Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Aleksandra Marinina - Za wszystko trzeba płacić

Narzekałam wcześniej, że Marinina opisuje rzeczywistość z jednej strony niewiarygodną i absurdalną, z drugiej przerażającą, ale to było zanim nie dojechałam do tego tomu. Akcja jest taka, że do luksusowej kliniki "na leczenie" trafiają ludzie zdolni i twórczy, żeby w spokoju skończyć pracę. Dostają dyskrecję, dobrą dietę, spokój i suplementy, tyle że w pewnym momencie się im konsekwentnie pogarsza, częstokroć ze skutkiem letalnym. Dyskrecja jest wymagana, bo klinika prowadzi na nich doświadczenia eksperymentalnego preparatu wzmacniającego możliwości intelektualne, który niestety ma taki skutek uboczny, że degeneruje organizm. Ciężko potencjalnie opłacalny finansowo eksperyment dokończyć, bo twórca metody, znany profesor, umarł, a wdowa po nim zabrała materiały. Po kolejnej utracie "obiektu" dyrektor placówki z przedsiębiorczą żonką wysyłają umyślnego, żeby wykupił od chytrej kobiety dokumenty, ale w ostatniej chwili stwierdzają, że żądany przez nią milion dolarów przyda im się bardziej, więc umyślny - miły facet, naprawdę - dostaje polecenie zabicia i kradzieży. Ponieważ potrzebuje pieniędzy (ciężarna siostra w Stanach, którą trzeba utrzymać), zabija wdowę oraz przypadkowo podwożącą ją kobietę i jej kilkuletniego syna. Bez refleksji, wszak ma potrzeby. Pech chce, że zabita przypadkiem kobieta była dawną kochanką Denisowa, znanego już z poprzednich tomów szefa mafii, zaprzyjaźnionego z Kamieńską. Dowcip w tym, że Denisow z jednej strony chce zabójcę byłej kochanki stuknąć, z drugiej niechcący go kryje, albowiem to jego siostrzeniec jest głównym macherem akcji z kliniką. W tle przewija się jeszcze tajemnicza "firma", zajmująca się za pieniądze tuszowaniem przestępstw, przy wydatnym udziale skorumpowanej milicji na dowolnych szczeblach.

I jak tu mój kołek do zawieszania niewiary się ugiął, tak warstwa obyczajowa rozłożyła mnie na łopatki. Wszystkie panie, zaangażowane w akcję, mają jedną, nie wymagającą jakiegokolwiek wysiłku metodę na osiąganie celów - biorą delikwenta do łóżka. Żona dyrektora kliniki, Olga, najpierw przez 7 lat uwodziła niezbyt przystojnego i miłego naukowca tylko po to, żeby zapewnił jej bogate życie. Kiedy trzeba usunąć z widowni młodego doktoranta prawa, przez kilka dni wykonuje nad i pod nim akrobacje w łóżku, bo to tanie i skuteczne. Tłumaczka Tamara, pracująca jako "zasłona" z mordercą, traktuje chodzenie do łóżka z klientami jako element swojej pracy, oczywiście z uśmiechem konstatuje, że płatny oddzielnie. Ma gdzieś za sobą epizod, w którym po zleceniu za granicą, połączonym z przemocą seksualną, wylądowała w szpitalu na trzy miesiące. Katia jest kochanką mafioza, którego nie kocha, ale który kupił jej mieszkanie oraz daje miesięczną pensję na utrzymanie biednej rodziny.

Warta zapamiętania scena: komisariat hucznie pijący z okazji 14. urodzin drobnego bandyty, któremu dotychczas sąd ze względu na wiek umarzał wszystkie sprawy.

Poza tym jest o tym, że to jest nie w porządku, że umierają młodzi i twórczy ludzie. Czasem czuję dreszcze, kiedy takie przypadki.

Inne tej autorki tu.

#21

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 18, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panie, kryminal - Komentarzy: 3

« Bez tytułu: 2015-02-15 - Tadeusz Żołnierowicz - Cios za ciosem »

Komentarze

Izabelka

Raczej nie czytam kryminałów, raczej, i nie wiem czemu zainteresowałaś mnie. Może przez ten kołek niewiary?

Theli

O ile pamiętam, to ta co się wzięła za naukowca sama całkiem nieźle sobie radziła naukowo i bez męża też by pewnie karierę zrobiła. A tu się okazało, że chodziło tylko o złapanie bogatego łosia.

Zuzanka

@Theli, prawda. Zresztą tłumaczka też była świetna, dwujęzyczna, ze znajomością słownictwa medycznego, ale czemu nie iść za kasę z klientem do łóżka, w końcu żaden kłopot.

Skomentuj