Więcej o
panie
Sąsiedzi (Vid i Tiffany) spontanicznie zapraszają Ericę i Olivera na podwórkowego grilla. Ponieważ Erica była umówiona już wcześniej na ważną rozmowę z przyjaciółką z dzieciństwa, Clementine i jej mężem, Samem, ci ostatni również pojawiają się na przyjacielskim grillu. Narracja rozdziela się na przed i po; wiadomo, że na grillu stało się coś dramatycznie złego, z czym nikt z trzech par i ich dzieci nie potrafi sobie poradzić. Jeden wątek powoli odsłania chronologiczne wydarzenia, w drugim widać, jakie reperkusje są dwa miesiące później (co oczywiście sprawia, że czytelniczka obgryza pazury z niecierpliwości). Erica nie może sobie przypomnieć części wieczoru, przez co ma poczucie, że umyka jej coś ważnego. Dakota, 10-letnia córka Vida i Tiffany, przeżywa coś ciężkiego, izolując się od rodziców. Clementine i Sam nie sypiają w jednym łóżku, kontakty między nimi można oględnie nazwać jako niechętne, a ich 6-letnia córka sprawia problemy wychowawcze w przedszkolu. Wreszcie Clementine i Erica, przyjaciółki "od zawsze", unikają się, każda z listą pretensji. A, nie ma też upierdliwego staruszka Harry'ego, sąsiada Vida i Tiffany, który wiecznie miał pretensje i nawet zdarzyło mu się kopnąć ich psa.
Jakkolwiek powieść się doskonale czyta w trybie ciągłym, tak stężenie dramatycznych zdarzeń i osób specjalnej troski jest trochę za wysokie. Mamy matkę-hoarderkę, która zniszczyła dzieciństwo córce, a ze szkodliwego wpływu dorosła już kobieta ciągle nie może się wyzwolić mimo lat terapii. Jest rodzic z PTSD, który nie umie odbudować spokoju w sobie po traumatycznym wydarzeniu. Jest inny rodzic po stracie, próbujący dochodzić sprawiedliwości drogą sądową, co eskaluje w nienawiść do otoczenia. Jest kleptomanka, zabierająca "za karę" rzeczy osobie, która ich nie docenia. Jest para, która walczy z bezpłodnością i podejmuje trudne decyzje. Jest córka z niską samooceną, nieustająco walcząca o uwagę i docenienie ze strony matki, bardziej skupionej na szeroko pojętej filantropii. Ba, jest tzw. kobieta z przeszłością w biznesie erotycznym, która aktualnie martwi się reperkusjami tego. W pewnym momencie robi się z tego nieco niestrawny konglomerat, ale finalnie autorce udaje się wyjść obronną ręką. Niestety, książka dryfuje w stronę poradnika samopomocowego ("jeśli tak masz, szukaj terapii") niż literatury wysokiej. Absolutnie #guiltypleasure.
#99
Inne tej autorki tutaj.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 10, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Zbiór esejów o szeroko pojętym patriarchacie, czasem jawnym, czasem zakamuflowanym uprzejmością lub żartem w społeczeństwie[1]; jako że nie ma fabuły jako takiej, trudno streścić, poza tym, że jest o przemocy. Niektóre z tez autorki są znane z innych źródeł lub badań (np. codzienny strach kobiet i rozważanie zabezpieczenia przed gwałtem, rozważna dziewczynka pilnuje drinka itp.), ale w całości tworzą przerażający obraz kultury gwałtu i eskalacji. Zamiast streszczenia wybrałam więc dwa cytaty:
W chwilach największego pesymizmu myślę czasem, że kobiety muszą wybierać – między karą za brak podporządkowania a ciągłą karą, jaką jest podporządkowanie. Idee nie wracają do puszki, ale wysiłki na rzecz wepchnięcia kobiet z powrotem tam, gdzie ich miejsce, nie ustają (...) Dzięki demografii konserwatywna presja nie zadziała – Stany Zjednoczone nie będą już przecież krajem przede wszystkim białym – nie zadziała także dlatego, że dżiny nie wracają do butelek, osoby queer nie wracają do szafy, a kobiety nie zamierzają się poddać.
Wciąż jednak nierówność płci postrzegano jako problem kobiet. Podobnie jednak jak rasizmem, także mizoginią nie mogą skutecznie zajmować się jedynie jej ofiary. Mężczyźni, którzy to zrozumieli, rozumieją także, że feminizm nie jest spiskiem, mającym na celu pozbawienie ich praw, ale kampanią na rzecz wyzwolenia nas wszystkich. Musimy wyzwolić się od tak wielu rzeczy: na przykład od systemu, który nagradza konkurencję, bezwzględność, myślenie w kategoriach krótkoterminowych rozwiązań i nieustępliwy indywidualizm, systemu, który zarazem niszczy środowisko i promuje nieograniczoną konsumpcję – możecie go nazwać kapitalizmem. Wciela on to, co najgorsze w maczyzmie, niszcząc zarazem to, co najlepsze na Ziemi. Mężczyźni częściej lepiej się do niego dopasowują, ale w rzeczywistości nie służy on nikomu z nas.
To ważna książka, może nie odkrywcza, ale porządkująca pewne idee.
[1] Kolega skomentował moje zdjęcie, na którym jest hotel (tuż obok biurowca, w którym pracuję), dowcipnym pytaniem, czy mój mąż wie, że się szlajam po hotelach. Rok 2019.
Inne książki tej autorki.
#98
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 9, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, felietony, panie
- Komentarzy: 1
Dwa wątki, które - teoretycznie - nie mają prawa się związać, a jednak się zwiążą (jak to u Morton czy innych wielowątkowych autorów). 2003. Sadie Sparrow, policjantka zawieszona w obowiązkach służbowych z powodu niedozwolonej komunikacji z prasą (oczywiście dla dobra śledztwa w sprawie zaginionej matki 2-latki), jedzie na przymusowe wakacje do dziadka w Kornwalii. Podczas przebieżek z psami trafia do opuszczonej od prawie 70 lat posiadłości Edevanów, która ją zachwyca najpierw wizualnie, potem - gdy dowiaduje się, że do dziś nie rozwiązano tajemnicy zaginięcia sprzed lat - również profesjonalnie. 1933. Podczas hucznej imprezy świętojańskiej znika niespełna roczny syn gospodarzy. Mimo intensywnego śledztwa nie udaje się znaleźć ani żywego dziecka, ani jego zwłok. Autorka schodzi nawet głębiej w historię, do roku 1911, budując pełen obraz związku Eleanor i Anthony’ego Edevanów, ich dzieci - najstarszej córki Deborah, średniej Alice, najmłodszej Clemmie i rozkosznego syna Theo, którego wszyscy kochali. Sadie z pomocą lokalnego bibliotekarza, znajomej dziadka i prowadzącego 70 lat wcześniej emerytowanego policjanta, dogrzebuje się do zaniedbanych w śledztwie dokumentów, które naprowadzają ją między innymi na 86-letnią Alice Edevane, uznaną i ciągle aktywną pisarkę powieści kryminalnych. Ta jednak wcale nie pragnie powrotu ani wyjaśnienia przeszłości, bo nie do końca chce opowiadać, co się zdarzyło w upalną, czerwcową noc.
Więc ja absolutnie nie będę się kłócić, że jest to literatura wybitna, że rozwiązania fabularne są możliwe, czy nie jest zbyt rozdmuchana dygresjami[1] czy że realia są odrobione należycie[2]. Ale jakże to się pysznie czyta. 500+ stron, a ja nie mogłam się oderwać! Autorka - korzystając z objętości tomu - myli tropy, podpowiada rozwiązania cząstkowe, wprowadza wiele wątków, pozornie zbędnych (na przykład dobrze opisuje nerwicę frontową), żeby na końcu jednak okazało się, że były istotne. Można, oczywiście, narzekać na zbiegi okoliczności, prowadzące bohaterów w to konkretne miejsce, bo tylko wtedy coś się może zadziać, ale bez tego byłaby to zwyczajna książka obyczajowa.
[1] Bo jest. Opis jakiejkolwiek sytuacji generuje wspomnienia, opisy przyrody i wnętrz, wydarzeń z przeszłości, egzaltowanie się rozkoszami macierzyństwa (tak, są słodkie, pulchniutkie nóżki i policzki, które aż chce się całować). Jakkolwiek dodaje uroku, to jednak wielokrotnie wzdychałam i poganiałam autorkę, żeby jednak przeszła do akcji.
[2] Bo nie są. 86-letnia krucha dama biega nocą po lesie, który “zna jak własną kieszeń”, mimo że nie bywała na dłużej w posiadłości od czasów nastoletnich. 11-miesięczny chłopiec doskonale chodzi i ma (w narracji autorki) przemyślenia oraz analizuje świat jak osoba dorosła.
Inne tej autorki tutaj.
#94
Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 4, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, panie, kryminal
- Skomentuj
Emilia Cassa-Kasicka - Krzyk w nocy #022
Spis osób:
- Pietrzakowa - lubi postawić na swoim, sąsiadka Kuchów
- Pietrzak - z zawodu introligator, ale zaryzykował i został prywaciarzem
- Karol Kuch - z zawodu dyrektor, poszukiwany najpierw przez szofera, potem przez milicję
- Irena Kuchowa (35) - piękna, ale podobno niewierna, córka sławnego architekta Moliny
- major Krupczyński - lubi samodzielność podwładnych, ale lubi też wydawać polecenia
- porucznik Piotr Sępołowicz - śledczy, żonaty, co istotne dla fabuły
- dyrektor naczelny - nie puścił Kucha na delegację, co rozpętało całą falę zbrodni
- Jadwiga Mędrzanka - sekretarka Kucha, podobno prześladowana przez Pyzika
- Jan Pyzik - inżynier wynalazca, podobno prześladuje Mędrzankę i już bez wątpliwości ma żal do Kucha
- Wiesław Listkiewicz - urzędnik, ale z romantyczną duszą, co go zgubiło
- sierżant Kluska - na posyłki
- Wacław Guziński - milicyjny specjalista od rzeczy zakazanych
- Teresa Kaperska - de domo Kuch, badylara, siostra dyrektora
- Kaperski - przy żonie, a wcześniej z niejednego pieca chleb jadł, ale jednak niepełnosprytny
- Zenobia - przystojna dama w typie “córa natury”(?!), ale w nietwarzowych okularach
- Rita Sępołowicz - małżonka porucznika, kobieta nader przedsiębiorcza
- pani Barszcz - majestatyczna krawcowa pani Rity
- Anna - siostrzenica Barszczowej, żona Edwarda Kucha, równie ładna, co Irena, ale podobno głupsza
- Edward Kuch - kuzyn tego Kucha
- kapral Kowalczyk - przyjmuje meldunki na posterunku
- Listkiewiczowa - zaniepokojona żona urzędnika, który lubił autostop i gitarę
- sierżant Gwizdalski - posterunkowy w Cieszynku, znajomy Sępołowicza
Pan Pietrzak nie lubił wtrącać się w cudze małżeństwa, nie poszedł więc sprawdzić, czemu u sąsiadów po awanturze nagle ucichło, mimo że żona brzęczała mu nad uchem. Dlatego dopiero następnego dnia już z milicją i szoferem, który miał przyjechać po dyrektora Kucha, zostały odkryte zakrwawione zwłoki pani Ireny i żadnego śladu jej męża. Niebawem okazało się, że Kuch przywłaszczył sobie wynalazek jednego z inżynierów i chciał mocno dostać się za granicę drogą służbową. Od tego momentu akcja jest dwutorowa - milicja po kolei rozpracowuje kolejne tropy (rodzina, spalony wrak samochodu z tajemniczą zawartością, dawna kochanka), a Kuch usiłuje sfingować własną śmierć i bezpiecznie oddalić się do NRD. Nietypowo, jedną z potencjalnych ofiar przestępcy ratuje żona porucznika, Rita Sępołowicz, która decyduje się na własne śledztwo wbrew sprzeciwom męża (girl power!).
Nietypowe gadżety: Kuchowie mają przezroczystą kanapę z Francji (zgaduję, że plastikową), w środku chłodzoną lodem. Bez sensu, kto chciałby tyłek sobie odmrażać, ale podobno można też wlewać ciepłą wodę, żeby ją podgrzać.
Wynalazca wyjaśnia rolę katalizatora, korzystając z przypowieści o trzech braciach, mądrym mulle i wielbłądach.
Barbara Nawrocka - Śmierć czarnoksiężnika #023
Spis osób:
- kapitan Korda - lubi eksperymenty śledcze, nie lubi cyrku
- doktor Osaka - pseudonim sceniczny Jerzego Kalickiego, wcześniej magika cyrkowego, aktualnie denata
- Maria Kalicka - zbolała wdowa albo cyniczna morderczyni, filigranowa dziewczynka
- porucznik Zygmunt Gabler - podwładny i przyjaciel Kordy
- Gryglak - ekspert balistyki, zgryźliwy, ale robotny
- młody Orlando - zastąpił Kalickiego w roli prestidigitatora, a miał być chemikiem
- dyrektor cyrku - stroskany biznesmen
- Jolka - dziewczyna Gablera, za ładna dla niego
- Trolo - akrobata, chętnie by pocieszył wdowę
- Viola - partnerka akrobaty, chętnie by wdowy nie pocieszała
- dama z pieskami - wyglądała na dobroduszną
- treser fok - ponury facet
- pogromca lwów - z poczuciem humoru
- Inez Capanaboco - woltyżerka
- technik cyrkowy - człowiek z poczuciem obowiązku
Podczas mrożącego krew w żyłach numeru cyrkowego ginie artysta, doktor Osaka. Jego asystentka, a prywatnie żona, strzela do niego, ale zamiast - jak w planie - strzelić ślepymi nabojami, z pistoletu wylatują naboje ostre. Milicja drogą mozolnych wywiadów usiłuje ustalić, czy był to wypadek, samobójstwo (Kalicki sam podmieniał ostre naboje na ślepe) czy morderstwo (albo żona, albo ktoś ją wrobił). Co niespotykane, śledztwo nie kończy się wyjaśnieniem zbrodni, jedynie - na podstawie amatorskiego nagrania występu - oczyszcza Marię z zarzutu morderstwa. W tle dużo dyskusji o tym, czym jest sztuka cyrkowa i mnóstwo psychologizowania.
Gender codzienny:
- Lubi pan płacić za gaz, światło, radio?
- Nie, nie robię tego - roześmiał się Korda. - Żona.
Się je: schaboszczaka, sznycel wiedeński, karpia po grecku i szczupaka w galarecie.
Inne tej autorki tutaj.
Maciej Patkowski - Polowanie na kozła #024
Spis osób:
- narrator - funkcjonariusz incognito (porucznik), przeszkolony na gajowego
- żona leśniczego - niestara, ale zniszczona i spracowana
- leśniczy - szczupły i niezbyt wysoki, nie nosi latem skarpet do sandałów
- Stara Józefowa - gruba, z niekompletnym uzębieniem, ale całkiem cwana jak na pijaczkę
- Kazimierz Lewko - oficer milicji, lokalny kontakt gajowego
- Walter (Włodek) Gierat - Amerykanin pochodzenia polskiego, ofiara celnego strzału
- Sokoła - siostrzeniec nadleśniczego, przyszedł na polowanie pijany[1] i źle się skończyło
- nadleśniczy - niespecjalnie lubi rodzinę siostry
- szwagier nadleśniczego - ekscentryczny przedwojenny hrabia, ojciec Sokoły
- dziewczyna - brązowooka blondynka, nie zna się na mapach, ale wpada w oko Kazikowi
Amerykanin pochodzenia polskiego przyjeżdża do Polski na polowanie. Pechowo zostaje postrzelony ze skutkiem śmiertelnym, a następnie okradziony z drogiego sztucera. Ponieważ przez rok nie udaje się wykryć sprawcy, milicjant incognito przyjeżdża jako nowy gajowy (po kilkumiesięcznym przeszkoleniu), żeby jako “lokalny” mieć inny wgląd w sprawę. Niedługo po jego przyjeździe ktoś zabija starą Józefową, dziką lokatorkę opuszczonego domu; wygląda na to, że stara pijaczka nie kłamała, mówiąc, że widziała kogoś, kto zgubił pelerynę. Okolica jest dość odludna, a czasy na tyle nieskomplikowane, że da się policzyć i sprawdzić wszystkie regularnie kursujące pojazdy mechaniczne, stąd pojawia się wątek siostrzeńca nadleśniczego, który mimo wzmożonej ostrożności wśród pracowników służby leśnej, kłusuje w okolicy. Zbrodniarza udaje się odkryć za pomocą grzebania w przeszłości oraz prowokacji; w finale ginie tytułowy kozioł oraz niewinny pies.
Autor używa języka dość kwieciście, przez co pojawiają się karkołomne konstrukcje typu “[autobus] stary sfatygowany klekot, marzący o rencie inwalidzkiej”, siano w materacu wydaje dźwięk przypominający “szepty zaszytej w płótno łąki”. Niestety, weny mu nie starcza do wymyślenia personaliów bohaterów (poza drobnymi wyjątkami), przez co czyta się całość dość topornie.
Się pali: kenty i carmeny.
Się pije: soplicę ze sklepu PKO.
[1] A to jakaś nowość. Trzeźwi myśliwi.
Inne z tego cyklu, inne tego autora.
#91
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 23, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, panie, panowie, prl, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Jest taki moment w życiu dorosłego człowieka, kiedy odkrywa, że jego rodzice nie będą żyli wiecznie. Ba, nagle okazuje się, że tego czasu jest mało, a rodzice ze sprawnych i zdolnych do opiekowania się sobą nagle stali się zależni i coraz bardziej chorzy. Takiego odkrycia dokonała autorka, kiedy po 10 latach skupienia na mężu, dzieciach i pracy, dotarło do niej, że jej rodzice wymagają wsparcia. „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym” to powieść graficzna o starości, zniedołężnieniu i powolnym procesie umierania obojga rodziców. Jej matka - zawsze silna i apodyktyczna - zaczęła mieć problemy z utrzymaniem równowagi i jelitami, ojciec zaczął obsuwać się w demencję. Mimo ironicznego sposobu narracji, jest to mocna i trudna opowieść o nowej roli w życiu, na którą nikt autorki - jedynaczki - nie przygotował. Roz musi odpowiedzieć sobie na szereg pytań: jak długo rodzice mogą zostać w dotychczasowym mieszkaniu sami, bez wsparcia? Jak namówić ich na dom spokojnej starości? Co zrobić z rzeczami nagromadzonymi przez 50 lat ich życia? Ile razy tłumaczyć ojcu, że nikt nie ukradnie mu książeczek oszczędnościowych, a szczególnie sąsiadka z niemieckim akcentem? Wreszcie, na ile miesięcy i lat starczy pieniędzy, żeby rodzice mogli odejść w spokoju? Oraz kiedy zacząć o tym rozmawiać, skoro żadna pora nie jest dobra?
#87
Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 13, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, komiks, panie
- Skomentuj
18-letnia Philippa zgłasza wniosek o odtajnienie jej dokumentów adopcyjnych; wie, że jest adoptowana, ale jej przybrani rodzice nie chcą o tym mówić. Jej zebrane z półsłówek i wspomnień wyobrażenie, że jest córką służącej i nieznanego ojca, a po śmierci matki adoptował ją owdowiały mąż dziedziczki, rozsypuje się, kiedy dowiaduje się, że jej rodzicami byli przestępcy: ojciec porwał i zgwałcił 13-letnią dziewczynkę, a matka ją zabiła. Ojciec umarł w więzieniu, matka - skazana na dożywocie - wychodzi niebawem, bo amnestia. Zła na przybranych rodziców - sztywnego profesora socjologii Maurice’a i zdominowaną przez niego Hildę, skupioną tylko na gotowaniu - odwiedza matkę i proponuje jej wspólne mieszkanie na trzy miesiące[1], zanim pójdzie na studia. Chce poznać swoją przeszłość, poznać matkę, zrobić coś dobrego, a przede wszystkim odciąć się od przybranych rodziców.
Drugim wątkiem jest zemsta. Ojciec zamordowanej przed 10 laty dziewczynki, szykuje się do zabicia wychodzącej z więzienia morderczyni, bo obiecał to zmarłej już żonie. Rzuca pracę, sprzedaje dom, melinuje w zapyziałym (choć, jak to u James, urokliwym i pełnym ciepła) hoteliku, po zgubieniu w metrze matki z córką, przez wiele dni śledzi jej przybraną rodzinę, żeby wreszcie odkryć, gdzie obie kobiety mieszkają i zebrać się na odwagę, żeby wejść tam z nożem.
I jak złego słowa nie powiem na temat budowania napięcia, bo to autorka robi doskonale, tak finał całej opowieści jest absolutnie niewiarygodny. Philippa odkrywa, że avr mbfgnłn nqbcgbjnan cb zbeqrefgjvr, n xvyxn yng jpmrśavrw, ob wrw zngxn wą mnavrqoljnłn, n anjrg xemljqmvłn, co ją ubodło o wiele bardziej niż to, że jej matka zabiła dziecko, po awanturze wraca więc, żeby odkryć, że zngxn cbcrłavłn fnzboówfgjb (pb cynabjnłn bq jlwśpvn m jvęmvravn), n avrfmpmęfal zśpvpvry ceóobjnł mnovć whż glyxb mjłbxv fnzboówpmlav. Gorzej, Philippa zaprzyjaźnia się z mężczyzną, który przez lata planował zabicie jej biologicznej matki, a momentem katharsis jest dla niej cówśpvr qb łóżxn m cemloenalz bwprz, xgóertb jpmrśavrw młncnłn an mqenqmvr, nyr cbzótł wrw jlśyvmtnć fvę m mnemhgh b zbeqrefgjb. Dlaczego?!
[1] I tu mi niestety dramatycznie siada zarówno logika, jak i klimat. Nawet biorąc pod uwagę, że zbuntowana 18-latka nie ma za wiele rozsądku, to i tak jej zachowanie uznaję za co najmniej dziwne. Philippa nie zadaje żadnych pytań o przeszłość, wystarcza jej enigmatyczna relacja spisana przez matkę w więzieniu (że “musiała to zrobić” dla męża, ale i dla dziewczynki, która nie mogła “po tym” żyć oraz że niewiele pamięta); owszem, zadaje sobie pytanie, czemu matka nie wspomina o niej w opisie zbrodni (wszak powinna być gdzieś tam obecna), ale nie zaprząta sobie tym pięknej główki. Niespełna trzy miesiące pojednania matki z córką są sielankowe - odnawianie mieszkania, radosne zakupy używanych mebli i ubrań, wspólna praca w rodzinnej restauracji rybnej z miłymi ludźmi, wspólne zwiedzanie Londynu - pikniki w parkach i wzruszenia przed obrazami w muzeum, nieledwie trzymając się za rączki i śpiewając, popołudnia przed telewizorem. Matka, morderczyni dziecka, po 10 latach w więzieniu (gdzie czytała klasykę literatury angielskiej[2], dzięki czemu ma o czym rozmawiać z przeintelektualizowaną córką), prześladowana przez współwięźniarki, jest tylko trochę ostrożna i milcząca, ale doskonale wpasowuje się we wspólne życie, a nawet w tajemnicy robi córce sweterek na drutach. Brakuje tylko tęczy nad pejzażem.
[2] W książce pojawia się dwukrotnie nazwisko "Austin" zamiast "Austen", więc Bieber+2.
Inne tej autorki tutaj.
#85
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 8, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, cwa, panie, kryminal
- Skomentuj