Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Na Złotej 21 DC[1] gospodarz domu przygotowuje się do wizyty komisji porządkowej, zagląda więc do dawno nie odwiedzanych lochów za piwnicami. Kiedy czuje charakterystyczny zapach, wie, że to nie będzie jego najlepszy dzień - w odległym zakamarku znajduje zwłoki kobiety w stanie daleko posuniętego rozkładu. Milicja przybywa szybko, porucznik Szczęsny zarządza techników i patologa. Z pomocą gospodarza analizuje listę lokatorów, dzięki czemu niedługo potem wiadomo, że Kowalikówna, która miała od kilku tygodni spędzać urlop u rodziny, nigdy tam nie dotarła. Udaje się odtworzyć przebieg ostatniej nocy, kiedy ją widziano, przy okazji wychodzi sprawa nielegalnego handlu mięsem, szaber mienia poniemieckiego, konflikty na tle uczuciowym, pijaństwo, wtykę na posterunku milicji, a w finale - już po wyeliminowaniu innych podejrzanych - zostaje sprytny morderca, który próbuje się zasłonić chorobą psychiczną. Dodatkowo, ma za sobą epizod u Śjvnqxój Wrubjl, jvęp wrfg anmljnal frxpvnemrz v gb frxgę jfmlfpl jvavą, żr wrfg rebgbznarz (“retmanem”).
To jedna z pierwszych, jak nie pierwsza, historia śledztwa prowadzonego przez atrakcyjnego blondyna z ciemnymi oczami, najpierw porucznika, na końcu już majora Szczęsnego. To służbista, szczególarz, nad życie prywatne przedkłada pracę. Kobiety na niego lecą, młode czy stare, ale w tym tomiku jest raczej oziębły, nie interesuje się żadną z pań; nie że konflikt interesów, raczej jest zbyt zmęczony i zaangażowany w śledztwo. Książka była wydana w 1957 roku, pojawiają się drobne przytyki do “starych porządków” typu
– W każdym przypadku przestępstwa pomoc społeczeństwa jest dla nas bardzo ważna. Ludzie muszą nauczyć się traktować zbrodniarzy i bandytów jako zakałę społeczną, jako coś, co fatalnie przeszkadza im w spokojnym, normalnym życiu. A tymczasem wciąż jeszcze pokutuje u nas niechęć do munduru milicyjnego i bierna postawa wobec przestępcy.
Antosiak poruszył się i chrząknął:
– To zostało sprzed wojny — odparł. — Ja sam nie znosiłem widoku policji i właściwie często byłem bardziej po stronie złodzieja niż policjanta. No, nie mówię o mordercach.
– Ma pan rację, to pozostałość z okresu sanacji… Ale nie przyszedłem tu na dyskusję polityczną.
Humor: Cieć wyraża się brzydko, gdzie ma komisję; patolog opowiada polityczne dowcipy i zachęca do śmiania się, wszak nie są na komisariacie; sekretarz partii ma stare nawyki, więc nadużywa Jezus-Maria nadaremno.
Szowinizm powszechny: Babom trzeba mówić kłamstwa typu “znaleziono bombę” zamiast informacji o zwłokach, żeby nie panikowały. I tak się dowiedziały, bo nie są głupie i nic się nie działo. Żeby kobieta była traktowana jako ładna, to musi się uśmiechać. Kobieta jest odsądzana od czci po tym, jak umówiła się z żonatym majstrem, ojcem sześciorga dzieci - to ona chce coś ciałem uzyskać, to nie tak, że majster ją wabi lepszą posadą. Baby od razu ryczą, nie da się z nimi rozmawiać. Kobieta, która w nocy idzie do domu obcego mężczyzny, sama się prosi o kłopoty.
Się dba o zdrowie: zasadniczo się nie dba - major przychodzi z katarem do pracy, a Szczęsny zarywa nocki, nie myśli o jedzeniu, a w domu zostaje tylko na dzień, żeby wykurować się po otrzymaniu ciosu w głowę.
Się pali: wczasowe (Szczęsny), sporty (na przesłuchaniu).
Się wykłada kosz na śmieci: Trybuną Ludu.
Się je: kanapki z kiełbasą jałowcową, konserwy (podstawa diety Szczęsnego), podsmażaną kaszankę z kapustą.
Się pije: kawę (Szczęsny na litry), zmrożoną wódeczkę (pod kaszanką).
Się otwiera: windę kluczykiem do konserw.
Bawiąc uczyć: jak wykrywać krew chemicznie czy biologicznie.
[1] DC = Default City = Warszawa.
Inne tej autorki.
#68/#16