Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Catrin Dafydd - Random Deaths and Custard

Wylosowałam sobie książkę z regału hotelowego, zachęcona tytułem. Niestety, jak się już domyślałam po notce na okładce, jest to książka z gatunku "huragany śmiechu podczas lektury", czyli dość ponura. Sam Jones ma 18 lat, pracuje w fabryce budyniu (nie wiem, czy custard się jakoś na polski tłumaczy) i co jakiś czas cudem unika śmierci - a to dławi się paluszkiem rybnym, prawie spada na nią półka w spiżarni, wpada głową w wazę z kremem na pogrzebie babci. Niestety, nikt się tym nie przejmuje, bo jej rodzina i znajomi mają swoje problemy - matka ma nowego chłopaka, z którym zachodzi w ciążę, babcia - jak się można domyślić - umiera, koleżanka z biura usuwa ciążę, ale nie przestaje się lekko prowadzić, brat - żołnierz stacjonujący w Afganistanie - ma załamanie nerwowe, a ojciec - hazardzista i alkoholik - wychodzi właśnie z więzienia. A, i jeszcze się zakochuje w chłopaku, którego widziała raz w życiu, acz spektakularnie - roznosił katalogi i uratował ją od nagłej śmierci z powodu paluszka rybnego. Wyznam więc, że nie jest to najweselsza książka na świecie, a awantura rodzinna, która kończy się zabiciem domowego kota, nie poprawia sytuacji.

Nie pomaga też, że zawiera wtrącenia po walijsku, ponieważ jedną z osi intrygi jest nauka walijskiego - Sam nagle przypomina sobie, że jej babcia jest Walijką i że powinna kontynuować naukę języka, bo jest dumna ze swojego pochodzenia.

#63

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 28, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panie - Skomentuj

« Hiszpania - Ayamonte / Isla Cristina - Next and next and next »

Skomentuj