Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Asa Larsson - Burza słoneczna / W ofierze Molochowi

Burza słoneczna

Rebeka Martinsson pracuje we wziętej agencji prawnej, ale jej problemy ze sobą sprawiają, że poza pracą nie ma w zasadzie życia osobistego. Tym bardziej dziwi wszystkich (i ogromnie irytuje jej zwierzchnika), kiedy po otrzymaniu telefonu z dalekiej Kiruny wsiada w samolot, żeby pomóc swojej koleżance z dzieciństwa, Sennie, podejrzanej o zamordowanie brata - Wiktora. Wiktor był znanym w całej Szwecji Złotym Chłopcem z sekty religijnej - po wypadku przed laty doznał oświecenia i w kościele Źródła mocy był magnesem na nowych wiernych. Rebeka miała własne doświadczenia z sektą - przed laty jeden z pastorów wykorzystał ją seksualnie i po aborcji musiała odejść z kościoła, więc tym bardziej chce teraz sprawę wyjaśnić.

Mroczna Szwecja, pełna wieloletniej, często będącej tajemnicą poliszynela, przemocy, zestawiona jest dodatkowo ze zjawiskowo pięknym, choć surowym, krajobrazem. Do postaci dość depresyjnej Rebeki, niby lokalnej, ale ciągle outsiderki z wielkiego miasta bez osadzenia prawnego w śledztwie, na szczęście zostały dołożone całkiem niezłe postaci lokalnej policji, na przykład Anna Maria Melli - niska (wielokrotnie nazywana przez autorkę "brzydką karlicą") policjantka w ciąży (czwarte dziecko) oraz dość wycofany Sven Erick, policjant ze śladami po pożarze z dzieciństwa.

W ofierze Molochowi to ostatni tom cyklu. Rebeka jest lokalnym prokuratorem (zapewne od tomu drugiego), zostaje wezwana do morderstwa starszej kobiety, zadźganej widłami we własnym łóżku. Babcia opiekowała się 7-letnim wnukiem Marcusem, który szybko zostaje znaleziony w szopie, ale nie jest specjalnie pomocny, bo nie chce rozmawiać. Pod opiekę bierze go Sven Eric, poparzony w pożarze policjant, dusza-człowiek, który pozwala dziecku biegać ze swoimi psami. Niestety, śledztwo nie idzie dobrze, bo Rebeka na drodze politycznych machinacji zostaje od niego usunięta na rzecz tępego, ale egoistycznego kolegi, a małego Marcusa ktoś chce zabić.

Niestety, książka strukturą i klimatem zaczyna przypominać książki Lackberg - dwutorowa narracja, opisująca dzieje pechowej rodziny małego Marcusa, łączy się z współczesnym śledztwem, które z kolei raczej wchodzi w obyczajowość małej wsi, a nie w procedury policyjne. Autorka prowadzi akcję powoli, czasem skupiając się na mało istotnych sprawach, żeby - w okolicach finału - wyciagać rozwiązanie metodą deus ex machina.

Inne tej autorki tutaj.

#42-#43

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 24, 2016

Link permanentny - Tagi: 2016, panie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Leopold Tyrmand - Zły

Znowu ze smutkiem muszę stwierdzić, że zawiodła mnie pamięć - chyba jednak te kilkanaście lat temu nie przeczytałam "Złego", a jeśli nawet, to nie pamiętałam literalnie nic[1]. To historia o sile przypadku, w której wracająca z apteki z lekami dla chorej matki Marta Majewska, młoda i ładna blondynka, popchnięta przez warszawskiego chuligana na ulicy, katalizuje ciąg zdarzeń, w którzm kilka osób traci życie, całkiem sporo wolność, a bardzo wiele uzyskuje większe poczucie bezpieczeństwa (nie mówiąc o miłości i przyjaźni). Bohaterem książki nie tyle jest tytułowy Zły, tajemniczy mściciel, który chce oczyścić Warszawę ze zorganizowanych w szajki chuliganów, a sama Warszawa - podnosząca się z ruin, brzęcząca tramwajami, głosami targowisk, pachnąca kwiatami Saskiej Kępy i śmierdząca stęchlizną bram.

Słuchałam audiobooka, czytanego przez Adama Ferencego. Ale jak czytanego - poezja; nie wiem, co pochwalić - tembr, akcent, umiejętność mówienia wszystkimi bohaterami jednocześnie. Jeden chyba raz, kiedy powtarza część zdania ("nie, nie tak, jeszcze raz"), można to uznać za błąd w sztuce, ale blisko 38 godzin bezbłędnego tekstu do słuchania dowodzi mistrzostwa. Dodatkowo to nie tylko audiobook, a wzbogacone o odgłosy tła słuchowisko.

[1] Przypomnijcie mi proszę, więcej takich klasyków, które się czytało "na pewno" w liceum, mam poczucie, że cały świat literatury stoi przede mną otworem.

Inne tego autora tutaj.

#41/#1

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 14, 2016

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2016, panowie, kryminal - Komentarzy: 4


Terry Pratchett - Pasterska korona

W Świecie Dysku czarownice znają swoją przyszłość. Kiedy więc umiera babcia Weatherwax, to na swoich warunkach, przygotowana i uporządkowana, z poprawioną tabliczką, która dotychczas głosiła NIE JESTEM MARTFA. Na swoją następczynię wyznacza Tiffany Obolałą, która - mimo niejakich szykan ze strony niektórych starych czarownic - zaczyna kursować między Kredą a Lancre. Jednocześnie wszyscy, a zwłaszcza Mac Nac Feegle, obserwują ożwawienie w świecie elfów, które - nie bojąc się babci W. - planują najechać na świat ludzi.

Dobra książka na zakończenie. Owszem, jest mimo zapewne wysiłków redaktora/współautora - niedokończona, brakuje mi wyjaśnienia niektórych wątków (chociażby roli Ty i Mefistofelesa), niektóre możnaby pociągnąć w bardziej satysfakcjonującą stronę (Geoffrey). Prywatnie mam jednak żal, że cykl nie zakończył się książką o Straży.

Inne tego autora tutaj.

#38

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 3, 2016

Link permanentny - Tagi: sf-f, 2016, panowie - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Stephen King - Znalezione niekradzione

1978. Bellamy, wielbiciel kultowego cyklu o Jimmym Goldzie, włamuje się z kolegami do domu autora, Johna Rothsteina, który od lat nie publikował i żył na uboczu. Chcą tylko go postraszyć i okraść, ale Bellamy traci zimną krew i zabija autora. Odkrywa w sejfie poza gotówką niepublikowane przez lata rękopisy, w tym dwa tomy ze swoim ukochanym Goldem. Koledzy nie są zachwyceni tym, co zaszło, Bellamy zamyka im więc usta w sposób ostateczny. Ukrywa skarb, ciesząc się już na myśl o lekturze, ale po kłótni ze znajomym wydawcą, który obiecał mu upłynnienie rekopisów, upija się i ląduje w więzieniu z zarzutem zgwałcenia przypadkiem spotkanej kobiety. Wyrok - dożywocie. W 2010 roku Pete, 13-nastolatek, odkrywa zakopaną pod urwiskiem skrzynię. Pieniędzmi anonimowo ratuje swoją rozpadającą się rodzinę (ojciec bez pracy po wypadku, poszkodowany przez szaleńca, który mercedesem wjechał w tłum), a kiedy pieniądze się kończą, odkrywa prawdziwą wartość rękopisów. Próba ich sprzedaży nakłada się w czasie z warunkowym wyjściem Bellamy'ego z więzienia.

To drugi tom cyklu o detektywie Hodgesie i jego pomocnikach, zazębiający się historiami z tomem pierwszym ("Pan Mercedes"). Hodges, oderwany na chwilę od prowadzonych przez siebie spraw, pomaga Pete'owi wyplątać się z problemów i uratować się przed bezwzględnym mordercą.

Jak to u Kinga, czyta się widząc prawie że opisane sceny, z dynamicznymi przejściami, zapachem i fakturami. Wraca motyw obsesji na punkcie pisarza i jego bohaterów, które w "Misery" stworzyły jedną z najbardziej wstrząsających strasznych historii; tutaj Bellamy wie, że ciąg dalszy jest ciągle w zasięgu ręki (chociaż autora już zabił), dlatego kontynuje serię zabójstw.

Inne tego autora:

#37

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 28, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, 2016, kryminal - Skomentuj


Wilhelmina Skulska - Paryska bagietka

Wprawdzie autorka kojarzyła mi się z głębokim PRL-em i kryminałami o dzielnym kapitanie Rogoszu, ale w znalezionej na bookcrossingowej półce ani słowa nie ma o stróżach prawa, za to są wspomnienia autorki z okresu 6 lat w Paryżu, który spędziła przy mężu dyplomacie (z dwiema córkami, gospodynią i psem). Rzecz się dzieje w latach 60., u władzy de Gaulle, a polscy dyplomaci/handlowcy chwalą się osiągnięciami polskiego przemysłu socjalistycznego. Wyczuwałam w opowieści o Paryżu - wszak mieście westchnień milionów - dość umiarkowany entuzjazm (wszędzie korki, drogo, ludzie nieprzyjaźni, język trudny, sąsiedztwo takie sobie), ale biorę poprawkę na rok wydania książki, kiedy to dla czytelników wyjazd do Paryża był niemożliwy z wielu względów. Trochę historyjek jeży włos (wysłanie 9-latki i 4-latki na trzymiesięczny obóz bez znajomości języka), trochę wywołuje wzruszenie ramion (niewychowany pies terroryzujący rodzinę), pozostałe jednak bywają zabawne (o rodakach w Paryżu). Nie jest to przewodnik po Paryżu ani okolicach - nie ma w zasadzie żadnych adresów (poza adresem 5 Rue Molière, gdzie autorka mieszkała).

#36

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 19, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, podroze - Skomentuj


Aleksandra Marinina - Iluzja grzechu

Zamordowano starą, bogatą damę o dźwięcznym nazwisku Aniskowiec, otaczającą się środowiskiem artystycznym. Co dziwne, z jej bogato wyposażonego w antyki i dzieła sztuki mieszkania nie zginęło nic, nawet biżuteria. Dziedziczyło po niej muzeum, odpadł więc całkiem motyw rabunkowy. Liczni znajomi potwierdzili, że starsza pani była lubiana, nikomu nie nastąpiła na odcisk, a przy tym była dyskretna i adoratorami i mężami rozstawała się w zgodzie, więc i tutaj nie ma podstaw do szukania zabójcy. Kamieńska jest niepocieszona aż do momentu, kiedy - zupełnym przypadkiem - przesłuchując znajomą ofiary, opowiada jej towarzysko historię przypadkowo spotkanej na korytarzu Iry, którą przed laty spotkała tragedia: jej matka wyrzuciła trójkę młodszego rodzeństwa z ósmego piętra, potem skoczyła za nimi sama, a ojciec umarł na zawał dzień później. Dzieci i matka cudem przeżyły, oczywiście z różnymi uszkodzeniami i od sześciu lat przebywają w szpitalu, a Ira, która uciekła przed matką, nie dojada, nie dosypia, pracuje na kilka etatów, żeby dbać o rodzinę. Kiedy znajoma ofiary rzuca "O, Aniskowiec znała tę matkę, przyjaźniły się i mówiła, że spodziewała się, że TO się źle skończy". Kamieńska rzuca się na trop jak labrador na zdechłego kreta[1] i powoli odkrywa, że dzieci niedoszłej samobójczyni[2] były obiektami eksperymentów szalonego lekarza.

Jak przy okazji poprzednich książek ("Za wszystko trzeba płacić" czy "Złowrogiej pętli") łamał mi się kołek do zawieszania niewiary, tak tutaj ewidentnie autorce odjechał już peron. Są eksperymenty radiologiczne na nienarodzonych dzieciach w celu stworzenia nadczłowieka, złowroga szajka islamskich terrorystów, lekarz-katolik leczący duszę, nastolatka prześladowana w szkole za znajomość ortografii czy najmniej już dziwiący szowiniści (dżentelmen zaprasza panią na schadzkę do swojego mieszkania, po której to schadzce pani zmywa naczynia i sprząta, po czym wychodzi).

Kamieńska ma stosunkowo małą rolę w powieści, za to wielokrotnie irytuje w kontaktach zawodowych i społecznych, a do tego chodzi chora do pracy, bo musi pracować mimo nieleczonej grypy. Męża za to leczy metodami naturalnymi - moczenie nóg w wodzie z gorczycą, gaziki ze startą cebulą w uszach(!), maść terpentynowa na stopy.

[1] Dygresyjnie, fraza mi się ostatnio mocno wzbogaciła po lekturze Janina Daily, co i Wam polecam.

[2] I nie tylko one, bo pan doktor prowadził eksperymenty na każdej spotkanej pani, angażując siebie i swoje nasienie bez większych oporów natury moralnej. Gorzej, że owe panie bez większych wyrzutów sumienia dają się zapłodnić doktorowi, nie wtajemniczając w sprawę mężów, czasem wielokrotnie.

Inne tej autorki tutaj.

#35

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 8, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panie, kryminal - Komentarzy: 2