Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2024

Izabela Morska - Znikanie

Autobiograficzna, reportażowo-beletrystyczna opowieść o tym, jak to jest być chronicznie chorą w Polsce. Autorce zaczynają drętwieć ręce, na tyle mocno, że traci w nich władzę. Do tego z czasem dochodzą kolejne niepokojące objawy, straszliwy, wyniszczający ból, naturalnie więc udaje się do lekarza, licząc na to, że dostanie dobrą i szybką diagnozę, leki i będzie jak nowa. Tyle że nie. Przerażający opis długotrwałej, często jałowej walka z systemem służby zdrowia, niechęć lekarzy do zajmowania się tym, czym powinni, czymkolwiek, co wymaga większej wiedzy lub wyjścia poza schemat, kolejki do diagnostyki - to wszystko w teorii można obejść, a to po znajomości, a to płacąc horrendalne rachunki prywatnie, a to szukając lekarza, który będzie skłonny wystawić skierowanie. Tu nie liczy się, kim była zdrowa Izabela - naukowczynią, pisarką, córką, osobą nieheteronormatywną, tu liczy się, czy jest pokorna i nie kłóci się z lekarzem, czy wychodzi sobie diagnozę i doczeka operacji i czy pozbawiona władzy w rękach będzie w stanie zarabiać, wreszcie - czy ta cała choroba to nie histeria, co w pewnym momencie jest zasugerowane z wyżyn lekarskiej wszechwiedzy. W tle autorka wraca do choroby i śmierci matki, unikania tematu, niewłaściwych diagnoz i niejako dziedziczności tematu chorób. Analizuje też stosunek otoczenia do osoby chorej, pierwszą aktywną falę wsparcia, rozmywającą się z czasem, bo ileż to można chorować; przełamywanie barier wstydu i obawy przed proszeniem o pomoc; indolencję systemu, gdzie bez papierka nie ma żadnego wsparcia, a chora jest uznawana za sprawną.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 30, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Mateusz Pakuła - Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję

Autobiograficzny zapis ostatnich miesięcy ojca autora, u którego w wieku 60 lat został zdiagnozowany rak trzustki. Syn, dramaturg, wykorzystuje przerwy w pracy, żeby jak najwięcej czasu spędzić z ojcem; poza tym pracuje - pisze i planuje wystawić sztukę o Philipie K. Dicku i Lemie (załączona, zabawna). Sztuka jest psychodeliczna i miejscami obrzydliwa i taki też jest koniec życia jego ojca, o którego godność usiłuje zadbać syn w starciu ze służbą zdrowia. Budzi w nim ogromny gniew znieczulica, traktowanie chwilę temu aktywnego i znanego w mieście człowieka jak worka kości. Bezduszne procedury, brak informacji, infantylizacja, umywanie rąk w sytuacji, kiedy rodzina wymaga wsparcia, na to nakłada się covid i zakaz odwiedzin w szpitalu, a nawet i bez tego sytuacja, kiedy przyjęty w stanie ciężkim mężczyzna zostaje bez słowa przerzucony jak bagaż do hospicjum, bo jest już w takim stadium choroby, że nie ma protokołu na leczenie, jest dramatyczna dla wszystkich. Mateusz ratuje ojca ze szpitala, ale staje przed niemożliwą do spełnienia prośbą o eutanazję. Niemożliwą, bo to nie fikcja, a współczesna Polska - trzeba do samego końca nieść swój krzyż, nawet jeżeli jelita przestają pracować, a każda minuta życia jest okupiona bólem, nieredukowalnym przez leki.

To wzruszająca książka o miłości syna do ojca, zmianie roli z dziecka w opiekuna, przekraczaniu kolejnych granic intymności i trudnej roli obserwatora końca. Jednocześnie to próba debaty z tym, co mówi kościół katolicki i jak wpływa na prawo (oraz jak bardzo “wsparcie” jest iluzoryczne, czy wręcz nieistniejące) oraz kontestacja nieludzkich procedur szpitalnych. Nie jest tak, że zawsze jest minorowo, dramat przeplatany jest humorem i ciepłem, z finalną sceną pogrzebu.

#74

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 25, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 2

Sherlocka wzywa stroskany mąż, którego piękna żona (częsty motyw) zaczęła dostawać dziwne listy, zawierające rysuneczki ludzików, tytułowe ”Tańczące sylwetki”. Detektyw odkrywa, że to prosty alfabet, odszyfrowuje wiadomości od przemocowego partnera sprzed lat, ale spóźnia się i mąż ginie w ramionach kochającej żony, która próbuje się zabić, ale nie udaje się jej.

W ”Zniknięciu młodego lorda” ze szkoły dla chłopców znika nastolatek i jeden z nauczycieli. Na prośbę dyrektora szkoły detektyw szuka po śladach zaginionych, znajduje nauczyciela zamordowanego, wbrew woli samego lorda odkrywa też, gdzie jest chłopiec. Intryga zawiera syna z nieprawego łoża, udatne szukanie śladów na bagnach i konia przebranego za krowę.

”Charles Augustus Milverton” to podły szantażysta, którego Sherlock nienawidzi. Przychodzi do niego młoda dama z prośbą o negocjowanie, bo Milverton ma jej krępujące listy miłosne. Oczywiście cwaniak wyśmiewa detektywa, ale ten zaręcza się incognito z jego służącą (cóż, cel uświęca środki, biedna dziewczyna, trudno) i odkrywa, gdzie są dokumenty. Tyle że kto inny wymierza sprawiedliwość, a Sherlock odwraca wzrok i nie donosi policji.

Lokaj ukradkiem czyta ”Rytuał Musgrave’ów”, rodzinną pamiątkę; lord się wścieka i go zwalnia, ale zanim kończy się czas wymówienia, lokaj znika. Znika też jedna z pokojówek, była kochanka lokaja. Sherlock odkrywa, że wiersz w dokumencie był wskazówką do odnalezienia skarbu, co pozwala znaleźć i lokaja.

W historii ”O trzech panach Garrideb” do Holmesa zgłasza się naukowiec o tym nazwisku, który otrzymał propozycję znalezienia jeszcze jednej osoby tak samo się nazywającej, żeby we trzech odebrać spadek od tajemniczego krewnego z Ameryki. Spadku oczywiście nie ma, a chodzi o włam do domu delikwenta.

W historii ”Srebrnego Płomienia” Sherlock używa Watsona jako gumowej kaczuszki - opowiada mu historię zaginięcia konia i zabicia jego trenera. Po analizie śladów doprowadza zaginionego konia na wyścigi oraz wskazuje winnego, nieco tylko obrażając właściciela konia.

W ”Domu pod trzema daszkami” mieszka szacowna wdowa, której syn niedawno umarł. Prosi Holmesa o radę w sprawie oferty sprzedaży domu - ktoś zaoferował dużo pieniędzy nie tylko za dom, ale i za wszystkie rzeczy w nim, również osobiste. Detektyw odkrywa w kufrze po zmarłym synu ostatnią stronę rękopisu powieści, oczerniającego pewną wpływową damę.

W “Abbey Grange” dochodzi do tajemniczego napadu - lord zostaje zabity, lady odnaleziono przywiązaną do krzesła i pobitą, zaś z kredensu zniknęły srebra. Holmes bynajmniej nie wierzy w zeznania lady i służby, że to trójka znanych złoczyńców, a gdy odkrywa szczegóły związku państwa lordostwa (patrz: przemoc małżeńska, alkoholizm), wielkodusznie wybacza zabójcy lorda.

W miejscowości uniwersyteckiej, gdzie akurat nasza para bohaterów przebywa, dochodzi do próby oszustwa - ktoś korzysta z okazji i podgląda treść egzaminu do prestiżowego stypendium. Podejrzani są ”Trzej studenci” mieszkający w tym skrzydle. Detektyw bada wnikliwie ślady i na podstawie rękawiczek wskazuje potencjalnego oszusta. Tu obstawiałam na bardziej pokrętną aferę.

Inne z tego autora.

#73/#11

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 20, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Artur Conan Doyle - Sherlock Holmes, opowiadania, cz. 1

Opowiadania są z różnych zbiorów, wspólny mianownik to dostępność w formie audiobooka (lub słuchowiska). W większości geniusz Sherlocka objawia się przy obserwacji, a sprawa wyjaśnia się sama. Watson jest raczej takim kwiatkiem przy kożuchu, testerem teorii Holmesa i dowodem na to, że nawet wyrabiająca się pod wpływem kontaktu z detektywem spostrzegawczość nie wystarcza.

W Kciuku inżyniera młody inżynier przyjeżdża do Eyford, żeby za sowitym wynagrodzeniem zdiagnozować problem z prasą hydrauliczną, używaną podobno do prasowania ziemi foluszniczej w cegły. Na miejscu okazuje się, że niekoniecznie chodzi o cegły, a podczas ucieczki traci tytułowy kciuk. Watson opatruje mu rękę, najpierw oczywiście prowadząc długą i bezładną rozmowę, mimo że pacjent ledwo trzyma się na nogach, a Sherlock odkrywa, gdzie mieścił się budynek z prasą.

Przygoda w Copper Beeches spotkała młodą guwernantkę, która znęcona 120 funtami rocznie, zgodziła się na dziwne warunki - ubieranie w suknie wybrane przez pracodawcę, siedzenie w wybranym miejscu przy oknie i ścięcie pięknych, długich włosów. Sherlock przybywa do Copper Beeches, kiedy dziewczyna odkrywa zamknięty pokój, w którym - co oczywiste - była trzymana osoba, którą nieświadoma guwernantka miała udawać i jego chyba jedynym odkryciem jest zrozumienie, czemu 6-letni podopieczny dziewczyny ma podły charakter.

Gloria Scott była okrętem, na którym w przeszłości znalazł się ojciec przyjaciela Sherlocka. Starszego już mężczyznę odwiedził pewnego dnia zniszczony życiem marynarz i ewidentnie go czymś szantażował, po czym wyjechał do ich wspólnego znajomego. Gdy senior otrzymał tajemniczy list, umarł ze strachu, a w pożegnalnym liście wyjaśnia synowi tajemnicę sprzed lat. Sherlock dzieli się z Watsonem swoimi obserwacjami na temat przeszłości gospodarza - tatuaż, ręce, ciężka laska.

W Przypadku szalonego profesora ponad 60-letni profesor zakochuje się z wzajemnością w młodej dziewczynie, czego jednak nie popiera syn amanta, bo panna jest “zbyt gwałtowna i bezpośrednia” (sic!). Profesor wyjeżdża do Pragi, skąd wraca zmieniony - bardziej gwałtowny, czasem chodzący na czterech kończynach i nagle znienawidzony przez własnego psa. Sherlock dodaje dwa do dwóch i znajduje tajemniczy lek odmładzający, który spowodował przemianę.

Młody nauczyciel ginie na plaży, jego plecy są poznaczone krwawymi szramami. Podejrzany jest jego konkurent do ręki pięknej panny oraz rodzina panny, zirytowania przedłużającym się brakiem oświadczyn. Gdy kolejny nauczyciel po wizycie w zatoczce doznaje takich samych obrażeń i powtarza słowa ”Lwia Grzywa”, Sherlock już wie, co spowodowało śmierć.

Tytułowy Klejnot Mazarina został skradziony Koronie Angielskiej, Sherlock wie, kim jest złodziej, ale nie ma dowodów, więc za pomocą przebieranek zwabia przestępców do swojego gabinetu, daje im ultimatum - więzienie albo zwrot kamienia i pozwala im się bezpiecznie naradzić. Sam oddala do sypialni, gdzie gra na skrzypcach. Tyle że muzyka pochodzi z adaptera, a Holmes sprytnie udaje własną woskową figurę, więc wszystko słyszy.

Praktyka doktora Trevelyana została dofinansowana przez tajemniczego mężczyznę, który został jego Stałym pacjentem. Po odwiedzinach dziwnego duetu - rosyjskiego hrabiego i jego syna, siłacza - pacjent popełnia samobójstwo, ale Sherlock w to nie wierzy i z dowodów dedukuje, że pacjent został zamordowany, a potem okazuje się, że był przestępcą.

Emerytowany kapitan zwany Czarnym Piotrem zostaje zamordowany - ktoś przybił go harpunem do ściany jego męskiej szopy (patrz: mancave). Podejrzany jest młodzieniec, którego ojciec prawdopodobnie został okradziony przez kapitana, ale czujny detektyw odkrywa, że inicjały na kapciuchu z tytoniem pasują nie tylko do zamordowanego.

Traktat Morski został skradziony z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie przepisywał go zaufany siostrzeniec jednego z ministrów. Trochę tajemnica zamkniętego pokoju, trochę trust no-one.

Tajemnicza lokatorka ma straszliwie pokaleczoną twarz i przed nadchodzącą śmiercią wyznaje Sherlockowi swoją tajemnicę: pracowała z mężem w cyrku, mąż zginął w wyniku ataku lwa, a ona została z uszkodzeniami. Okazuje się, że był jeszcze trzeci świadek tego dramatu. Sherlock jest orędownikiem myśli, że pokora w cierpieniu najważniejszą wartością.

Inne z tego autora.

#72/#10

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 17, 2024

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2024, kryminal, opowiadania, panowie - Skomentuj


Jesmyn Ward - Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie

Kolejny epizod z Bois, małego miasta pod Nowym Orleanem. Jojo ma 13 lat, młodszą siostrę Kaylę i za rodziców uważa Tatkę i Mamcię, mimo że to jego dziadkowie. Prawdziwi rodzice - czarna Leonie, która została matką w bardzo młodym wieku i biały Michael, aktualnie odsiadujący wyrok za narkotyki - niespecjalnie się w rolach matki i ojca spełniają. Leonie pracuje w barze nieopodal, głównie zainteresowana jest rekreacyjnymi narkotykami i myślami o ukochanym Michaelu, który niebawem wychodzi warunkowo i jeśli by mogła, zostawiłaby dzieci, żeby być tylko z ukochanym. Nietypowy acz stabilny układ zaczyna się chwiać, kiedy Mamcię, znachorkę i uzdrowicielkę, zaczyna niszczyć rak. Wbrew woli seniorów i samych dzieci, Leonie zabiera dzieci i koleżankę z pracy, żeby odebrać z więzienia Michaela. Podróż, w którą wyruszają, zmieni wiele rzeczy. Zarówno Jojo i Leonie, jak się okazuje, obdarzeni są umiejętnością widzenia zmarłych; Leonie zażywa narkotyki, żeby widzieć swojego ukochanego brata, Danego, zabitego “przypadkiem” przez kuzyna Michaela, Jojo zaś przy więzieniu widzi ducha Bogasia, chłopca, który odsiadywał tam kiedyś wyrok z Tatką, wbrew swojej woli poznaje mroczną przeszłość swojej rodziny. Jednocześnie przy pierwszym kontakcie z ramieniem sprawiedliwości widzi, że nic się nie zmieniło. Śmierć Czarnych wsiąkła w ziemię czarnego Południa, współczesny świat jest zbudowany na nierozliczonych krzywdach. Nie da się zachować niewinności, nawet ukochany Tatko był świadkiem i robił rzeczy, o których nie chce mimo upływu lat mówić.

Ta powieść jest traktowana jako najlepsza z cyklu, do mnie jednak nie przemawia jak inne, może za sprawą realizmu magicznego, użytego jako narzędzia fabularnego. W zasadzie w każdej opowieści Ward pokazuje przyspieszone dojrzewanie, za sprawą kataklizmu, ciąży, rodzinnej traumy czy konieczności zaplanowania przyszłości, niekoniecznie trzeba tutaj duchów i nadprzyrodzonych umiejętności. Mimo mojej osobistej niechęci, to bardzo mocna, ciężka historia o tym, czego się nie mówi.

Inne tej autorki.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 9, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Jennifer Egan - Domek z piernika

Niby nasz świat, ale nie do końca, dodatkowo część wydarzeń dzieje się w bliskiej przyszłości. Bix Bouton wymyślił w latach 90. Mandalę, pierwowzór sieci społecznościowej, która zdominowała życie ludzi. Kilkadziesiąt lat później dodał nową opcję - skan pamięci, pozwalający anonimowo zobaczyć, jak widzą człowieka inni. Z jednej strony świetna robota - z bezstronnych relacji przypadkowych świadków można było wyjaśnić trochę zbrodni i tajemnic, z drugiej strony to jednak to są osobiste wspomnienia, czasem nieprzyjemne, bez cenzury. Można w tym nie uczestniczyć, ale nie ma możliwości całkowitego zatarcia swojej historii.

Na tym uniwersum można by ulokować jakąś ciekawą historię, ale zamiast tego dostałam kilkanaście opowiadań, czasem luźno związanych z Bixem, jego rodziną, rodziną Mirandy Klein, której badania wbrew jej woli przyczyniły się do rozwoju technologii Mandali oraz krewnych i znajomych królika. Czasem pokazane są różne strony tej samej historii, czasem są zupełnie niezależne i niejednoznaczne (na przykład wycięta żywcem z “Dollhouse” szpiegowska akcja Lulu, która nie wiadomo co robi, ale w efekcie wraca z tajemniczym implantem w mózgu). Jedne są ciekawe, inne nużące, dość szybko straciłam zainteresowanie rozrysowaniem grafu powiązań. To nie jest zła książka, ale zestawienie futurystycznej wizji, w teorii pozwalającej na dotarcie do dokładnej relacji z przyszłości, z zupełnie przyziemnymi narracjami przypadkowych ludzi, które finalnie nie spinają się w jakąś całość.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 6, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, panie, sf-f - Skomentuj