Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Michał Rusinek - Pypcie na języku

Cytując autora: "książka ta nie jest monografią dermatologicznych wykwitów, lecz zbiorem felietonów poświęconych pewnym zjawiskom językowym". Felietony publikowane były w krakowskim dodatku do Gazety Wyborczej w latach 2013-2016, co jest o tyle istotne, że widać już, jak od tego czasu zmienił się język. Według Rusinka, "małpka" jako mała ilość wysokoprocentowego alkoholu była w odwrocie, a protesty - wtedy KOD i Czarny Protest - raczej bawiły hasłami niż oddawały wściekłość zebranych; znak czasu. Forma felietonu jest dość skrótowa - dwie-trzy kindlowe strony, czasem to wystarcza do opisania jakiegoś zjawiska, czasem to ciut za mało. Cenię oko i ucho Rusinka do żartów językowych i lapsusów typu "twarz rajstop" czy "Pistorius odpowiada z wolnej stopy", doceniam głos w sprawie feminatywów (że nie niszczą męskości i równie dobrze mogą być traktowane jako neutralne nie tylko w zawodach sfeminizowanych) czy leciutką szyderę z nowomowy typu "wysort" czy "ceramika łazienkowa dolna". Nie jest to lektura obowiązkowa, ale całkiem przyjemna rozrywka językowa.

Inne tego autora tutaj.

#90

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 20, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, felietony, panowie - Komentarzy: 1


Claude Aveline - Pierścionek z kocim oczkiem

Nocna ulewa w Palmowa Niedziele roku 1930 zmieniła w potok ulice Bonapartego od placu Saint-Germain-des-Pres aż po ulicę du Four”. Jean-Marc Berger, młody student malarstwa, niepokoi się, bo nie może złapać taksówki na dworzec, żeby wrócić do rodzinnego Lyonu i oznajmić rodzinie, że się żeni. Piechotą nie pójdzie, bo walizki oraz czuje się coraz bardziej chory. Wreszcie nadarza się okazja, na dworzec zabiera go przypadkowy kierowca, Amerykanin, mimo problemów dojeżdżają tuż przed odjazdem, niestety w zamieszaniu ktoś podmienia jedną z walizek. Najpierw rodzina, zarządzana przez rygorystyczną babcię, jest zaskoczona, kiedy dowiaduje się, że młodzieniec zaręczył się z dobrze ponad 30-letnią kobietą[1], ale to nic w porównaniu z szokiem, kiedy po otwarciu podmienionej walizki ze środka wypada odcięta damska ręka, w której Jean-Marc rozpoznaje po tytułowym pierścionku rękę swojej narzeczonej, panny Sarrazin.

Policja z Lyonu i Paryża łączy swe siły w zaskakująco zgodnej i pełnej kurtuazji współpracy. W pięknym mieszkaniu w Neuilly znajdują rzeczywiście zwłoki flamy studenta, zamordowanej ciosem w rdzeń kręgowy, z ręką odciętą post mortem. Okazuje się, że dama była ekspertką od Van Gogha, a Jean-Marc, genialny kopista, dla “wprawy” kopiował dla niej obrazy mistrza. Z całego świata zaczynają się sypać zgłoszenia od kolekcjonerów, którzy kupili od panny Sarrazin “oryginały”, dla zaciemnienia sytuacji trop wiedzie do poprzedniej narzeczonej młodego Jean-Marca, panny Augusty i - mimo wątpliwości policji - do owego “Amerykanina”, który podwiózł delikwenta na dworzec feralnej nocy. Rozwiązanie zbrodni jest wcale nietrywialne - avrbfgebżal złbqmvravrp j pmnfvr xłógav jlznpuhwr fmglyrgrz v avrpupąpl cemreljn eqmrń xeętbjl anemrpmbarw, cb pmlz jśpvrxłl jlovrtn, avrśjvnqbz, żr jłnśavr hxbpunaą mnovł, mnś wrw olłl xbpunarx cb manyrmvravh mjłbx bqpvan eęxę, żrol hxnenć złbqmvrńpn mn moebqavę. Policja zaskakująco łatwo nawiązuje komitywę ze świadkami, typu zastawienie pułapki na dziennikarzy przy pomocy zmyślnego tragarza (“trącając się kieliszkami, naśmiewali sie z tego wspólnie”), gorzej z przesłuchiwanymi (jedno samobójstwo, jedno załamanie nerwowe).

Mimowolny humor:

- Jean-Marc - zagadnęła Maria-Luiza (...) - a czy to, co przywiozłeś dla mnie z Paryża, było w tamtej walizce?
Jean-Marc speszył się.
- Ja ci nic nie przywiozłem. Ostatnio zupełnie nie miałem czasu. A wczoraj była niedziela. Maria-Luiza wybuchnęła płaczem. Emilia odezwała się:
- Chcesz klapsa?
Mimo wszystko ten epizod rozładował atmosferę.
Uregulował i wyszedł nie dopiwszy koniaku, co wprawiło w takie zdumienie gości stojących przy barze, że odprowadzili go wzrokiem aż do drzwi.
Się je: kawę i rogaliki na śniadanie, kanapki, piwo i kawę na obiad. Policja dzieli się też wierszykami:
„Podejrzany się trzyma, gdy w twym brzuchu nic nima”.. Autorem tego wierszyka był olbrzymi Chicambaut, który od rana do wieczora coś podjadał. Na ten temat inny jego kolega ułożył następująca złotą myśl: „Zapomnisz o swoim żołądku pod warunkiem, że będziesz o nim pamiętał”.
Niech Allach [pisownia oryginału] ma cię w swojej opiece. Pójdziemy coś przekąsić za wasze zdrowie i żeby czekanie na was nie nadwątliło naszych sił, prawda, Truflot?
- Tak jest. Kto zje, ten śpi.
Był to jeszcze jeden z aksjomatów Chicambauta, na podstawie którego utarła się o nim opinia, że nawet we śnie jada.
Szowinizm:
[Śpiewaczka] Zaśmiała się. Co za śmiech! - pomyślał Belot. - Stowarzyszenie Żon Prawowitych powinno jej sprawić złoty kaganiec, aby udaremnić jej ten śmiech.

[1] Dwanascie lat starsza od niego! Co to za narzeczona! (...) Ale wiadomo, że materac wypchany banknotami jest lepszym środkiem na zmarszczki niż wszelkie maseczki kosmetyczne.

Inne z tego cyklu.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 18, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Stare Jabłonki

[19-23.07.2021]

Na Mazurach szukałam miejsca, żeby była dostępna woda do pływania oraz w miarę przestrzenne lokum. W Starych Jabłonkach (Alt Jablonken albo Altfinken) nie ma wiele do oglądania, jest to typowa miejscowość noclegowa, ale byłam bardzo zadowolona z hotelu Anders; jest to opinia niesponsorowana, za wszystko zapłaciłam ciężko zarobionymi dukatami i bonem podróżnym. Można powiedzieć, że hotel jak hotel, ale ma i basen ze SPA, i jezioro na posesji (można w klapkach), i też świeże lokalne jedzenie, więc w zasadzie można nie opuszczać hotelu, jak kto nie lubi. Co rano schodziłam setką schodów nad jezioro Szeląg Mały, gdzie najczęściej byłam tylko ja, kaczki, ryby i komary; niestety, któregoś popołudnia był też obrzydliwy owad nieznanego autoramentu, który ugryzł mnie we wrażliwe miejsce po wewnętrznej stronie ramienia, kiedy dmuchałam dziecku materac, nie polecam. Maj najchętniej spędzał czas w basenie, czemu się absolutnie nie dziwię. Szczególnie polubiłam taras restauracji z widokiem na jezioro, czasem z okazjonalnymi wydarzeniami muzycznymi (hity na saksofon z półplaybackiem - tak, zespół folklorystyczny - mocno nie). W odległości spacerowej jest urocza stacyjka PKP, nieco dalej bunkry, ale w bunkrach nie byłam, a na stacji tak. Mieszkałam nie w samym hotelu, tylko w chacie mazurskiej, która z zalet miała ciszę, dwie sypialnie na pięterku i taras.

Hotel, część właściwa Szeląg Mały, poranne mgły (wstałam o 5:50, chociaż nie musiałam!) Jezioro / Schodki kondycyjne Mini-marina i pomost Domki mazurskie, różnej wielkości Konsumpcja z widokiem / Placki ziemniaczane z wędzonym pstrągiem Basen Basen (od zewnątrz) Syrenka Stacja PKP, o poranku i później

PS Płatny parking (wiem, suchar). Ale można wjechać na teren, nie będąc gościem hotelowym.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 17, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, stare-jablonki - Skomentuj


Georges Simenon - Chińskie cienie

Przy placu de Vosges 61, w fabryce szczepionek (ale nie na covid, bo rzecz jest z lat 30. ubiegłego wieku) ktoś zabija Coucheta, zamożnego właściciela fabryki, a z sejfu za plecami zwłok znikają pieniądze na wypłaty. Jedynym świadkiem jest dozorczyni, która ze swojej pakamery widzi tylko cienie ludzi i rozpoznaje ich po krokach. Wie też wszystko o wszystkich w kamienicy - że pani de Saint–Marc, żona byłego ambasadora z pierwszego piętra, właśnie rodzi, na drugim piętrze mieszkają wariatki[1] i państwo Martin, ona jest kłótliwa, a on to skromny urzędnik w biurze notarialnym. Couchet okazuje się mieć skomplikowane życie osobiste - ma elegancją żonę z wyższych sfer, dodatkowo kochankę - tancerkę Ninę, która mieszka w hoteliku pokój obok syna Coucheta - bezrobotnego narkomana, a sytuację dodatkowo gmatwa fakt, że pani Martin z drugiego piętra była niegdyś pierwszą żoną denata. Maigret, niezguła, poczciwiec, o nieco pozbawionych wyrazu oczach, kręci się po Paryżu, rozmawiając z kolejnymi osobami, czasem użyje nieco przemocy[2], czasem przesłuchiwanej da na taksówkę[3], ale w końcu z rozmów i przyjrzeniu się zwyczajom wynoszenia śmieci przez mieszkańców kamienicy, rozwiązuje podwójną zagadkę kradzieży i morderstwa.

Się dba o męża:

Kiedy kładł się spać, pani Maigret obudziła się po to tylko, by na wpół przytomnie wymamrotać: — A kolację przynajmniej jadłeś?

Się zażywa: kokainy, eteru (lepszy od kokainy).
Się pije: małe piwo w trakcie służby (na pragnienie), wermut (u przesłuchiwanych), aperitif koloru rubinowego (tancerka), nalewkę śliwkową (przywozi ją z Alzacji siostra pani Maigret).
Się je: kanapki z anchois, wędzoną szynkę z Alzacji.

[1] To stara Matylda! Była kucharka. Widział ją pan? Wygląda jak wielka ropucha. Mieszka w sąsiednim pokoju, z siostrą wariatką. Obie są równie stare i równie obrzydliwe! Od czasu jak tu mieszkamy, wariatka nigdy nie wyszła nawet ze swego pokoju. — Dlaczego tak krzyczy? — No właśnie! Zawsze ją napada kiedy zostaje po ciemku sama. Boi się jak dziecko. I wyje… Nie mówiąc o tym, że to ani zdrowe ani apetyczne, dwie staruchy w jednym pokoju!

[2] Maigret nie miał czasu na długie perswazje. Chwycił ją za ramię i dłonią zakrył usta: — Cicho! Pani się myli! Jestem z policji… Nim sens tych słów dotarł do jej świadomości, szamotała się zdenerwowana, próbowała kąsać, kopać obcasem. Trzask rozdartego jedwabiu — puściło ramiączko sukni.

[3] Komisarz wsunął jej w rękę stufrankowy banknot, skinął na przejeżdżającą taksówkę i z rękoma w kieszeni bąknął: — Do jutra…

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#88

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 17, 2021

Link permanentny - Tagi: panowie, 2021, kryminal, klub-srebrnego-klucza - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Jakub Małecki - Horyzont

Maniek, prawie 40-letni weteran po kilku misjach w Afganistanie, wegetuje w sublokatorskiej klitce, bo nie jest w stanie wrócić psychicznie do życia wśród ludzi. Odwiedza dawnym kompanów, którzy albo na cmentarzu, albo - podobnie jak on - nie radzą sobie w cywilu. Unika rodziny, boi się z jakiegoś powodu widoku swojego chrześniaka. Próbuje spisać wspomnienia z misji, nie idzie mu, chociaż wziął solidną zaliczkę od wydawnictwa. Zuza, 24-letnia współlokatorka, przychodzi się do Mańka upijać. Pracuje w firmie produkującej gry, ale to, co ją zajmuje, to tajemnica jej rodziny. Matka zginęła lata temu w wypadku samochodowym, ojciec z wujem mieszkają wraz z babcią, osuwającą się coraz bardziej w demencję. Zuza nagle staje się dla babci swoją zmarłą matką i trafia na ślad tajemnicy sprzed lat. To opowieść o dwóch śledztwach - u Mariana to świat wspomnień z Afganistanu, u Zuzy - rozwikłanie tajemnicy śmierci matki.

To opowieść o tym, czy nieświadomość jest dobrodziejstwem czy przekleństwem. Maniek musi pogodzić się z przeszłością, by zacząć żyć, a nie wegetować, słuchając bułgarskiego rapu przy tanim alkoholu. Zuza z kolei czuje się niepełna bez wiedzy o swojej matce i o tym, co zdarzyło się kilkanaście lat wcześniej. Wciągające, a zakończenie - mimo że niedramatyczne - nie rozczarowuje.

Inne tego autora.

#87

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 15, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Igerspoznan Photowalk - Giant Office

[17.07.2021]

Te, co obserwują mnie na Instagramie (no ale jak to, nie wiedziałyście, że mam Insta?), zapewne oczekiwały, że pojawią się zdjęcia z Czech, albowiem byłam w Czechach. Dojdziemy do tego, ale zanim, wrócę jeszcze do połowy lipca, kiedy to udało się po prawie dwóch latach spotkać z inspirującą ekipą z @igerspoznan_, która ma wtyki w całym mieście i można wejść w miejsca, gdzie zwykle nie można. Do punktów obserwacyjnych z widokiem na miasto mogę dołączyć biurowiec Giant Office na Głogowskiej, z którego tarasów widać Dębiec, Grunwald i Centrum. Sam biurowiec jest też inspirującym miejscem do zabawy z fotografią - cegła, szkło, dużo geometrii i zabaw z perspektywą.

Korzystając z #instameet_giantoffice możecie zobaczyć zdjęcia innych fotografów, nie tylko z Poznania. Bardzo lubię obserwować, jak różnie ludzie patrzą na tę samą przestrzeń. Nie ma dwóch takich samych zdjęć, nawet jeśli każdy staje w tym samym miejscu.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 14, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tagi: photowalk, korona-poznania - Skomentuj


Patricia Highsmith - Znajomi z pociągu

Guy Haines, obiecujący młody architekt, chce się ożenić z ukochaną Anną, jedzie więc do rodzinnego miasteczka Mercalf, żeby uzyskać zgodę na rozwód ze swoją pierwszą żoną, Miriam. Nie spodziewa się problemów, zwłaszcza że nie widziana od dawna Miriam oznajmiła, że jest z kimś innym w ciąży. W pociągu trafia na Charlesa Bruno, zdegenerowanego złotego młodzieńca, który niespodziewanie wpada na pomysł, żeby obaj panowie pozbyli się swoich problemów - Bruno zabije niewierną Miriam, a Haines skróci żywot ojca Bruno. Guy oczywiście otrząsa się na samą myśl, ucieka z pociągu, pozostawiając jednak czytaną właśnie książkę. Kiedy dowiaduje się, że ktoś zamordował Miriam, doskonale wie, kto dokonał tej zbrodni, ale ukrywa fakt znajomości z Charlesem przed całym światem, bo boi się oskarżenia o współudział. Jak się łatwo domyślić, Bruno ma go w garści i stopniowo wkręca się w krąg najbliższych znajomych architekta, wbija na bezczelnego na jego ślub z Anną, cały czas manipulując i szantażując coraz bardziej pogrążającego się w szaleństwie Hainesa, jednocześnie zapewniając go o swoim rosnącym braterskim (czy aby?) uczuciu do niego.

Jaka to jest męcząca opowieść! Bruno jest psychopatą, nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia (a jeśli, skutecznie je tłumi alkoholem), natomiast w Hainesie kotłują się emocje jak u Raskolnikowa. Niestety, podobnie jak u Raskolnikowa, zanika logika wraz z narastającą paranoją i poczuciem osaczenia, wkrada się chaos i przypadek. Morał z tej opowieści jest taki, że trzeba trzymać się z daleka od psychopatów, nie podawać żadnych informacji o sobie przypadkowym ludziom, a jeśli ktoś Wam zaproponuje udział w morderstwie, zwróćcie się do policji, a nie dawajcie się szantażować.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#86

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 12, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie, cwa - Kategoria: Czytam - Skomentuj


W czwartek też Szymbark

[22.07.2021]

Pierwszy raz zobaczyłam zdjęcie ruin zamku w Szymbarku na karcie telefonicznej, które swego czasu kolekcjonowałam (nie wstydzę się, chyba wszyscy zbierali w latach 90., natomiast nie mam pojęcia, gdzie jest moja kolekcja kart!). Myślałam, że od tego czasu udało się XIV-wieczny zamek nareperować, ale niestety nie. Z młodzieżą przeszliśmy pokrótce przez lekcję historii - o napadaniu na zamki i o Krzyżakach, niestety kwestia współczesnego imperatywu, zmuszającego ludzi do malowania wizerunku męskich genitaliów na murach, również zabytkowych, pozostała niewyjaśniona. Zamek można obejść powiedzmy, że dookoła, powiedzmy, bo jeden narożnik jest obrośnięty pokrzywą, nie ryzykowałam. Całość robi niesamowite wrażenie wielkością i rozmachem inwestycji. Nie ma tłumów.

Przypadkowi turyści dla pokazania skali

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 10, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, szymbark - Skomentuj


Evzen Bocek - Arystokratka na królewskim dworze

Kolejny epizod z życia Marii Kostki, Amerykanki, która niespodziewanie stała się dziedziczką majątku rodzinnego w Czechach; trochę mi przeszkadza to, że mimo upływu dwóch lat od wydania poprzedniego tomiku, dalej jesteśmy w roku 1997, niedługo po śmierci księżniczki Diany. Odnaleziony w wyniku nieudanej kradzieży obraz, zwany w zamku “Pożarem w burdelu”, został zwrócony prawowitym właścicielom - holenderskiej rodzinie królewskiej, a rodzina Kostków zostaje zaproszona na uroczystość odsłonięcia dzieła. Ojciec, doczytawszy, ile stracił, nie jedzie, jego miejsce zajmuje więc - po kłótni - pani Cicha, która "konserwowała" obraz za pomocą mopa i orzechówki. Do Holandii jadą więc sfrustrowana milczeniem narzeczonego Maria, wiecznie pijana kucharka i nadużywająca psychotropów hrabina Vivien, zirytowana, bo córka nie chce się podzielić z nią diamentową biżuterią od starej ciotki. Sytuacja niespodziewanie się nie komplikuje, wizyta jest sukcesem, Maria wpada w oko przystojnemu Holendrowi, gdy wtem odzywa się milczący przez cały tom Max Laun i wszystko się komplikuje. Czy zdziwicie się, że więcej w następnym odcinku za kolejne dwa lata?

Inne tego autora tutaj.

#85

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 9, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie - Skomentuj


W czwartek Iława

[22.07.2021]

Iława składa się z Jezioraka i miasta dookoła. Teoretycznie można na Jezioraku zrobić rejs statkiem, ale w tym celu - jak w Ostródzie - trzeba odstać w tłumie, żeby kupić bilet, więc łatwo się domyślić, wybraliśmy z rodziną leniwe snucie się po okolicy, obiad i lody. Warto dowiadywać się w Informacji Turystycznej o zwiedzanie Ratusza, połączone z rejsem, wtedy się niekoniecznie trzeba tłoczyć. Najlepszy punkt w mieście to dla mnie dworzec Iława Główna, neogotycki ceglany budynek z pięknymi witrażami.

Jeziorak Urząd Miasta / Lokalesi z młodymi Urząd Miasta Wnętrza kościoła / Wnętrza dworca Jeziorak / Śledź po piracku, pyszka

Adresy:

  • Tawerna Kaper - kuchnia lokalna (sporo ryb), Jana III Sobieskiego 10
  • Parafia Rzymskokatolicka pw. Przemienienia Pańskiego - Kościelna 1
  • Urząd Miasta Iławy - Niepodległości 13
  • Iława Główna - Dworcowa 3

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 8, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, ilawa - Skomentuj