Więcej o
kryminal
Coś w tym jest, że książki Cobena niby są o czymś innym i różnią się tytułami, ale fabuła bywa w zasadzie identyczna. W "Nie mów nikomu" żona bohatera zostaje porwana i odnaleziona martwa, tutaj Jake - profesor uniwersytecki - przychodzi popatrzeć, jak jego dziewczyna bierze ślub z innym i odchodzi w dal. Przedtem obiecuje, że zostawi ich w spokoju, nie będzie szukał, węszył i na facebooka nie wejdzie. I słowa dotrzymuje do momentu, kiedy przypadkiem trafia na nekrolog męża ukochanej. Jedzie na pogrzeb, ale tu już nic się nie zgadza - denat ma dwóch synów i żonę, która zdecydowanie nie jest jego ukochaną. Gorzej - zniknął Ośrodek Pracy Twórczej, w którym się poznali, a dodatkowo nikt z poznanych wtedy ludzi nie pamięta go. Potem jest jeszcze słabiej, bo dostaje anonimowy e-mail z przypomnieniem, że obiecał nie drążyć, co sprawia, że drąży tym bardziej, bo wie, że wysłała go ukochana. Z tropu nie odciągają go mordercy, którzy porywają go z uczelni, zawieszenie dyscyplinarne czy ścigająca policja.
To nie jest zła książka, świetnie się ją czyta, zwłaszcza jak ktoś lubi schizofreniczne klimaty "trust no one", aczkolwiek trzeba dużo dobrej woli, żeby nazwać ją oryginalną.
Inne tego autora tu.
#13
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 26, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Komentarzy: 2
Czasem mam ochotę batożyć pokrzywami autorów[1] okładek, na przykład w tym przypadku. Autorów tytułów[2] również, bo zamiast Nieprzetłumaczalej Gry Słów można było nie zdradzać tytułem intrygi. Otóż wbrew zalotnej (bądź odciętej) skąpo odzianej nodze na okładce, jest to kryminał familijny. Amerykańska prowincja, lata 40., samotna matka, Marian Carstairs, utrzymuje się z pisania kryminałów i wychowuje trójkę inteligentnych dzieci. Dzieci są świadkami wystrzałów w willi obok, wpadają na pomysł, że zatają przed policją cenne informacje, dzięki czemu ich matka będzie mogła rozwikłać sprawę i być sławna. Matka niestety nie współpracuje (ponieważ wypala kolejne paczki papierosów, pisząc książkę), biorą więc sprawy we własne ręce, dodatkowo próbując wyswatać matkę z przystojnym policjantem. Nie jest to lektura edukacyjna dla dzieci, chyba że celem jest nauczenie, jak odwracać uwagę policji, włamywać się na miejsce zbrodni, ukrywać dowody bądź udzielać pomocy poszukiwanym przez władze.
Dzieci jest trójka: 10-letni Archie, 12-letnia April i 14-letnia Dina. Archiego, którego dodatkową zaletą jest to, że zawsze ma pieniądze na coca-colę, wspomaga w utrudnianiu śledztwa jego banda podwórkowa, składająca się z niesamowicie brudnych i sprytnych chłopców. April ma zdolności aktorskie, a Dina ratuje kolejne dni gotując obiad. W ogóle dużo się w kuchni dzieje. A to pieczona indyczka, a to klops z sosem, a to krem cytrynowy, umilające kolejne przesłuchania i wpuszczanie w maliny. Najwdzięczniejszym obiektem do oszukiwania jest sierżant O'Hara, który wychował własne dziewięcioro dzieci, więc i z tymi da sobie radę. Tyle że nie.
[1] Wiesław Rosocha.
[2] Nie wiem, czy za tytuł polski (w oryginale zabawne dwuznaczne Home Sweet Homicide) była odpowiedzialna tłumaczka, czy tzw. redakcja, ale Maria Skibniewska niestety nie jest zbyt dobrą tłumaczką w ogóle. Po książce walają się "frytki z ziemniaka", trzymane w spiżarni za słoikami, ciasto ozdabiają "merengi" (zgadzam się, to słowo występuje w słownikach, ale to były zwykłe bezy), a gofry piecze się na "żelazku do wafli". Dzieci pijają w kawiarni "syrop słodowy" z czekoladą i bitą śmietaną, brzmi to przeraźliwie, ale nie udało mi się tego przetłumaczyć na angielski.
#1
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 3, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Tym razem wpadł mi w ręce tom drugi cyklu o Frederice Bergman, cywilnej analityczce w szwedzkiej policji kryminalnej. Jak ktoś ma dobrą pamięć, to niestety kilkukrotnie pojawia się motyw wydarzeń z poprzedniego tomu, wraz z informacją, jaki był finał śledztwa. Ja na szczęście nie mam, zapomnę. Zespół specjalny prowadzi tym razem wielotorowe śledztwo, najpierw wielotorowe z przypadku (przejechany mężczyzna pochodzenia arabskiego oraz zamordowane małżeństwo działaczy kościelnych, które pomagało uchodźcom), potem już celowo, bo sprawy wydawały się ze sobą łączyć. Frederica jest w zaawansowanej ciąży ze znacznie starszym od niej partnerem, w dodatku żonatym i z przyczyn finansowych niemożliwym do rozwiedzenia. Peder, błyskotliwy śledczy o niewyparzonej gębie, trafia na szkolenie z równego traktowania po tym, jak pozwala sobie na publiczne dowcipy na temat ciastek wyglądających jak sflaczałe penisy. Alex, dowódca, usiłuje poskładać do kupy rozpadający się zespół, a przy tym ma zgryz z żoną, która zachowuje się dziwnie, ale nie chce powiedzieć, dlaczego. Śledztwo jest trudne, niestety obejmuje również kręgi policyjne i w trakcie ginie więcej osób.
Nie jest to książka zachwycająca, raczej równie mozolnie się ją czyta, jak mozolnie idzie śledztwo. Jest trochę absurdów typu kradzież tożsamości, nagle nie działające internetsy i telefony (rok 2008).
Inne tej autorki tutaj.
#130 (jeszcze z 2014)
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 3, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, kryminal, panie
- Komentarzy: 2
Jackson Brodie jest eks-policjantem, a aktualnie prywatnym detektywem. Takim trochę przypadkowym, bo jedna sprawa wprowadza w jego życie drugą. Aktualnie szuka zaginionych kotów nieco odrealnionej staruszki i przypadkiem trafia na przeterminowaną o 30 lat sprawę zaginięcia dziecka jej sąsiadów. Jej dorosłe już siostry, porządkując dom po śmierci ojca, znajdują maskotkę zaginionej trzylatki w szufladzie ojca. Niebawem trafia też do niego sprawa morderstwa Laury, 18-latki, która została zabita pierwszego dnia pracy w firmie jej ojca. Na czwartą historię natyka się niejako mimochodem - kilkanaście lat temu młodociana matka zabiła swojego męża, bo za głośno rzucił drewnem na opał, odbyła karę i zniknęła, a jej młodsza siostra szuka siostrzenicy. Każda z tych historii to odrębna tragedia, na które nakłada się jeszcze niewyjaśnione do dziś morderstwo siostry Brodiego oraz jego własne, czasem dość nieporadne próby dogadania się z byłą żoną w kwestii opieki nad ukochaną córką, Marlee.
Jak napisała dees, to historie o rodzicach i córkach. Z detalicznie opisaną przeszłością, czasem bez przyszłości, ale wymagające - jak w przypadku zabitej nagle Laury - domknięcia. Bardzo zgrabny kryminał, w którym poszczególne historie składają się w układankę - rozwiązanie jednej prowadzi do rozwiązania kolejnej.
Dodatkowo na podstawie książki (a w zasadzie książek) powstał serial - Case Histories. Dwa pierwsze odcinki obejmują akcję z "Zagadek", kolejne - sądząc po tytułach niewydanych w Polsce - "One Good Turn", "When Will There Be Good News?" i "Started Early, Took My Dog". W roli głównej występuje Jason Isaacs, w którym swego czasu byłam zakochana w serialu Capital City.
Inne tej autorki tutaj.
Poza tym, cierpliwi czytelnicy - dodałam trochę zdjęć z Gendanmenmarktu. Oraz - czegoś dobrego pod choinką Wam życzę.
#127
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 24, 2014
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Oglądam, Seriale, Fotografia+ -
Tagi:
2014, panie, kryminal
- Komentarzy: 1
Czerwiec 1982. Cała Polska czeka na rozpoczęcie pierwszego mundialowego meczu z polską reprezentacją (Viva Espana i Antoni Piechniczek), tylko sierżant Słomiany czeka na miłe tête-à-tête z panią Krysią na jej działce. Okazuje się jednak, że oprócz tego przestępcy czekają na konwojowane przez sierżanta worki z pieniędzmi na wypłaty dla "Ceglorza"[1] i zamiast na mecz i na działkę trzech milicjantów[2] i jeden bandyta trafiają do kostnicy, a pieniądze (50 albo 100 milionów, w zależności od tego, kto opowiada) znikają. Ekipa poznańska rozpoczyna śledztwo, ku nieskrywanemu żalowi Teofila Olkiewicza, który właśnie zbierał się z kolegami na solidną wypitkę. Zastrzelony przestępca okazuje się być zwykłym szuszwolem z Chwaliszewa, a nie żadnym mega-gangsterem, stąd wniosek, że ktoś tę akcję zaplanował "z góry". Trop wiedzie do wystających pod Peweksami koników, zrzeszonych w różnych gildiach; Mirek Brodziak wykorzystuje swoje stare kontakty i zaczyna środowisko infiltrować. Trochę celowo, trochę przypadkiem - trafia na piękną Asię, w której się kochał w szkole, a teraz - za rozsądną opłatą - kochało się pół Poznania, bynajmniej nie platonicznie. Jednocześnie w Pile zostaje znaleziony "samobójca", powieszony na strychu swojej kamienicy. Kapitan Szwarc odkrywa, że to były oficer SB. Chwilę potem z jeziora wyłowiony zostaje kolejny SB-ek, tym razem z wydziału paszportowego, który - jak się okazuje - wydawał dokumenty z ekskluzywnymi wizami lekką ręką i bezzwrotnie[3] zamieszanym w sprawę przestępcom. Teoś udaje się więc do Piły, żeby sprawę rozpracować. Wprawdzie w nocy widzi Hitlera w swoim pokoju i ma chwilę załamania (obiecuje abstynencję), ale rano mu przechodzi. Tylko kac zostaje.
Mam trochę poczucie, że fabuła szwankuje - wiadomo, wszystko, co złe można zrzucić na SB, ale poza tym panuje wszechresortowy bałagan. Całość ratuje krajobraz letniego Poznania i dzielny Teofil, który nawet korzysta z uroków pozamałżeńskiego pożycia intymnego.
[1] Aka Zakłady im. Hipolita Cegielskiego.
[2] W tym sierżant Pluta, zamieszkały w Suchym Lesie.
[3] Bo po co komu paszport w domu, jeszcze zgubi.
Inne tego autora tu.
#126
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 17, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Skomentuj
Rudolf Heinz podleczył sobie reumatyzm, ale z kolei przestało mu się układać i z synem-studentem, i w pracy, z szefem-palantem. Oddala się więc szybko do Warszawy na prośbę swojego kolegi, żeby pomóc w sprawie tak na oko seryjnego zabójcy. Ofiarami są bezdomni menele, kręcący się po obrzeżach miasta, ale jeden z nich okazuje się być dawnym ochroniarzem w firmie bogatego biznesmena, który całkiem niedawno przeniósł się na łono Abrahama. Heinz dużo pije, słucha muzyki, oprócz śledztwa męczy się z faktem, że jego eks-współpracownica, Gotycka Jolka, umiera na nowotwór. W tle toczy się wątek osadzonego w psychiatryku mordercy-podpalacza, którego schwytał, prawie przy tym tracąc życie, Heinz. Epizodycznie pojawia się wnuk Zygi Maciejewskiego, również policjant.
Dużo wątków, ale lektura niespecjalnie wciąga. Irytowały mnie powtarzające się wstawki, że Heinz był już o krok od odkrycia, ale jednak nie tym razem. Już miał coś na końcu języka, ale jednak nie złapał.
Inne tego autora tutaj.
#125
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 11, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Skomentuj