Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 2

Sherlocka wzywa stroskany mąż, którego piękna żona (częsty motyw) zaczęła dostawać dziwne listy, zawierające rysuneczki ludzików, tytułowe ”Tańczące sylwetki”. Detektyw odkrywa, że to prosty alfabet, odszyfrowuje wiadomości od przemocowego partnera sprzed lat, ale spóźnia się i mąż ginie w ramionach kochającej żony, która próbuje się zabić, ale nie udaje się jej.

W ”Zniknięciu młodego lorda” ze szkoły dla chłopców znika nastolatek i jeden z nauczycieli. Na prośbę dyrektora szkoły detektyw szuka po śladach zaginionych, znajduje nauczyciela zamordowanego, wbrew woli samego lorda odkrywa też, gdzie jest chłopiec. Intryga zawiera syna z nieprawego łoża, udatne szukanie śladów na bagnach i konia przebranego za krowę.

”Charles Augustus Milverton” to podły szantażysta, którego Sherlock nienawidzi. Przychodzi do niego młoda dama z prośbą o negocjowanie, bo Milverton ma jej krępujące listy miłosne. Oczywiście cwaniak wyśmiewa detektywa, ale ten zaręcza się incognito z jego służącą (cóż, cel uświęca środki, biedna dziewczyna, trudno) i odkrywa, gdzie są dokumenty. Tyle że kto inny wymierza sprawiedliwość, a Sherlock odwraca wzrok i nie donosi policji.

Lokaj ukradkiem czyta ”Rytuał Musgrave’ów”, rodzinną pamiątkę; lord się wścieka i go zwalnia, ale zanim kończy się czas wymówienia, lokaj znika. Znika też jedna z pokojówek, była kochanka lokaja. Sherlock odkrywa, że wiersz w dokumencie był wskazówką do odnalezienia skarbu, co pozwala znaleźć i lokaja.

W historii ”O trzech panach Garrideb” do Holmesa zgłasza się naukowiec o tym nazwisku, który otrzymał propozycję znalezienia jeszcze jednej osoby tak samo się nazywającej, żeby we trzech odebrać spadek od tajemniczego krewnego z Ameryki. Spadku oczywiście nie ma, a chodzi o włam do domu delikwenta.

W historii ”Srebrnego Płomienia” Sherlock używa Watsona jako gumowej kaczuszki - opowiada mu historię zaginięcia konia i zabicia jego trenera. Po analizie śladów doprowadza zaginionego konia na wyścigi oraz wskazuje winnego, nieco tylko obrażając właściciela konia.

W ”Domu pod trzema daszkami” mieszka szacowna wdowa, której syn niedawno umarł. Prosi Holmesa o radę w sprawie oferty sprzedaży domu - ktoś zaoferował dużo pieniędzy nie tylko za dom, ale i za wszystkie rzeczy w nim, również osobiste. Detektyw odkrywa w kufrze po zmarłym synu ostatnią stronę rękopisu powieści, oczerniającego pewną wpływową damę.

W “Abbey Grange” dochodzi do tajemniczego napadu - lord zostaje zabity, lady odnaleziono przywiązaną do krzesła i pobitą, zaś z kredensu zniknęły srebra. Holmes bynajmniej nie wierzy w zeznania lady i służby, że to trójka znanych złoczyńców, a gdy odkrywa szczegóły związku państwa lordostwa (patrz: przemoc małżeńska, alkoholizm), wielkodusznie wybacza zabójcy lorda.

W miejscowości uniwersyteckiej, gdzie akurat nasza para bohaterów przebywa, dochodzi do próby oszustwa - ktoś korzysta z okazji i podgląda treść egzaminu do prestiżowego stypendium. Podejrzani są ”Trzej studenci” mieszkający w tym skrzydle. Detektyw bada wnikliwie ślady i na podstawie rękawiczek wskazuje potencjalnego oszusta. Tu obstawiałam na bardziej pokrętną aferę.

Inne z tego autora.

#73/#11

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 20, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Shimmer Lake

Mieszkańcy małego, spokojnego miasteczka są zaskoczeni, kiedy okazuje się, że ktoś napadł na bank. I to nie mityczny obcy, a grupa, którą wszyscy znają - prokurator Andy, prywatnie brat szeryfa, Ed, niedawno wypuszczony z więzienia producent i diler metamfetaminy oraz Chris, lokalny prostaczek. Szeryf pilnujący skarbca zostaje postrzelony w ramię, pieniądze znikają. Narracja zaczyna się kilka dni później i od końca pokazuje, jakie były konsekwencje napadu, jak do napadu doszło i co się stało w trakcie. Na pomoc zostają przysłani federalni, ale nie są specjalnie błyskotliwi, śledztwo de facto prowadzi szeryf.

To takie połączenie odwróconej narracji “Memento” i klimatu “Fargo”; przestępstwo popełniają ludzie, których nikt nie podejrzewa, blisko powiązani ze sobą i resztą mieszkańców. Są elementy komediowe czy nawet groteskowe, całość akcji jest bardzo sprawnie przeprowadzona, chociaż dość szybko zgadłam, kto stał za napadem.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 18, 2024

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 1

Opowiadania są z różnych zbiorów, wspólny mianownik to dostępność w formie audiobooka (lub słuchowiska). W większości geniusz Sherlocka objawia się przy obserwacji, a sprawa wyjaśnia się sama. Watson jest raczej takim kwiatkiem przy kożuchu, testerem teorii Holmesa i dowodem na to, że nawet wyrabiająca się pod wpływem kontaktu z detektywem spostrzegawczość nie wystarcza.

W Kciuku inżyniera młody inżynier przyjeżdża do Eyford, żeby za sowitym wynagrodzeniem zdiagnozować problem z prasą hydrauliczną, używaną podobno do prasowania ziemi foluszniczej w cegły. Na miejscu okazuje się, że niekoniecznie chodzi o cegły, a podczas ucieczki traci tytułowy kciuk. Watson opatruje mu rękę, najpierw oczywiście prowadząc długą i bezładną rozmowę, mimo że pacjent ledwo trzyma się na nogach, a Sherlock odkrywa, gdzie mieścił się budynek z prasą.

Przygoda w Copper Beeches spotkała młodą guwernantkę, która znęcona 120 funtami rocznie, zgodziła się na dziwne warunki - ubieranie w suknie wybrane przez pracodawcę, siedzenie w wybranym miejscu przy oknie i ścięcie pięknych, długich włosów. Sherlock przybywa do Copper Beeches, kiedy dziewczyna odkrywa zamknięty pokój, w którym - co oczywiste - była trzymana osoba, którą nieświadoma guwernantka miała udawać i jego chyba jedynym odkryciem jest zrozumienie, czemu 6-letni podopieczny dziewczyny ma podły charakter.

Gloria Scott była okrętem, na którym w przeszłości znalazł się ojciec przyjaciela Sherlocka. Starszego już mężczyznę odwiedził pewnego dnia zniszczony życiem marynarz i ewidentnie go czymś szantażował, po czym wyjechał do ich wspólnego znajomego. Gdy senior otrzymał tajemniczy list, umarł ze strachu, a w pożegnalnym liście wyjaśnia synowi tajemnicę sprzed lat. Sherlock dzieli się z Watsonem swoimi obserwacjami na temat przeszłości gospodarza - tatuaż, ręce, ciężka laska.

W Przypadku szalonego profesora ponad 60-letni profesor zakochuje się z wzajemnością w młodej dziewczynie, czego jednak nie popiera syn amanta, bo panna jest “zbyt gwałtowna i bezpośrednia” (sic!). Profesor wyjeżdża do Pragi, skąd wraca zmieniony - bardziej gwałtowny, czasem chodzący na czterech kończynach i nagle znienawidzony przez własnego psa. Sherlock dodaje dwa do dwóch i znajduje tajemniczy lek odmładzający, który spowodował przemianę.

Młody nauczyciel ginie na plaży, jego plecy są poznaczone krwawymi szramami. Podejrzany jest jego konkurent do ręki pięknej panny oraz rodzina panny, zirytowania przedłużającym się brakiem oświadczyn. Gdy kolejny nauczyciel po wizycie w zatoczce doznaje takich samych obrażeń i powtarza słowa ”Lwia Grzywa”, Sherlock już wie, co spowodowało śmierć.

Tytułowy Klejnot Mazarina został skradziony Koronie Angielskiej, Sherlock wie, kim jest złodziej, ale nie ma dowodów, więc za pomocą przebieranek zwabia przestępców do swojego gabinetu, daje im ultimatum - więzienie albo zwrot kamienia i pozwala im się bezpiecznie naradzić. Sam oddala do sypialni, gdzie gra na skrzypcach. Tyle że muzyka pochodzi z adaptera, a Holmes sprytnie udaje własną woskową figurę, więc wszystko słyszy.

Praktyka doktora Trevelyana została dofinansowana przez tajemniczego mężczyznę, który został jego Stałym pacjentem. Po odwiedzinach dziwnego duetu - rosyjskiego hrabiego i jego syna, siłacza - pacjent popełnia samobójstwo, ale Sherlock w to nie wierzy i z dowodów dedukuje, że pacjent został zamordowany, a potem okazuje się, że był przestępcą.

Emerytowany kapitan zwany Czarnym Piotrem zostaje zamordowany - ktoś przybił go harpunem do ściany jego męskiej szopy (patrz: mancave). Podejrzany jest młodzieniec, którego ojciec prawdopodobnie został okradziony przez kapitana, ale czujny detektyw odkrywa, że inicjały na kapciuchu z tytoniem pasują nie tylko do zamordowanego.

Traktat Morski został skradziony z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie przepisywał go zaufany siostrzeniec jednego z ministrów. Trochę tajemnica zamkniętego pokoju, trochę trust no-one.

Tajemnicza lokatorka ma straszliwie pokaleczoną twarz i przed nadchodzącą śmiercią wyznaje Sherlockowi swoją tajemnicę: pracowała z mężem w cyrku, mąż zginął w wyniku ataku lwa, a ona została z uszkodzeniami. Okazuje się, że był jeszcze trzeci świadek tego dramatu. Sherlock jest orędownikiem myśli, że pokora w cierpieniu najważniejszą wartością.

Inne z tego autora.

#72/#10

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 17, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


The Gentlemen

Upadły dziennikarz Fletcher (Grant) odwiedza niespodziewanie Raya Smitha (domyty Hunnam) i kolorowo opowiada mu swój najnowszy scenariusz. Otóż niejaki Mickey Pearson (McConaughey) prowadzi imperium marihuany w Wielkiej Brytanii. Skumał się ze zubożałą szlachtą i na terenie ich sporych posiadłości utrzymuje szereg farm z roślinnością, a wszyscy mają udział w zyskach. Tyle że już nie chce, planuje sprzedać przedsięwzięcie i iść na emeryturę, tyle że napotyka na cały szereg problemów - lokalizacja jednej z farm zostaje skompromitowana, a potencjalny kupiec sugeruje znaczne obniżenie ceny. Szalona akcja poskładana z kawałków przez Fletchera zaczyna się zaskakująco spinać, kiedy okazuje się, że Ray jest prawą ręką Pearsona i umie sobie uzupełnić brakujące fragmenty.

Może nie jest to “Przekręt”, ale tak samo w błyskotliwym montażu film łotrzykowski, pokazujący z różnych perspektyw te same wydarzenia, które za każdym razem coraz bardziej wyjaśniają sytuację. Do tego Ritchie ma nieustająco świetny zmysł do muzyki, scenografii i do aktorów - w zasadzie każdy był obsadzony idealnie, ale moje czarne serduszko skradł Colin Farrell w roli sprawiedliwego i prostolinijnego Coacha. Wybaczam nawet pewien recycling wątków z poprzednich filmów (dlaczego świnia…), bawiłam się doskonale.

W tym uniwersum osadzony jest serial pod tym samym tytułem. Tym razem imperium hodowli marihuany należy do rodziny Glassów - ojca w więzieniu i zarządzającej w imieniu córki, Susie. Dowiaduje się o tym dość nagle diuk Eddie Halstead, drugi syn i żołnierz, który niespodziewanie dziedziczy tytuł i majątek oraz współpracę z Glassami. Niby dochód się przydaje, ale jednocześnie trzeba rozwiązać wiele problemów - zwrócić długi lekkomyślnego pierworodnego i naprawić to, co zepsuł; rozwiązać problem kradzieży i niewywiązania się z umowy; wywieźć towar do Unii (wszak Brexit!) czy wreszcie wejść w konflikt z konkurencją. I tu początkowo niechętny całej imprezie diuk zaczyna się doskonale odnajdywać.

Ja wiem, że to serial rozrywkowy i dowozi, podobnie jak film, niestety chyba jestem stara i miałam dwie przeważające myśli. Pierwsza to Eat the Rich, brytyjska szlachta nie jest szczytem stworzenia, druga - niepokojąca była ewolucja niby moralnego i szlachetnego diuka, który obruszał się, kiedy jego zdaniem niepotrzebnie został usunięty świadek przestępstwa, do super gangusa, nie stroniącego od przemocy, bo cel. Oczywiście obejrzę kolejne sezony, ale jednak tej rzeczywistości - w przeciwieństwie do filmowej - nie kupuję.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 16, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


O dostępie do wody

[11-13.08.2024]

W Porto nie było aż tak gorąco, ale na tyle, żeby z przyjemnością pomyśleć o kąpieli i plażingu. Odwiedziłam kilka plaż na północ od ujścia rzeki Duoro i nie byłam rozczarowana.Przy kamienistej Praia do Aquário jest przyjemny bar, gdzie drinki i przekąski, podobno dobre miejsce na zachody słońca. Tego dnia było śmiesznie, bo chłodno w samym Porto - rano mgły i temperatura poniżej 25 stopni, a nad oceanem ściana gorącego powietrza przy nieco zachmurzonym niebie. Nieco na północ, za Praça de Gonçalves Zarco, jest przepiękna piaszczysta, i jak mówię, że piaszczysta, to uczciwie, drobny złoty piaseczek, Praia Internacional. Są muszelki, a ludzie zbierają do wiaderek jakieś jadalne tałatajstwo ze skał. Tu trafiłam na słonko, które w pewnym momencie zaczęło się zasnuwać surrealistyczną mgłą, bez straty na temperaturze, zakrywając okrągły budynek Porto Leixões Cruise Terminal i dochodząc do Castelo do Queijo (tak, naprawdę nazywa się to Zamek Ser). Protip: można za nieduże pieniądze parkować pod rondem. Na wybrzeżu też trafiliśmy do najlepszej śniadanowni w Porto (o innych niebawem), tuż przy parczku Jardim do Passeio Alegre. Nastolatka była obiektem westchnień pięknego labradora, który próbował pozbawić ją pieczywa, na szczęście bez efektu. Opodal kończyły trasę zabytkowe drewniane tramwaje, można było oglądać bez przerywania posiłku.
Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 14, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: porto, portugalia - Skomentuj


Futurama

1999. Philip J. Fry, dowoziciel pizzy, w Sylwestra dostarcza zamówienie do laboratorium, niestety zamówienie jest żartem (I. C. Wiener), a przez przypadek pechowiec ląduje w zamrażarce, gdzie budzi się 1000 lat później. Zakwalifikowany przez sfrustrowaną doradcę pracy, jednooką Leelę, jako doręczyciel, chce uciec przeznaczeniu, odnajduje swojego potomka, profesora Farnswortha i zaczyna pracę w jego firmie kurierskiej wraz z Leelą. W wesołej, choć nieco dyletanckiej ekipie jest już asystentka profesora, Marsjanka Amy, krabopodobny doktor Zoidberg, Hermes - księgowy i mistrz limbo oraz Bender, robot ze specjalnością zginanie, złymi nawykami i skłonnościami samobójczymi. Przez kilka sezonów (aktualnie czekam na sezon 10, już we wrześniu 2024) bohaterowie spotykają mniej lub bardziej zabójczych kosmitów, zakochują się, uczestniczą w kataklizmach lub je wywołują, poznają dość dramatyczne fakty z przeszłości i przyszłości, podróżują w czasie i generują różne paradoksy, irytują robo-diabła, a i jeszcze czasem dostarczają przesyłki. Uwielbiam każdy odcinek, żarty poniżej pasa i w stylu “e, nie zrobią tego, o, jednak zrobili”, liczne przewrotne odniesienia do historii i kultury, czasem bywa lirycznie i wcale nie głupio. Źródło memów i tekstów, które na trwałe wpisały się (co najmniej w moją) popkulturę. Obejrzałam po raz drugi, a kawałkami trzeci, te odcinki, które oglądałam lata temu i z równą radością nowe, wcale nie gorsze.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 11, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Jesmyn Ward - Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie

Kolejny epizod z Bois, małego miasta pod Nowym Orleanem. Jojo ma 13 lat, młodszą siostrę Kaylę i za rodziców uważa Tatkę i Mamcię, mimo że to jego dziadkowie. Prawdziwi rodzice - czarna Leonie, która została matką w bardzo młodym wieku i biały Michael, aktualnie odsiadujący wyrok za narkotyki - niespecjalnie się w rolach matki i ojca spełniają. Leonie pracuje w barze nieopodal, głównie zainteresowana jest rekreacyjnymi narkotykami i myślami o ukochanym Michaelu, który niebawem wychodzi warunkowo i jeśli by mogła, zostawiłaby dzieci, żeby być tylko z ukochanym. Nietypowy acz stabilny układ zaczyna się chwiać, kiedy Mamcię, znachorkę i uzdrowicielkę, zaczyna niszczyć rak. Wbrew woli seniorów i samych dzieci, Leonie zabiera dzieci i koleżankę z pracy, żeby odebrać z więzienia Michaela. Podróż, w którą wyruszają, zmieni wiele rzeczy. Zarówno Jojo i Leonie, jak się okazuje, obdarzeni są umiejętnością widzenia zmarłych; Leonie zażywa narkotyki, żeby widzieć swojego ukochanego brata, Danego, zabitego “przypadkiem” przez kuzyna Michaela, Jojo zaś przy więzieniu widzi ducha Bogasia, chłopca, który odsiadywał tam kiedyś wyrok z Tatką, wbrew swojej woli poznaje mroczną przeszłość swojej rodziny. Jednocześnie przy pierwszym kontakcie z ramieniem sprawiedliwości widzi, że nic się nie zmieniło. Śmierć Czarnych wsiąkła w ziemię czarnego Południa, współczesny świat jest zbudowany na nierozliczonych krzywdach. Nie da się zachować niewinności, nawet ukochany Tatko był świadkiem i robił rzeczy, o których nie chce mimo upływu lat mówić.

Ta powieść jest traktowana jako najlepsza z cyklu, do mnie jednak nie przemawia jak inne, może za sprawą realizmu magicznego, użytego jako narzędzia fabularnego. W zasadzie w każdej opowieści Ward pokazuje przyspieszone dojrzewanie, za sprawą kataklizmu, ciąży, rodzinnej traumy czy konieczności zaplanowania przyszłości, niekoniecznie trzeba tutaj duchów i nadprzyrodzonych umiejętności. Mimo mojej osobistej niechęci, to bardzo mocna, ciężka historia o tym, czego się nie mówi.

Inne tej autorki.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 9, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Baby Reindeer

Richard jest aspirującym, chociaż niespecjalnie zabawnym komikiem, zarabia pracą w pubie. Któregoś dnia oferuje samotnej, smutnej kobiecie herbatę gratis, co staje się przyczynkiem do zaprzyjaźnienia się tych dwóch osób. Martha zaczyna odwiedzać pub codziennie, stroi się, żartują, koledzy swatają ich ze sobą, idą na randkę… Czy tylko tak się jej wydaje, bo cała sytuacja w oczach Richarda wygląda zupełnie inaczej. Dość szybko traci zainteresowanie dziwną, nieatrakcyjną, często mijającą się z prawdą kobietą, chociaż ta prawi mi miłe komplementy i usiłuje grzecznie ją zniechęcić. Problem w tym, że ona już zaplanowała im przyszłość i nie reaguje nawet na mniej grzeczne prośby, żeby się oddaliła. Tak zaczyna się nie pierwszy paskudny okres w życiu mężczyzny, który boi się swojej niestabilnej stalkerki, skuteczniej rozwalającej mu życie prywatne i zawodowe. Nie pierwszy, bo w trakcie kolejnych odsłon tej historii okazuje się, że Richard był już wcześniej skrzywdzony i zastraszony, a jego zachowanie w stosunku do Marthy - to zachowanie, przez które widzka przed ekranem udziela porad, żeby nie, uciekaj - ma swoje przyczyny.

Aktualnie w powietrzu są pozwy, bo osoba, która sama poinformowała świat, że jest pierwowzorem Marthy, uważa, że określenie serialu jako prawdziwej historii jej uwłacza. Nawet zakładając jakieś przejaskrawienie dla ubarwienia czy inną licencję poetyczną, serial jest przerażającą opowieścią o przemocy, przed którą nie ma jak się bronić. Raz, że jest nietypowa, bo mężczyznę prześladuje kobieta, dwa, że do pewnego momentu Richardowi wstyd jest w ogóle kogokolwiek poprosić o pomoc czy nawet przyznać, że został skrzywdzony (i jak jesteście wrażliwe, scena, kiedy mówi rodzicom o tym, co się zdarzyło, łamie serce), trzy, że pomoc systemowa jest oględnie mówiąc nieskuteczna oraz zgłaszający jest raczej zniechęcany, wreszcie cztery, że sam Richard niektóre sytuacje prowokuje, mniej lub bardziej świadomie. Jest sporo scen drażniących jak zgrzytanie paznokciami po szybie, sporo przykrych i triggerujących, zdarzają się elementy komiczne, ale nie ma równowagi.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 8, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Porto - Jardins do Palácio de Cristal

W ubiegłym roku odkryłam, że do Lizbony da się polecieć z Poznania i w Lizbonie da się miło spędzić czas, ale do tego wrócimy. Na dobry początek z Lizbony pojechałam do Porto, bo nie byłam. I powiem Wam, że jak L. jest piękna, majestatyczna i ogromna, tak Porto ma klimat - i to dosłownie - jest o te robiące różnicę kilka stopni chłodniej), jest mniejsze i takie do życia. Znalazłam tzw. duplex - oddzielny piętrowy domek z jednym apartamentem w środku, który z wad miał mnóstwo schodów, ale znacznie więcej zalet: balkon z widokiem, przemiłego właściciela, który przygotował listę must-have w mieście (dzięki czemu mogę podsumować, CNW) oraz doskonałą lokalizację kilkaset metrów od przepięknego parku z Widokiem (“W” zamierzone).

W parku wprawdzie nie ma już Kryształowego Pałacu, który w latach 50. zastąpiła hala identyko jak poznańska Arena, ale są pawie, kury, kaczki, gęsi, brzydkie gęsi i mewy. Oraz z jednej strony widok na zabytkową dzielnicę Ribeira i Vila Nova de Gaia po przeciwnej stronie Duoro, z drugiej fantastyczny widok na Ponte da Arrábida, piękny o poranku (czasem we mgle), piękny o zachodzie słońca. I ten park jest taki codzienny, rano biegacze i zraszacze, wieczorem piknik, para uprawia akrojogę na kocu, dzieci biegają za ptactwem, kwiaty, trawa, a po zapadnięciu zmroku kino letnie w sobotę. Chodziłam bladym świtkiem, rodzinę zabrałam na zachód słońca, b. zadowolona. Nie ma tłumów, nie trzeba biletów.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 7, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: portugalia, porto - Skomentuj


Jennifer Egan - Domek z piernika

Niby nasz świat, ale nie do końca, dodatkowo część wydarzeń dzieje się w bliskiej przyszłości. Bix Bouton wymyślił w latach 90. Mandalę, pierwowzór sieci społecznościowej, która zdominowała życie ludzi. Kilkadziesiąt lat później dodał nową opcję - skan pamięci, pozwalający anonimowo zobaczyć, jak widzą człowieka inni. Z jednej strony świetna robota - z bezstronnych relacji przypadkowych świadków można było wyjaśnić trochę zbrodni i tajemnic, z drugiej strony to jednak to są osobiste wspomnienia, czasem nieprzyjemne, bez cenzury. Można w tym nie uczestniczyć, ale nie ma możliwości całkowitego zatarcia swojej historii.

Na tym uniwersum można by ulokować jakąś ciekawą historię, ale zamiast tego dostałam kilkanaście opowiadań, czasem luźno związanych z Bixem, jego rodziną, rodziną Mirandy Klein, której badania wbrew jej woli przyczyniły się do rozwoju technologii Mandali oraz krewnych i znajomych królika. Czasem pokazane są różne strony tej samej historii, czasem są zupełnie niezależne i niejednoznaczne (na przykład wycięta żywcem z “Dollhouse” szpiegowska akcja Lulu, która nie wiadomo co robi, ale w efekcie wraca z tajemniczym implantem w mózgu). Jedne są ciekawe, inne nużące, dość szybko straciłam zainteresowanie rozrysowaniem grafu powiązań. To nie jest zła książka, ale zestawienie futurystycznej wizji, w teorii pozwalającej na dotarcie do dokładnej relacji z przyszłości, z zupełnie przyziemnymi narracjami przypadkowych ludzi, które finalnie nie spinają się w jakąś całość.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 6, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, panie, sf-f - Skomentuj