Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Woody Allen - The Document

Czterogodzinny dokument o Woodym Allenie. Opowiada o sobie sam, opowiadają o nim jego bliscy - siostra, Diane Keaton, aktorzy grający w jego filmach. Nie opowiada ani aktualna żona - Soon-Yi Previn, ani poprzednia, Mia Farrow z przyczyn oczywistych. Nic nowego, jeśli się przeczytało kilka biografii, ale bardzo przyjemnie się ogląda jako przekrój przez twórczość. Woody opowiada o pisaniu na maszynie, wycinania dobrych kawałków scenariusza za pomocą nożyczek i spinaniu za pomocą zszywacza; owszem, można to robić w komputerze, ale po co, skoro metody analogowe działają. Obejrzenie biografii na pewno zachęciło mnie do odkurzenia płyt z filmami Allena, zwłaszcza tych mniej kasowych.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 3, 2012

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


W porannej mgle

Droga prowadzi przez opłotki, bo omijam dwa przejazdy kolejowe i potencjalne korki. Bruk, nieużytki, hurtownie tego i owego na zupełnym końcu świata. A przecież cały czas miasto w samym centrum Europy.


(okolice Truskawieckiej i Podolańskiej, stare budynki Chłodni)

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 2, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1


Krzysztof Varga - Aleja Niepodległości

Jeśli książka zaczyna się od tego, że główny bohater leci samolotem do Nowego Jorku, jest pijany i za chwilę samolot ulegnie katastrofie ze skutkiem śmiertelnym dla bohatera, to raczej wiadomo, iż suspensu nie będzie. "Aleja Niepodległości" to historia pokolenia przełomu, dorastającego w końcówce PRL-u i startującego w życie w 1989 roku. Małpi gaj za szkołą, w którym się paliło pierwsze papierowy, liceum męskie im. Św. Augustyna z ciężką atmosferą testosteronu i codziennym przemarszem Rudej w Kozakach. Krystian Apostata i Jakub Fidelis startowali z tego samego miejsca; Fidelis zrobił karierę w mediach jako tancerz-celebryta z dobrze zrobionym botoksem, tymczasem Krystian - po niejakich sukcesach jako ekscentryczny artysta - skończył jako menel.

Umówmy się, że to książka bez treści właściwej, ale jakże smacznie napisana. Lubię soczystą frazę Vargi, celne obserwacje życia spędzanego między piwem, masturbacją przy internetowej pornografii i porannym kacem. Świat, w którym można się dobrze zapowiadać i wylądować w starym bloku, wśród 80-letnich sąsiadek ciotki, które kręcą z przekąsem głową, że taki młody, a tak się zaniedbał. Zaraz po spotkaniu na 20-lecie matury tych samych ludzi spotyka się na pogrzebach. I, jak przeczytałam w jednej z internetowych recenzji, niekoniecznie to oznacza, że za wcześnie.

Inne tego autora:

#73

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 1, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, panowie - Skomentuj


American Horror Story

Od upierdliwej sąsiadki (genialna Jessica Lange) z równie upierdliwą córką (posępną Addy z zespołem Downa), która ma zwyczaj wchodzenia do domu bez zapowiedzi, gorsi są chyba tylko martwi mieszkańcy domu, do którego się właśnie wprowadzili państwo Harmon. Dom wprawdzie piękny, elegancko umeblowany, żyrandole od Tiffany'ego, do tego okazja cenowa, ale niebawem się okaże, że stanowi punkt trasy po nawiedzonych miejscach Los Angeles. Od samego początku wiadomo, że rodzina po przejściach - mąż-terapeuta, córka - nastolatka w depresji, żona, która nie dość, że poroniła drugie dziecko, to jeszcze musi radzić sobie z mężem, który ją zdradził ze studentką - niespecjalnie dobrze poradzą sobie z naprawieniem wspólnego życia. Nie pomaga przynależna do domu gospodyni, która wprawdzie ma ponad 60 lat oraz bielmo na oku, ale panom (również puszczalskiemu doktorowi Harmonowi) pokazuje się jako 20-letnia skąpo odziana pokojówka. Mężczyzna z poparzoną twarzą (znany z Good Wife jako wesoły sędzia Abernathy albo z True Blooda jako mniej wesoły wampir Edgington), socjopatyczny nastolatek na terapii u doktora Harmona, geje-dekoratorzy wnętrz; nigdy nie wiadomo, czy nie pochodzą z przeszłości demonicznego domu.

Nie spodziewałam się, że horror podzielony na odcinki może straszyć. A jednak. Za każdym razem, kiedy ktoś wchodzi do piwnicy z duchami, na strych pełen pozostałości po niespodziewanych zejściach, czekam, żeby jednak coś wyłamało się z konwencji, żeby pojawiło się jakieś mrugnięcie okiem. Ale nie. Trup ściele się gęsto i mrozi krew w żyłach.

Ciekawa jestem drugiego sezonu, w całkiem nowym miejscu i z nowymi bohaterami (ale z aktorami z recyclingu).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 30, 2012

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Hello, I see you

Jest jeden (z wielu) powód, dla którego marzę, żeby się przeprowadzić do Krainy Wolności. Nienawidzę Polskiej Sąsiedzkiej Wojny na miny. Mijam człowieka z workiem ze śmieciami i czekam, aż dotknie mnie wzrokiem, mówiącym Mówimy sobie "dzień dobry", czy mijamy się bez słowa? A może Ty pierwsza, paniusiu, się złamiesz i powiesz "dzień dobry", a ja będę mógł bez dylematów odpowiedzieć?. Drodzy mijający mnie sąsiedzi, ja Was nie rozpoznaję. "Dzień dobry" mówię losowo. Często się uśmiecham i kiwam głową, chociaż z tym też uważam, bo jedna babcia, z której wnuczkiem i z nią samą często widuję się na placu zabaw, na widok mojego uśmiechu robi minę kota srającego na puszczy. Czy nie prościej byłoby się uśmiechać do wszystkich? Bez napinki i ustalania hierarchii, kto komu? Jestem starą kobietą, laboga i zbieram chrust, a w Kalifornii jest prościej.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 30, 2012

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 8


Projekt Jeżyce - Reja

Maj na huśtawce zamyka oczy. Zapytana, czemu tak robi, zeznała, że sobie wyobraża. A co sobie wyobrażasz? Nasz balkon. Ja z kolei na Jeżycach wyobrażam sobie, jakby ta dzielnica wyglądała bez samochodów, zaparkowanych wzdłuż każdego dostępnego chodnika (i wzdłuż, i w poprzek niedostępnych też). Reja to śliczna, krótka uliczka między Słowackiego a Sienkiewicza, dosłownie z kilkoma kamienicami po obu stronach, z wylotem na dawną zajezdnię tramwajową na Gajowej. Byłoby lepiej widać, że śliczna, gdyby nie służyła za parking. Ale i tak. W promieniach jesiennego słońca pokazuje, że warto było inwestować w detale. Najbardziej lubię zakątek na rogu Słowackiego, o którym dawno temu pisałam - podwórko na zapleczu nieistniejącego już kina Amarant.

GALERIA ZDJĘĆ (również inne ulice).

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 29, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Komentarzy: 1


Zenon Borkowski - Hurtownicy zbrodni

Trzeci tom nieco zbeletryzowanych dokumentów śledczych dotyczących "wielkich" przestępców PRL-u. Na jednej stronie pojawia się długoletnie śledztwo w sprawie nożownika, atakującego kobiety i dzieci, zaraz obok - przerażająca historia o technologu porcelany, który - gasp - miał hutę z odlewami kryształowymi i zatrudniał więcej pracowników niż mu było wolno oraz nie płacił domiaru (oraz złowieszcza szajka złodziei papierosów czy ukradkowym nalewaczy państwowej benzyny). Zbeletryzowanie jest na tyle słabe, że miałam poczucie przeglądania wyciągu z akt sprawy. Dwóch poprzednich tomów nie będę szukać.

Inne tego autora.

#72

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 29, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, opowiadania, panowie, prl - Skomentuj


O zaletach zmiany rozkładu PKP

Kolej dzieli miasto na część lepszą i gorszą. Jest miasto właściwe i "za torami". W Poznaniu oddziela Jeżyce od Centrum, nie wiem natomiast, jak jest w Toruniu. Zdumiewa mnie jednak, że nie wiedziałam, że najlepiej na starówkę wysiadać na stacji Toruń Miasto, bo się wysiada wprost tam, gdzie się chce, tylko z drugiej strony.

Nie byłam w Toruniu od 12 lat chyba. Wszystko jest nowe, nowe sklepy, nowe restauracje, nowe pomniki (a pomniki są urocze), strefy parkowania. A jednocześnie wszystko jest takie same jak wtedy, kiedy obładowana materiałami papierniczymi udawałam się na nauki plastyczne. Księgarnia Hobbit, gołębie, kasztanowce, ławeczki i bruk.


(Tutaj w 1964 r. realizowano zdjęcia do filmu "Prawo i pięść")

Nie wiem, czy tęskniłam za Toruniem, ale miło było wrócić. Znalazłam restaurację kreolską, chatkę z piernikami i widziałam, jak wózkowa matka atakuje wózkiem kierowcę samochodu (mam nadzieję, że wózek nie zawierał zawartości adekwatnej, bardzo proszę). Tyle w temacie dyskursu społecznego. Dodatkowe podziękowania dla PKP, dzięki przestawieniu pociągu o półtorej godziny poszłam na spacer i przeczytałam dwie książki (wcześniej wyjazd do Torunia składał się z jazdy taksówką, pociągiem, taksówką, jazdy w biurze, taksówką, pociągiem i zwykle TŻ-em, który czekał na mnie ze stęsknionym Majem).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 27, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, toruń - Komentarzy: 3


Etgar Keret - Nagle pukanie do drzwi

Zbiór krótkich opowiadań rodem z Izraela. I znowu - po audycjach w radiowej Trójce, po zachwytach nad mistrzostwem krótkiej formy - nastawiłam się na więcej niż dostałam. Z przykrością muszę stwierdzić, że po przeczytaniu tomiku nie zostało mi nic - nie kojarzę treści żadnego z opowiadań (no może jedno o światach równoległych), nic mnie nie zaskoczyło, żadnej błyskotliwej pointy. Ba, nawet niektóre brzmiały, jakby zostały urwane w połowie. Ot, takie historyjki pisane dla zabicia czasu, bez początku, bez końca.

Nie wiem, czy chcę szukać dalej tego, co fajne w Kerecie.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 26, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, opowiadania, panowie - Skomentuj


Wielkopolska w weekend - Czerniejewo (2)

Prawie co do dnia wróciliśmy po dwóch latach (a dwa lata temu było tak). Pewne rzeczy się nie zmieniają - dalej kawa do wyboru (rozpuszczalna albo jacobs z fusami), światło przeświecające przez gałęzie kasztanowców i majestatyczny budynek pałacu, który odsłania się po przejechaniu przez zdobioną bramę. Tym razem nie było koni w stajni (a przynajmniej nie wystawały w aurze much i landluftu), za 3,5 zł od łebka (młodzież nie płaci) można było obejrzeć pałac od środka i - już bez opłat - złupić park z jesiennych walorów. Jeśli by się wybierać do samego parku, to bez rewelacji, Kórnik znacznie wdzięczniejszy, ale łącznie z pałacem to bardzo miłe miejsce na niedzielne popołudnie. Madame była zachwycona i nam się też udzieliło.

GALERIA ZDJĘĆ: 2012 i i 2010.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 26, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: czerniejewo, polska - Komentarzy: 3