Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Olga Rudnicka - Zacisze 13 / Zacisze 13 powrót

Marta, kobieta po przejściach (eks-mąż psychopata, wbrew rozsądkowi wspierany przez równie psychopatyczną matkę Marty) jest samotną nauczycielką w śremskiej szkole. Zaskakuje ją znalezienie zwłok rosłego mężczyzny z rozwaloną głową w swoim ogródku, więc - ze strachu - nie waha się przygarnąć pod swój dach przyjaciółkę ze szkoły, Anetę, której mieszkanie uległo zalaniu. Niespodziewanie pozostawiona w domu Aneta napotyka na drugiego intruza, przypadkiem zrzuca go ze schodów, ze skutkiem śmiertelnym. Ponieważ Marta ma uraz do organów ścigania (były mąż próbował ją zaatakować nożem, a kiedy przypadkiem się obroniła i go pokaleczyła, oskarżył ją o próbę zabójstwa i udało mu się doprowadzić do skazania Marty), obie panie decydują się zwłoki dyskretnie ukryć[1], co - o dziwo - udaje im się, mimo że ich dom jest obserwowany przez różne grupy zainteresowanych. Po koniec tomu wyjaśnia się, czemu pojawili się denaci, kim jest Damian i Dorota, kto obserwował dom Marty oraz kim była prostytutka o ksywie Barbie. Zwłoki spoczywają pod podłogą piwnicy.

W części drugiej Marta wyjeżdża z nowym mężem (tak, mąż został pozyskany w tomie pierwszym) i w ciąży do Krakowa, zostawiając na posesji Anetę (i zwłoki). Anetę ktoś szantażuje, tyle że Aneta jest na tyle zirytowana problemami z byłym mężem (nie psychopatą, ale wiarołomnym łajdusem), aktualnym chłopakiem i wścibską sąsiadką[2], iż nie zwraca na szantażystę uwagi. Niestety, sąsiadka zapewnia co chwilę wizyty policji, bo zgłasza każdą "dziwną" rzecz, więc trudno najpierw obu damom (a potem trzem, bo Dorota przypadkiem się dowiaduje o trefnej zawartości piwnicy) wymyślić sposób na utylizację zwłok. Ale, ponieważ to powieść, ekhm, humorystyczna, wszystko się udaje, zwłoki lądują na cmentarzu, nikt nie zadaje pytań o świeżo rozkopaną mogiłę, szantażystę dopada karma, a skruszony narzeczony Anety wraca z kwiatami.

Oba tomy zachwalane były jako "najlepsze" autorki. Niestety, mam wrażenie, że przeczytałam już te gorsze i wszystkie trzymają jeden poziom. Lokalizacja (Śrem) dalej jest potraktowana pretekstowo (wszystko dzieje się na ulicy Zacisze[3]), a pozostałe miejsca są absolutnie anonimowe (sklep, basen, cmentarz, szkoła, rozgłośnia radiowa). Tutaj dodatkowo bohaterki są wyjątkowymi idiotkami (które wysyłają sobie maile[4] "nie rozmawiajmy przez telefon o trupach, morderstwie i zakopywaniu zwłok, bo mogą nas podsłuchać... o, napisałam o tym w mailu, siet, jestem taką idiotką"), nie będącymi w stanie przeczytać instrukcji ze zrozumieniem. Cud prawdziwy, że wszystko im się udaje.

[1] Najpierw kupując zamrażarkę, potem betonując panów pod podłogą piwnicy, co jest przyczynkiem do zabawnej historii o kupnie wieprzowiny "od rolnika" oraz kilkudziesięciu stron dywagacji, jak to trudno się zorientować (mając internet i markety budowlane), w jakich proporcjach rozrobić beton oraz co jest jastrych i wylewka samopoziomująca.

[2] Zagadująca sąsiadka, włażąca do domu bez pozwolenia, zatrzymująca na ulicy i wciągająca do siebie do domu i nikt nie jest w stanie jej powiedzieć, żeby oddaliła się rączo?

[3] Clou intrygi to pomylenie numeru domu przez złoczyńców, którzy nie wiedzą, że dom numer 13 został rozebrany, a posesja połączona z sąsiadującą, więc aktualnie Zacisze 15 to Zacisze 13. W życiu nie słyszałam, żeby w takiej sytuacji ktoś przenumerowywał pozostałe domy na ulicy, ale może mało słyszałam.

[4] Ćwierć drugiego tomu to wymiana maili między Martą i Anetą, Martą i Damianem oraz Dorotą i Anetą, zawsze z nagłówkami. Wierszówka, te sprawy, bardzo szybko się czyta.

Inne tej autorki.

#40/41

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday June 15, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panie, kryminal - Skomentuj


Agatha Christie - Zabójstwo Rogera Acroyda

W małej, rozplotkowanej wiosce King's Abbot nic się nie ukryje przed siostrą lokalnego lekarza, Karoliną. Ani śmierć bogatej wdowy, która przedawkowała środki nasenne (a wcześniej podejrzewana była o zamordowanie męża-tyrana), ani obecność niepozornego dżentelmena z wąsikiem, który zgadza się, że nie jest Francuzem. Kiedy zostaje zamordowany przyjaciel wdowy, bogaty Roger Acroyd, niepozorny dżentelmen włącza się do akcji i z pomocą brata Karoliny, doktora Shepparda, rozwiązuje tajemnicę zbrodni.

Znalazłam ostatnio przypadkiem listę 100 najlepszych powieści kryminalnych i, o zgrozo, przeczytałam tylko jakieś 25-30% (nie do końca pamiętam, co czytałam niektórych autorów, a co nie). Stąd kompulsywna konieczność uzupełnienia zaległości. "ZRA" trafiło na listę zasłużenie ze względu na ciekawy zabieg fabularny (chociaż oczywiście nie przebija finału "Kurtyny" tejże autorki).

Inne tej autorki tutaj.

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday June 12, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panie, cwa, mwa, kryminal - Skomentuj


Petr Stancik - Młyn do mumii

K. mi pożyczyła, żebym miała co czytać w Pradze. I owszem, jedynym jasnym punktem tej książki była lokalizacja - rzecz się dzieje (głównie) w stolicy Czech, a zaczyna od historii służki, co ma dwóch kochanków - z kominiarczykiem grzmoci się na strychu, a z żołnierzem - przy wzgórzu Petřín (o czym niebawem), w okolicach Ujazdu. Poza tym jest to jeden z tych niezwykłych przypadków, kiedy marketingowa notka na okładce jest rzetelna i dobrze obrazuje treść książki. Otóż jest to thriller pornograficzno[1]-gastryczny[2] (dodatkowo udaje też kryminał[3] i powieść historyczną[4], ale nie jest niestety ani jednym, ani drugim). Komisarz policji Durman, podczas uroczystego uruchomienia odnowionego zegara Orloj na praskim ratuszu, dosłownie wchodzi w rozkładające się[5] zwłoki listonosza. Kolejne morderstwa, dokonywane przez chorego psychicznie złoczyńcę, bogato przeplatane wędrówkami kulinarno-erotycznymi komisarza i jego tajemniczego współpracownika Egona Altera po Pradze i okolicach, są tylko pretekstem, żeby ponurzać czytelnika w obrzydliwościach dawnych czasów. Nad wszystkim unosi się widmo złowieszczej organizacji, Ordo Novi Ordinis, będącej połączeniem Iluminatów, masonów i żydowskiego spisku bankierów.

Wielokrotnie miałam momenty zawahania, czy nie dać sobie spokoju z czytaniem, ale stwierdziłam, że wytrzymam do końca, żebyście Wy nie musieli. Nie dziękujcie.

[1] Próbowałam zliczyć, ile razy komisarz w trakcie śledztwa zażywa rozkoszy alkowy, ale się poddałam, ponieważ dżentelmen odwiedza burdele i w Pradze, gdzie zajeżdża po kilka pracownic naraz, i w Paryżu, gdzie poznaje rozkosze oralne[6], egalitarnie, pardon my French, dyma przypadkowo spotkane damy, karczmarki i służki, nie wspominając o nastoletnich (12-16 lat) wnuczkach króla cyganów. A, ma też oficjalną narzeczoną, z którą wymienia rozkoszne pocałunki. Opisy zmasakrowanego po orgiach przyrodzenia pojawiają się na tyle często, że nie wierzę, że nic mu nie odpadło.

[2] Oprócz spółkowania, Durman (i inni bohaterowie) nieustająco jedzą, chociaż to złe określenie, bo oni nie jedzą, tylko żrą potrawy tak absurdalne, że śmieszne - gęsia szyja napychana słowikami, wołowa głowa wożona na rozpalonym piecyku, piekąca się od środka i tym podobne. Wymiotowanie w trakcie libacji, żeby zrobić miejsce na nowe potrawy i alkohole ociera się już o groteskę.

[3] Niby jest śledztwo, niby są gromadzone jakieś poszlaki, ale logiki ani sensu nie ma żadnego. Zbrodniarz na końcu zostaje zignorowany, mimo że dochodzi nawet jak u Christie do zgromadzenia wszystkich potencjalnych złoczyńców w jednym pokoju, a detektyw ma już wszystkim opowiedzieć, jak odkrył prawdę i wskazać winnego, tyle że nie. O udziale Egona Altera w śledztwie nawet nie wspomnę, bo to dość oczywiste.

[4] Rzecz się dzieje w XIX wieku, w tle akcji pojawia się wojna między Austrią i Niemcami, Czechy ciągle marzą o byciu imperium od morza do morza, a czescy wynalazcy są lepsi od Leonarda da Vinci.

[5] Logiki i wiarygodności nie ma żadnej, świeżo ukryte pod brukiem zwłoki nawet ciepłą zimą nie eksplodują gazami gnilnymi na tyle, żeby po dniu lub dwóch katapultować kostki brukowe w powietrze.

[6] Najpierw doprowadzając do wyrzucenia na bruk dzielnej damy negocjowalnego afektu, która doznała zwichnięcia szczęki, dzięki czemu nie musiał płacić za usługę(!), a następnie dzielnie przenosząc zwyczaj na grunt Czech, dzięki czemu podczas wolny wygłodniałe prostytutki mogą uzyskać porcję kalorii, napadając na bogu-ducha-winnych panów i wysysając ich do ostatniej kropli. Nie zmyślam.

#31

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 20, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Komentarzy: 1


Frederick Forsythe - Psy wojny

Shannon, irlandzki najemnik, dostaje zlecenie przeprowadzenia zamachu wojskowego w jednej z małych, nie znaczących republik afrykańskich, Zangaro. Między wierszami orientuje się, że celem jest przejęcie przez brytyjską firmę koncesji na wydobycie platyny z terenów należących do republiki, o czym wie tylko zleceniodawca (i domyśla się Shannon). Jak rasowy Project Manager, zaczyna od szczegółowego rozpoznania, układa harmonogram i pozyskuje zasoby (innych najemników, broń oraz statek), żeby w 100 dni zgładzić psychopatycznego tyrana, rządzącego Zangaro, a na jego miejsce osadzić przekupionego przez Brytyjczyków następcę. Zamach się udaje mimo pewnych strat, ale finał rozgrywki nie do końca jest taki, jak sobie zaplanował sprytny przedsiębiorca.

Z jednej strony powieść się zestarzała - informacja przestała być tak łatwa do ukrycia, jak w czasach, gdzie telefon i telegraf były jedynymi źródłami komunikacji, a odcięcie od mediów dało się załatwić wyłączeniem jedynego nadajnika na cały kraj. Z drugiej strony, niewiele się zmieniło, co widać nie tylko w Afryce. Nieco naiwne może być uczynienie z Shannona, teoretycznie "człowieka do wynajęcia", najbardziej moralnej osoby w skorumpowanym i pchanym jedynie żądzą wzbogacenia się świecie, ale w zasadzie - czemu nie. Umówmy się, że ta jego moralność, wykładana córce biznesmena, którego chce oszukać, jest też dość relatywna - nie waha się przed zbiciem swojej kochanki, żeby nauczyć ją posłuszeństwa oraz przed zabiciem niezbędnej grupy ludzi, żeby dopiąć celu.

Czytałam wersję zubożoną o wszystkie elementy związane z byłym Związkiem Radzieckim i udziałem państw socjalistycznych w procederze handlu bronią. Ma ktoś pełną wersję?

#24/#3

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday April 15, 2017

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Komentarzy: 4


Mary Kubica - Grzeczna dziewczynka

Do Eve, żony znanego sędziego, dzwoni znajoma jej dorosłej córki i informuje, że Mia nie pojawiła się w pracy. Eve wpada w panikę, mimo że jej mąż jest sceptyczny i "zaginięcie" traktuje jako kolejny wybryk nieudanego, sprawiającego wcześniej liczne problemy, 25-letniego dziecka; policja traktuje sprawę poważnie i wybrany do prowadzenia prestiżowej sprawy (sędzia jest znany) detektyw, Gabe, angażuje się również osobiście. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia trzech postaci - Eve, Gabe'a i Colina, który rzeczywiście Mię porwał i przetrzymuje w zrujnowanej chatce gdzieś pośród lasu w Minnesocie. Dodatkowo akcja prowadzona jest dwutorowo - przed odnalezieniem Mii oraz po jej odnalezieniu.

Powieść z twistem - bohaterka odzywa się dopiero w epilogu i wyjaśnia jeden szczegół, który totalnie burzy wszystko. Dodatkowym pikantnym elementem jest wydawnictwo Harlequin, w którym się "Grzeczna dziewczynka" ukazała - jest to chyba ostatnia książka, którą można by pod tę markę podciągnąć: porwanie, przemoc, syndrom sztokholmski, prawdopodobnie gwałt, rodzina patologiczna, bieda i spisek raczej nie kojarzą się z różową estetyką.

Inne tej autorki:

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday March 13, 2017

Link permanentny - Tagi: 2017, panie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ryszard Ćwirlej - Tam ci będzie lepiej

Międzywojnie, Poznań. Komisarz Antoni Fischer, weteran I wojny światowej, zostaje grzecznościowo poproszony przez kolegę z wojska o rozpytanie się o zaginionego oficera, który miał przygotować zestaw wrażliwych materiałów, ale zamiast tego zaginął. Niebawem zwłoki odziane w mundur znajdują się na budowie na Targach Poznańskich. Wprawdzie Fischer prowadzi też sprawę bestialskich morderstw prostytutek, ale szybko okazuje się, że obie sprawy się łączą.

Niespecjalnie trafił do mnie kryminał w innym entourage'u niż PRL (podobne odczucia miałam przy Jedynym wyjściu). Owszem, research był zrobiony należycie, czasem uzasadnia to akcja (pewnie ciężej byłoby w PRL-u podróżować między Polską z Niemcami), nieco rekompensują to bohaterowie (Fischer to przodek Marcinkowskiego, Tolek Grubiński niewiele się różni od wnuka, Szwartz pracuje na kolei w Pile, a epizodycznie wspomniany jest delikwent o nazwisku Olkiewicz, przeżywający postrzał w brzuch po zaprawie spirytusem), ale brakuje soczystości powojennej milicji.

Akcja książki dzieje się między 3 marca (1924) a 14 marca. Przypadek, że zaczęłam czytać na początku marca? Nie przypuszczam![1]

[1] Swoją drogą chętnie bym przygarnęła kalendarz z zaznaczonym czasem akcji kryminałów, większość współczesnych dzieje się w dość dobrze opisanej czasoprzestrzeni. Dla Ćwirleja zrobiłam taki (na bazie 2017) na Google Calendar, chętnym mogę udostępnić.

Inne tego autora tutaj.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday March 12, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Skomentuj