Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[17.08.2025]
Tak jak przypadkowo reklamowane Humboldt Forum okazało się świetnym miejscem, tak niekoniecznie było w przypadku krążącej po Instagramie rolki z “Najpiękniejszymi miejscami w Wannsee”. Wcześniej byłam już na Pawiej Wyspie i na kąpielisku, bardzo mi się podobało, skusiłam się więc na “sielską miejscówkę na leniwe popołudnie”. I żeby nie było, wszystko się zgadza - piękna willa pośród pachnącego i brzęczącego ogrodu kwiatowego i warzywniaka, z sadem prowadzącym na brzeg jeziora, malarstwo nieznanego mi wcześniej Liebermanna, kawiarnia… Tyle że to muzeum, z płatnym - i to słono - wstępem. Albowiem spuśćmy zasłonę milczenia na to, że kiedy usłyszałam vier-und-zwanzig, radośnie wyjęłam 4 euro i 20 centów, dopiero pytające spojrzenie kasjerki dotarło do mnie, że za spacer po małym ogrodzie i możliwość wypicia kawy zapłacę 5 razy więcej (nie licząc kosztu spożycia), a dodatkowo na ten pomysł wpadła połowa Berlina i okolic, bo na posesji była, lekko licząc, jakaś setka odwiedzających. Zgadzam się, to piękne miejsce, takie Giverny z ogrodem Moneta (z zachowaniem proporcji), ale bynajmniej nie na sielski wypoczynek i płatne dość grubo za samo wejście. Myślę, że równie miło byłoby przespacerować się po okolicy, a na ogród i willę popatrzeć zza płotu.
PS Toaleta darmo w środku, parkowanie kłopotliwe, bo wszędzie wąziutkie podmiejskie uliczki; w niedzielę znaleźliśmy miejsce, ale nie powiem, że na 100% legalnie.