Dla ustalenia uwagi - nie lubię filmów kostiumowych na serio, ale bardzo lubię postmodernistyczne kawałki w sztafażu. I “Wielka” dostarcza doskonale - dopisek w czołówce “* an occasionally true story” zdecydowanie ucina wszelkie dyskusje o zgodności z prawdą historyczną, nie dziwi więc kolor skóry, szczegóły ubioru, makijażu czy skomplikowane kwestie pokrewieństwa. Młodziutka Katarzyna (właściwie Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst) przyjeżdża do Rosji, żeby wziąć ślub z wymarzonym carem, Piotrem III. Niestety, nic nie idzie według zamierzeń - Piotr jest chamem, brutalem, pijakiem i częstokroć zwyczajnie idiotą, nie ma romantycznej miłości, tylko zadarcie kiecki i z przeproszeniem, byle jakie ruchanie, arcybiskup zamiast przywitania testuje palcami, czy przyszła caryca jest dziewicą, dwór z niej szydzi, a jej zamiłowanie do nauki i postępowe idee, które chciałaby wprowadzić… cóż, może je sobie wetknąć. Ale to w zasadzie komedia, więc te wszystkie drobne problemy motywują Katarzynę do rozpoczęcia planowania przewrotu i przejęcia władzy nad Rosją. Sytuacja zmienia się dynamicznie - są sojusznicy i wrogowie, liczni kochankowie obojga, sobowtóry, niespodziewane zmiany stron, niedźwiedzie, szalona cioteczka Elżbieta i doskonały, współczesny język. Z kolejnymi sezonami (aktualnie zakończył się trzeci) jest coraz bardziej chaotycznie i komedia idzie raczej w kierunku groteski i komedio-dramatu, ale w zasadzie nie ma słabych momentów.
Oczywiście ostrzegam - jest brutalnie, mnóstwo przemocy, ach ci Rosjanie, ale dawno się tak dobrze nie bawiłam. Aktorzy doskonali - duet Fanning i Hoult świetnie się uzupełnia, krótka rola Gillian Anderson jest chyba najlepsza, Hodge i Isaac (w obu się kochałam w “Capital City”, jak to dawno było, jakże się chłopaki postarzeli, chlip) świetni. Do tego rozmach - scenografia i kostiumy na bogato, należycie odrobione tło historyczne (oczywiście nie pozwólmy, żeby fakty zepsuły dobrą historię) i absolutnie brak skrępowania, jeśli chodzi o moralną ocenę tego, co się działo.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Mare ma 17 lat, jest Czerwona oraz zajmuje się kradzieżami, co niestety oznacza, że - z braku zawodu - za rok pójdzie do wojska, jak trzech z jej starszych braci. Pogodziła się z tym, ale nie może się pogodzić z faktem, że jej przyjaciel od dziecka, Kilorn, traci swojego mistrza i możliwość pracy, co automatycznie oznacza wojsko, planuje więc karkołomną akcję zdobycia pieniędzy, dzięki czemu będzie mogła zarówno zniknąć ona, jak i Kilorn. Planuje okraść Srebrnych, rasę rządzącą krajem i Czerwonymi, niestety jej plan się sypie i cierpi na tym jej siostra, jedyna legalna żywicielka rodziny. Na skutek niespodziewanego spotkania z Calem, któremu się żali ze swojego pecha, Mare trafia na igrzyska Srebrnych, gdzie przedstawiciele różnych rodów prowadzą potyczki za pomocą swoich nadnaturalnych cech - super siły, panowania nad wodą, ogniem czy metalem, teleportacji czy czytania w myślach. I tu zaskoczenie, bo wtem okazuje się, że dziewczyna, mimo że jest Czerwona, ma moc panowania nad elektrycznością. Ród królewski z przyczyn politycznych tuszuje jej pochodzenie, uznaje ją za Srebrną i - jak się łatwo domyślić - zostaje narzeczoną księcia Mavena, młodszego brata - tu zaskoczenie - Cala. Od tej pory rozpoczyna się ryzykowna gra, bo Mare ze wszystkich sił chce doprowadzić do rewolucji, skoro już znalazła się po stronie wroga. Ponownie zaskoczenie - jej narzeczony, Maven, również chce rewolucję Czerwonych wesprzeć. Problem w tym - i tu już bez zaskoczenia - Mare jest zakochana w Calu, a nie w Mavenie.
Zaskakująco dobrze się to czytało, jak na to, że to YA i fantasy. Nie przeszkadzała mi wtórność wątków i ewidentne zrzynki z innych poczytnych autorów (Rowling, Collins) oraz dość topornie przeprowadzona zmyłka fabularna, z wieloma przypomnieniami w trakcie fabuły, żeby nikomu nie ufać. Jednocześnie nie wiem, czy chcę czytać wszystkie kolejne tomy (bo to tetralogia).
#54
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 14, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, panie, sf-f
- Skomentuj
[3.05.2023]
Moim pierwszym w ogóle wyjazdem zagranicznym były kolonie w Czecho-Słowacji (tak, łatwo sprawdzić, ile to lat temu). Dostałam paszport, w którym dumnie acz niespecjalnie błyskotliwie wpisałam sobie w znakach szczególnych “DZIECKO”, co budziło dużo radości na granicach, kiedy przekraczałam je na ten paszport już jako dorosła. Tak, były czasy, że sprawdzano paszporty na wszystkich granicach. Ale weszłam w dygresję, celem moim było wspomnienie, że w ogrodzie zoologicznym w Dvůr Králové (Dvurze Kralovem?!) już miałam okazję być, aczkolwiek niewiele - poza faktem, że byłam - pamiętam. Trafiliśmy na moment, że najbardziej znana część - safari, gdzie się jedzie wśród zwierzyny hasającej luzem, również wśród dużych kotowatych - była akurat zamknięta, ale samo zoo wynagradza. Dość duże, nieco mniejsze od poznańskiego Nowego Zoo, sporo zwierząt, dobrze przygotowana infrastruktura, akwaria, wybiegi i kwiaty, bardzo przyjemne. Najwięcej czasu spędziłam z nastolatką przy pingwinach, bo skojarzenia z “Pingwinami z Madagaskaru” zawsze żywe, oraz przy gepardach, którym ktoś złośliwie za sąsiedztwo dał borsuka, chodzącego w kółko ewidentnie złośliwie na wysokich łapach, czym niepomiernie koteczki irytował.
GALERIA ZDJĘĆ
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 13, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
czechy, ogrod-zoologiczny, dvur-kralove
- Skomentuj
Pakistan, targ w Lahore, w jednej z małych restauracji siedzi wykładowca uniwersytecki, Changez i rozmawia, chociaż lepszym określeniem byłoby, że monologuje, bo rozmówcy nie słyszymy, do amerykańskiego przedsiębiorcy. Rozmowa jest dość nietrywialna, bo i Changez to niezwykła osoba - potomek pakistańskiej zubożałej elity, wysłany do USA na studia ogromnym kosztem, ukończył Princeton i załapał się pod koniec lat 90. do prestiżowej firmy konsultingowej. W jego opowieści przecinają się dwie płaszczyzny - osobista, gdzie opowiada o poznaniu Eriki, pięknej, mądrej, ale i jednocześnie złamanej cierpieniem, której tęsknoty za zmarłym narzeczonym nie był w stanie zaspokoić, oraz narodowa, bo w wyniku ataku na WTC jego kraj, sąsiadujący z Afganistanem, ucierpiał przez odwetowe akcje Stanów Zjednoczonych. W wyniku tych dwóch niezależnych zmiennych - pogłębiającej się depresji Eriki i rozczarowania narratora zmianami w wymarzonym kraju - pięknie zapowiadająca się kariera ambitnego, pracowitego Pakistańczyka uległa załamaniu.
Jakkolwiek opowieść Changeza jest dramatyczna i pokazuje, jak bardzo mocarstwowość USA niszczy inne kraje i ludzi, tak książka, mimo że wciągająca, jest nieco chaotyczna i wygląda na niedokończoną; nie wiadomo, kim jest jego rozmówca, przypadkową osobą czy przedstawicielem służb USA, które planują potencjalnego dysydenta dyskretnie usunąć.
#53
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 12, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Mimo trochę zmyłkowego tytułu, tym razem rzecz jest o usiłowaniu dojścia do stanu oświecenia i jedności ze światem. Trochę, bo autorka właśnie przez wysiłek fizyczny była w stanie - do pewnego momentu - uzyskać jasność w głowie, poczucie celu i przynależności, separację od codziennych lęków i traum, które opisywała w poprzednich tomach: bycia osobą homoseksualną, samobójstwa ojca, trudnego procesu twórczego i skomplikowanych stosunków z matką. Na to nakłada się silne osadzenie w kulturze - spora część historii to nawiązania do romantyków (Yeats, Wordsworth, Fuller, Coleridge, Emerson) czy bitników (Kerouac), którzy w niespotykanym wtedy zamiłowaniu do aktywności fizycznej dla relaksu i zjednoczeniu z naturą chcieli poczuć więcej; ponownie, te elementy strasznie mi się dłużyły, tak wiem, autorka jest erudytką. Jest jeszcze warstwa społeczno-komercyjna, dotycząca pojawiających się powoli artykułów do uprawnia sportu, podręczników, miejsc, gdzie można robić to z innymi ludźmi albo sposobów, żeby tych ludzi unikać.
Inne tej autorki.
#52 (tu wstaw doroczny żarcik)
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 7, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, biografia, komiks, panie
- Skomentuj
[13-14.05.2023]
To, co uwielbiam wiosną, to szybka zmiana. Z brązowo-szarych patyków nagle wybucha świeża zieleń. Drzewa owocowe na biało przez kilka dni. Tulipany przekwitają, ale są wiśnie. Wszędzie pachnie bzem. Od kilku dni na Dębcu czuć słodką robinię. A w międzyczasie wszędzie było żółto od rzepaku. W tym roku po horyzont w Jankowie i w Wirach.
pozdrawiam
Wasza #Rzepiara.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 6, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tagi:
jankowo, wiry
- Skomentuj
Dwie przyjaciółki w średnim wieku (33 lata, uhm), Wilma i Amy, wyjeżdżają na wakacje do Meksyku. Wilma właśnie się po raz kolejny rozwiodła, jest sfrustrowana, nieszczęśliwa, źle się czuje, nadużywa alkoholu, co sprawia, że jest jeszcze mniej przyjemna i bardziej kłótliwa niż zwykle. Spokojna, wycofana Amy próbuje ją uspokajać, ale kiedy sprzedawca przenosi piękną, drogą srebrną szkatułkę z wygrawerowanymi inicjałami męża Amy, rozpoczyna się brzemienna w skutki kłótnia - Wilma popełnia samobójstwo, skacząc ze szkatułką z hotelowego balkonu, a Amy traci przytomność, uderzając głową o łóżko przy próbie ratunku. Mąż Amy, Rupert, wezwany przez placówkę dyplomatyczną, zabiera żonę z powrotem do Los Angeles, ale Amy nie pojawia się w domu, zostawia tylko list do nadopiekuńczego brata, Gilla, że śmierć przyjaciółki dała jej do myślenia nad swoim życiem i potrzebuje w samotności się zastanowić, co dalej. Gill nie daje się nabrać, tym bardziej, że siostra podpisała pełnomocnictwo dla męża do dysponowania majątkiem; uważa, że w Meksyku zginęła też Amy. Wynajmuje prywatnego detektywa, który zaczyna wnikliwie analizować wszelkie podejrzane zachowania Ruperta - zniknięcie ukochanego pieska żony, wypłatę 15 tysięcy dolarów z konta, zwolnienie wieloletniej służącej czy dziwne układy z sekretarką i żoną Gilla, Heleną, które wcale nie jest nieszczęśliwa, że szwagierka zniknęła. Dramatyczny finał odbywa się w tym samym hotelowym pokoju numer 404 w Meksyku.
Się je: jajka z szynką (czarne od pieprzu), stek bez przypraw, wysmażony bekon, tłusty hamburger.
Się pije: sok pomidorowy doprawiony limonami, whisky z wodą (zalecaną przez lekarza), tequilę z sokiem limonowym (niezalecaną).
Szowinizm codzienny: Kobiety przeważnie nie wiedzą, czego chcą. Trzeba im mówić, co mają robić, prowadzić je. Zawsze uważałem, że powinieneś mocniej trzymać cugle. (...) Konie i kobiety mają ze sobą wiele wspólnego. Puścić je na otwartą przestrzeń i od razu gdzieś pędzą na oślep.
Kobieca torebka: kieszonkowe wydanie jakiejś książki, magazyn ilustrowany, dwie pary okularów, papierosy, tabletki, baton czekoladowy, składana parasolka, plastikowe botki i czarne pantofle na niskim obcasie.
Żarciki z przemocy:
- Kobieta z podbitym okiem... Oczywiście, pamiętam! Żartowałyśmy z Marią zgadując, jak to się stało, czy mąż ją pobił, czy co. Nie wyglądał na to, co prawda. Przystojny mężczyzna, bardzo spokojny i delikatny.
Inne z tej serii.
#51
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 5, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, kryminal, panie, z-jamnikiem
- Skomentuj
Ponieważ pojawił się już drugi, finalny sezon “Firefly Lane” i obecne w nim były niektóre z wątków z “Pozwól odejść”, kontynuacji losów rodzin Hartów i Ryanów z 2013 roku, mam szczerą nadzieję, że nikt nie wpadnie na ekranizację tego jakże słabego tomu. Nawet z moją ogromną sympatią do bohaterek, no ile można nurzać się w dramie i nieszczęściu. Uwaga - zdradzam fabułę serialu i pierwszego tomu - po śmierci Kate wszyscy są załamani. Marah zaczyna się ciąć, nawiązuje romans z wytatuowanym i zaburzonym Paxtonem, a ponieważ Tully to ukrywa przez Johnnym, wybucha afera, w wyniku czego Johnny odcina się od Tully, a Marah rzuca studia i rezygnuje z kontaktów z kimkolwiek poza ukochanym. W efekcie Tully wpada w alkoholizm i lekomanię, jest persona non grata w mediach, próbuje bez efektu pisać autobiografię, po czym pewnego dnia dzieje się coś tak złego, że na powoduje wypadek; ląduje z uszkodzeniami mózgu i ciała w szpitalu, a potem w śpiączce. Przy łóżku Tully zbierają się wszyscy, Marah wyznaje swoje grzechy, Johnny przeprasza za to, że skupiony na swoim bólu zaniedbał ból Tully, zaś Dorothy/Chmura, wyrodna matka Tully, opowiada o swoich traumach i ojcu Tully. Ach, zapomniałam wspomnieć, że leżąca w śpiączce ich nie słyszy, bo konwersuje z duchem zmarłej Kate. Finał jest - ponownie - należycie wzruszający i katartyczny, ale nic by się nie stało, jakby ta książka nie była opublikowana.
Inne tej autorki.
#50
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 4, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, panie
- Skomentuj
[29.04-3.05.2023]
Nie ukrywam, że mam wstydliwą słabość do kurortów - zaczynając od idei pewnej powolności, że albo wakacje, albo rekonwalescencja, czyli podporządkowanie odpoczynkowi aż do nieco odrealnionej, ozdobnej architektury. Kudowa jest urocza, niestety muszę dodać “jak na Polskę”, bo wszechobecna reklamoza, przypadkowość identyfikacji wizualnej, szyldów, natłok znaków drogowych i przypadkowość wszystkiego (typu “Biedronka” w pięknej willi “Zuzanna”, no jak rany) jednak trochę psuje sielski efekt parku pełnego czosnku niedźwiedziego czy koronkowych drewnianych ozdób dachowych. Mieszkałam[1] w połowie drogi między Parkiem Zdrojowym i Kaplicą Czaszek. Z tego pierwszego korzystałam obficie, bo i zachody słońca i poranne rześkie spacery w towarzystwie wyprowadzaczy psów i wiewiórek oraz nawet rodzina dawała się namówić na spacer, bo ujęcie wody mineralnej i tężnie oraz chodźmy na obiad, parkiem blisko. Kaplicy ostatecznie nie zobaczyłam, bo nawet w deszczowy poranek w dzień teoretycznie roboczy stała tam spora kolejka, a kościółkowy vibe (skromny ubiór i zakaz zdjęć, serio) mnie odrzuciły; i żebyśmy się dobrze zrozumieli - nie widzę nic zdrożnego w tym, że kaplica jest miejscem kultu i są wprowadzone zasady, ale gryzie mi się to z chętnym wyciąganiem rączki po pieniądze za wejście do atrakcji turystycznej. Nie skorzystałam też z planowanej oferty muzeów - Zabawek i Minerałów, trochę żałuję, ale może następnym razem, ani z pijalni wód, bo albo spieszyliśmy się na obiad, albo wracaliśmy napchani po korek[2].
Park Zdrojowy
Pijalnia wód
Mini Totoro / Czosnek niedźwiedzi?
Kaplica Czaszek / Cmentarz przykościelny
[1] Nocowałam w Sudeckich Chatach, konkretnie w wersji VIP, jak to określił młodzieniec z drewnianego domku, z całą oszkloną ścianą. Trochę śmierdziało lakierem do drewna, ale całość była bardzo przyjemna do mieszkania, z wyposażoną kuchnią i oddzielną sypialnią dla młodzieży, żeby mogła się zabunkrować bez dorosłych. Na posesji były huśtawki i hamaki, a dla tych, którym nie wystarcza drące się dzikie ptactwo, były też kury i pawie.
[2] Adresy - wszędzie było bardzo przyjemnie, jedyny zgrzyt miał miejsce w “Asi-Basi”, w której obsługa bardzo miła, ale właścicielka(?) już niekoniecznie.
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 3, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
polska, kudowa-zdroj
- Komentarzy: 4
Jak zapewne starsze z Was pamiętają z serialu, wcale nie było o wojnie, tylko o konflikcie pokoleń. Sąsiadka z góry, Irena (Janowska), pośredniczy często w kłótniach między sąsiadką z domu (Kwiatkowska) a jej nastoletnim synem, Pawłem (Musiał-Janczar). W drugim tomie do mieszkania narratorki wprowadza się tymczasowo Anula (Góralczyk), siostrzenica, której matka jest permanentnie w szpitalu, więc ciocina zyskuje własny egzemplarz nastolatki do nieledwie entomologicznej obserwacji. Kręcą się jeszcze panowie - ojciec Pawła (Rudzki), wiecznie w delegacjach (“bada, dlaczego ludzie tak
mało produkują, a tak dużo konsumują”), a podczas krótkich pobytów w domu wychowujący syna krzykiem i zakazami oraz mąż Ireny (Szczepkowski), głównie przebywający w biurze. Kłótnie to może duże słowo, raczej nieporozumienia, bo przedwojenni rodzice - mimo że naprawdę próbujący zrozumieć - nie nadążają za zmieniającymi się modami na muzykę (jazz, trzeci nurt, blues, Szczepanik i Presley), modę (spodnie tak wąskie, że nie da się zgiąć nóg w kolanach, a potem nagle szerokie; berety zarzucone na korzyść czap z końskiego włosia), aktywności fizyczne (przepisywany skrzętnie podręcznik do jogi!) czy wyznaczniki bycia chuliganami.
Towary deficytowe: żyletki, zielone koszulki gimnastyczne, groszek w puszce (bywa rumuński), pomarańcze (przed świętami), banany (ale nikt nie kupuje, bo na pewno będą na wierzchu zielone, a w środku zgnite), szynka (wydzielana na specjalne okazje), ptasie mleczko (kitrane w bieliźniarce), radio odbierające stację Luksemburg.
Znak czasów: Adenauer coś knuje, doktor Kildare z telewizji, erwupegie, herbatniki 22 lipca, ormowcy, Kirszenstein, Sartre nie przyjmuje nagrody Nobla.
Się je: knedle z mrożonych śliwek, omlet z cebulką, wczorajszą zupę, zimny schab z surówką na Wielkanoc, rybę faszerowaną i w galarecie, sałatkę śledziową, zimny schab, zimną cielęcinę i pół kilo tatara (wszystko ze sklepu) na Boże Narodzenie, rosół.
Się przywozi z terenu: zająca, czeski naszyjnik ze sztucznych brylantów i rubinów oraz takież
kolczyki.
Się pali: „Silesie” (okropne), „Carmeny”, fajkę (a w zasadzie nie pali, tylko trzyma w zębach, bo trzeba coś palić, ale i dbać o płuca), w klasie i tramwaju.
Się stoi: w kolejkach za wszystkim (i można całą “Trylogię” przeczytać).
Gender codzienny: kobiety tracą pieniądze niewiadomo na co, bo są kapuścianymi głowami do matematyki.
Się pożycza: cukier, wanilię, pieniądze do pierwszego.
Się odejmuje: lata podczas wypisywania życiorysu, bo była wojna i nikt nie sprawdzi.
Się pije: również w pracy, mąż narratorki wraca lekko nieużyteczny z biura i odsypia imieniny Karola czy Jadwigi.
Się (krypto)reklamuje:
Anula bez słowa zakasała rękawy, włożyła fartuch i nalała do zlewu płynu do zmywania „Ludwik”. Otworzyła kran i zapieniło się wspaniale. Od czasu, jak znalazłam w sklepie „Ludwika”, Anula zmywa na ochotnika.
Się jest w związku:
Mąż, który mimo że jesteśmy piętnaście .lat po ślubie, wciąż zachowuje się przyzwoicie, wstał nawet dość szybko z fotela i poszedł otworzyć.
Poszłam się umyć i kiedy wychodziłam z łazienki, zauważyłam, jak mąż cichutko odwija paczuszkę z szynką i wyjmuje plasterek. Udałam, że nie widzę. Ostatecznie całą pensję do domu
przynosi, nie pije, nie pali i ma lekki chód, tak że prawie nie zdziera obcasów.
Inne z tej serii.
#48-49
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek czerwca 2, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2023, beletrystyka, klub-srebrnego-klucza, panie
- Komentarzy: 4