Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Sanssouci, podejście drugie

[17.08.2025]

W ogrodach pałacu Sanssouci w Poczdamie już byłam, w zamierzchłym czasach, kiedy młodzież interesowała się kamykami i studzienkami ściekowymi. Nie zwiedziłam wtedy pałacu, nie pamiętam, dlaczego; tym razem nie zwiedziłam, ponieważ wejście jest biletowane i liczba osób ograniczona, a najbliższy wolny wjazd miał się odbyć za 3 godziny. Nie bądźcie jak ja, zarezerwujcie wcześniej. Albo, jak się zgapicie, darmo można przespacerować się przez ogrody - kwiatki, motyle, rzeźby (w tym niemowlęta w trakcie walki i osoby z zaakcentowaną czarną skórą), kapliczki, urokliwe stawy i gazebo. Bardzo ładnie, jest trochę cienia na upał. Liczę, że za trzecim razem się uda.

GALERIA ZDJĘĆ i wspomnienia z 2012.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday September 9, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: niemcy, poczdam - Komentarzy: 2

« Karel Čapek - Inwazja jaszczurów - Izabela Tadra - Hotel ZNP »

Komentarze

A.I.
To jest wszędzie coraz większy problem - jeszcze dekadę temu nie było aż tyle biletowanych wejść na konkretną godzinę… BTW, do domu-muzeum, w którym ukrywała się Anna Frank, rezerwować bilety trzeba pół roku wcześniej (też nie wiedziałam).
Zuzanka
A.I., niestety. Czasem to ma sens - w jaskiniach Punkvy, tu akurat wiedziałam, że trzeba wcześniej, na miejscu wchodzi grupa o określonej liczbie osób, nie ma opcji na wciśnięcie się dodatkowo, bo limitem jest pojemność łodzi. W innych miejscach - niestety ja jestem też przyczyną problemu, miałam porównanie właśnie w przypadku Sanssouci - poprzednio było może 25% tego tłumu, co w tym roku, a wtedy uważałam, że tłoczno. Więc z jednej strony się nie dziwię, z drugiej - wybieram mniej uczęszczane miejsca raczej. W Wiedniu ominęłam Cafe Sacher chociażby, bo nie widziałam sensu w staniu w kolejce po to, żeby zjeść kawałek tortu.

Skomentuj