Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Prowincjonalne angielskie miasteczko, nastoletni Adrian opisuje swoje życie w pamiętniku. Miłość do koleżanki z klasy, Pandory, z którą wprawdzie uprawia “intensywny petting”, ale nie zaczyna jeszcze życia erotycznego, wprawia go w stan frustracji. Proza życia - matka wyprowadziła się i mieszka z sąsiadem, ojciec jest na zasiłku, a do tego do domu wprowadziła się jego kochanka z synem - irytuje go i smuci, zwłaszcza że wszyscy traktują go jak piąte koło u wozu. W szkole też nie jest lepiej, bo nikt nie docenia jego poezji i intelektualnych wywodów. Dookoła bujne czasy Margaret Thatcher - kryzys, wojna na Falklandach (przypadek?), ślady zimnej wojny, ślub Diany i Karola (“jaki ten Andrew przystojny”), kulejąca opieka zdrowotna.
Kiedy pierwszy raz oglądałam te seriale (drugi to “Growing Pains”) w latach 80. rozumiałam niewiele z otoczki społecznej - mundurki szkolne i afera ze skarpetkami, spóźniający się czek z zasiłkiem, problem z pakistańską rodziną w “dobrej” dzielnicy. Skupiałam się na tym, że Adrian skrupulatnie rysuje wykres długości swojego przyrodzenia i nie może się dogadać ze swoją zasadniczą dziewczyną Pandorą, a do tego zupełnie nie rozumie, co się dzieje dookoła niego; poza tym w Polsce też wtedy wszyscy palili. Znacznie mniej docierało do mnie, jak patologiczną jest rodzina państwa Mole’ów, z rozchodzącymi i zdradzającymi się rodzicami, toksyczną babcią, parentyfikacją i zaniedbaniem, a Adrian pod pozorami pretensjonalności zwyczajnie potrzebuje kogoś, kto go pokocha i się nim zajmie (np. piorąc mu te skarpetki).
Czytałam chyba wszystkie książki Sue Townsend, które wyszły w Polsce, ale nie do końca rozumiałam, skąd się jej ogląd świata wziął. Trochę światła rzuca film wspomnieniowy o autorce - jej robotniczych korzeniach, sympatiach i animozjach czy wreszcie postępującej chorobie, mimo której usiłowała ciągle pisać.
Inne tej autorki.