Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zbiorek felietonów o lewackim podejściu autorki do macierzyństwa. Oczywiście lewackość tutaj nie jest żadnym zarzutem, wręcz przeciwnie, pod większością obserwacji - o społecznej własności ciała kobiety w ciąży, wtłaczaniu kobiety w role, wstydzie, nierealistycznych oczekiwaniach, religii, zdrobnieniach, ekologii, sprzątaniu i krzątaniu - mogłabym się podpisać. To, co mi przeszkadzało, jest język - jak uwielbiam prozę Chutnik i jej wyczucie językowe, tak tutaj tego nie znalazłam, felietony są obiektywnie w porządku, u kogo innego pewnie bym miała poprzeczkę ustawioną niżej, ale tu są takie nijakie, jakby pisane na zlecenie, odarte z indywidualności, łopatologia zamiast finezji. Raczej klimat “Wysokich Obcasów”, a nie “Pisma”.
Bez związku, ale obejrzałam też trzeci sezon "White Lotus" (poprzednie); tym razem grupa w różnym stopniu odstręczających turystów trafia do kurortu w Tajlandii. Wszyscy są mniej lub bardziej okropni, jakąkolwiek sympatię budzi chyba tylko naiwna i prostolinijna Chelsea i najmłodszy Ratliff, więc nie czekałam jakoś specjalnie na finałowe "kogo tym razem zabili". Tyle że śliczne obrazki i muzyka, ale w dalszym ciągu nie planuję wyjazdu do Azji.
Inne tej autorki tutaj.
#37