Przystupa (bez imienia) ma 20 lat, pochodzi z małej wsi bez perspektyw i nagle stwierdza, że musi wyjechać. Nic nie umie, nie ma planów, zdaje się na los - zaczyna swoją pielgrzymkę po domach różnych rodzin, w których z perspektywy mopa i kosza na śmieci obserwuje ludzi. Jako sprzątaczka jest meblem, niewidocznym i nie wartym zwracania uwagi, może obserwować swoich pracodawców bez gorsetu cywilizacji - widzi zdrady, kłamstwa, kłótnie, powierzchowność, matactwa ukrywane pod spontanicznością, skąpstwo i nieczułość. Jest narażona na molestowanie, bo ta strefa życia rodzinnego też nie jest wolna od patologii, nawet jeśli z zewnątrz rodzina jest cudowna. Z Warszawy trafia do Szwecji, najpierw do środowiska polonijnego z jego zaściankowością i pogardą dla tych, co w Szwecji, i dla tych, co w zostali w Polsce, potem sprząta domy Szwedów i ekspatów z innych krajów. Wszędzie jest niekomentującym, nieoceniającym (poza ucieczką lub wzruszeniem ramionami) świadkiem rzeczy patologicznych.
Kreacja "Przystupy" jest dziwna - z jednej strony to feministyczny manifest pokazujący losy kobiet w związkach, w których dla zapewnienia sobie pozycji i stabilizacji zgadzają się na rzeczy, na które zgadzać się nie powinny. Z drugiej - jest to narracja naiwna; Przystupa jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw pozwalających na ocenę sytuacji, wielkie zdziwione oczy robi na widok męża bijącego żonę i na widok galerii handlowej. Zaskakuje ją to, że w Szwecji księdzem jest kobieta i stwierdza, że ona sama zostanie księdzem, po czym wraca do ścierki, a wszystkie zarobione pieniądze wysyła do rodziny. Zostało mi poczucie niedosytu, źle wyważony balans między ironiczną groteską a realnością.
Inne tej autorki tu.
#97
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 6, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, obyczajowy, panie
- Skomentuj
Miał być niesamowity skandal, film, z którego oburzeni widzowie wychodzą z kina, a okazało się, że to dość lekka obyczajówka z elementami komediowymi. Może skandalem było to że zamiast mężczyzny bon-vivanta pojawiła się rozwiązła dama, zdradzająca swojego chłopaka z przypadkowym przechodniem, klnąca, pijąca i paląca *gasp* marihuanę oraz nie szanująca klasycznych (mąż, ciąża) wyborów swojej siostry. Ten typ filmu zakłada pewną przewidywalność, więc w pewnym momencie ciągłe bycie na kacu i rozwalanie wszystkiego zaczyna bohaterce doskwierać, dopada ją kryzys i - po śmierci ojca, który nie był dobrym role modelem - zaczyna dostrzegać, że w tzw. ustatkowaniu się coś jest.
Rolę tytułowej "wykolejonej" gra Amy Schumer, stand-uperka, która w swoim programie (o czym niebawem) pokazuje bardziej absurdalne i kontrowersyjne scenki, głównie ze styku światów damskiego i męskiego. Drugoplanowo zabawna rola Tildy Swinton, dłuższa scena z gołym tyłkiem Johna Ceny oraz kilka scen ze znanymi sportowcami czy aktorami (grającymi siebie).
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 2, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 1
Manuela jest koordynatorką transplantacji w madryckim szpitalu. W 17-te urodziny nastoletniego syna, Estebana, zabiera go do teatru na przedstawienie z uwielbianą aktorką, Humą. W deszczu czekają na autograf, ale Huma odjeżdża, nie zwracając na nich uwagi. Esteban biegnie za taksówką i ginie pod kołami wyjeżdżającego zza zakrętu samochodu. Manuela nagle trafia w sytuację, którą przerabiała setki razy, szkoląc lekarzy - tyle że tym razem to ona musi podjąć decyzję o odłączeniu aparatury i pozwoleniu na pobranie organów do przeszczepów. Żeby poradzić sobie z żałobą, wraca do Barcelony, skąd 18 lat temu wyjechała w ciąży; chce opowiedzieć ojcu Estebana, że miał wspaniałego syna. Na miejscu wprawdzie nie znajduje ojca swego syna (zwiał do Ameryki Południowej), ale spotyka dawną trans-przyjaciółkę, Amparo, ciężarną siostrę zakonną, Rosę (jeszcze zupełnie niewinna Penelope Cruz) i wreszcie Humę, dla której zaczyna pracować.
Dla mnie najbardziej udany, najpełniejszy film reżysera. Miejscami przeraźliwie smutny, bo chyba najgorszą rzeczą dla rodzica jest patrzenie na śmierć swojego dziecka, miejscami uroczo pastiszowy i zabawny, campowo odjechany. Skonstruowany na zasadzie koła z powtarzającym się motywem narodzin i śmierci (jak "Drżące ciało"), twórczo rozwijający wątki z poprzednich filmów (matka-córka, transplantacja z "Kwiatu mego sekretu"). Nieustająco mnie wzrusza od lat, oglądałam go chyba już z 8 razy. I pewnie jeszcze nie raz obejrzę.
Inne filmy Almodovara.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 1, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
W ramach wprowadzania suspensu zagaduję podczas powrotu ze szkoły Majuta. Że dziś ostatni dzień listopada, jutro grudzień, że za progiem święta, a żeby uprzyjemnić czas oczekiwania na, będziemy codziennie robić jakąś rzecz...
- No wieeeem, mama - Majut podał tonem absolutnej oczywistości. - Będziemy otwierać okienko i wyjmować zabawkę z klocków.
A ja mam zwykłą kartkę z wypisanymi ołówkiem liczbami. I skreślam.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 30, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Maja
- Komentarzy: 2
Z wrodzonego lenistwa posłużę się recenzją dees. Wiele nastolatek marzy, żeby mieszkać w zamku, bo to romantycznie, stylowo i na pewno któregoś dnia na horyzoncie pojawi się rycerz na białym koniu. Cassandrze się udało - od lat mieszka w resztkach przebudowanego, gotyckiego zamku na angielskiej wsi wraz z ojcem, macochą i dwójką rodzeństwa. Ojciec, niegdyś autor znanej i cenionej książki, od lat nic nie napisał, rodzina nie ma więc żadnych dochodów i żyją z tego, co dobrzy ludzie dadzą. Trójka dzieci - dorosła już Rose, 17-letnia Cassandra i chyba 14-letni Thomas snują się po pełnym przeciągów, niemożliwym do ogrzania i nieustająco przeciekającym zamku, pożyczają sobie ogarki świec po zmroku i wegetują z dnia na dzień. Ekscentryczna macocha, modelka Topaz, głównie martwi się tym, że nie ma z czego zrobić obiadu oraz że dziewczętom drą się ostatnie sukienki. Któregoś dnia podczas zabawy najstarsza zaklina rzeźbę pod kuchennym sufitem (rzucającą diabelski cień), żeby ich życie się odmieniło. I wtem do drzwi pukają dwaj młodzieńcy prosto ze Stanów, spadkobiercy okolicznego majątku oraz faktyczni właściciele dzierżawionego zamku. Starsza, Rose, decyduje, że bez względu na wszystko, musi się wyrwać z biedy nawet kosztem związku bez miłości.
To wszystko opisuje Cassandra w pamiętniku, najpierw pełnym dziecięcej naiwności, potem, gdy zaczyna rozumieć mechanizmy rządzące światem uczuć - już bez złudzeń, samokrytycznie i analitycznie. Ale tak naprawdę warstwa emocjalna jest tu mniej ważna - fantastycznie bogaty jest opis angielskiej wsi, czuć zapach, wilgoć mgły, kolory i faktury. Owszem, książka raczej dla nastolatek, ale na zimne jesienne wieczory - pyszna.
#96
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 29, 2015
Link permanentny -
Tagi:
2015, beletrystyka, panie -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Książkę powinien dostać w pakiecie startowym każdy minister gospodarki, premier i w zasadzie połowa rządu, może wtedy by zrozumieli, czemu nie jest dobrze, chociaż oficjalna wykładnia jest taka, że dobrze. Springer porównał sytuację mieszkaniową Polski w 1919 roku do tej z 1989 i - jak się łatwo domyślić - czasem porównanie nie szło na korzyść współczesności. Dużo smutnych historii o wypłaszaniu lokatorów, nierzetelnych deweloperach, wrobieniu w kredyt 2 milionów podmiotów pod płaszczykiem wejścia w dorosłość, trochę o wynajmie i patologiach z tym związanych. Równie smutno się czytało co "Wannę".
Inne tego autora tutaj.
#95
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 24, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, reportaż
- Skomentuj
Nie będę dokładać kolejnej recenzji, wcześniejsze są tu, tam i ówdzie, dziś tylko garsteczka cytatów.
Paszczak obudził się powoli i gdy tylko stwierdził, że jest sobą, zapragnął być kimś innym, kimś, kogo nie znał.
Nagle przyszło mu na myśl, że wszystko, co robi, nie jest niczym innym, jak tylko przenoszeniem rzeczy z jednego miejsca na drugie albo mówieniem, gdzie one powinny stać, i przez krótką chwilę olśnienia zastanawiał się, co by się stało, gdyby dał temu spokój.
Obudził się któregoś ciemnego, jesiennego ranka i nie mógł sobie przypomnieć, jak się nazywa. Trochę to jest smutne, kiedy nie pamięta się cudzych imion, natomiast zapomnieć swoje należy wręcz do przyjemności.
– Nie przejmuj się, nie ma tu nic gorszego niż my sami.
Nie mam depresji (ha ha), mam za to listopad.
Inne tej autorki.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 16, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
dla-dzieci, panie, 2015
- Komentarzy: 1
Młoda kurtyzana (Penelope Cruz) rodzi w autobusie synka, Victora. Oboje dostają dożywotnio darmowe bilety, aczkolwiek ma to niewielki wpływ na akcję. Po latach młody Victor wplątuje się w dziwną historię z atrakcyjną narkomanką, Heleną, która to historia kończy się postrzeleniem policjanta na służbie (Javier Bardem) i wyrokiem dla Victora. W trakcie wyroku umiera jego matka, zostawiając mu oszczędności i rozwalającą się chałupkę; młodzieniec wraca więc i planuje zemstę na Helenie, aktualnie żonie postrzelonego (i częściowo sparaliżowanego) eks-policjanta, Davida. Zemstę nietradycyjną, bo nie planuje jej krzywdzić, tylko chce pokazać jej, że jest najlepszym kochankiem na świecie, a potem ją rzucić. Uczy się ars amandi z piękną, choć już nie pierwszej młodości Clarą (Angela Molina), żoną uczestnika strzelaniny przed laty, partnera zawodowego Davida. Jeśli ścieżki tych pięciu osób tak często się przecinają, wiadomo, że koniec będzie dość wybuchowy.
Jakkolwiek po którymś już z kolei obejrzeniu tego filmu w dalszym ciągu mam problem z ustaleniem, co było myślą przewodnią, tak dobrze się ten film ogląda mimo upływu lat.
Inne filmy Almodovara.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 15, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Zmęczyłam kolejne dwa tomy cyklu o upośledzonym wzrostowo komisarzu (drugi jest nieco niezależny, ale nie warto czytać bez znajomości pierwszego, trzeci jest kodą pierwszego); zmęczyłam, bo autor jest dla ofiar przestępstw przerażająco brutalny fizycznie (gwałt, pobicie, rozpuszczenie na żywca kwasem ważnych elementów ciała), a samego komisarza Verhoevena torturuje psychicznie. Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż chyba mniej drastyczna niż tom pierwszy.
"Alex" to historia z twistem. Świadkowie zgłaszają porwanie młodej i ładnej dziewczyny, której nikt nie szuka. Dziewczyna jest bita i torturowana, a następnie zamknięta w klatce bez jedzenia i zostawiona na pastwę szczurów przez psychopatycznego porywacza. Przestępcę udaje się zlokalizować, ale wybiera śmierć niż zeznania. Na podstawie nikłych danych policja znajduje miejsce, gdzie dziewczyna ma być przechowywana, ale kiedy docierają, już jej nie znajdują. Pstryk, przełączamy się na narrację porwanej dziewczyny, która zabija bestialsko najpierw mężczyzn (wabiąc ich swoją urodą), potem nie szczędzi i kobiety. Verhoeven też przełącza się z trybu ratowania ofiary do poszukiwań wielokrotnej morderczyni. Kiedy ją znajduje, okazuje się, że jej wszystkie działania były w pewnej mierze uzasadnione, a prawdziwy zbrodniarz liczy, że uniknie kary.
"Ofiara" dotyczy ponownie życia osobistego komisarza. Próbuje ułożyć sobie życie z piękną, choć tajemniczą Anną, po czym pewnego poranka zostaje poinformowany, że jego dama walczy o życie w szpitalu, bo była przypadkowym świadkiem napadu na jubilera i cudem przeżyła próbę zabicia jej przez napastników. Verhoeven pomija ten mały szczegół przed zwierzchnikami, bo odebraliby mu śledztwo. Naciągając i łamiąc przepisy usiłuje dojść, kto chce zabić jego damę, a na końcu odkrywa, kto tak naprawdę był tutaj ofiarą.
Inne tego autora tutaj.
#93/94
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 14, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2015, panowie, kryminal
- Skomentuj
To chyba jeden z pogodniejszych filmów, mimo że trup się ściele gęsto (co najmniej 4 osoby zabite oraz kolejne na nagraniach), a przemoc jest na porządku dziennym (jeden wielokrotny gwałt oraz kazirodztwo). Kika jest makijażystką, a przy tym ma bogate życie osobiste. Spotyka kontrowersyjnego pisarza, Amerykanina, wchodzi z nim w bliskie stosunki, po czym zamiast fikołków w pościeli zostaje poproszona o zrobienie pośmiertnego makijażu jego pasierbowi, który był właśnie zszedł i jest blady. Okazuje się, że młodzieniec nie jest do końca martwy, budzi się i zaprzyjaźnia bliżej z Kiką. Po jakimś czasie okazuje się, że Kika sypia również od czasu do czasu z ojczymem narzeczonego, niestety robi to również pół Madrytu. Oraz co jakiś czas ktoś ginie, niestandardowa dziennikarka z oszklonym biustem i blizną na twarzy śledzi narzeczonego Kiki, a do tego ktoś podgląda ją przez okno i robi zdjęcia.
Bardzo lubię Kikę, za taki miły klimat "GRLZ POWER". Mężczyźni są lub ich nie ma, ale fajnie mieć przyjaciółkę, nawet jak jeśli sypia z Twoim facetem albo wpuszcza do domu opóźnionego w rozwoju brata-gwałciciela. Pikanterii dodaje goły tyłek aktora porno, całkiem goła Bibí Andersen i Peter Coyote w wyjątkowo twarzowej roli psychopaty.
Inne filmy Almodovara.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 12, 2015
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj