Tymczasem okazało się, że mgła zalega lokalnie, we wsi, a poza wsią jest słonko, urokliwie, ciepło i magicznie. Tęskniłam za ogrodem botanicznym, który chyba najpiękniejszy jest jesienią, zwłaszcza w taki wyzłocony dzień, z resztkami mgły przechodzącymi na krawędzi widoczności. Słońce, mgła, wata cukrowa i rosa na liściach. A w kieszeniach Majuta żołędzie, szyszki, owoce głogu, liście i gałązki. Skajby do mojej kojekcji! I tylko w głowie mam cały czas smutną konstatację, że teraz nadejdą miesiące chude (patrz o kruszki [kruszka.blox.pl - link nieaktywny]).
GALERIA ZDJĘĆ.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 25, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
ogrod-botaniczny
- Skomentuj
Jakbym była na tym kursie szybkiego czytania, co Woody Allen, to bym powiedziała, że książka jest o imigrantach. Ale nie byłam.
Trzy rodziny w Londynie - starszy Brytyjczyk i młodziutka Jamajka, starszy Bengalczyk i młodziutka Bengalka (z małżeństwa zaaranżowanego przed kilkudziesięcioma laty) oraz para naukowców - Żyd i Brytyjka stykają się ze sobą najpierw za sprawą ciągle żywej dla panów II wojny światowej, a potem za sprawą dzieci. To skomplikowana saga rodzinna, w której ważniejsze od więzów krwi są wspólna przeszłość, wiara i dziedzictwo kulturowe. I w imię tych wartości członkowie rodzin podejmują dziwne czasem decyzje. Londynu jest mało, chociaż jest mocnym tłem, przesuwa się za oknem akcji tak jak Nowy Jork siedzi głęboko pod prozą Austera. Jest za to etniczność osadzona na gruncie obcym, bo na kulturze zachodnioeuropejskiej, tolerancyjnej, ale do pewnego momentu.
Niezaprzeczalnie jest to książka ironiczna, ale niespecjalnie zabawna, raczej tragiczna, zwłaszcza że Los (napędzany źle pojmowaną wiarą, ideałami czy miłością) rzuca ludźmi w sytuacje zaskakujące. Nie spodziewałam się natomiast, że jest to wielowątkowa powieść sensacyjna, z bardzo fajnie zagranym finałem i rozwiązaniem nitek do tego finału prowadzących, a nie tylko studium kulturowe multi-kulti w Wielkiej Brytanii. Miłe zaskoczenie.
Inne tej autorki:
#78
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 24, 2012
Link permanentny -
Tagi:
beletrystyka, panie, 2012 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 4
... oraz o tym, że cały świat zbiera grzyby, a ja nie. Bo ani nie lubię zbierać, ani jeść. I tak, o. Tyle o grzybach.
Skąd mgła (nazywana przez Maja "głą"), wiadomo. A psy można znaleźć między Kiekrzem a Złotnikami; dawno nie było mi tak przykro odchodzić od bramy, zza której dobiegało smutne skomlenie dwóch kudłaczy, które bardzo-bardzo-bardzo chciały iść na spacer z mniejszą od nich trzylatką.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 21, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
złotniki
- Komentarzy: 6
Dawno, dawno temu (a konkretnie w 2005 roku) wybraliśmy się na Węgry z mapą wydrukowaną na papierze. Kilkanaście kilometrów przed celem, w okolicach 22, okazało się, że stoimy przed nieczynną przeprawą promową, o czym dzielny serwis mapowy (chyba wtedy map24.de) zapomniał wspomnieć. I dzisiaj obudził mnie, bo przysypiałam w październikowym słoneczku, grzejącym przez szybę, śmiech TŻ, który stał przed analogiczną scenką sytuacyjną. Dwie dzielne nawigacje wyprowadziły nas najkrótszą drogą, która okazała się być nienajsprytniejsza[1]. Dzięki temu do drzwi muzeum im. Adama Mickiewicza dobiliśmy o 15:57 (czynne do 16), szczęśliwie ogród i park są czynne dłużej. Ubolewam, bo zdjęcia na stronie muzeum są smakowite.
Nazwa dnia: Bieździadów oraz Żerków przeczytany jako Żeberków (chciałam przerobić na Wyżerków, ale nie znalazłam tamże restauracji). W Śmiełowie była w pałacu, ale zamknięta do 26 października z przyczyn nieznanych.
Maj ożwawił się nieco na widok mchu i małych grzybków, ale ogólnie był nie w sosie. Bo tak.
GALERIA ZDJĘĆ.
[1] Z Poznania najlepiej jechać do oporu krajową 11[2] i skręcić w Klęce.
[2] TŻ: "Jak już tu jesteśmy, to jedźmy do Gliwic".
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 20, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
polska, smielow
- Komentarzy: 3
Wbrew tytułowi, to całkiem dobry poradnik, jak sobie radzić w życiu i nie psuć go innym. Tylko trzeba czytać odwrotnie. Zaskakująco dużo wad znalazłam u siebie (och, nikt tak jak ja umie _nie słuchać_ innych), rozważam zrobienie listy zachowań, w których siebie nie lubię. Garść porad jest dla babć, dla teściowych, dla rodziców - dla każdego coś pod ręką. Warto tylko czytać ze zrozumieniem.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 19, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, felietony, panie
- Skomentuj
Błękitne niebo nad głową, gołębie czają się na drzewie, żeby zaatakować, jak tylko chleb się pojawi, a zamiast par młodych na Sołacz wyległy szafiarki.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 18, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
solacz
- Komentarzy: 5
A gdyby tak znaleźć wreszcie te Heinleinowskie drzwi do lata? Z zatrzymanym czasem, gdzie można wejść, spędzić dowolne godziny, a potem wrócić w tej samej chwili? Późne popołudnie po upalnym dniu, słońce już niżej, nie białe, ale ciepłe, złote. Można spać w tym zatrzymanym, letnim drżącym powietrzu, spać tak długo, aż wreszcie się nabierze chęci, żeby wstać. I wstanie się tylko dlatego, że ma się ochotę, nie że trzeba. Można czytać tom za tomem, nie martwiąc się, że życie jest za krótkie na przeczytanie chociaż ułamka tego, co warto przeczytać (a przecież i literatura niska warta jest swojej chwili). Można. Zbieram w głowie te wszystkie zdjęcia z łóżkami pełnymi poduszek, szezlongami w ogrodach, stolikami przy plaży. Może to tam, trochę bliżej absolutu?
Tak, nie wysypiam się, a nie wysłane głosowanie wspólnoty mieszkaniowej w sprawie naprawy balkonów irytuje mnie, a nie mogę się ogarnąć, żeby je wysłać.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 17, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Z głowy, czyli z niczego, Fotografia+
- Komentarzy: 1
Komisarz Anna Hwierut (nie wiem, czy nazwisko nieortograficznie znaczące) jest z tych twardych. Nie ruszają jej (już) zwłoki topielca wyciągniętego z Wisły, nie irytuje przebywanie w prosektorium (chociaż z panią patolog się nie lubi), ale cały czas żyje w cieniu swojego ojca-policjanta, do którego bardzo nie chce być podobna. I słabo sobie radzi z nastoletnim synem, którego samotnie wychowuje (ojciec syna jest wielokrotnie ominięty). Słabo też sobie radzi z samotnością, chociaż dość niekonsekwetnie, co prowadzi do szybkich a ukradkowych spotkań z partnerem z pracy (i masturbacji). Bez zobowiązań. W głośnikach Kaśka Nosowska, w głowie irytacja. Bo zaginął nastolatek spod Warszawy, panicznie bojący się swojego ojca. Bo morderca, który upozorował wypadek swojej żony i patrzył, jak umierała w płonącym samochodzie, jest socjopatą i nie odczuwa wyrzutów sumienia.
Wyjątkowo nie narzeka na to, że w policji się słabo zarabia. Kumpluje się za to - nietypowo - z zakonnicą, udzielającą pomocy i schronienia prostytutkom, co jej pomaga w pracy. Bardziej mnie by książka cieszyła, gdyby nie działa się w Warszawie, jak większość. Ale i tak - miłe zaskoczenie. Czytał ktoś następną? Warto?
Inne tego autora:
#77
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 16, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panie
- Skomentuj
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 15, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
solacz
- Komentarzy: 1
Nastawiłam się, że będzie padać przez cały weekend. Nastraszyłam ^boską i ^valwita, że jadą na biegun północny. I zostałam miło zaskoczona, bo wręcz przeciwnie. Jesień zaszalała, zarzuciła złotymi liśćmi, puściła zaoszczędzone ostatnio promienie słońca i było tak, jak trzeba. Ale jesień jesienią, śliczna i liryczna; imaginujcie sobie, że córka moja, kapryśna kulinarnie, spożyła naleśnik w cywilizowanym miejscu (konkretnie w rogalińskich "Dwóch pokojach z kuchnią"). Fakt, że z wielokrotnie dosypywanym cukrem, ale jednak.
Na poboczach grzybiarze i - trzymając się poetyki - ssaki leśne. Zepsuła mnie ta wizja straszliwie, szczęśliwie małoletnia odbierała żywiołową radość wesołego autobusu na poziomie emocjonalnym, nie treściowym.
GALERIA ZDJĘĆ (wcześniejsze - 2010 i 2008).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 14, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
rogalin, polska
- Komentarzy: 6