowieść, w której autor ciągnie obu bohaterów przez pół świata, każe im siadać do stołu z Twainem czy Rooseveltem, prowadzić niekończące się rozmowy, obserwować światowy establishment, śledzić zdradzieckiego Moriarty’ego, podziwiać Wystawę Światową w Chicago, żeby w finale zapobiec zamachowi na porządek świata.

Obiektywnie to bardzo dobrze napisana książka, wielowarstwowa, postmodernistyczna, z ukradkowymi mrugnięciami, jakie autor przemyca w narracji do czytelnika, na przykład ubawiłam się podczas sarkastycznych obserwacji Jamesa o niskiej jakości historyjek o Sherlocku Holmesie; można się bawić w rozpoznawanie, co się wydarzyło naprawdę, a co autor radośnie zmyślił. Ale ja jestem plot junkie i męczyłam się tygodniami, czytając opisy obiadów, zwyczajów towarzyskich, rozplątując powiązania między postaciami i podążając za szczegółową trasą bohaterów. Więc przyznaję, Simmons umie pisać, ale chyba nie jest to mój ulubiony typ literatury.

Ciekawostka - końcowa część akcji dzieje się na początku kwietnia, co korelowało z realnym czasem czytania, lubię takie przypadkowe zbieżności. Miałam kiedyś pomysł, żeby zrobić kalendarz akcji książek, żeby wybierać sobie na przykład zimą zimowe, a latem letnie, ale pomysł zarzuciłam.

#23

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 13, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, kryminal, panowie - Komentarzy: 4


Agatha Christie - Dlaczego nie Evans

Bobby Jones, eks-marynarz, mieszka z ojcem-pastorem na plebanii w walijskim miasteczku Marchbolt. Podczas gry w golfa znajduje niespodziewanie ciało mężczyzny, który spadł z klifu we mgle, jego przyjaciel lekarz smutno konstatuje, że człowiek tak połamany nie ma szans na życie, ale biegnie po wsparcie. Bobby zostaje z rannym, mężczyzna tuż przed śmiercią zadaje tytułowe pytanie i rzeczywiście umiera. W kieszeni zmarłego Bobby dostrzega zdjęcie pięknej kobiety o smutnych oczach, które potem zostaje użyte w prasie jako element ogłoszenia, żeby zidentyfikować ofiarę. Ponieważ ojciec Bobby’ego jest dość stanowczy, a było obiecane, że Bobby zagra na organach do mszy, chłopak biegnie do kościoła, zostawiając pilnowanie zwłok przypadkowemu przechodniowi, niejakiemu Bassingtonowi-ffrenchowi (sic!). Zgłasza się dama ze zdjęcia, rozpoznaje swojego brata, koroner orzeka nieszczęśliwy wypadek, koniec tematu. Tyle że nie dla Bobby’ego, bo zamiast pięknej, eterycznej i młodej kobiety ze zdjęcia, siostrą okazuje się wulgarna i znacznie starsza kobieta. Kiedy Bobby wyznaje siostrze, co denat powiedział przed śmiercią, następuje seria dziwnych wydarzeń - Bobby dostaje propozycję pracy w Ameryce Południowej, a kiedy ją odrzuca, ktoś go truje ogromną dawką morfiny, jednak cudem przeżywa. To daje powód do śledztwa, które młody człowiek prowadzi ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, lady Frankie. W finale odkrywają, kim była Evans oraz że od samego początku rozwiązanie mieli tuż pod nosem, ale nie byli w stanie skleić faktów ze sobą.

To nie jest zła książka, dość przyzwoita kryminalna przygodówka z sympatycznymi bohaterami, których Christie oczywiście w finale ze sobą swata (mimo że to mezalians, bogata lady i biedny syn pastora!). Niestety sposób postrzegania świata autorki mocno się zestarzał, nie żeby to była nowość - postaci drugoplanowe są opisywane w sposób co najmniej stronniczy (tępa kucharka ma wdzięk krowy, pani na poczcie ma wścibski nos, jąkający się absolwent Oxfordu na pewno jest głupkiem), osobom z pochodzeniem szlacheckim wolno wszystko, a służba jest postrzegana jak meble.

Inne tej autorki.

#22/#8

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 11, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie - Skomentuj


Zofia Kaczorowska - Cocktail nad Zalewem

Podczas mocno zakrapianej imprezy w daczy doktora Grąszyca ktoś morduje jego piękną, młodą żonę Magdę. Milicja w osobie bardzo przystojnego porucznika Warowskiego usiłuje zorientować się w skomplikowanej siatce powiązań - utytułowany profesor i jednocześnie zdradzany stary mąż, zimny i cyniczny kochanek, wściekła żona kochanka, zaufana przyjaciółka z przeszłości, ekscentryczny artysta, asystent profesora, do tego anonimy od szantażysty, który obiecuje dostarczenie dowodów zdrady. Ale historia zaczyna się od czegoś zupełnie innego - smutnego życia Anna, znanej warszawskiej prawniczki, kobiety starej, schorowanej i nieszczęśliwej. Jej koleżanka z pracy, Teresa Molnicka, notabene pojawiła się też w innej powieści autorki, niechcący uczestniczy w odkrywaniu historii - wie o kiepskim małżeństwie z rozsądku, podłym pasierbie, pojawieniu się opuszczonego przed laty syna, wreszcie o nieodwzajemnionej miłości do Grąszyca, zwłaszcza w kontekście tego, że starszy pan ożenił się właśnie z młodziutką cwaniaczką.

Nietypowa jest konstrukcja historii, bo do zbrodni dochodzi dobrze po połowie lektury, treść za to jest już mocno w realiach epoki. Zamożne elity się bawią, dalece nie wszyscy są moralni, zdrady zdarzają się na każdym kroku, kwestia tylko, żeby być dyskretnym. Nie dziwi więc nienawiść osób z nizin, które chcą do elit wejść, a przynajmniej wyjąć z nich, co się da.

Się nosi: kolorowe skarpetki z komisu.

Inne tej autorki, inne z tego cyklu.

#21

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 6, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Colony

Niedawno wspominałam, jak Zajdel opisywał pojawienie się Obcych na Ziemi i ich dobroczynny, choć szerzej niezauważalny wpływ na ludzkość. W “Colony” sytuacja jest drastycznie inna - Obcy pojawiają się z pierdolnięciem, impulsem elektromagnetycznym likwidują cywilizację i sporą część ludzi, miasta otaczają murami, ustanawiają marionetkowy rząd i zaczynają korzystać z ziemskich zasobów, w tym ludzi, których dzielą na kategorie według przydatności. Historia zna takie przypadki, kiedy technicznie zaawansowana lub jedynie bardziej nakierowana na sukces cywilizacja wchodziła na tereny mniej zorganizowanej i brała, co chciała, prawda? Mija rok. Jedną z otoczonych przez mur kolonii jest Los Angeles, gdzie mieszka rodzina Bowmanów. Will, dawniej agent FBI, cudem uniknął czystki, ukrywa się pod innym nazwiskiem. Jedno z jego dzieci w dniu Przybycia znalazło się za murem, więc przez ten czas Will przygotowuje się do wyprawy poza Los Angeles, żeby uratować syna. Nie udaje mu się to, zostaje złapany, ale zamiast oczekiwanej kary śmierci dostaje “propozycję” współpracy - ma wyśledzić przywódcę ruchu oporu, a wtedy p.o. Gubernatora Snyder pomoże mu sprowadzić dziecko. I tu znowu nie ma fantastyki, tylko znany scenariusz - opcje są dwie: można się poddać i liczyć na to, że posłuszeństwem uzyska się możliwość przeżycia, można też walczyć z nadzieją usunięcia wroga i przywrócenia starego świata, a przynajmniej odejścia z godnością. Obie mają wady. Will nie ma wyboru, ale wybór ma jego żona, Katie, która w tajemnicy działa w ruchu oporu. On zmusza się do współpracy (“a mógłbyś nie być taki dobry w tym, co robisz?”), bo ratuje rodzinę przed śmiercią, ona postępuje zgodnie ze swoją etyką, a w trosce o Willa działa w ukryciu. Pierwszy sezon powoli odsłania tajemnice nowego świata i komplikuje sytuację między małżonkami i ich bliskimi. W drugim dochodzą nowe okoliczności i sojusze, w trzecim świat staje przed ostateczną rozgrywką.

To zaskakująco dobry i nietypowo rozegrany serial, ubolewam, że został przedwcześnie zakończony po trzecim sezonie (i nie tylko dlatego, że jedną z głównych ról gra Holloway). Na plus - większość wątków i tajemnic została rozwiązana, na minus - nie do końca było to satysfakcjonujące rozwiązanie[1]. Złośliwie powiedziałabym, że był zbyt inteligentny jak na strzelankę w sztafażu, ale mam raczej perspektywę, że to tylko strzelanka, ale i thriller, i historia szpiegowska ze skomplikowaną dynamiką między stronami. I jak to w takich opowieściach, nie ma wygranych, walec dziejów może rozjechać równo wszystkich bez względu na wybraną opcję. Świat został wymyślony przyzwoicie i dość spójnie, czasem są drobne kiksy, zapewne wynikające z przedwczesnego zakończenia czy zwyczajnie zmiany koncepcji (sens i ekonomia Outlierów), bardzo ładnie pokazany technicznie; roboty kroczące są moim koszmarem od czasów AT-AT czy centurionów z “Battlestar Galactica”.

[1] Cb cbpmągxbjlz bcbemr Jvyy v Xngvr cbqqnyv fvę flfgrzbjv v cbśjvępvyv qyn jvęxfmrtb, pubpvnż j qnyfmlz pvąth vyhmbelpmartb, qboen. Gebpuę wnx j Zngevkvr - jloenyv pmrejbaą cvthłxę v qbjvrqmvryv fvę, pb ancenjqę mnfmłb, nyr mn jvrqmę mncłapvyv avrjfcółzvreavr qhżb.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 3, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Agatha Christie - Zagadka Błękitnego Ekspresu

Katarzyna Grey mieszka w St Mary Mead (ale nie ma słowa o pannie Marple!), do niedawna była niezamożną opiekunką pewnej starszej i wymagającej pani, ale wtem zostaje spadkobierczynią jej całego majątku. Zasłużenie. Nie robi sobie nadziei na odrobienie zmarnowanych lat, wszak ma już całe 33 lata i nie jest - mimo pięknych szarych oczu i doskonałej figury - kąskiem na rynku matrymonialnym, ale z zasobnym portfelem chce jeszcze “użyć życia”. Udaje się więc do Nicei, odwiedzić kuzynkę i poznać wyższe sfery, trochę ironicznie, bo lata wymagającej pracy wyrobiły w niej duże poczucie własnej wartości. W pociągu spotyka Ruth Kettering, córkę milionera, kobietę na rozdrożu życiowym - ojciec namawia ją na rozwód z wiarołomnym lordem Derekiem, a ona sama chce wrócić do pierwszej miłości, hrabiego de la Roche, mężczyzny o dość szemranej reputacji. Panie rozmawiają, zapada jakaś decyzja, ale w nocy Ruth zostaje zamordowana, a ofiarowane jej przez ojca rubiny vintage - skradzione. Katarzyna poznaje Herculesa Poirota, który też przypadkiem jechał tymże pociągiem i na ochotnika oboje dołączają do śledztwa. Mnóstwo wątków, sporo podejrzanych, a do Katarzyny ustawiają się zalotnicy - świeży wdowiec Derek i osobisty asystent ojca zamordowanej, major Knighton.

Zaskakująco zgrabny kryminał, sporo tropów i postaci drugoplanowych, ślad prowadzi oczywiście w przeszłość, jest trochę zmyłek i przebieranek, ale w ramach rozsądku. Wiadomo, skoro pojawiają się amerykańscy milionerzy i pretensjonalne wyższe sfery, to czasem przewracałam oczami, szczęśliwie miałam wrażenie, że główna bohaterka też nie miała czołobitnego podejścia. Poirot prowadzi śledztwo nieco wbrew zleceniodawcy, ojcu zamordowanej, ale w finale okazuje się, że oczywiście miał rację, drążąc sprawy już po teoretycznym aresztowaniu pierwszego podejrzanego. Trochę ageizmu, kobieta po 40. raczej nie może być atrakcyjna, bo przecież (chyba że ma brzydką córkę, to niech będzie przez kontrast), trochę klasizmu w stosunku do służby, bo są z gruntu ograniczeni i można na nich edukacyjnie huknąć.

Inne tej autorki.

#20/#7

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 31, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie - Skomentuj


Kolory AD 2025

Jak co roku, w Starym Browarze wyroiło kolorowymi zającami. 2023 to fluo duo - aksamitna magenta i oranż, 2024 - gładkie śliwka i jagoda (oraz powrót klasycznego browarowego fioletu), w tym roku zaś lime i ocean blue (oraz ukryta opcja dla tych, co zbierają punktu - mango). Nie mówię, że nie przytuliłabym kolejnego - w pokoju zstępnej stoi kilka - ale nie stoję w kolejkach i nie zbieram punktów.

GALERIA ZDJĘĆ i starsze: 2022, 2019-2021 i 2010-2018

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 29, 2025

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: stary-browar - Skomentuj


Jan Artur Bernard - Noc Robin Hooda

Trzech drobnych przedsiębiorców zostaje wezwanych anonimowymi listami do pensjonatu na prowincji, nadawca podpisuje się pseudonimem Robin Hood. Czwarty list trafia do kapitana Buli, który cieszył się w komendzie opinią „cholernej piły”. Przyjaciele nazywali go po prostu „piłą”. Kapitan udaje się incognito do pensjonatu, na miejscu wszyscy są zdziwieni, ale ponieważ wykluczenie komunikacyjne, zostają na noc. Rano okazuje się, że jeden z gości - Żuławski - został zamordowany, a pieniądze - prawie milion, nie wiem, ile to na dzisiejsze - które wybrał z konta, zniknęły. Dodatkowo poprzedniego wieczoru ktoś włamał się do jego willi pod nieobecność pięknej, choć zaniedbywanej żony i pobrał zawartość sejfu. Żoną zachwyca się przesłuchujący ją sierżant Czernik, kawaler lat 26, posiadający chłopięcy wdzięk, ale do końca śledztwa tylko się ekscytuje na odległość (autor wspomina natrętne wizje o sprężystej miękkości i doskonałej linii piersi i bioder, emanowanie uwodzicielskim ciepłem, profesjonalizm organów w każdym calu). Kapitan Bula mozolnie analizuje zebranych w pensjonacie gości i właścicielkę, repatriantkę ze wschodu, zbiera ślady, zagląda na konta i w działalności gospodarcze, wreszcie po nieudanej prowokacji w willi Żuławskich zbiera wszystkich zainteresowanych na wizję lokalną, gdzie mordercy pęka żyłka i zostaje ujęty.

W tle pojawia się postać niejakiego Jasia, który omyłkowo wali po głowie sierżanta Czernika. Milicja go nie aresztuje, bo po przebytym zapaleniu opon mózgowych, Jasio nie jest zbyt sprawny intelektualnie. Ale dobry kapitan Bula wysyła go na obserwację do znajomego lekarza, który wprawdzie nie obiecuje cudów, ale sugeruje operację, po której oczywiście, chłopiec nigdy nie będzie całkiem normalny, ale może będzie mógł pracować.

Się pali, się podaje spirytus osobie uderzonej w głowę, się je soczyste jabłko.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 28, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Andrzej Sapkowski - Czas pogardy

Zaczyna się niewinnie - Yennefer na prośbę Triss Merigold zabiera Ciri z Kaer Morhen, i wiezie ją do Aretuzy, do szkoły czarodziejek. Niepokój budzą ataki transu, podczas których dziewczyna wieszczy rzeczy niewygodne i niebezpieczne. U celu podróży Zupełnym Przypadkiem Ciri doprowadza do spotkania Yen z Geraltem, następują rozmowy i pojednanie. Czarodziejka zabiera Wiedźmina na bankiet w Thanedd, niestety bankiet przeradza się w jatkę - stronnicy i przeciwnicy aliansu z Nilfgaardem wzajemnie się wyrzynają, Yennefer znika, Geralt - wplątany we wszystko, ponieważ nie chciał się wysikać przez okno, true story - obrywa dość mocno i tylko cudem zostaje uratowany przez uzdrowicielkę i na rekowalescencję trafia do Brokilonu, zaś Ciri ucieka przez wadliwy portal magiczny. Trafia na Patelnię, gorącą pustynię, cudem przeżywa, zostaje pojmana, bo cesarz Nilfgaardu chce ją żywą; ponownie tylko dzięki przypadkowi uchodzi łowcom głów i z przymusu dołącza do bandy Szczurów, młodych bandytów wyjętych spod prawa.

Fabuła niby prosta, ale jak to jest napisane. Patos przeplata się z humorem, sceny walki z całkiem zgrabnymi scenami erotycznymi, brutalna przemoc z ostrożną dyplomacją. Każda, nawet trzecioplanowa postać, jest ważna i pełnokrwista, jednocześnie widać, jak wiele przypadku jest w każdej historii i jak niewiele trzeba, żeby potoczyła się inaczej; a może wcale nie, bo przeznaczenie dąży do konkretnego finału, kto wie. Tytułowa pogarda, która staje się główną siłą napędową wydarzeń na wielu poziomach, wymieniana jest jeszcze częściej niż chyba najbardziej znana fraza o pomyleniu nieba z odbiciem gwiazd.

Inne tego autora tutaj.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 25, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, panowie, sf-f - Skomentuj


Piotr Terence[1] - Pensjonat “Idylla”

Hortensja Wojtasik, emerytowana nauczycielka, przyjeżdża jak co roku na wypoczynek do pensjonatu “Idylla”, chociaż coraz mniej ją łączy z mieszkającymi tam starszymi ludźmi i pretensjonalną właścicielką. Mieszkańcy są schorowani, niektórzy zdradzają oznaki demencji, zatrudniona na miejscu pielęgniarka i dochodzący lekarz mają pełne ręce roboty; dużo czasu też zajmuje pani Wojtasik uspokajanie skłóconych i rozplotkowanych mieszkańców. Wtem ginie Natalia Bellówna, niegdysiejsza gwiazda sceny baletowej, wprawdzie nikt jej nie lubił, ale wszystkich elektryzuje informacja, że kierowca auta, który ją potrącił, widział na miejscu wypadku kogoś, kto mógł starszą damę wepchnąć pod koła. Ponieważ w zasadzie wszyscy mieszkańcy pensjonatu kłamią śledczym, ile wlezie, pani Hortensja rozpoczyna sama śledztwo, co się przydaje, bo niedługo potem umiera tragicznie aktorka z demencją i malarz - bon vivant.

Mimo że książka była wydana w 1984, rzecz się dzieje w międzywojniu, mniej więcej w okolicach 1935 roku. W miasteczku Żyd Lejzorek prowadzi szynk, w pensjonacie mieszka między innymi była guwernantka, modystka i generałowa. Jada się na bogato i raczej potrawy z kuchni kresowej (nieistotne dla akcji), panie noszą szczegółowo opisane modne lub przestarzałe toalety (“tak z hiszpańska-biedermeier”), przebierają się do posiłków i emitują biżuterię (istotne dla akcji). Kryminał klasyczny, z zebraniem wszystkich zainteresowanych i wyjaśnieniem, kto zabił i dlaczego.

[1] Sądząc z lubości, z jaką autor opisywał szczegóły ubioru, urody i wnętrz, podejrzewałam pseudonim i rzeczywiście - książkę pisały dwie osoby: Teresa Markowska (z tych Iwaszkiewiczów) i Piotr Sopoćko (związany ze sferami teatralnymi).

Inne z tej serii.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 24, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


O Dębcu (2022)

Nie wiem, ile kilometrów zrobiłam, robiąc regularne obchody dzielnicy. Z Łozowej przez kładkę nad torami do enklawy przy Trójcy Świętej i przez tory do cmentarza na Bluszczowej i po okolicy placu Lipowego z opcją przedłużenia do Saperskiej. Między blokami do parku Bambrów Poznańskich, a stamtąd na osiedle Dębina. Do fortu i z powrotem. Albo w ogóle się pokręcić tu i ówdzie, zaczepiając okoliczne koty. Trochę oszukiwałam - kwiatowy mural pochodzi z właśnie zamkniętej Giełdy Kwiatowej przy Drodze Dębińskiej, gdzie jednak udawałam się autem, a nie że #pieszopomieście, mam nadzieję, że wybaczycie.

GALERIA ZDJĘĆ oraz archiwalia: 2021.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 23, 2025

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: debiec - Skomentuj